Dominujący samiec
1 października 2011
4 min
Dwudziesty siódmy sierpnia - moje trzydzieste urodziny. Okrągła rocznica. Z tego powodu postanowiłam zrobić imprezę, w gronie najbliższych przyjaciół. Przygotowywałam się do tego już od tygodnia. Zrobiłam mnóstwo dobrego jedzenia, a do tego kupiłam kilka litrów wódki, kilka kartonów soku grejpfrutowego, balony i serpentyny dla przyozdobienia mieszkania. Ubrałam się w czarną, krótką spódniczkę, białą, obcisłą bluzkę z dużym dekoltem, a do tego pończoszki samonośne i szpilki. Długie, czarne, kręcone włosy postanowiłam zostawić rozpuszczone. Patrząc na swoje odbicie w lustrze powiedziałam do siebie na głos:
- No, no dziewczyno wyglądasz całkiem apetycznie. Tylko, dlaczego nie masz faceta?
Mój były zostawił mnie dla młodszej.
- A niech to, nie wie co stracił.
W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi zwiastujący nadejście gości. Wpadło na raz, do mieszkania dziesięć osób. Każdy z nich podchodził do mnie składać życzenia. Najpierw Kaśka ze swoim Zbyszkiem, Aneta z Adamem, Łukasz z Karolcią, Marcin ze swoim chłopakiem Robertem i na końcu moja najlepsza przyjaciółka Agnieszka z jakimś obcym facetem.
- Mam dla ciebie małą niespodziankę Ewuniu. Chciałabym ci przedstawić mojego kuzyna Rafała - powiedziała Agnieszka.
Podszedł do mnie wysoki, przystojny blondyn o błękitnych oczach. Jego przenikliwe spojrzenie sprawiło, że na ciele poczułam przyjemny dreszcz. Uśmiechnął się do mnie promiennie i złożył mi najserdeczniejsze życzenia z okazji urodzin.
Wszyscy przenieśliśmy się do pokoju. Najpierw był tort, a potem jedzenie i picie. W tle grała klubowa muzyka. Goście byli zajęci rozmową między sobą, a Rafał przysiadł się do mnie i zagadnął:
- Czym się zajmujesz na co dzień?
- Nic ciekawego, pracuję w banku. A ty? - zapytałam i zaczęłam powoli sączyć mojego drinka składającego się z wódki, soku grejpfrutowego i kilku kostek lodu.
- Ja jestem rzeźbiarzem. Rzeźbię w drewnie.
- O... to ciekawe - mówiąc to zwróciłam uwagę na jego duże, męskie dłonie pokryte odciskami, prawdopodobnie od trzymania dłuta rzeźbiarskiego.
- Skoro jesteś kuzynem Agnieszki, to dlaczego wcześniej nie miałam przyjemności cię poznać?
- Dużo podróżuję, a ostatnie kilka lat spędziłem w Paryżu.
- Pięć lat temu byłam tam na wycieczce zorganizowanej przez biuro podróży. Bardzo mi się podobało, a szczególnie Wersal i Luwr. Cała masa znakomitych dzieł wybitnych malarzy i rzeźbiarzy. Nie dziwię ci się, że tam postanowiłeś zamieszkać - powiedziałam.
Rafał uśmiechnął się, po czym chwycił mojego drinka i odstawił na stół.
- Zatańczymy? - zapytał, wyciągając w moim kierunku dłoń.
- Chętnie - powiedziałam, odwzajemniając uśmiech.
Silnymi ramionami przyciągnął mnie do siebie i zaczęliśmy powoli tańczyć w takt nastrojowej piosenki Claptona. Czułam ciepło jego ciała, przyjemny zapach wody po goleniu i równy oddech na swojej szyi. Po pewnym czasie poczułam jak, coraz mocniej, przyciska mnie do siebie i wącha moje włosy. Jego oddech zaczął przyśpieszać, a ręce błądzić po moim ciele. Dłoń położył na moim pośladku.
- Nie dotykaj mnie tak - powiedziałam, zaskoczona jego śmiałym gestem.
Cofnął dłoń z powrotem na moje plecy i delikatnie pocałował mnie w szyję.
Po skończonej piosence Claptona, którą Marcin zadedykował swojemu chłopakowi, znowu włączył muzykę klubową. Zaczęliśmy wszyscy szaleć do utraty tchu. Potem kolejna wolna piosenka. Tym razem, do tańca porwał mnie Adam, mąż Anety. Po kolejnych kilku utworach, zmęczona usiadłam przy stole. Rafał znowu przysiadł się do mnie i oboje w milczeniu piliśmy drinki. Nagle poczułam jak jego dłoń zaciska się na moim kolanie. Od stóp aż po czubek głowy przeszył mnie dreszcz. Jego palce wędrowały coraz wyżej i muskały moje udo. W tym momencie podeszła Kaśka i powiedziała, że wszyscy będą się powoli zbierać do domu, bo zrobiło się bardzo późno. Spojrzałam na zegar, który pokazywał godzinę trzecią nad ranem. Każdy z gości, po kolei, żegnał się ze mną i kierował do wyjścia. Rafał podszedł do mnie i zapytał:
- Czy mogę zostać i pomóc ci sprzątać ten bałagan?
- W sumie to czemu nie, będzie szybciej - powiedziałam.
Kiedy zostaliśmy sami poszłam do pokoju, aby sprzątnąć ze stołu. Rafał mi pomagał i szybko uporaliśmy się z bałaganem. Kiedy w końcu, usiedliśmy na kanapie poczułam, że chętnie wypiłabym jeszcze jednego drinka.
- Napijesz się jeszcze? - spytałam
- Tak, poproszę - odparł.
Wstałam i ruszyłam w kierunku kuchni, ale on nie pozwolił mi tam dotrzeć. Złapał mnie w pasie, rzucił na kanapę i położył się na mnie. Miażdżył mnie pod sobą w gorącym, namiętnym pocałunku. Poczułam jak robię się coraz bardziej mokra. Nie spodziewałam się po sobie tak nasyconej pożądaniem reakcji na jego przemoc.
- Przestań - krzyknęłam!
Pod szorstką dłonią czuł jak trzepocze mi serce.
Oplotłam go mocno nogami.
- Weź mnie, błagam, teraz, szybko i ostro.
Wsunął rękę pod moją krótką, obcisłą spódniczkę i rozerwał cieniutkie majtki, jakie miałam pod spodem. Wszedł we mnie. Krzyknęłam, kiedy przeniknęło mnie rozkoszne uczucie wypełnienia. Krzyknęłam ponownie, znacznie głośniej, kiedy wtargnął we mnie głębiej i mocniej. Chłonęłam go zniewolona przez swoje własne szalone żądze. Rozłożył mi kolana, bardzo szeroko i wbił się z całej siły. Niepohamowana namiętność i niewysłowiona rozkosz, że mógł dać upust dzikiej chuci. Słyszeliśmy tylko skrzypienie kanapy, gdy nasze ciała ocierały się o siebie. Słyszał, że coraz szybciej i gwałtowniej oddycham.
- Nie mogę już wytrzymać! Zaraz dojdę! - krzyknęłam.
On, też nie mógł się już dłużej hamować, był bliski szaleństwa. Dygotałam i drżałam kiedy wylewał się ze mnie potężny strumień i oblewał jego. Do mojego wnętrza spłynął jego biały płyn.
- To był najprzyjemniejszy prezent urodzinowy jaki dostałam - powiedziałam do niego czekając na więcej...
Jak Ci się podobało?