Dom rozkoszy

12 lutego 2016

17 min

Leżałem na materacu, wsłuchując się w krople dżdżu tłukące o szybę i obserwowałem taniec płomienia w ceramicznym kaganku. Rozrywka była więc średnia.

Ileż to już dni przebywałem w tym pomieszczeniu?

Cztery, pięć a może minął już tydzień? Straciłem rachubę. Każdy dzień był taki sam. Odkąd przybyłem do Wolnego Miasta i ulokowałem się w tym zapchlonym zajeździe nie wyściubiłem nosa na zewnątrz.

Wiedziałem, że nie powinienem tego robić. Czekać na posłańca - to jest moje zadanie... i nie rzucać się w oczy. Najlepiej nigdzie nie wychodzić, nie jestem przyzwyczajony do obcowania z ludźmi i innymi humanoidami. Mam kłopot z rozumieniem ich nielogicznego postępowania, nie czuję się pewnie w ich towarzystwie i dlatego wolę ich unikać.

Tak jest bezpieczniej.

Dla wszystkich...

Dnie spędzam więc przy oknie i całymi godzinami wpatruję się w tętniące życiem miasto. Widok z okna mojego pokoju obejmuje bazar, przez który codziennie przewijają się setki a może i tysiące mieszkańców. Ten mój mały obraz na miasto doskonale ilustruje otaczającą mnie rzeczywistość.

Patrzę i widzę kobiety, mężczyzn, starych i młodych, ludzi, krasnoludów i elfów, a czasem zobaczę i innego cudaka jak orka czy satyra. Widzę radość i łzy, piękno i brzydotę, sukcesy i tragedie. Dostrzegam sprzedających jak i kupujących, a wokół nich cały świat strażników, złodziei, prostytutek, kapłanów... Koniec końców jednak każdy coś kupuje i coś sprzedaje... Ja także...

Z rozmyślań wyrywa mnie pukanie do drzwi.

To Miriam, młoda dziewczyna, która przynosi mi jedzenie. Od tygodnia wszelkie kontakty ograniczam do niej. Ma miłe usposobienie i lubię jak do mnie przychodzi, nawet jeżeli ze sobą za dużo nie rozmawiamy. Teraz jednak czuję narastającą frustrację spowodowaną bezczynnością. Jest ciemno, późno a deszcz odstrasza większość mieszkańców sprzed wychodzeniem z domu, może to okazja dla mnie?

Zapraszam Miriam do środka a ona wchodzi do pomieszczenia i kładzie tacę z kolacją na stoliku przede mną.

- Coś jeszcze sobie pan życzy? - wygłasza tradycyjną formułkę przed wyjściem.

Spoglądam na nią, wygląda jak kocmołuch w brudnym fartuszku i rudymi włosami związanymi w kucyk. Ale ma przyjemne rysy twarzy i ładne czarne oczy, lubię w nie patrzeć. Po jej spojrzeniach wnioskuję, że i ja jej się podobam.

- Tak, czy ktoś się dziś o mnie pytał?

- Nie proszę pana - bez emocjonalnie odpowiada - powiadomię pana gdy tylko ktoś się zgłosi...

Doskonale, postanawiam zaryzykować.

- Chciałbym dzisiaj wyjść na miasto, może polecisz mi jakieś miejsce?

Dziewczyna jest zbita z tropu, z pewnością nie wie zbyt wiele o życiu nocnym miasta ale mam tylko ją i liczę na jej inwencję.

- Może pan napić się dobrych trunków w naszej sali na dole...

- Nie chcę się uchlać, szukam rozrywki, może polecisz mi coś innego? - poirytowany, odpowiadam pytaniem.

Podoba mi się, jest szczupła, sprawia wrażenie delikatnej... chętnie przyjrzałbym się jej bliżej...

- Gospoda "Mandragora" urządza dziś zabawę, można się napić i potańczyć, spotkać nowych ludzi...

To już znacznie ciekawsze, jednak może być tam zbyt wiele osób, a to już niebezpieczne, szukam dalej.

- Wolałbym jednak jakieś bardziej dyskretnie miejsce, gdzie mógłbym się zrelaksować bez narażania na kontakty z nachalnymi gośćmi.

Spoglądam dziewczynie w oczy, a ta ucieka wzrokiem w podłogę. Jest za młoda. Zaczyna się rumienić i po chwili dodaje...

- Dwie uliczki stąd znajdzie pan... - z wyraźnym trudem przechodzi jej to przez gardło - dom rozkoszy... należący do madame Lary Del Reo... z pewnością znajdzie pan tam pożądaną dyskrecję i... - dziewczyna dodaje po chwili z wyraźnym trudem - odprężenie od monotonii dnia codziennego...

Nastaje niezręczna cisza a ja przez moment pogrążam się w zamyśleniu.

Burdel czy Miriam? Dziewczyna mi się podoba, jeżeli umiejętnie bym to poprowadził byłaby moja, lub rzuciłbym jej złoto i oddała by mi się za pieniądze. Jednak decyduję inaczej. Zawsze miałem słabość do płci pięknej i nie chciałbym sprowadzić dziewczyny na złą drogę.

- Świetnie! bardzo mi pomogłaś - uśmiecham się i mam wrażenie, że Miriam chciałaby zapaść się pod ziemię. Pewnie nie takiej odpowiedzi oczekiwała. Jak każda dziewczyna marzy o księciu z bajki, który wyrwie ją z okrutnych łapsk przeznaczenia. Cóż, to jednak nie będę ja...

Rzucam jej jednak parę srebrników i nastrój dziewczęcia się poprawia. Teraz dziękuje mi serdecznie i pośpiesznie wychodzi z pokoju. Szkoda.

A więc burdel, to dobre dla mnie miejsce, idealna odskocznia od monotonii dnia codziennego. Czuję jak ciało budzi się z długiego letargu, krew zaczyna buzować a ja jestem teraz żądny czynu i przygód. Zjadam pośpiesznie kolację, ubieram się w swój najlepszy strój, zarzucam jeszcze płaszcz z długim kapturem i pośpiesznie wychodzę z pokoju. Niezauważanie przemykam przez schody i niemal wybiegam przez drzwi gospody.

Na dworze leje deszcz i ciemne ulice są puste. Doskonale! zakładam kaptur na głowę i ruszam na spotkanie przygodzie!

Błyskawicznie pokonuje trasę i staję u bram raju. Dom Rozkoszy Lary z pewnością nie jest podrzędnym burdelem, potężny budynek robi wrażenie, tak samo jak podświetlana fontanna tuż przed nim. Przypatruję się jej i widzę roznegliżowaną boginię z marmuru, wygiętą lekko do tyłu jakby tańczyła i jednocześnie siusiała potężnym strumieniem. Idealne połączenie kiczu z poczuciem humoru.

Ruszam naprzód, pukam do drzwi. Wrota otwiera młody elf, przygląda mi się i ocenia. Po chwili się uśmiecha i zaprasza do środka. Zdałem egzamin.

Oddaję swój przemoczony płaszcz na wejściu i ruszam do salonu, tam natychmiast podchodzi do mnie "młoda dama" i kieruje do schowanej za zasłoną loży w kącie salonu. Mam teraz wymaganą dyskrecję, zajmuję obszerną Kanapę, obok mnie jest stolik na którym błyskawicznie pojawia się wino.

Nastrój mi dopisuje i z podnieceniem czekam na dalszy rozwój wypadków. Po chwili "młoda dama" wraca i pyta się czego sobie życzę. Przyglądam jej się i widzę prześwitującą sukieneczkę, z zadowoleniem dostrzegam zarys jej piersi i suteczków. Mój uśpiony penis budzi się do życia a ja odpowiadam:

- Pragnę przyjrzeć się bliżej menu waszego szacownego przybytku... - po czym rzucam na zachętę parę monet.

Dziewczynie błyszczą oczy, teraz wie że ma do czynienia z osobą na poziomie i tak też będę traktowany. Klaszcze w dłonie i zaraz zjawia się następna kobieta. Młoda dama wychodzi.

Kobieta przedstawia się jako Lilianna i przy dźwiękach muzyki dobiegającej z salonu rozpoczyna zmysłowy taniec. Ma na sobie tylko skromne przepaski na piersiach i na biodrach, doskonale podkreślające jej kobiece atuty. Wije się przede mną, subtelnie uwypuklając swoją seksualność. Ma burzę, czarnych kręconych włosów które w rytm jej pląsów hipnotyzująco przyciągają moją uwagę. Uczucie niepewności czy powinienem tu przychodzić przemija i teraz skupiam się tylko na tancerce. Przez chwilę przychodzi mi na myśl, by brać ją tutaj, na stoliku, nie zważając na krzątających się ludzi za zasłoną. W końcu to burdel, miejsce gdzie spełniają się marzenia...

Opanowuję żądzę a Lilianna kończy swój zmysłowy taniec i usiada obok mnie. Czerwone zasłony się rozchylają i do mojej loży wchodzi teraz piękna elfica, jest wysoka, ma jasne włosy związane w misterny kok. Jako jedyna jest tutaj kompletnie ubrana, ale taka kobieta nie potrzebuje świecić cyckami by wzbudzić w mężczyźnie pożądanie, styl i klasa.

- Jestem Lara, Lara Del Reo, posiadaczka tego domu... jesteśmy bardzo szczęśliwe, że tak szacowny gość złożył wizytę w naszych skromnych progach...

- Jestem Elwing - wymyślam na poczekaniu jakieś imię - pięknie urządziłaś tę posiadłość...

Czuję jak krew się we mnie gotuje, teraz najchętniej zrobiłbym to z obiema, tutaj. Powściągam się jednak, a Lara wyczuwając mój nastrój klaszcze w dłonie i do pomieszczenia wchodzi młoda, jasnowłosa dziewczyna. Uśmiecha się po czym zalotnie obraca się w kółko, prezentując swoją figurę. Podoba mi się, trochę przypomina Miriam, która ciągle siedzi mi w głowie.

Po chwili dołącza do niej druga pocieszycielka, szatynka z miłą, okrągłą twarzą i z kusząco wypełnionymi biodrami i piersiami.

Mój penis przypomina o swojej obecności, domaga się działania a ja czuję, że długo już mu się nie poopieram.

- Piękne dziewczyny - stwierdzam - ale pragnę przyjrzeć się dokładniej ich wdziękom...

Lara kiwa głową a dziewczęta rozpinają swoje bluzeczki. Obnażają piersi, a ja fachowo się przyglądam. Jasnowłosa, młoda dziewczyna ma niewielkie, kształtne cycuszki idealne do delikatnych pieszczot i czułych pocałunków. Druga, starsza, nieco zaokrąglona, ma duże, ciężkie piersi doskonałe do brutalnego szarpania i tarmoszenia. Czuję, że tego potrzebuję, ostrego walenia bez opamiętania. Pieprzył bym ją aż tynk z budynku by leciał.

Lilianna w tym momencie mnie obejmuje i pyta się którą wybieram, a może obie? A może życzę sobie czegoś odmiennego... Może elfkę? Albo krasnoludkę?

Jeszcze raz powściągam swojego penisa, biorę szklankę wina i pomału piję. Zagram dziś o główną stawkę.

- Piękne dziewczęta - powtarzam - lecz na towarzyszkę dzisiejszej nocy pragnę wybrać ciebie, Laro!

Elfica wybucha śmiechem, a po chwili dodaje:

- Nie ukrywam, bardzo mi to pochlebia, jednak ja nie dotrzymuję towarzystwa naszym gościom w alkowie, dbam jedynie, by moje dziewczęta ich uszczęśliwiały...

Cóż, byłem na to przygotowany, podniecenie spowodowane obecnością tylu kobiet zostaje teraz spotęgowane emocjami w negocjacjach. Stawką jest ciało elficy. Gapię się teraz jak szczeniak na Larę, nie zwracając uwagi na półnagie dziewczyny obok. Nic nie mówiąc wyciągam saszetkę pełną złotych monet i rzucam na stół. Elfica wyniośle udaje, że nie zauważa gestu, Lilianna jednak wie co ma robić i sięga po saszetkę, szybko i fachowo obliczając jej zawartość.

- 3000 - wypowiada wolnym głosem - 3000 talarów - powtarza z niedowierzaniem i dodaje - kochanie, za taki majątek sprawię, że zapomnisz kim jesteś...

Skąd wiedziała, że tego pragnę?

Oczy Lary jednak błyszczą, kiwnięciem głowy żegna dziewczyny i te posłusznie wychodzą.

- Lily dziś ja zajmę się naszym szacownym gościem, dziękuję już tobie za pomoc...

Tancerka wychodzi, a ja zostaję sam na sam z Larą Del Reo. Obejmuję ją w pasie, a ona kładzie mi głowę na ramieniu. Penis mi już napęczniał i na spodniach rysuje się potężny wzgórek. Jest mi dobrze.

W chwili refleksji zastanawiam się nad mocą złotego kruszcu i tego co wszyscy są wstanie oddać, tylko by go zdobyć. Nawet Lara, jedna z najbogatszych mieszkanek miasta...

Łapią mnie wyrzutu sumienia, wracam myślami do Miriam, mojej szarej gąski z zajazdu. Z takim majątkiem przemieniłaby się w łabędzia. Może jednak powinienem jej zaproponować wspólną noc i wynagrodzić wszelkie niedogodności z tym związane złotem? Dziewczyna odmieniłaby swoje życie, mogłaby kupić dom, otworzyć sklep, żyć długo i dostatnio. Jest bystra, zna już moc złota i z pewnością by mi nie odmówiła, zresztą może i bez złota mi by nie odmówiła? Zakochałaby się i byłbym jej księciem z bajki...

Naglę czuję jak Lara wstaje i pociąga mnie za sobą. Wracam do rzeczywistości.

Prowadzi mnie za rękę przez schody aż na koniec korytarza, do swojej sypialni. Pomieszczenie przepełnia przyjemny zapach jaśminu, a dominuje w nim kolor fioletowy. Nie mam jednak czasu i ochoty się rozglądać, przyszedłem w innym celu. Lara wpija swoje usta w moje, a ja przyciskiem się biodrami do niej. Mój stwardniały penis domaga się wypuszczenia na wolność. Przestaję się więc kontrolować i pozwalam mu objąć komendę. Szybkim ruchem rozpinam spodnie, zdejmuję majtki i dumnie wystrzeliwuję sterczącym kutasem w kierunku elfki. Ta chce spowolnić akcję, ale ja czuję tylko potrzebę zaspokojenia żądzy. Zdecydowanymi ruchami ściągam kobiecie długą suknię, brutalnie odwracam ją i rozpinam gorset. Momentalnie wylewają się dorodne, ponętne piersi Lary uwieńczone purpurowymi sutkami. Nachalnie łapię je dłonią i ściskam ledwo dowierzając ich miękkości. Elfica wygląda na zaskoczoną moją brutalnością i ciągle próbuje spowolnić bieg wydarzeń.

Nie skutecznie, podniecenie wygrywa u mnie z rozsądkiem. Biorę Larę na ręce i rzucam na łóżko. Marzę by wbić się w nią głęboko i pieprzyć do utraty tchu. Tak też postanawiam uczynić, i zaraz zdecydowanym ruchem ściągam elficy majtki. Dłonią łapię sterczącego penisa, przystawiam go do gładkiej cipki elfki i pcham naprzód. Cipka Lary jest wąska i ciasna, stawia beznadziejny opór który tylko wzmaga moje doznania. Rozkosz przepełnia moje ciało gdy triumfalnie wbijam swój zwycięski miecz coraz dalej i dalej. Na szczęście pochwa elficy jest bardzo rozciągliwa i chociaż mój sterczący wojownik jest nadzwyczaj duży to mogę włożyć jej go aż do samego końca, po nasadę jaj.

Nie zważam na zbulwersowanie mojej partnerki moją gwałtownością, przyciskiem ją do łózka ciężarem ciała i zaczynam posuwać. Leżąc na jej piersiach czuję ich rozkoszną jędrność gdy mnie ocierają. Ciągle przyspieszam ruchy, a fala gorąca oblewa moje ciało, co tu dużo pisać - pieprzę Larę jak zwykłą szmatę. Lędźwie pracuje cały czas, kutas opatulony przez ciasną cipeczkę dostarcza niezapomnianych przyjemności, a ja nacieram coraz mocniej i mocniej.

Całe ciało dymanej ostro Lary przesuwa się w górę łóżka i elfica musi zapierać się rękami by nie uderzać głową o ścianę. Nie zważam na to, tylko zdecydowanie dążę do ukojenia miedzy jej udami.

Wbijam penisa raz po raz, coraz głębiej, jakbym chciał przebić ją na wylot. Przepełnia mnie uczucie żądzy i siły jaką dać może tylko członek w pełnym wzwodzie, ładujący się w kobiece gniazdko rozkoszy.

Lara jęczy głośno, walcząc przy tym o każdy oddech. Podoba mi się ten dźwięk i jeszcze mnie nakręca. Wreszcie czuję, że dochodzę do kulminacyjnego punktu, zarzucam nogi Lary na swoje barki i jeszcze jednym, decydującym pchnięciem penisa w cipkę dostarczam sobie niebiańskiej przyjemności. Kutas zaczyna mi pulsować, czuję ten przyjemny moment wędrówki mojego drogocennego nektaru po wolność. I wreszcie wylewam się głęboko w ciele Lary, a kolejne skurcze ładują następne porcje nasienia wypełniając moją partnerkę.

Napięcie które mnie roznosiło słabnie wraz z kończącymi się spazmami aż w końcu całkiem zanika. Czuję się uleczony na duszy i ciele. Wyciągam penisa z pochwy i opadam obok Lary.

Ta jest wkurwiona, włosy ma całe roztrzepane jakby przeszło przez nie tornado, patrzy mnie z oburzeniem i mówi :

- Myślisz, że możesz mnie rżnąć jak burą sukę? - otwartą dłonią uderza mnie w twarz.

Muszę udobruchać elfkę bo gotów mnie jeszcze wyrzucić z łoża a to byłby dramat. Czule ja przepraszam i zapewniam, że to widok jej wspaniałego ciała spowodował u mnie taką zwierzęcą reakcję. Na dowód skruchy składam namiętne pocałunki na całym jej ciele.

- Myślisz, że mnie tym kurwa udobruchasz? - Lara jest nieprzejednana, a ja sięgam po ostatnia kartę w rękawie.

Daję nura w dół, w okolice jej łona. Nigdy nie sądziłem, że mógłbym wylizać dziwce, ale teraz nie mam wyboru. Mam dalsze plany co do tej nocy...

Podoba mi się jej wzgórek miłosny, jest pozbawiony jakiegokolwiek owłosienia i wygląda nadzwyczaj subtelnie. Łechtaczka elfki jest niemal niewidoczna, ale ja wiem gdzie szukać i języczkiem drażnię odpowiednią okolicę. Trafiłem, elfica nic nie mówi, ale stymulowany przez mój język guziczek Lary pęcznieje i teraz jest doskonale widoczny.

Rozpalona Lara wreszcie się uspokaja, z pewnością tak doświadczona kochanka rozumie męską naturę. Przebacza mi wcześniejszą gwałtowność.

Skupiam cały swój trud na dogodzeniu nadzwyczaj nabrzmiałej łechtaczce elficy, uważając przy tym by nie liznąć przypadkiem swojej spermy, która w każdej chwili może wypłynąć z jej pochwy.

Odbierając przyjemność Lara zaciska uda na mojej głowie, a ja skupiam całą uwagę na jej guziczku rozkoszy. Elfia łechtaczka jest prawdziwym barometrem podniecenia swojej pani, im większa jest tym bardziej rozpalona jest jej właścicielka. Lara najwidoczniej była już na skraju orgazmu.

Zdopingowany swoim penisem wstającym do boju po krótkim spoczynku, biorę magiczną łechtaczkę do ust w całości i mielę języczkiem. Elfka wybucha falą rozkoszy a ja czuję w ustach słodkie płyny z jej intymnych okolic. Podnieca mnie to, a penis znów ukazuje się w swojej doskonałej postaci. Tym razem panuję nad nim, kładę się obok elfki i macam jej cycki. Bawię się tak nimi przez dłuższy czas niczym dziecko które dostało nową zabawkę, aż wreszcie Lara przejmuje inicjatywę.

- Proszę, usiądź ze skrzyżowanymi nogami - rozkazuje, łapiąc mojego penisa w dłoń - pokażę ci jak to robimy my... elfy...

Wypełniam jej wolę, Lara wstaje nade mną i pomału opuszcza się w dół, wprost na sterczącego penisa. Wpuszcza go w swoją cipkę a sama siada na mnie oplatając się wokół mojego ciała nogami.

Obejmuję ją i zaczynamy się całować. Teraz trwamy tak całą wieczność, Lara nie wykonuje żadnych ruchów biodrami, jedynie mięśniami swojej waginy łapie i puszcza mojego kutasa, zupełnie jakby wyrosła jej tam w środku dodatkowa ręka. Fala przyjemności przenika każdy zakątek mojego ciała, a Lara świadomie dozuje doznania by przeciągać je w nieskończoność.

Jednak jest warta każdej sumy jaką wydałem.

Nie wiem ile czasu pozostawaliśmy w tej pozycji, ale zapewne jeszcze nigdy tak długo nie wytrzymałem bez spuszczenia się... Kiedy Lara uznaje, że nadszedł odpowiedni czas, maksymalnie zaciska mięśnie dopochwowe na moim penisie wywołując w nim kolejny wybuch ekstazy. Skurcze penisa są teraz wielokrotne silniejsze niż poprzednim razem, tłoczą kolejne pokłady nasienia do jej rozkosznego magazynu. W kilkusekundowych odstępach zalewam najdalsze zakamarki jej ponętnej cipeczki. Fala gorąca oblewająca Larę od środka powoduje u niej kolejny orgazm, który dodatkowo wzmacnia bodźce odbierane przez mojego kutasa. Moment ten przeciąga się aż wreszcie nie pozostaje mi ani kropla miłosnego nektaru. Padamy wycieńczeni na łóżko ale i nadzwyczaj usatysfakcjonowani. Zasypiamy teraz pogrążeni w objęciach.

Budzę się nad ranem, wiem że czas wrócić do zajazdu nim się przejaśni a na ulice wyjdą całe tabuny ludzi. Ubieram się pośpiesznie i nie budząc Lary całuję ją w czoło, po czym wychodzę z pokoju i opuszczam przybytek rozkoszy. Jestem w pełni zaspokojony, ale krew nadal we mnie buzuje, myślami odtwarzam przebieg dzisiejszej nocy i wiem, ze nigdy jej nie zapomnę. Tracę czas na niepotrzebne rzeczy, podczas gdy mógłbym uprawiać seks na okrągło. Przemykam przez miasto, nie zwracając na nikogo uwagę a skupiam się na swoim wciąż pobudzonym członku. Przestaję być ostrożny. Potwór, którego noszę w spodniach wiedzie mnie do zguby...

Na szczęście docieram do zajazdu, wchodzę po cichutku i widzę... Miriam przysypiającą na stoliku. Natychmiast się przebudza i patrzy na mnie tymi swoimi niesamowitymi oczętami.

Najwyraźniej czekała na mnie... Podchodzi i zauważam, że założyła nowe ubranie a włosy związała w długi warkocz. Dla mnie?!

- Czekałam... ktoś pytał o ciebie - nie zwracam uwagi na jej słowa, wygląda ślicznie - jest w twoim pokoju...

- Miriam... - tylko tyle jestem wstanie z siebie wydusić.

- Poszedłeś tam i oddawałeś się rozpuście! - wyrzuca z siebie oskarżenia wobec mnie. Pierwszy raz daje tak wyraźnie znać, że jej na mnie zależy.

- Poszedłem by zapomnieć o tobie... ale to niemożliwe - mówię i kładę delikatnie rękę na jej policzku.

Odgarniam jej włosy i widzę ludzkie uszy szpiczasto zakończone. Niewątpliwy owoc zakazanego mezaliansu ludzkiej kobiety z elfem. Fakt odkrycia jej tajemnicy wyraźnie ją zawstydza, nie wiedząc co zrobić ucieka wzrokiem w podłogę i milczy.

- Jesteś taka sama jak ja... - gładzę ją po uszku a dziewczyna znów spogląda mi prosto w oczy. Jest cudowna.

- Kyle... - wydusza z siebie...

- Miriam... - dodaję...

Pochylam głowę a nasze usta łączą się w pocałunku. Smakuje brzoskwinką. Pragnę spijać tą słodycz z jej ust jak najdłużej. Odchyla się niestety i wracamy do rzeczywistości.

- W pokoju czeka na ciebie kobieta - mówi Miriam a ja nie mogę oderwać wzroku od jej lśniących oczu - wysokiej pozycji...

- Kobieta? - przerywam dziewczynie, uświadamiając sobie znaczenie jej słów - muszę się z nią spotkać... - po czym dodaję - a później zajmiemy się sobą... - składam obietnicę.

Miriam się uśmiecha jak tylko ona potrafi a ja idę do swojego pokoju. Przez drogę towarzyszy mi dziwne uczucie, jakbym miał jakieś motylki w brzuchu. Nie wiem co to znaczy, ale mi się podoba... Dziewczyna najwyraźniej to powoduje a ja chcę więcej i więcej...

Otwieram drzwi pokoju i moim oczom ukazuje się postać wyniosłej kobiety w średnim wieku.

- Matko? - nie potrafię ukryć zaskoczenia.

- Witaj synu... - patrzy na mnie tym swoim zdecydowanym wzrokiem i już wiem, że nie będę mógł się jej sprzeciwić.

- Zabieramy się stąd natychmiast - rozkazuje i pokazuje moje rzeczy, które już przygotowała do wyjazdu.

- Ależ matko... - burzy moje plany, nie zamierzam przecież zostawiać Miriam...

- Zadanie, które dla ciebie mam nie może czekać - oznajmia - jest pewien bankier który musi dostać nauczkę. Masz się tym zająć natychmiast, tak by dopaść go póki jest w drodze z Dale do Wolnego Miasta. Bankier to krasnolud, nazywa się Sheldon Stratton... Załatw to po swojemu... Wykorzystując swoje nadzwyczajne zdolności...

Kiedyś byłem z tego dumny, ale dziedzictwo ojca to tak naprawdę moje przekleństwo. Nie mogę się jednak przeciwstawić matce. Łapię torby i razem z nią opuszczam zajazd.

Wychodząc spoglądam jeszcze na Miriam, która stoi jak skamieniała i wpatruje się we mnie tymi swoimi magicznymi oczami. Wygląda na zdruzgotaną.

Odwracam wzrok i wychodzę bez pożegnania.

29,029
9.66/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.66/10 (35 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (4)

Indragor · 14 lutego 2016 ·

0
-1
Świat opisany tak, że można poczuć się jego uczestnikiem.

Kilka drobnych błędów, które wyłapałem:

Mam kłopot z rozumowaniem ich nielogicznego postępowania – raczej „rozumieniem”.
Ma miłe usposobienie i lubię jak do mniej przychodzi – „j” się przykleiło.
ubieram swój najlepszy strój – ubierać można choinkę. „Ubieram się w swój najlepszy strój”.
Oddaję swój przemoczony płaszcz na wejściu – raczej „po wejściu” lub „przy wejściu”.
Przez chwile przychodzi mi na myśl by brać ją tutaj, – chwilę. Brakuje przecinak przed „by”. Zresztą zgubiłeś trochę przecinków, szczególnie przed „że”.
kleszcze w dłonie – klaszcze.
prezentując swoją figurą. – figurę.
ładujący się w kobiecie gniazdko rozkoszy. – kobiece?
Nigdzie nie sądziłem, że mógłbym wylizać dziwce – Nigdy?
Jednak jest wart każdej sumy – warta?
Na szczęście docieram do zajazdu, wchodzę cichutku i widzę… – „po cichutku” lub „cichutko”.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Nazca · Autor · 14 lutego 2016

0
0
Czytałem tekst kilkukrotnie, ale i tak zawsze coś przeoczę:/
Dzięki za poprawki.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Wisielec · 15 lutego 2016

0
0
Chyba muszę przeczytać "Bestiariusz", bo to jest super. No, znasz się na tym.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Nazca · Autor · 16 lutego 2016

0
0
Dzięki za miłe słowa.
Bestiariusz ma wprawdzie zupełnie inny charakter(groteskowy) i jest pisany innym stylem (z perspektywy trzeciej osoby), ale może też się spodoba. Po za tym jak wspomniałem w przedmowie na początku, opowiadania te są w pewnym stopniu, że sobą powiązane.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.