Dorota i Monika
29 stycznia 2020
20 min
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Siedziałam w wygodnym, klubowym fotelu. Na stoliku stał drugi już kieliszek mojito. Był wczesny jeszcze wieczór, więc nie było zbyt wielu osób. Jakieś starsze małżeństwo, pewnie opowiadające sobie dzisiejsze wrażenia, bo pogodni i uśmiechnięci rozmawiali z ożywieniem, pokazując sobie telefony. I jeszcze jakaś para, w średnim wieku, wyraźnie sobą znudzona. Zresztą w całym pensjonacie, niemałym przecież, nie było zbyt wielu gości. Koniec września, wakacje i urlopy już niemal zapomniane. Lubiłam ten okres na urlopowy wypad jak ten. Cicho, pusto, a było jeszcze ciepło i przyjemnie na spacery. To był mój trzeci wieczór tutaj.
Sięgnęłam po kieliszek. Zbliżając do ust, spojrzałam w stronę wejścia. Zadrżała mi ręka, tak mocno, że na palce kapnęła mi kropla napoju. W drzwiach stanęła Monika. Ubrana w ładną, kloszowaną sukienkę, jasną, w jakieś różowawe kwiaty. Nie zauważyła mnie, idąc, w stronę baru. A mnie przeszył dreszcz podniecenia.
***
Zobaczyłam ją dzisiaj przy śniadaniu. Była wtedy ubrana w lekko obcisłą bawełnianą koszulkę, pod którą dość swobodnie poruszały się jej kształtne, niezbyt duże piersi. Dolną część jej ciała opinały świetnie dopasowane legginsy, eksponujące jej idealne biodra, uda i łydki. Nie to jednak mnie najbardziej zafascynowało. Miała je tak dopasowane, że idealnie wprost odznaczała się jej kobiecość. Pewnie tylko mi się wydawało, ale byłam niemal pewna, że widzę płatki jej warg... lekko nabrzmiałą od pocierania materiałem łechtaczkę. I prawie widziałam, jak tkanina zagłębia się w jej pochwie. Najwyraźniej nie miała na sobie żadnej bielizny. Z trudem oderwałam wzrok, zaciskając mocniej uda. Czując między nimi wilgoć.
Zauważyła mój wzrok, zatrzymała się na kilkanaście sekund, uśmiechając się do mnie. Z lekkim zdziwieniem zauważyłam, że jej brodawki się naprężyły. Pomachała do mnie ręką i ruszyła w stronę wolnego stolika pod oknem, kołysząc zalotnie biodrami.
Na szczęście skończyłam już śniadanie, wstałam, poprawiając spódnicę. Wychodząc, jednak odwróciłam się do niej, uśmiechnęłam i pomachałam dłonią.
Wróciłam do pokoju, by ochłonąć. Poprawiłam makijaż i postanowiłam pójść na spacer.
W lobby znowu ją spotkałam, podeszła do mnie.
- Cześć, jestem Monika.
- Dorota — odpowiedziałam z drżeniem.
- Kiedy przyjechałaś?
- Wczoraj pod wieczór.
- A ja w nocy, musiałam jeszcze posiedzieć w pracy. Na długo przyjechałaś?
Stała tak blisko, że wydawało mi się, iż czuję na sobie jej nabrzmiałe brodawki. Patrzyłam w jej ciemne oczy, starając się ukryć zmieszanie i podniecenie. Jej zapach.
- Planuję do niedzieli — była środa.
- Ja też. Nie idziesz popływać? Mają świetny basen.
- Nie — odpowiedziałam — nie przepadam za pływaniem. Pójdę na spacer, to urocze miasteczko.
- OK, zobaczymy się wieczorem?
- Dobrze, chętnie — niemal krzyknęłam z radością.
- To pa — powiedziała i. pocałowała mnie w usta. Niby przelotnie, ale niemal poczułam jej język między wargami.
- Pa — wyszeptała jeszcze raz i odeszła kręcąc swoją cudowną pupą, ukrytą w legginsach. Miałam ochotę pobiec za nią.
***
Cały dzień włóczyłam się po miasteczku, myśląc jedynie o Monice. Marzyłam o jej pośladkach, chciałam całować jej piersi, łechtaczkę, bawić palcami w jej pochwie. Z trudem oddychałam. Wilgoć między udami była tak obfita. Jak u wyposzczonej dziewczyny w dni płodne. Przed publiczną kompromitacją uratowała mnie dłuższa, trochę ponad kolana spódnica, dobrze dopasowane majtki i rajstopy. Dzięki temu nie było widać, jak wilgoć podniecenia spływa na moje uda.
Wiem, powinnam pójść do pokoju i po prostu zrobić sobie dobrze, by rozładować to pożądanie. Jednak coś mnie wstrzymywało. Zupełnie jakbym w jej oczach, wtedy w lobby, wyczytała: „zaczekaj na mnie, razem sobie zrobimy dobrze".
„Idiotka ze mnie". Lecz mimo to... Cały dzień wytrzymałam nabuzowana pożądaniem.
Do klubu ubrałam się troszeczkę odważniej. Spódnica była już wyżej nad kolana. Bluzeczka z dwoma guziczkami rozpiętymi pod szyją. Marynareczka bez guzików, tylko z ozdobnym łańcuszkiem, jako zapięciem. Na nogach pończochy.
Mocno miałam zakodowane, że elegancka kobieta zawsze nosi albo pończochy, albo rajstopy. Inna sprawa, że bardzo lubiłam nosić rajstopy, a jeszcze bardziej pończochy.
W rajstopach lubiłam nie tylko sam materiał opinający pieszczotliwie nogi, krocze, brzuch i pośladki. Ich plusem było też szczelne przyleganie w kroczu. Czułam wtedy, jak materiał delikatnie ociera się o wrażliwe miejsca. Zdarzało mi się często zapominać majteczek. Chociaż bywały dni, że wolałam je mieć na sobie. Z powodu tej zdradliwej wilgoci.
Ale nigdy nie zakładałam majteczek, gdy nosiłam pończochy. Uwielbiałam, gdy wiaterek lub powietrze dostawało się pod spódnicą, pieszcząc mnie między udami i wyżej.
Z dwóch jeszcze powodów, wybierając się do klubu, postanowiłam założyć pończochy. Wiedziałam, po prysznicu, że zakładając rajstopy, siłą rzeczy będę się dotykała... Już wystarczająco podochocił mnie strumień wody pod prysznicem. Dotykając się przy zakładaniu rajstop, byłam niemal pewna, że się nie powstrzymam. A pamiętałam prośbę w oczach Moniki - „zaczekaj na mnie".
***
Siedziałam w klubowym hotelu przy drugim kieliszku mojito. Drugi nie dlatego, że czekałam długo na Monikę. Pierwszy kieliszek wychyliłam niemal duszkiem przy barze, co spotkało się z zaciekawionym spojrzeniem barmana. Uśmiechnęłam się i zamówiłam drugi, ten wzięłam już do stolika.
Monika podeszła do baru, coś zamówiła i odwróciła się w moją stronę. Czekając na napój, wyprężyła swoje ciało. Ręce uniosła do góry, poprawiając zalotnie włosy. Odchyliła się trochę do tyłu, kołysząc piersiami i wysuwając do przodu biodra.
Gdybym była bliżej, natychmiast bym się do niej przyssała. Z podniecenia założyłam nogę na nogę, odsłaniając odważnie udo i leciutki fragment koronki wieńczącej pończochę. Zrobiłam to nie tylko, by kokietować. Ale musiałam zapanować nad podnieceniem między udami.
Monika wzięła z baru kieliszek i kołysząc biodrami, z uśmiechem podeszła do stolika.
Nie byłam w stanie się podnieść, więc nachyliła się, całując w usta... Chwilę dłużej niż rano i trochę głębiej wchodząc w nie języczkiem.
W trójkącie dekoltu jej sukienki zobaczyłam cudne, obnażone piersi.
Chciałam, by pocałowała mnie głębiej, ale zauważyłam wzrok barmana. Byłam pewna, że za barem jego wzwiedziony kutas, gdyby nie był w spodniach, strąciłby wszystko z półeczki.
Widział nasz namiętny pocałunek, widział moje udo... A do tego Monika nachylając się nade mną, stała pupą do baru. Jej króciutka sukienka z tyłu musiała unieść się tak wysoko, że, nawet jeżeli nie zobaczył pośladków Moniki, to kończyła się najwyżej centymetr poniżej zwieńczenia jej ud. Barman, najwyraźniej zmieszany, szybko zniknął na zapleczu, gdy zobaczył mój wzrok.
„Prace ręczne przy zmywaku, napalony biedaku” - pomyślałam sobie.
Odstawiłam kieliszek, bojąc się, że rozleję wszystko. Monika chwyciła delikatnie moją dłoń, zobaczyła krople na niej. Patrząc uwodzicielsko, zlizała je języczkiem. A ja czułam, że jeszcze chwila i będę tryskać między udami.
Na szczęście Monika usiadła na fotelu naprzeciwko.
Ale jak usiadła. Nie wiem, czy celowo, ale lekko unosząc do góry dół sukienki. Od tyłu zasłoniło ją oparcie fotela. Lecz z przodu moim oczom ukazały się jej cudowne uda, pomiędzy nimi dostrzegłam zarys cipki i trójkącik włosków nad nią.
„Jeszcze chwila, a będę gotowa” - pomyślałam, starając się zapanować. Kiedy usiadła z lekko uniesioną sukienką, mogłam zobaczyć jej różową, rozchyloną cipkę. Chciałam się rzucić na nią i lizać.
Spostrzegłam, że nikt z obecnych na sali, poza barmanem oczywiście, nawet nie zwrócił na nas uwagi. Para w średnim wieku wyszła z klubu, zapewne na obowiązkowy, rutynowy seks, bo trzymali się za ręce. A staruszkowie z ożywieniem oglądali zdjęcia, a może coś w Internecie. Barmana zresztą nadal nie było.
Monika przez chwilę siedziała z odsuniętą sukienką i rozchylonymi udami... Dłońmi poprawiła dekolt, ale tak, że mogłam zobaczyć jej piersi, z naprężonymi brodawkami.
W moim brzuchu i między nogami latało chyba z tysiąc motyli.
- Jak minął dzień? Co robiłaś? - zapytała jakby nic, chociaż widziałam, że ona nie tylko mnie prowokuje, ale także sama walczy ze swoim podnieceniem.
Nie pamiętam, co odpowiedziałam, ale tak zaczęła się nasza rozmowa. Skąd jesteśmy, co robimy i tysiące rzeczy o wszystkim i o niczym. Byłyśmy jak dwie przyjaciółki. Gdyby nie pełen seksu kontekst, nikt może nie domyśliłby się, że rozpala nas obie pożądanie.
Wrócił barman, więc mogłyśmy poprosić o następną kolejkę. Tym razem on nam podał do stolika. Z wyraźnym zainteresowaniem patrzył na nasze uda, dekolt Moniki, ale jakoś panował. Głowę bym sobie dała uciąć, że na dłoniach został mu jeszcze zapach spermy, którą uwolnił na zapleczu. Trochę mnie to podkręciło, więc zmieniłam nogi, nieco mocniej tym razem obnażając uda. Zauważyłam, że spojrzał w stronę moich nóg z nadzieją, że zobaczy więcej, na przykład, co kryje się pod spódnicą, między rozchylonymi na chwilę nogami.
Gdy odszedł, Monika zapytała, pochylając się trochę w moją stronę:
- Nie za ciasno?
Nie zrozumiałam.
- Nie za ciasno Tobie między nogami? Zawsze tak ściskasz uda?
- Często... - odpowiedziałam — gdy jestem podniecona.
Monika patrząc mi w oczy, dotknęła moich kolan... Lekko rozsunęła moje nogi, zmuszając mnie do ich rozchylenia. Jej dłonie delikatnie powędrowały tuż pod spódniczkę. Cofnęłam się podniecona i... Zaniepokojona.
Ale Monika z uśmiechem cofnęła ręce.
- Rozchyl je trochę, uwolnij... Niech barman ma jakiś widok...
Wiedziałam, że z tej odległości barman niewiele zobaczy, więc odrobinę podciągnęłam spódniczkę i rozsunęłam nogi. Tyle, żeby się domyślał, a jednocześnie nic nie widział.
Faktycznie, barman nie mógł oderwać wzroku. Wyobrażałam sobie, że znowu rośnie mu w spodniach kutas. Najwyraźniej jednak panował nad sobą....
Nie było cienia wątpliwości, że między mną a Moniką wszystko wypełnione było pożądaniem i seksem. A jednak w naszych rozmowach nawet przez chwilę nie pojawił się ten wątek. Tak byłyśmy sobą zafascynowane. W zachowaniu barmana wyczuć można było, że ma nadzieję, iż oto dwie wyposzczone laseczki celowo go podpuszczają. I że może dołączy do nas… Zbliżała się już godzina zamknięcia baru. Starsze małżeństwo właśnie wychodziło, zajęte cały czas sobą, poza nami nie było już nikogo.
Ruchem dłoni dałam znać barmanowi, by przyniósł jeszcze jedną kolejkę. Błyskawicznie był przy nas. Zdążył na szczęście postawić kieliszki na stoliku, gdy Monika z całym wyuzdaniem podniosła sukienkę, pokazując swoją cipkę i uroczy trójkącik.
Barman z trudem opanował drżenie i zabrał puste kieliszki. Był już pewien, że noc ma zapewnioną z dwiema laseczkami, więc cierpliwie zniknął za barem. Wolał nie ryzykować kolejnej wizyty na zapleczu.
Monika jakby celowo nie opuściła jeszcze sukienki. Wpatrywałam się w jej cipkę. Lubię, gdy kobieta nie jest zupełnie wydepilowana. Wtedy czuję, że jest kobietą, a nie małolatą. I inaczej smakuje, inaczej pachnie. Bardziej podniecająco.
Sama też zachowałam trójkącik. Lubię dotykać swoje owłosienie, gdy nie chcę zapuszczać się rękoma między uda.
- Chcesz…? – zapytała kusicielsko.
- Bardzo… - odpowiedziałam spragniona.
- To zaraz ją będziesz miała…
Szybko dopiłyśmy mojito. Już czułam smak pipki Moniki. Tymczasem… Monika dała znać barmanowi, żeby przyniósł rachunek. Ten podszedł niemal pewny swego. Podał Monice rachunek i długopis, podpisała i podała barmanowi. Włożył długopis do kieszonki, podnosząc na chwilę rękę.
Wykorzystała to Monika. Natychmiast jej dłoń wylądowała na jego kroczu, wyraźnie nabrzmiałym. Zanim zorientował się, Monika błyskawicznie rozpięła suwak jego spodni i wyciągnęła wilgotnego i napalonego kutasa. Barman znieruchomiał, więc Monika ustami objęła czubek i dwa razy possała. Facetowi niemal oczy wyszły z orbit.
- Chcesz? – zapytała mnie, kierując dłonią nabrzmiałego i kuszącego członka.
Bez słowa przytknęłam do ust i possałam, czując smak jego wilgoci. Barman był już gotowy na podwójnego orala. Tymczasem Monika puściła jego penisa, chwyciła mnie za dłoń i gestem dała znać, byśmy wstały i wyszły. I tak się stało. Barman stał zdumiony przy stoliku ze wzwiedzionym kutasem wystającym z rozporka. Nie wiedział, co się dzieje. W drzwiach z Moniką objęłyśmy się, mocno pocałowały w usta, dzieląc się smakiem jego członka.
Nie dość tego, po pocałunku Monika uniosła swoją sukienkę i pokazała mu swoją cipkę. Długo się nie zastanawiając, stanęłam do niego tyłem, podciągnęłam spódniczkę i pokazałam mu swoje pośladki. Szybko poprawiwszy ubrania, wybiegłyśmy z klubu. Zostawiając barmana z uczuciem dwóch ust na swoim kutasie, wspomnieniem widoku mokrej cipki i ślicznej dupeczki, zaopatrzonej w ukryty, ale też seksowny otworek. I zostawiając go z dużym wilgotnym problemem.
***
Biegłyśmy korytarzem, trzymając się mocno za ręce, potem cicho po schodach, zatrzymałyśmy się w głębi, w słabo oświetlonym miejscu. Przylgnęłyśmy do siebie w namiętnym pocałunku. Mój język wniknął głęboko w jej usta, poznał każdy ząb, pieścił podniebienie, wnikał w gardło i tańczył razem z językiem Moniki. Wiedziałam, że umiem całować, i, że już samym całowaniem potrafiłam doprowadzić do odlotu. Sama też lubiłam całować. Obie zatraciłyśmy się niemal w tym pocałunku, aż ciało Moniki zadrżało, przepłynęły przez nie kolejne fale pulsacji. Biodrami mocno i rytmicznie uderzała o moje, tak jakby całe podbrzusze i swoją cipkę chciała wcisnąć we mnie. Wiedziałam, że ma orgazm. Dałam jej chwilę dojść do siebie.
Stałyśmy przytulone. Usłyszałam po chwili jej szept.
- Uniosłam się w inne światy… jesteś cudowna… pragnę cię…
- Ja też ciebie pragnę – wyszeptałam. Dochodziła do siebie.
- Wiesz, jesteś cudowna. Ale nie tylko jako kochanka… Nasze rozmowy… ja czuję, że… ja ciebie kocham, nie tylko pożądam…
- I ja Moniko… - nie zdążyłam powiedzieć nic więcej. Monika otworzyła drzwi pokoju, przy którym stałyśmy. To był jej pokój. Trzymając się za ręce, weszłyśmy. Tam Monika rzuciła się na łóżko na plecy w oczekiwaniu… Nie dałam jej ochłonąć. Uklękłam, unosząc jej sukienkę i rozchylając uda. Piękna cipka. Jak Orchidea, z uniesioną łechtaczką i rozchylonymi płatkami. Poniżej rozedrgane wejście, z którego jeszcze wypływały krople nektaru. Uda miała też mokre od niego. Lizałam jej uda, zbliżając się ustami do cudownego miejsca. Dłońmi pieściłam jej biodra. Językiem i ustami zaczęłam pieścić jej łechtaczkę i tuż pod nią… Nagle przywarła do mnie, swoimi dłońmi przytrzymała głowę. Jej ciałem znowu wstrząsnęły dreszcze orgazmu.
Po chwili zwolniła moją głowę. Odsunęłam się trochę, podziwiając, jak z wejścia do jej pochwy wypływa nektar, jak jej płatki drżą. Nie mogłam się powstrzymać. Zaczęłam lizać i całować. Spiłam chyba wszystko, ale czułam, że tam, w środku jeszcze zostało go trochę. Weszłam językiem. Zaczęła wić się i rozkosznie mruczeć, chociaż ten pomruk był w stanie chyba obudzić pół miasteczka.
Wiedziałam, że tam w głębi jest jeszcze jedno miejsce, do którego nie byłam w stanie dotrzeć językiem. Wsunęłam jeden palec, rozpoznając jej wnętrze. Kiedy wsunęłam dwa, udało mi się namacać ten punkt. Było jeszcze miejsce na trzeci palec. Ta trójca zaczęła pieszczoty jej wnętrza, a Monika znowu zaczęła drżeć i jęczeć. Zlizałam z palców jej soki, po czym znowu pozwoliłam im na baraszkowanie w pochwie. A ustami ujęłam łechtaczkę.
Takiego orgazmu się nie spodziewałam. Przywarła do mnie całym swoim ciałem, nie mogłam złapać oddechu. Jej uda zacisnęły się na mojej głowie. Poczułam, że palce toną w hektolitrach jej nektaru, wydostającego się na zewnątrz. Jej ciałem wstrząsały konwulsje… Zanim zupełnie się udusiłam, Monika zwolniła ucisk. Jeszcze drżała, jeszcze targały nią fale orgazmu. Powoli wyjęłam z niej palce i zaczęłam oblizywać. Cudowne. Położyłam się obok Moniki, która natychmiast przytuliła się do mnie.
Jej podniecenie przeszło na mnie. Już liżąc i pieszcząc ją, czułam, jak szaleją w moim podbrzuszu motylki, chyba setki tysięcy. Byłam sama, blisko. Kiedy tak leżała wtulona, czułam jej ciało, oddanie, motyle szalały. Głaskałam jej cipkę, pośladki, uda.
Wtedy szepnęła:
- Było cudownie Dorotko… Teraz ja chcę unieść ciebie w inne światy… - jej dłoń pieściła moje uda, wsuwając się pod spódnicę. Zapewne spodziewała się, że i ja się oddam. Lecz ja, mimo całego mojego pożądania, zacisnęłam uda i lekko wycofałam biodra.
- Nie lubisz z kobietą? Robisz to tak cudownie! A może to twój pierwszy raz z kobietą? – dopytywała.
- Nie, nie pierwszy, bardzo lubię, tylko… - walczyłam z rosnącym pożądaniem, tym bardziej że Monika nie przestawała pieścić moich ud, starając się dotrzeć wyżej, wyżej…
- Masz okres? Mnie to nie przeszkadza.
- Nie… nie mam okresu… w ogóle nie miewam okresu…
Spojrzała na mnie ze zdziwieniem, ale jej ręka cały czas buszowała pod spódnicą. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Monika była cudowna. Pożądałam ją, ale… W końcu zdecydowałam się.
- Moniko, ja nie jestem normalną kobietą…
- Wiem, że nie jesteś normalną, kochałam się już z kobietami, ale ty... jesteś jedyna, jesteś cudowną moją Dorotką, jedyną na świecie. Nigdy nie miałam tylu i aż takich orgazmów jeden po drugim… I chcę pieścić ciebie… Twoją cipkę, twoją łechtaczkę, byś też odleciała!!!
- Moniko – zacząłem nieco już załamany – ja… ja nie mam cipki… nie mam łechtaczki…
- To, co tam masz? – zapytała trochę śmiejąc się. Ale po sekundzie spoważniała, lecz tak jakoś figlarnie. Nie zdążyłam zareagować, gdy Monika gwałtownym ruchem uniosła moją spódnicę wysoko. Jej oczom ukazały się moje gładkie, zgrabne uda w pończochach. A tam, gdzie uda się kończą, był po prostu kutasik. Nie, nie taki wielki. Był lekko naprężony, ze schowaną główką, z czubka wypływała wilgoć. Nad kutasem trójkącik włosków, starannie przystrzyżonych. A poniżej gładko wygolone jąderka… Lubiłam dotykać gładkie jajeczka… wiem, że takie wyglądają ładnie…
Patrzyłam na Monikę, ale ze zdziwieniem zobaczyłam w jej oczach, że nie czuje zgorszenia, obrzydzenia. Więcej, w jej oczach pojawiły się takie same błyski erotyzmu, jak w klubie. I pojawił się uśmiech.
- To ty jesteś transem?
- Coś w tym rodzaju… - wyszeptałam.
Szybko rozpięła moją bluzkę. Miałam bardzo nikły biust, dlatego zawsze chodziłam w marynareczkach lub garsonkach. Patrzyła mi prosto w oczy. Z uśmiechem i jakimś takim pożądaniem. Jej dłonie przesunęły się w dół. Zaczęła dotykać mojego członka, moich jajeczek.
- Gładziutkie… - pocałowała je, ale zrobiła to tak cudownie, że omal nie odpłynęłam. Poczuła to i całowała je nadal. Potem zaczęła bawić się moim członkiem. Nie był w stanie wzwodu, był nabrzmiały, ale… nie wiedziała, bo skąd, że pełnego wzwodu dostaję tylko w dwóch przypadkach. Gdy ktoś robi mi orala i gdy sam go bardzo mocno masuję. A i w tym drugim przypadku nie zawsze.
- To jesteś moim pierwszym transem… crossem… widziałam tylko w pornusach… shemale…
- Moniko…
- Dorotko… tak mogę cię nazywać nadal? Nie przejmuj się, nawet mnie to podnieca. Poza tym jesteś cudowna jako kobieta. I jeszcze to, że właściwie jestem hetero, ale czasem z przyjaciółkami bawimy się aż do orgazmu. Ja ciebie naprawdę pokochałam.
Nie wiedziałam, co powiedzieć.
- A mogę ci i zadać kilka pytań?
Zawahałam się.
- Tak…
- Uprawiałaś seks z facetem? Lubisz z nimi? Bo barmanowi całkiem sprawnie possałaś…
- Lubię i nie. Kiedyś, gdy poderwałam jakiegoś faceta, wydawało mi się na poziomie i otwartego, to gdy się zorientował, potraktował mnie jak dziwkę. Od tamtej pory prawie zawsze kończę na obciąganiu. Faceci to lubią, poza tym, gdy obciągnę im do finału, najczęściej już nie mają ochoty sprawdzać, co mam między nogami. Nigdy nie zostaję na noc i nigdy nie rozbieram się przy nich do naga. Szczerze, bardziej pociągają mnie kobiety. Chociaż, wiesz... lubię obciągać, lubię smak spermy.
- A ten facet, to jak ciebie potraktował?
- Wszedł we mnie od tyłu i przeleciał. A potem otrząsnął się, walnął dłonią w pośladek i poszedł sobie.
- To seks analny nie sprawia ci przyjemności? Bo ja kilka razy uprawiałam i miałam orgazm nawet.
- Widzisz, to jest inaczej, facet w środku ma trochę inne wrażliwe punkty. Mam dwóch kolegów, którzy znają moje skłonności. Wtedy czasami jedziemy do innego miasta. I tam uprawiamy seks. Oni wiedzą jak to robić i wtedy nawet daję im się przelecieć analnie. Poza tym nawzajem sobie obciągamy.
- Lubisz mieć obciąganego?
- Tak, bardzo.
- O, tak? – nie czekając na odpowiedź, Monika wsunęła sobie do ust, pieszcząc go językiem. Byłam blisko, ale Monika uniosła głowę i spojrzała na mnie.
- A cipki też lubisz? Bo pieściłaś mnie z taką namiętnością i znawstwem, że chyba cipkę znasz na wylot?
- Uwielbiam cipki. Mam koleżanki, z którymi to robię, one też wiedzą o mnie prawdę. I bardziej wolę od kutasów. Bo kobieta może mieć więcej orgazmów, a mi to sprawia przyjemność.
- Wiem coś o tym… - powiedziała z rozmarzeniem.
- A one, to kobiety, to jak tobie robią dobrze?
- Wiesz, czasem zdarza mi się taki niekontrolowany wytrysk, gdy kobieta ma orgazm. Czasem mi obciągają, to je też kręci. A czasem… - zawiesiłam głos.
- A czasem…? - dopytywała mnie Monika.
- Czasem robią mi masaż prostaty. Czasem sam masaż, czasem kończą go obciąganiem.
- Wiesz… nigdy nie robiłam żadnego masażu prostaty. Nie wiem, czy chcę zrobić to jakiemuś facetowi. Ale tobie chcę to zrobić i to bardzo. Pokażesz, jak to się robi?
Zawahałam się, ale Monika nie miała długich paznokci. Chwyciłam jej dłoń i włożyłam sobie w usta, mocno śliniąc. Pod biodra podłożyłam poduszkę i rozchyliłam nogi. Nakierowałam jej dłoń na mój otworek. Wiedziałam, że w środku jestem czysta, bo wiem, co sobie zrobiłam pod prysznicem.
Naśliniony paluszek wskazujący skierowałam na otworek. Trzymając jej dłoń, pozwoliłam, by powoli wsunęła go we mnie. To było przyjemne, a gdy jeszcze poruszyła nim w środku.
- Poczekaj… - wysunęła paluszek. Ustami objęła mojego członka, potem lizała go aż do jąder. Z jąder języczkiem zsunęła się głębiej między udami, aż dotarła do rowka. To było obłędne. Gdy jednak językiem dotknęła wejścia, jęknęłam. Uniosła trochę moje biodra i językiem wsunęła się w głąb. Zaczęłam mruczeć. Wysunęła język i przesunęła nim do jąder, lizała je, po czym znowu wróciła do otworka. Gdy język był w nim, motyle już zaczynały piąty z ośmiu etapów rozkoszy.
- Chcę dotknąć w środku – wyszeptała. Spojrzałam w jej oczy, odnajdując w nich pożądanie. Chwyciłam jej dłoń i znowu wsunęłam jej palec wskazujący we mnie. Ale kciuk docisnęłam do miejsca między otworkiem a jądrami. Pokazałam jak masować oboma palcami. Szybko podchwyciła i zaczęła masaż.
- Czuję ją… - wyszeptała. Wiedziałam, że tak jest, bo weszłam na górny poziom szóstego etapu. Na chwilę przerwała, by wziąć swoją dłoń w usta. Po czym znowu, ale tym razem do palca wskazującego doszedł drugi. Masowała kciukiem krocze, dwoma palcami w środku pieściła czułe miejsce, zataczała małe i większe kółeczka, wsuwała i wysuwała. Siódmy etap. I wtedy poczułam, że włożyła we mnie trzeci palec. Nie wiem, czy poczułam palec, ale wiem, że granica ósmego etapu była tuż, tuż. Pomału traciłam kontrolę. Mój członek stawał się męski.
I poczułam, że Monika obejmuje mojego członka palcami drugiej ręki i wsuwa go do ust. Głęboko, niemal do gardła… Po chwili zakręciła nim w ustach i zaczęła wysuwać. Cały czas pieszcząc mnie tam. Znowu ujęła ustami członka, ale poczułam, że we mnie są cztery palce szczupłej dłoni Moniki.
Pieściła moje krocze i wnętrze coraz intensywniej. Członka wsuwała sobie do końca… To już był chyba ósmy etap!!! I wtedy poczułam, że ciało Moniki drży… Tuż przed pierwszym strzałem resztkami świadomości poczułam, że Monika porzuciła pieszczoty krocza, a jej kciuk dołączył do pozostałych palców. Wewnątrz… weszła chyba do nadgarstka. Jej ciało zaczęło pulsować, ale ja już byłam na dziesiątym z ośmiu etapów. Każdy strzał spermą w jej ustach był jak tsunami rozkoszy. Czułam, że obie pulsujemy…
Przez dłuższą chwilę dochodziłyśmy do siebie. Dopiero wtedy Monika zaczęła wysuwać swoją dłoń z mojego wnętrza. Na ostatnich milimetrach znowu wstrząsnął mną dreszcz i jakimś cudem jeszcze raz strzeliłam w usta Moniki. Połknęła wszystko.
Leżałyśmy przytulone do siebie… delikatnie obejmując, głaszcząc, całując.
- Było cudownie Dorotko – usłyszałam szept Moniki – kocham cię, wiesz? Jesteś jedyną osobą, z którą mi jest tak dobrze. I pierwszym facetem, który jest kobietą i którą przeleciałam. I pierwszą kobietą z kutasem, która bez kutasa doprowadziła mnie do nieznanego nigdy wcześniej kraju rozkoszy.
- Kocham cię Moniko… - czułam, że czeka nas pełna rozkoszy noc. Ale…
- Mam pytanie – szepnęła znowu – czy byłaś kiedyś z jakimś transem?
- Nie, nigdy.
- A w trójkąciku?
- Bywało, że z dwiema kobietami naraz. Albo z dwoma facetami.
- Nie… chodziło mi to, czy z kobietą i mężczyzną w jednym łóżku.
- Nie, nigdy.
- A chciałabyś?
- To znaczy?
- Wiesz, mam kolegę, może więcej. Spotykamy się czasem dla seksu. Jest naprawdę niezły. Mam do niego pełne zaufanie. I, nie wiedząc, że spotkam cię, umówiłam się, że przyjedzie w piątek. Wiesz, miewam swoje potrzeby, stąd…
Milczałam, chociaż zaczynało mi się to podobać.
- On nigdy nie spał z żadnym facetem. Ani z żadnym shemale. Chociaż wiem, że chciałby, bo przyznał, że lubi pornusy z shemale i miewa takie fantazje. Wszyscy w trójkę mielibyśmy dużo możliwości. Sześć rąk, troje ust, trzy otworki z tyłu, dwa kutasy i jedna cipka.
Czułam, że mi się ten pomysł podoba.
- W piątek? – zapytałam.
- Uhhhmmm – odpowiedziała Monika… Dlaczego tak przeciągle? Bo moja dłoń właśnie zaczęła pieszczoty jej łechtaczki i cipki, mokrej, otwartej.
- Dzisiaj środa – powiedziałam.
W odpowiedzi tylko mruczenie. Właśnie wsuwałam swoje palce w jej wilgotną cipkę. I wyobraziłam sobie, jak w piątek poczuję w sobie masującego moją prostatę kutasa, liżąc cipkę Moniki…
Jak Ci się podobało?