Dziewczyna (I)
22 marca 2018
11 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Wybierałem chyba z godzinę. Interesowała mnie najwyższa półka.
Początkowo moją uwagę przykuła szczupła, krótko obcięta brunetka o zadziornym spojrzeniu. Skojarzyła mi się z Tatianą Okupnik, która kilka lat wcześniej była dziewczyną kolegi. Zdarzało mu się o niej wspominać i byłem nią zafascynowany. Wydzwaniałem chyba ze trzy razy, w kilkunastominutowych odstępach czasu, niestety za każdym razem włączała się poczta głosowa.
Druga, długowłosa, dziewczęca blondynka, była czasowo niedostępna. Zmartwiłem się, chociaż na niej mi nie zależało. Zaczynałem się zastanawiać, czy nie dzwonię za późno.
Trzecia prezentowała się tajemniczo. „Monę” wyróżniały studyjne, pruderyjne na tle innych fotografie. Przypominały mi bardziej artystyczne akty, niż typowy erotyczny wabik na facetów. Pokazywała figurę, zostawiając obszary intymne zasłonięte, lub ukryte za kadrem, podobnie jak twarz.
Usłyszałem długi sygnał. Czekałem z biciem serca, nie wiedziałem, czego się spodziewać. Pierwszy raz umawiałem się z prostytutką.
– Tak? – Odebrała.
– Cześć, masz teraz czas? – zapytałem, siląc się na naturalność.
– Będę mogła dopiero za pół godziny – odpowiedziała.
„Ma przyjemny głos.” – Ucieszyłem się i trochę uspokoiłem. – „Jak koleżanka ze studiów.”
– Podasz mi swój adres? – zapytałem.
– Mieszkam na „Manhattanie” – poinformowała. – Jak będziesz na miejscu, to do mnie zadzwonisz. Wtedy powiem ci dokładnie, jak trafić.
– A jeśli mi się nie spodobasz? – dopytywałem. – Co wtedy?
Usłyszałem szczery śmiech. Rozbroiła mnie.
– Będziesz zadowolony – obiecała. – Jestem pewna.
* * *
„Manhattan” to zespół wieżowców w samym centrum Łodzi. Brutalistyczne, wielkopłytowe kolosy, z gierkowskiej dekady, patetycznie górują nad miastem. Odstraszają szarym, szorstkim betonem, przyciągają majestatem z minionej epoki i położeniem. Mimo upływu lat, nie znalazły godnej konkurencji.
Zaparkowałem przy ulicy Wigury, dokładnie pośrodku osiedla. Byłem kilka minut za wcześnie i dla zabicia czasu wyszedłem na krótki spacer Piotrkowską. To był kiepski pomysł, bo na tym odcinku nigdy nic się nie działo. Tylko niepotrzebnie marzłem i niecierpliwie zerkałem na zegarek.
– Jestem już. – Zadzwoniłem dokładnie o czasie. – Gdzie mam się kierować?
Mona podała mi numer bloku i mieszkania.
– Najwyższe piętro – dodała.
Straciłem z dziesięć minut, zanim odnalazłem właściwy budynek. Było ciemno i słabo znałem te okolice. Gubiła mnie chaotyczna numeracja. Wykonałem kolejny telefon, aby nie myślała, że zrezygnowałem z wizyty.
– Trochę to trwało, ale jestem pod blokiem – powiedziałem.
– Nic się nie stało – stwierdziła. – Ledwo się wyrobiłam.
– Możesz mi podpowiedzieć, która klatka? – spytałem.
Cieszyłem się, że jedyną mijaną osobą był portier. Jednak gdy winda zjechała na dół, zjawił się mężczyzna, około czterdziestoletni. Wyglądał na człowieka sukcesu, był w dobrym garniturze, czułem od niego zapach markowych perfum. Chciałem jechać kolejnym kursem. Odsunąłem się i sprawdziłem czas w telefonie, jakbym na kogoś czekał, ale życzliwie przytrzymał drzwi i zaprosił mnie wzrokiem do środka. Wcisnął przedostatnie, dwudzieste drugie piętro. Uśmiechał się do siebie enigmatycznie, musiał mieć świetny humor.
„Jedzie na randkę” – zgadywałem. – „Ciekawe czy się domyśla, w jakim celu ja tutaj jestem?”
Nastawiłem się na dobrą zabawę. Pragnąłem, aby ten wieczór był wart wspomnień, jednak gryzły mnie wątpliwości. Stopniowo traciłem pewność siebie.
Trzy tygodnie wcześniej poznałem na czacie Anię. Oboje byliśmy w pracy i mieliśmy sporo wolnego czasu. Wysłała mi zdjęcie twarzy i wydawała się atrakcyjna. Dobrze nam się rozmawiało, nie zdradziłem, że jestem żonaty. Już na drugi dzień opisywaliśmy swoje seksualne fantazje. Wspólna masturbacja okazała się zaskakująco emocjonująca… Zza drzwi gabinetu dochodziły mnie rozmowy współpracowników i klientów.
Bardzo napaliłem się na spotkanie na żywo, jednak gdy się umówiliśmy na mieście, czar prysł. Ania była przy tuszy, a do tego ubrała się, jak stara baba. Poszedłem z nią do kawiarni z grzeczności. Niestety, okazała się nudziarą i przez godzinę zastanawiałem się, jakim cudem aż tak mnie zwiodła. Kiedy się odezwała nazajutrz, odpisałem, że mam dużo pracy i ją zablokowałem.
„Wysoka cena niekoniecznie oznacza wysoką jakość…” – Podchodziłem sceptycznie. – „Wiem na pewno, że Mona ma dobrą figurę, ale na zdjęciach nie było widać twarzy.”
Winda, wykończona zniszczonym, drewnianym fornirem, wydawała się poruszać w żółwim tempie. Na panelu nad drzwiami zapalały się kolejne numery pięter, wycięte w aluminiowej blasze. Kiedy mężczyzna wysiadł, odetchnąłem z ulgą, jednak pokonywanie ostatniej kondygnacji trwało najdłużej. Zamykanie windy, powolny rozpęd, znów hamowanie… W końcu rozległo się stuknięcie rygla, puszczającego drzwi.
Od razu znalazłem mieszkanie. Wcisnąłem dzwonek i czekałem, uśmiechając się do wizjera, bo chciałem wyglądać na pewnego siebie. Czułem się jednak jak błazen.
„Patrzę w judasz obcej dziewczynie” – myślałem. – „Sztuczne to i nachalne.”
Usłyszałem szczęknięcie zamka i po chwili ją zobaczyłem. Była szczupła i zgrabna, wąska talia wyraźnie odcinała się nad biodrami. W czarnych szpilkach, na średnim obcasie, wydawała się prawie tak wysoka, jak ja. Miała na sobie małą czarną sukienkę, do połowy uda, ze zmysłowym, ostrym dekoltem, na który opadały rozpuszczone, długie, ciemne blond włosy. Przypominała mi przyjaciółkę, z którą się pokłóciliśmy i zerwałem kontakt, lecz była kilka lat młodsza. Wszystkie moje obawy od razu znikły i czułem, jak dostaję erekcji.
„Piękna, naturalna i dziewczęca.” – Byłem oczarowany. – „Nie zdążyła mnie nawet dotknąć, a ja już mam na nią ochotę.”
– Cześć! – Powitała mnie z uśmiechem. – Wejdź.
Mieszkała w nowocześnie urządzonej kawalerce. Na wprost wejścia znajdował się rząd czarnych od nocy okien, spod których wyprowadzono krótki bar. Odgradzał on aneks kuchenny, z prawej strony, od reszty dużego pokoju. Po lewo na pierwszym planie mieściło się wielkie łóżko, w głębi skórzana, kremowa sofa, przed nią telewizor plazmowy i zestaw audio.
– Usiądź – powiedziała, wskazując fotel.
Zajęła miejsce naprzeciw mnie, na łóżku. W oświetleniu halogenów z sufitu wyglądała zjawiskowo, jak dziewczyna z gazet dla mężczyzn. Czułem owocowo-kwiatowy zapach Escada. Znałem te perfumy, bo używała ich koleżanka z pracy. Wydawały mi się przesadnie słodkie, ale na skórze Mony pachniały tak zmysłowo i apetycznie, że przełykałem ślinę.
– Nie przypominam sobie ciebie – powiedziała. – Jesteś pierwszy raz?
– Tak – potwierdziłem.
– Skoro tak, zaczniemy od zasad – oznajmiła stanowczo – bo jeśli chcesz ze mną zostać, musisz ich przestrzegać. Rozumiesz?
– Rozumiem. – Skinąłem głową.
– Przede wszystkim, seks jest z zabezpieczeniem – Wymownie spojrzała mi w oczy. – Oralny też.
– To chyba oczywiste – skomentowałem.
– Nie możesz mnie całować, ani wsadzać palców – kontynuowała. – Seks analny nie wchodzi w grę. Zapłata jest przed.
– Dostosuję się – obiecałem. – Coś jeszcze?
– Nie, to już wszystko – stwierdziła.
– To może zapłacę? – zaproponowałem.
– Wypadałoby – poparła mój pomysł.
Gdy podawałem banknoty dostrzegłem, że surowa mina znika z jej twarzy.
– Napijesz się czegoś? – zapytała.
– Chętnie – przyznałem.
– Mogę zrobić ci kawę, albo herbatę – stwierdziła. – Nie mam nic innego na tę chwilę.
– Poproszę herbatę.
Patrzyłem, jak nalewa wody do stylowego, blaszanego czajnika z gwizdkiem. Wydawało mi się zabawne, że nad praktyczność przedkłada formę. Później stanęła przy zlewie i pedantycznie myła szklanki. Dopiero wtedy zwróciłem uwagę na drugie drzwi z prawej strony, obok drzwi do łazienki. „Teren prywatny”, głosiła przywieszka.
Wstałem i podszedłem do baru. Za oknem rozpościerała panorama wschodniej Łodzi. Pobliskie przytłaczające wieżowce wydawały się z tej perspektywy niemal lekkie. Kilkupiętrowe budynki i kamienice zmalały do rozmiaru pudełek. Na tle osiedli i ulic, rozświetlonych setkami świateł, odcinały się ciemne parki. Na horyzoncie majaczył Widzew we mgle, ponad którą górowały migające czerwonymi lampami kominy elektrociepłowni.
Wydawało mi się niewiarygodne, że trafiłem właśnie do najwyższego budynku. Pierwszy raz oglądałem miasto nocą, pierwszy raz z tej wysokości. Obok stała tajemnicza nieznajoma „na zmywaku”… Wszystko było ekscytujące, przechodziły mnie ciarki.
– Masz niesamowity widok – zagadnąłem.
– Wiem – odpowiedziała, z nieukrywaną dumą. – Mnie też się bardzo podoba.
Później patrzyłem już tylko na nią. Wydawała się spięta i czułem w jej ruchach nerwowość, jednak dodawało jej to seksapilu. Była bardziej ludzka.
„Kobieta w kuchni na wysokich obcasach wygląda zupełnie inaczej niż w kapciach” – myślałem zniecierpliwiony.
– Czy mogę cię już dotykać? – zapytałem.
– Może najpierw weźmiesz prysznic? – zasugerowała.
– Kąpałem się dwie godziny temu – poinformowałem.
– Mimo wszystko, weź prysznic – poleciła stanowczo. – Zaraz dam ci ręcznik.
Dopiero w łazience uświadomiłem sobie, jak bardzo jestem podniecony. Każde dotknięcie penisa wywoływało falę przyjemności, cała żołądź była mokra od preejakulatu.
„Jak w nią wejdę, od razu się spuszczę.” – Byłem prawie pewny. – „Gdybym teraz zrobił sobie dobrze, na pewno mógłbym jeszcze raz… Ale zaspakajać się samemu u dziwki, to już przesada…”
Odkręciłem zimną wodę, ale niewiele to dało. Zanim opuściłem łazienkę, włożyłem spodnie.
Kiedy wyszedłem, z głośników rozbrzmiewał ściszony electro house. Mona siedziała na brzegu łóżka, w samej bieliźnie i podrygiwała w rytm muzyki.
„Klubowe rytmy…” – myślałem z uznaniem. – „Perfekcyjny wybór do seksu.”
Podszedłem na wyciągnięcie ręki.
– Czemu się ubrałeś? – spytała, zdziwiona.
– Pierwszy raz cię widzę – Wzruszyłem ramionami, zakłopotany. – Nie chciałem tak ostentacyjnie paradować, z gołym fiutem…
Parsknęła śmiechem.
– I tak zdejmiesz spodnie – stwierdziła, rozbawiona.
– Masz rację – przyznałem, rozpinając guziki rozporka.
Po chwili byłem już nagi, a mój penis w erekcji celował w nią. Ujęła go dłonią i obciągnęła.
– Nie muszę nic robić, żeby ci założyć prezerwatywę. – Uśmiechała się z satysfakcją.
Początkowo nie mogła rozerwać folii, która wyślizgiwała się jej z palców. W końcu nadgryzła brzeg i udało się jej wydostać gumkę. Długo trudziła się, aby ją nasunąć na żołądź, bo przeszkadzały jej długie paznokcie.
„Marnie jej idzie… Jakby nie miała doświadczenia” – oceniałem. – „Ale bardzo mnie to podnieca.”
– Może ty sam? – stwierdziła.
Wykazałem się większą wprawą.
– Jak chcesz zacząć? – spytała. – Chcesz usiąść, czy się położyć?
– Tak, jak teraz, jest dobrze. – Przybliżyłem się. – Zacznij ustami.
Najpierw wodziła językiem wzdłuż, później zatrzymała się na wędzidełku. Ssała, zwiększając intensywność, biorąc go do ust coraz głębiej. Niestety przeszkadzała mi prezerwatywa i miałem wrażenie, że lateksowa bariera odbiera mi całą przyjemność.
„W cipce guma przeszkadza mniej” – myślałem.
– Może w ciebie wejdę? – zaproponowałem.
– Dobrze. – Uśmiechnęła się. – A jak chcesz?
– A jak lubisz? – spytałem.
– Najbardziej od tyłu – oznajmiła, przesuwając się na kolanach w głąb łóżka. – Tylko musisz być ostrożny, bo moja cipka jest mała i bardzo delikatna, a ty masz dosyć dużego.
Miałem wrażenie, że mój penis powiększył się na ten komplement.
„Pewnie to mówi każdemu” – zgadywałem. – „Niemniej i na mnie działa.”
Zapraszająco wypięła się w moją stronę. Miała wyjątkowo zgrabne pośladki.
„Perfekcyjny tyłek.” – Zachwycałem się. – „Opalona skóra, bez skazy. Cudowny rowek. Dopracowana w każdym szczególe…”
Rozchyliłem palcami wargi sromowe i się w niej zagłębiłem. Czułem się, jakbym w szczególny sposób tracił dziewictwo.
„Jest ekstatycznie ciasna!” – Doznałem olśnienia. – „Mówi się, że dziwki są rozepchane, lecz to kompletna bzdura.”
Chwyciłem ją w pasie i zacząłem posuwać. Mimo gumy przy każdym ruchu czułem poprzecznie prążkowaną strukturę jej pochwy. Kiedy dałem jej klapsa, zaczęła cicho jęczeć. Ogarnęła mnie fala gorąca. Poruszyłem kilka razy mocno biodrami i miałem orgazm. Było wspaniale.
Położyłem się na plecach i ściągnąłem kondoma. Odebrała go ode mnie i uważnie obejrzała pod światłem. Kiedy wyszła bez słowa, wkradł się we mnie pewien niepokój.
„Po co zabrała gumę?” – zastanawiałem się.
Po minucie wróciła i położyła się obok. Wyglądała na zadowoloną.
– Chwilę poleżymy i drugi raz? – zapytałem.
– Już nie – odpowiedziała stanowczo. – Spuściłeś się, ja też miałam orgazm i już wystarczy.
– Tobie może wystarczy, ale mnie nie – odparłem.
Nie uwierzyłem w jej orgazm, wszystko trwało za krótko. Próbowałem sobie przypomnieć, co wyczytałem w opisie usług w Internecie. Wydawało mi się, że była mowa o wielokrotnych zbliżeniach, ale nie miałem pewności.
„Trzeba było sobie zwalić konia pod prysznicem.” – Byłem zawiedziony i zły na siebie. – „Wszystko poszło za szybko.”
Czułem się zaspokojony w połowie. Za słabo, aby nie chcieć więcej; za dobrze, aby chcieć płacić za kolejną godzinę. Była droga, poza tym się uniosłem honorem.
„Nie, to nie.” – Czułem żal.
– Mamy herbatę – napomknęła. – Chociaż pewnie już zdążyła wystygnąć.
Faktycznie, była już chłodna, bo stała na barze przy oknie. Leżałem, wsparty na łokciu.
– Gdybym wiedział, że można raz, aż tak bym się nie śpieszył – stwierdziłem z wyrzutem. – Myślałem, że powtórzymy.
– Myślałam, że wiesz. – Przechyliła głowę, podnosząc brew.
Wychwyciłem w jej tonie nutę złośliwości, co mnie dodatkowo poirytowało.
– Już wiem. To po co zapłaciłem za godzinę? – spytałem retorycznie. – Mogłem wziąć pół.
– Nie wyganiam cię – odpowiedziała. – Możemy sobie poleżeć i porozmawiać. Mogę też zrobić ci masaż.
– Bardzo chętnie. – Położyłem się na brzuchu, chociaż miałem ochotę już wyjść.
Usiadła mi na pośladkach i zaczęła uciskać barki. Żona masowała mnie w podobny sposób i tak samo brakowało jej zdecydowania.
„Słowo zdrada tu nie pasuje, to był tylko seks.” – Nie czułem winy. – „Byłaby zdrada, gdyby się dowiedziała… Lecz skoro nie wie, nie ma to żadnego znaczenia.”
– Wynajmujesz mieszkanie? – zapytałem, aby przerwać ciszę.
– Tak, ale sprzęt jest mój – oznajmiła.
„Przechwala się, jakby chciała mi zaimponować” – pomyślałem.
– Niezły – stwierdziłem krótko.
Przerwała na moment masaż. Sięgnęła po telefon i odpisała na SMS. Odechciało mi się mówić cokolwiek.
– Niedługo chciałabym wyjść – stwierdziła po paru minutach. – Znajomi na mnie czekają.
– Już idę – powiedziałem.
Wstałem i się ubrałem. Pożegnaliśmy się chłodno.
„Suka!” – myślałem wychodząc.
Na dworze strasznie wiało i było zimno, kiedy szedłem do samochodu.
* * *
Gdy wróciłem do domu, wciąż widziałem Monę przed oczami. Zrobiłem sobie dobrze.
„Bezczelna, wyrachowana dziwka…” – Wracałem do niej, myślami. – „Ale działa na mnie, jak żadna kobieta.”
© Piotr Walewski-Sawicki
Minipowieść Dziewczyna
Pełna treść: http://www.walewskisawicki.pl/dziewczyna.html
Jak Ci się podobało?