Dzień po

28 maja 2016

8 min

Obudziłam się rano z potwornym kacem. Popatrzyłam na szafkę nocną; całe szczęście byłam wczoraj jeszcze na tyle rozgarnięta, żeby przynieść sobie szklankę wody na rano. Podniosłam się z trudem i wypiłam ją jednym haustem. "Co ja robiłam zeszłej nocy? Boże, co ja zrobiłam?!" Po chwili mój mózg zaczął powoli pracować i strzępki zdarzeń z wczoraj zaczęły układać się w jedną, spójną całość.

"A więc, był ten chłopak. Młody, przystojny... czy on był chociaż pełnoletni?". Złapałam się za głowę. Chciało mi się płakać i śmiać jednocześnie. Zachowałam się jak gówniara. Zachowałam się tak, jak sobie obiecałam już nigdy nie zachowywać. Wystarczył jeden dzień, jeden dzień bez mojego męża w mieście, a ja jak najgorsza szmata puściłam się z innym i nawet nie jestem pewna, czy nie będę posądzona o pedofilię! Nawet nie tyle się puściłam, co obciągnęłam mu na tyłach dyskoteki!

Szybko ściągnęłam pościel z łóżka, wzięłam ubrania z wczoraj, na których zauważyłam ślady spermy mojego młodocianego kochanka i wrzuciłam wszystko do pralki. Bałam się, że pościel też może śmierdzieć wczorajszą zdradą.

Weszłam do łazienki i popatrzyłam w lustro. No tak - rozmazany makijaż, podkrążone oczy, włosy posklejane, jakżeby inaczej, spermą. Ten smarkacz spuścił mi się na twarz! Chociaż na tyle byłam wczoraj przytomna, żeby nie połykać obcej spermy. Nigdy przecież nie wiadomo, co taki chłopak może mieć. Tak czy inaczej, dopóki nie zrobię sobie badań, nici ze zbliżeń z moim mężem. Jak ja mogłam mu to zrobić?!

Czułam się tak fatalnie, że nawet gorąca kąpiel nie mogła mnie uratować. Mimo wszystko odkręciłam kurki i czekałam aż wanna zapełni się wodą. Szum z kranu potęgował pulsujący ból w skroniach. Ból fizyczny i moralny.

Szkoda mi było Piotra. Jeszcze nigdy dotąd go nie zdradziłam, aż do wczorajszej nocy. Szkoda mi go było, bo trochę nie wiedział, gdy zaczęliśmy ze sobą chodzić, w co się pakuje. Nigdy go nie zdradziłam, ale mojego poprzedniego faceta zdradzałam tak często, i z tak wieloma, że zabrakłoby mi palców u rąk do ich zliczenia. Taka była ze mnie suka. Zerwałam z nim, bo już miałam dość takiego życia. Chciałam w końcu coś zbudować, a nie tylko niszczyć - mam na myśli nie tylko cudze związki, ale też swój własny. I po jakimś czasie pojawił się Piotr. Uroczy, przystojny, troskliwy i czuły - wiecie, taki trochę ideał. Jasne, ma wady. Jest trochę nudny, ale zrzucam to na karb jego pracy - jest informatykiem, a patrząc po jego znajomych z pracy, większość informatyków to nudziarze. Ale przywykłam do tego, nawet polubiłam jego poczucie humoru. Po roku znajomości przyjęłam jego zaręczyny, a po sześciu miesiącach wzięliśmy ślub. Mimo jego wyrozumiałości nigdy mu nie powiedziałam jaka byłam zanim go poznałam. Od naszego ślubu niedługo minie rok, a nas dopadł pierwszy, mały kryzys. Nic wielkiego, kilka sprzeczek o drobiazgi. Można powiedzieć, chwilowe zmęczenie materiału. Ale jak się okazało, kryzys był wystarczający na tyle, żeby wrócić do dawnych, niechlubnych nawyków.

Zanurzyłam się w gorącej wodzie i próbowałam poukładać ciągle skołatane myśli. Piotr wyjechał wczoraj na jakieś szkolenie i nie pożegnaliśmy się czule. Ja, żeby zapomnieć o kłótni i ostudzić gorącą głowę, postanowiłam pójść trochę potańczyć. Lubię tańczyć, ale ostatnio rzadko mam okazję, by to robić. Po pierwsze praca, po drugie Piotr, który woli zabrać mnie do kina, teatru lub restauracji, bo sam nie tańczy. Umalowałam się, zrobiłam włosy, ubrałam czarne rajstopy, szpilki i krótką, granatową sukienkę z prześwitami na bokach i pojechałam taksówką do miasta. Klub, do którego poszłam, patrząc po jego bywalcach, był raczej przeznaczony dla młodych ludzi. Mimo to weszłam, bo nie uważam, żebym wyglądała na trzydzieści lat, które mam. Po dwóch drinkach weszłam na parkiet. Krótką chwilę pokręciłam się sama, bo już za chwilę wokół mnie tańczyła grupa napalonych młokosów. Ech, zapomniałam nawet, jakie to miłe uczucie, patrzeć jak każdy chłopak rozbiera cię wzrokiem. Kilku próbowało ze mną tańczyć, ale jakoś nieszczególnie im szło. Trema? Ciężko powiedzieć. Aż w końcu pojawił się on. Wtedy nie pomyślałam o nim per smarkacz. Był wyższy ode mnie o głowę, a ja sama jestem wysoka. Mam metr siedemdziesiąt pięć wzrostu, a w szpilkach około dziesięć więcej. Był dobrze zbudowany, dobrze ubrany i miał perfumy o słodko-ostrym zapachu; takie jakie lubię najbardziej. Podszedł do mnie, złapał mnie za kibić i zaczęliśmy tańczyć. Od razu coś zaiskrzyło. Po chwili zaproponował mi drinka. Rozmawialiśmy chwilę, ale za nic nie pamiętam o czym. Nie pamiętam nawet jego imienia ani czym się zajmuje. Poszliśmy znowu tańczyć. Głaskał mnie po plecach, powoli zjeżdżając rękoma na dół. W końcu złapał mnie za pośladki i mocno je masował. A ja mu na wszystko pozwalałam. W końcu odwróciłam się do niego plecami, wypięłam tyłeczek i rytmicznie przesuwałam nim po jego kroczu. Czułam jak jego penis powoli się powiększa i wypycha bokserki. On złapał mnie za piersi i całował po szyi. W końcu odwrócił mnie do siebie i zaczęliśmy się całować na środku parkietu. Pozwalałam mu na wszystko. Jedną ręką macał mnie po tyłku, a drugą wsunął od przodu i masował wilgotną już łechtaczkę. "Może wyjdziemy na zewnątrz" - zaproponował, a ja się zgodziłam. Wyszliśmy i poszliśmy na tył budynku, gdzie schowaliśmy się za śmietnikiem. Tam, przycisnęłam go do ściany, rozpięłam mu rozporek, kucnęłam przed nim i wzięłam do buzi. Jak najtańsza blachara z podrzędnej dyskoszki, obciągnęłam młodemu byczkowi. Trzymał mnie za włosy, ciągle powtarzał "zajebiście, za-je-biś-cie", aż po jakichś dwóch minutach usłyszałam, że dochodzi. Wyciągnęłam go z buzi, a on wtedy wyrzucił z siebie dużą ilość spermy, która wylądowała na mojej twarzy, włosach i na ubraniach. Szybko wstałam, wyciągnęłam chusteczki i pobieżnie się wytarłam.

"Ej, było zajebiście. Masz ochotę na więcej?" - zapytał. Już wtedy trochę ochłonęłam, więc powiedziałam tylko:

"Nie, sorry, na mnie już czas." - i uciekłam stamtąd. Jeszcze krzyknął za mną, czy się jeszcze spotkamy, ale już mu nic nie odpowiedziałam. Szybko złapałam taksówkę i wróciłam do domu.

Zanurzyłam głowę. Myślałam, że to już za mną. Że czasy, w których zdradę traktowałam jak sport już minęły. Myliłam się. Demon wciąż we mnie siedzi. Siedzi w samym środku mnie i się teraz śmieje, bo dostał pożywienie. Demon chce teraz więcej, więcej adrenaliny, więcej spermy, ale ja już mu nic nie dam. Koniec ze zdradami, ta była ostatnia. Ostatnia! Oczywiście, Piotr nigdy niczego się nie dowie, tak jak nigdy nie dowiedział się o moim wcześniejszym trybie życia. Nie udźwignąłby tego. Nie wybaczyłby mi. Wystarczy, że sama sobą gardzę. Niepotrzebne mi są jeszcze jego pełne wyrzutu spojrzenia.

Po kąpieli ubrałam się i usiadłam za biurkiem. Jestem tłumaczem z hiszpańskiego i włoskiego i poza pracą w szkole językowej, dorabiam w domu robiąc tłumaczenia na zamówienie. Zanim jednak zabrałam się za pracę, coś mnie tknęło i weszłam na facebooka. Sprawdziłam stronę klubu, w którym wczoraj byłam, a tam, na ich stronie, pełno było zdjęć ze wczorajszej imprezy, w tym kilka moich jak tańczę ze smarkaczem. Młodo wyglądał i naprawdę był przystojny. Nic dziwnego, że jak hormony wzięły górę nade mną, to się z nim puściłam. W każdym razie napisałam do adminów prośbę o usunięcie tych zdjęć. Trzeba zatrzeć wszystkie ślady.

Popatrzyłam jeszcze raz na zdjęcia i zaczęłam się zastanawiać, co ja mam z tymi młodymi facetami? Czemu mnie do nich tak ciągnie? To nie był mój pierwszy młodszy, o nie. Piotr jest ode mnie młodszy o dwa lata, ale to się nie liczy, przynajmniej w naszym wieku. Pamiętam, jak byłam na Erasmusie we Włoszech (Erasmus, to był w ogóle czas, kiedy wszystkie seksualne hamulce mi puściły) i do mojej koleżanki przyjechał w odwiedziny jej młodszy, siedemnastoletni brat. Ja wtedy miałam już dwadzieścia dwa lata. Już pierwszej nocy zaciągnęłam go do łóżka, gdzie jak się później okazało, pozbawiłam go cnoty. Myślę że nie cierpiał za bardzo z powodu swojej straty, skoro przychodził do mnie później co noc. Koleżanka oczywiście się dowiedziała i mnie znienawidziła, ale to zupełnie inna historia. Tematem na inne opowiadanie są też moje historie z prawiczkami. Może kiedyś nawet takie napiszę. W każdym razie, chyba kręci mnie fakt, że mogę być czyjąś pierwszą, i że ten ktoś może chcieć ze mną stracić prawictwo. Tak czy inaczej, dla smarkacza z wczoraj nie byłam pierwsza, to było pewne.

Moje przemyślenia przerwał dzwonek telefonu. Jakiś nieznany numer.

"Cześć Kasiu, pamiętasz mnie?" - to był jego głos. Przestraszyłam się nie na żarty. Kiedy ja mu dałam swój numer telefonu?

"Pamiętam. Czego chcesz?"

"Wczoraj tak szybko uciekłaś. Nie zdążyłem ci się odwdzięczyć, za tego zajebistego lodzika. Może masz ochotę się spotkać?" - miał taką irytującą mnie pewność siebie w głosie.

"Słuchaj..." - zaczęłam. - "Chciałabym, żebyś do mnie więcej nie dzwonił. Wczoraj, to była jednorazowa sytuacja, która się nie powtórzy i..." - zawahałam się, a po chwili dodałam - "Mam męża i nie chcę tego zniszczyć. To co było wczoraj, to był błąd" - zakończyłam starając się zabrzmieć jak najbardziej stanowczo.

"Tak, wiem, pamiętam. Masz męża, z którym ci się nie układa i wieje w twoim życiu nudą. Mówiłaś mi to wczoraj..." - kiedy ja mu to mówiłam? Czy naprawdę po trzech drinkach zupełnie nie kontaktuję? - "... ale ja ci nie proponuję randki. Myślałem raczej o miłym spotkanku u mnie".

"Słuchaj, ja nawet nie wiem, czy ty jesteś pełnoletni!" - krzyknęłam - "Nie potrzeba mi seks spotkań z gówniarzami!".

"Spokojnie, mam dziewiętnaście lat, jestem na pierwszym roku studiów" - zaśmiał się. - "Ale skoro nie chcesz, to nie. Nie jestem stalkerem. Zachowaj jednak mój numer, jeśli zmienisz zdanie. Proponuję tylko jedno spotkanie, bo wiem że mogę ci dać, to czego twój mąż ci nie daje".

"Zdania nie zmienię i dziękuję za propozycję, ale jednak nie skorzystam i mam nadzieję, że pomożesz mi w utrzymaniu całej sprawy w tajemnicy".

"Nie martw się. Mimo wszystko liczę, że zadzwonisz. Będę czekał".

Odłożyłam telefon i zabrałam się za tłumaczenie, jednak ciągle spoglądałam na telefon. Jego numer wciąż tam widniał. Demon mi podpowiadał, że nawet jeśli teraz nie chcę, to może kiedy indziej będę miała ochotę na szybki numerek. I mimo moralniaka zostawiłam numer w pamięci...

53,962
7.77/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 7.77/10 (71 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (9)

Diabełwgłowie · 28 maja 2016 ·

+1
0
Ciekawy temat i zgrabnie napisane, chociaż jak dla mnie trochę za bardzo na skróty. Traktuję to jako wstęp do dłuższej historii. 🙂 Mam nadzieję, że w kolejnej części, o ile powstanie, rozwiniesz trochę dylematy moralne bohaterki.
Ze spraw technicznych - ja jednak jestem zwolennikiem dialogów z myślnikami na początku.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

dana · 28 maja 2016

+1
0
Co do fabuły to się nie wypowiadam, bo żaden pomysł nie jest zły, grunt żeby to dobrze przekazać. I tu zaczynają się schody. Tekst przypomina trochę strumień myśli, tak wyglądają notatki gdy spisuje sie cos na gorąco zeby nie ucieklo. Jest dużo powtórzeń (jemu, jeszcze, już i kilka innych), dialogi zapisane nie wiadomo po co w cudzyslowiach, tak jak myśli bohaterki, co wprowadza nienajsnosci. Dodatkowo jej przemyślenia najpierw umieszczasz w cudzysłowie, a później biegają bezpansko, luzem. Podpisuję się pod komentarzem DwG, myslinik w dialogacbi sa dobre, jestesmy do nich przywyczajeni, a przynajmniej ci, którzy czytaja książki. Dlaczego tak dużo tutejszych autorow się ich boi? Przecież to nawet graficznie wygląda lepiej niż tekst upstrzony cudzyslowiami. Mimo wszystko opowiadanie jest wciągające i jednak dorzucę coś na temat samej fabuly- pomysł mi się podoba i chętnie dowiem się czy spusci demona ze smyczy, zarówno swojego jak i tego dziewietnastoletniego.
Pisz, pisz proszę.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

tom · 28 maja 2016

+1
-1
Nędza i tyle...m

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

anka · 28 maja 2016

+1
0
Super , ale czekam na ciąg dalszy . Nie kończ tego w ten sposób. Zapowiada się świetnie.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Koralowo · Autor · 30 maja 2016

0
0
Dziękuję za wszystkie komentarze i oceny. Cieszę się, że się podobało, szkoda tylko że nie wszystkim. Rady jakie mi daliście oczywiście wezmę pod uwagę. Do postaci Kasi jeszcze na pewno wrócę, ale nie wiem czy historia będzie poprowadzona linearnie. Pozdrawiam.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Miaa · 1 czerwca 2016

0
0
Nie było złe, ale dla mnie troszkę niejasne są te dialogi, tak jak zwrócili na to uwagę poprzednicy.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

kilo · 5 czerwca 2016

0
0
Bardzo mi się podobało . Czekam na ciąg dalszy.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Zen · 1 listopada 2017

0
0
Z pamiętnika świętej kurwy.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · 1 listopada 2017

0
0
Za szybko, za mało. Zanim się wczułam, już koniec.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.