Demon w ciele cnotki

18 marca 2018

14 min

Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!

Moje pierwsze opowiadanie. Traktuję je jako trening przed maturą, którą piszę za trochę ponad dwa miesiące. Nie ukrywam, że od jakiegoś czasu chciałam przelać moje myśli na papier - nawet i ten elektroniczny. Opowiadanie w pełni fikcyjne jednak zawiera nawiązania do świata rzeczywistego.

Okres przygotowań do bierzmowania. Dla jednych jest to jedna z ważniejszych chwil w życiu. Z kolei dla ludzi takich jak ja – było to coś, co nigdy nie będzie nam potrzebne. Większość z nas przychodziła do kościoła tylko przy okazji chrztu czy pogrzebu. Mieliśmy to serdecznie gdzieś - na co nam to w ogóle? A, tak. Przecież nie chcemy, aby babcia przy najbliższej imprezie rodzinnej dostała zawału na wieść, że jej wnuczek nie posiada trzeciego imienia. Po każdej wizycie w kościele, mieliśmy stawić się w zakrystii celem uzyskania podpisu w notesie. Potrafiłem podrobić podpis proboszcza, więc mogłem sobie darować chodzenie co niedzielę na mszę, różańce, itd. Jedynym problemem pozostawały comiesięczne spotkania nowenne, na których była sprawdzana obecność. Tego chcąc nie chcąc, nie byłem w stanie obejść. Całe szczęście były one organizowane raz na miesiąc. Jakimś cudem udawało mi się znaleźć resztki chęci, aby zwlec się sprzed komputera i udać się do tego kamiennego, pełnego szczurów i wilgoci budynku. Mieszkałem w kilkutysięcznym miasteczku, więc do bierzmowania podchodziło nas niewielu, głównie rówieśnicy z gimnazjum, których znałem bardzo dobrze – chodziliśmy do jednej klasy.

Jedną z takich osób, była Agata – pochodząca z katolickiej rodziny, niska, piegowata, rudowłosa dziewczyna. Zwykle nie zwracałem na nią uwagi jak na kobietę, gdyż nie uważałem jej za swój ideał. Miała trochę widocznego ciała. Nie była gruba, jednak szkieletem też nie można było jej nazwać. Podziwiałem ją jednak za jej ewolucje w czasie. Z podstawówkowej dziewczynki dosyć szybko zmieniła się w kobietę z klasą. Szczególnie było to widać po jej ubiorze. Dosyć szybko, bo w połowie pierwszej klasy gimnazjum zmieniła cukierkowe i sweetaśne ubrania na rzecz koszulek z dekoltem, obcisłych jeansów i butów na niewysokim obcasie, czy też koturnie. Zwłaszcza te pierwsze dwa wyróżniały jej kształty, których mogła jej pozazdrościć niemalże każda dziewczyna w otoczeniu. Jednak każdy posiada zarówno zalety, jak i wady. Rzadko kiedy dopuszczała kogokolwiek do siebie, poza swoją najlepszą przyjaciółką. Rzadko kiedy widzieliśmy ją poza szkołą – była ona piątkową uczennicą. Czasem dawała się namówić na wyjście na dwór, jednak najczęściej odmawiała, tłumacząc się koniecznością nauki. Wymówka ta była jak najbardziej wiarygodna, gdyż jej matka była niezwykle surową i czepiającą się wszystkiego nauczycielką w podstawówce. Znaliśmy tę żmiję bardzo dobrze, nieraz obrywało nam się chociażby za uderzenie piłką o budynek szkoły.

Tego dnia, podczas jednego z ostatnich spotkań w kościele zająłem miejsce na tyle kościoła, wraz z grupką moich kumpli, tuż obok wejścia. Kilka minut później zjawiła się ona – ubrana w czarne i eleganckie bolerko, czarny T-shirt, spódniczkę do połowy uda, czarne rajstopy i botki na kilkucentymetrowym obcasie. Gdybym jej wcześniej nie znał, w życiu bym nie pomyślał, że ona ma 16 lat. Jej wyglądu czynił z niej młodą businesswoman, nie gimnazjalistkę. Niestety, nie mogłem się powstrzymać i zerkałem na nią co jakiś czas, starając się samemu nie zostać przyłapanym. Na próżno były moje starania. Za którymś razem wpadłem. Od tamtego momentu ona odwracała wzrok w moją stronę, gdy widziała, że moje ślepia wręcz próbują ją zjeść. Próbując ukryć zawstydzenie, porządkowałem moje myśli, które krążyły po mojej głowie. Odbiło się to na moich spodniach, które zostały nieco uwydatnione w kroku. Spotkanie kilkanaście minut później dobiegło końca. Starałem się wyjść jak najszybciej, licząc na uniknięcie Agaty.

- Udało się! - pomyślałem, przekraczając bramę kościoła.

Jednak niepokoiło mnie to, co wydawało mi się nieuniknione. Konfrontacja z rudą. O dziwo, takie zdarzenie nie miało miejsca. Dwa miesiące później rok szkolny dobiegł do końca, a każdy z nas udał się w swoją stronę. Z tego co mi było wiadomo – Agata udała się do miejscowego liceum, ja na swój celownik obrałem jedno z najlepszych techników w województwie, które znajdowało się w mieście obok. Jak łatwo się domyślić – nie spotkałem jej przez długi czas.

Rudowłosą ubraną w leginsy ujrzałem ponownie dopiero na dniach otwartych naszego gimnazjum, niecały rok później. Była masa atrakcji, a jedną z nich był turniej szachowy dla gości. Jako że swego czasu dosyć dużo grywałem, po namowie mojej byłej nauczycielki matematyki postanowiłem spróbować swych sił. Bez większego problemu udało mi się przebrnąć przez początkowe fazy, w czwartym pojedynku przyszło mi się zmierzyć z... no właśnie, chyba nietrudno zgadnąć. Nagle stało się coś nieoczekiwanego.

- Słuchaj Kuba. Może zagramy o coś? - zapytała.

- Co masz na myśli? - odpowiedziałem pytaniem nie kryjąc zaskoczenia.

- W ten weekend do kin wchodzi fajny film, który chciałabym zobaczyć. Jeśli uda mi się wygrać, stawiasz bilety! Co ty na to? - powiedziała pewnym głosem patrząc w moje oczy.

- Cholera, przejrzała mnie – pomyślałem – niemożliwe, żeby wymyśliła to sobie przypadkiem.

Męska duma nie pozwalała mi nie podjąć wyzwania. Zgodziłem się.

- Hej, a co jeśli ja wygram? - postanowiłem pociągnąć dalej temat.

- Hmmm, może wtedy pójdziemy na jakiś film, który ty wybierzesz? Oczywiście na mój koszt.

- Pójdziemy razem na to co wybiorę, ale każdy płaci za siebie. Niech to będzie twoja kara! – odpowiedziałem śmiejąc się.

- Umowa stoi! - potwierdziła i podała mi rękę.

Zrobiło mi się ciut gorąco. Nie znałem jej umiejętności, nie wiedziałem czego mam się po niej spodziewać. Skubana była naprawdę dobra w te klocki – widać, że za jej ocenami stała mądrość, nie tylko wykute na pamięć informacje z podręczników i zeszytów. Ostatecznie kilkanaście minut i kilka tysięcy myśli później było już po wszystkim. Poległem. Byłem pewny siebie i chyba właśnie to mnie zgubiło.

- Hihi, zarezerwuj sobie czas na sobotę – powiedziała z uśmiechem.

- Dżizas, zasłużyłaś. Byłaś lepsza, więc dotrzymam słowa – powiedziałem zakłopotany.

Nie ukrywam, że nawet było mi to na rękę. Film, na który chciała pójść Agata, okazał się filmem sensacyjnym, a nie komedią romantyczną jak się spodziewałem.

- Dzięki za grę, napisze do ciebie wieczorem na fejsie, dopracujemy szczegóły co i jak – powiedziała ciągle utrzymując uśmiech.

W tym momencie poczułem coś dziwnego. Zupełnie jakby mi się to podobało. Czy to w ogóle możliwe, że dziewczyna, która była mi obojętna właśnie została moim obiektem westchnień? Po przyjściu do domu usiadłem przed komputerem i starałem się ochłonąć jednocześnie czekając na znak życia od Agatki. Zaraz, Agatki? Czy ja właśnie powiedziałem jej imię w zdrobniały sposób? Wcześniej miewałem epizody z dziewczynami, jednak z żadną do niczego nie doszło. Prędzej były to szkolne sympatie, aniżeli miłości mojego życia. Teraz czułem, że to może być to coś. Coś, przez co całkowicie straciłem głowę. Zastanawiało mnie jedno. Jaki ona ma do mnie stosunek, oraz do czego może dojść później. Może było odwrotnie i jestem dla niej obojętny, a ona traktowała to tylko jako dobrą zabawę? Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Z myślowego pogrążenia wybudził mnie dźwięk Messengera. Wyciągnąłem telefon ze spodni, odblokowałem ekran i zobaczyłem jej wiadomość. Serce biło mi coraz mocniej. Przełknąłem ślinę i przeczytałem. Zorientowała się w temacie i zarezerwowała nam bilety, żartując, że teraz nie ma już dla mnie ucieczki. Zaproponowała abyśmy spotkali się na przystanku o szesnastej, szesnasta osiem miał bowiem jechać autobus. Popisaliśmy na jakieś błahe tematy, zeszło do dwudziestej drugiej, kiedy to napisała, że jest wykończona i chciałaby pójść spać. Życzyłem jej dobrej nocy, ja sam posiedziałem jeszcze przed komputerem.

Nadeszła sobota, dzień prawdy. Jak zwykle wyszedłem spod kołdry o jedenastej. Udałem się do łazienki, odkręciłem kurki z wodą i pozwoliłem jej wlewać się do wanny. Wykąpałem się najbardziej porządnie jak tylko się dało, pozbyłem się niemalże całkowicie wszelakiego zarostu na moim ciele, mimo że nie było go zbyt wiele. Natura postanowiła zrobić ze mnie człowieka wyglądającego jak dojrzewający nastolatek, więc mogłem sobie pozwolić na dosyć rzadkie golenie zarostu. Ten rósł w powolnym tempie. Nie było mowy o zapuszczaniu długiej brody pokroju takiej, jaką miał Albus Dumbledore. Po ogarnięciu się w łazience nie miałem zbytnio pomysłu co mógłbym ze sobą zrobić. W końcu do szesnastej zostały ponad trzy godziny, które ostatecznie spędziłem na przeglądaniu memów. Dochodziła szesnasta, ubrałem bluzę i wyszedłem z domu. Agata już czekała na przystanku. Zrobiła na mnie mega wrażenie. Ubrała się na metalowo – w mojej opinii ten styl odpowiadał jej najbardziej. Długie i rude włosy doskonale komponowały się ze skórzaną kurtką oraz czarnymi paznokciami u rąk. Całość dopełniały czarne, cienkie rajstopy ukryte pod obcisłymi czarnymi jeansami. Jej stópki rozmiaru trzydzieści sześć były okryte przez czarno-różowe sneakersy na koturnie. Jej powieki były pokryte czarnym tuszem. Sama Agata nie sprawiała wrażenie mrocznej – wręcz przeciwnie - uśmiechała się przez cały czas. Widać było, że jest ucieszona. Dojechaliśmy na miejsce, zapłaciłem za bilety i zajęliśmy miejsca na sali. Jak zwykle w kinach, film został poprzedzony masą reklam. Zerkałem cały czas na wyeksponowany dekolt, który ukazywał powierzchnię dosyć sporego biustu. Zastanawiałem się, czy Agata nie ma ubranego biustonosza z push-upami, ewentualnie czy nie zastosowała któregoś z magicznych tricków dziewczyn odnośnie wizualnego powiększania biustu. Niestety nie potrafiłem tego stwierdzić, a otwarcie nie mogłem o to zapytać z wiadomych powodów. Liczyłem, że coś zaiskrzy między nami podczas filmu, ale niestety na próżno. Agatka oglądała film ze skupieniem, w przeciwieństwie do mnie. Ciągle zerkałem na jej wielki biust, który z chwili na chwilę wywierał na mnie coraz większe wrażenie. W pewnym momencie już nawet nie wiedziałem na czym polega fabuła - oddałem się podziwianiu zderzaków. Film doszedł do końca, a my ujrzeliśmy napisy końcowe.

- Jak ci się podobało? - zapytałem.

- Było świetnie, to był dobry pomysł! - wyglądała na bardzo ucieszoną.

Udaliśmy się powolnym krokiem w stronę dworca, skąd odjeżdżał autobus. Był ciepły wieczór, słońce powoli zachodziło za horyzont, jak to zwykle bywa późną wiosną. Emocje powoli opadały, Agata sprawiała wrażenie zmęczonej. Odprowadziłem ją pod jej dom. Chciałem ją uściskać na pożegnanie, gdy spojrzała mi prosto w oczy.

- Może wejdziesz na chwilkę? - zaproponowała, gdy już zaczynałem wątpić.

- Jasne!

- Nie bój się, mojej mamy nie ma w domu – zaśmiała się.

Wszedłem razem z nią do domu. Sprawiał wrażenie nowoczesnego i przytulnego. Ściany były pomalowane w jasnych kolorach, całość dopełniały meble koloru kawowego. Rozebraliśmy buty i udaliśmy się do pokoju Agaty. Agata wyciągnęła krótkie spodenki z szuflady i udała się w stronę drzwi, oznajmiając mi, że idzie się przebrać.

- Przy okazji przyniosę nam herbatę, czuj się jak u siebie – powiedziała w przyjaznym tonie.

Nie wytrzymałem i zacząłem delikatnie przeszukiwać jej pokój z nadzieją na znalezienie znoszonych majtek – chciałem choć na chwilę poczuć jej zapach tam na dole. Na marne. Jednak udało mi się odkryć dosyć pokaźną kolekcje stringów – byłem zdziwiony, że Agata je nosi. Byłaby ostatnią osobą, którą bym o to podejrzewał. Jednak to nie był koniec. Na samym końcu ukryte było pudełko po zatyczce analnej. Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Otworzyłem je i doznałem szoku po raz kolejny. Było puste, a wgłębienie, w którym owa zatyczka się znajdowała miało na oko cztery centymetry w najszerszym miejscu. Jakim cudem ona to mieściła w sobie? Wydawało mi się to nieludzkie. Byłem ciekawy co jeszcze znajdę. W życiu nie wpadłbym na to, że taka cnotka może skrywać tyle tajemnic. Od momentu w którym Agata wyszła, minęło już ładnych kilka minut – obawiałem się, że wróci w każdej chwili. Odłożyłem wszystko na swoje miejsce licząc, że nie zorientuje się co właśnie odkryłem. Usiadłem na łóżku, zacząłem zbierać myśli. Dosłownie pół minuty później Agata weszła do pokoju z dwoma kubkami. W tym momencie nie liczyło się dla mnie nic. Interesowała mnie tylko ona.

- Posłodziłam ci trzema łyżeczkami cukru. Mam nadzieję, że będzie ci smakowała – powiedziała mimo mojej ignorancji. Nie odpowiedziałem nic.

- Hej Kuba! Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zauważyła, że coś jest nie tak.

- Yyy... sorki. Chyba się rozkojarzyłem.

- Coś się stało? - zapytała z troską w głosie.

- N-nie, nic, wszystko jest ok. - zrobiłem dobrą minę do złej gry.

Wtedy spostrzegłem, że nie ma już na sobie spodni. Zamiast nich miała na sobie niesamowicie krótkie szorty, które wcześniej wzięła z pokoju. Pod nimi miała na sobie rajstopy - te same, które ujrzałem po raz pierwszy na przystanku.

Usiadła obok mnie i przybrała poważną minę.

- Słuchaj, widziałam wtedy w kościele jak się na mnie patrzyłeś. Tak samo teraz w kinie. To było ciężkie do ukrycia. Specjalnie ubrałam się w ten sposób, aby mieć pewność co do swoich przypuszczeń. Spokojnie, nie musisz się niczego obawiać, powiedz mi wszystko, a ja obiecuję, że wysłucham – powiedziała, chwytając mnie za rękę.

- Agata, ja już sam nie wiem. Pierwszy raz czuję coś takiego... - miałem kontynuować, gdy nagle bliżej nieznana mi wcześniej siła fizyki powaliła mnie na łóżko.

To była Agata. Popchnęła mnie i położyła się na mnie. Objęła moją twarz po czym mnie pocałowała. Nie, nie pocałowała. Wepchnęła mi język niemalże do gardła. Zaczęliśmy tańczyć naszymi językami. Ta chwila mogłaby trwać dla mnie wiecznie. Czułem, że odlatuję. Dodatkowo mój anioł zaczął ruszać biodrami, ocierając się szortami o moje krocze. Niewiele było mi trzeba, aby dojść. Agata jakby to wyczuła – momentalnie ze mnie zeszła, a następnie ściągnęła moje spodnie, wyciągając kutasa na zewnątrz. Patrzyła z niedowierzaniem. Jakby sama była w szoku, gdy zdała sobie sprawę, do jakiego stanu mnie doprowadziła. Zaczęła go delikatnie ściskać, poruszając ręką naprzemiennie w górę i w dół. Myślałem, że to będzie najlepsze uczucie, jakiego mogłem doświadczyć. Nie wiedziałem co stanie się za chwilę. Agatka jakby czytała mi w myślach i podjęła wyzwanie – objęła mojego kutasa swoimi stopami w nylonowej powłoce. Niemalże wyłem z podniecenia i rozkoszy. Nie wytrzymałem. Strzeliłem. Czułem się głupio, chyba zawiodłem.

- No no! Nie sądziłam, że tak na ciebie działam... ogierze – powiedziała kokieteryjnie, chcąc mnie pobudzić do ponownego stanu używalności. Było ciężko, próbowała jak mogła – wszystko jednak na marne.

- No cóż – kontynuowała – ja też mam swoje potrzeby – powiedziała, kładąc swoje nogi na moją twarz – zajmij się nimi, uwielbiam to.

Nigdy nie postrzegałem siebie jako fetyszysty, jednak cały czas żyłem chwilą. Byłem gotowy zrobić wszystko, byleby tylko zaspokoić mojego aniołka. Lizałem jedną z nich, gdy druga pocierała o mojego przyjaciela. Powoli wstawał, jednak do stanu pełnej gotowości jeszcze dużo brakowało. Agatka wzięła go do ust, ssała niemalże zawodowo, jakby była do tego stworzona. Ciągle odgarniałem jej długie włosy, żeby jej nie przeszkadzały. Kilka minut później byłem gotowy. Jednak to Agata była w naszej relacji głównodowodzącą. Przyjęła pozycję na pieska, ściągając swoją koszulkę i biustonosz, w którym znajdowały się dwie wkładki silikonowe. Tajemnica została odkryta. Ściągnąłem jej szorty, opuściłem rajtki oraz odchyliłem stringi. Moją uwagę zwróciło bliżej nieokreślone coś pomiędzy pośladkami. To była wyżej wspomniana zatyczka. Dzień wcześniej była dla mnie kujonką. Teraz postrzegałem ją jako boginię seksu. Pragnąłem jej. Całego jej ciała. Nie liczyło się nic. Tylko nasza dwójka. Ja i Agata. Agata i ja. Zacząłem lizać jej muszelkę zahaczając nosem o korek. Moja księżniczka zaczęła po cichu jęczeć – to tylko zmotywowało mnie do dalszego działania. Jej soki smakowały znakomicie. Z mojej roboty wyrwał mnie jej głos.

- Wyjmij zatyczkę... wsadź mi tam palce... nie bój się... - wydyszała

Zabrałem się do roboty z lekkim oporem. Chciałem dla niej jak najlepiej. Jednak grzebanie w czyimś tyłku było dla mnie lekką przesadą. Przemogłem się, włożyłem jednego palca – było zaskakująco luźno. Najwidoczniej Agatka pracowała nad sobą korkiem. Włożyłem drugi, a kilka sekund później trzy palce. Cicho jęknęła i opadła na brzuch. Wtedy dotarło do mnie, co ruda lubi najbardziej. Anal. Agata jęczała, a właściwie wyła praktycznie na cały głos – okna były otwarte, ciekawe co myśleli ludzie, którzy to słyszeli. Na swój sposób mnie to podniecało. Moje życiowe rozkminy przerwał głos mojej syrenki.

- Zostaw palce w środku i wejdź we mnie... proszę... w szafce pod telewizorem są gumki - powiedziała cicho.

- Jesteś jeszcze dziewicą? - zapytałem. Wolałem się upewnić.

- Daj spokój. Nie zdajesz sobie sprawy co w siebie wkładałam – powiedziała lekko zirytowana.

Powinienem się zresztą domyśleć. Wszedłem powoli, stopniowo dopychając do samego końca. Zacząłem ją posuwać. Delikatnie. Coraz szybciej. Z czasem romantyczność zanikła. Rżnęliśmy się jak zwierzęta. Mocno. Głęboko. Stanowiliśmy jedną całość. Byliśmy jednym organizmem. Potrzebowaliśmy siebie. Było mi cudownie. Powoli odlatywałem, gdy usłyszałem ten cudowny głos w nieco ostrzejszym wydaniu.

- W dupę! Wejdź w moją dupę! - niemalże się wydarła.

Skąd ona brała na to wszystko energię? Dłużej nie czekając, wbiłem się w jej odbyt, dalej mając na sobie gumkę – początkowo było dziwnie, jednak z czasem przestałem na to zwracać uwagę. Leżała bezwładnie na brzuchu, ja na niej przykrywając ją całkowicie. Moje dłonie powędrowały pod nią, chciałem dotykać jej piersi – były miękkie i aksamitne w dotyku. Wiedziałem, że dłużej tak nie pociągnę.

- Dochodzę – wyszeptałem jej do ucha.

- Chcę na brzuchu – odpowiedziała

Wyszedłem z niej, ona wstała. Uwolniła mnie z lateksowego odzienia, a następnie objęła moje genitalia piersiami. W ten sposób dokończyła dzieła. To było cudowne uczucie. Czułem się jak w raju. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze usta się spotkały. Oddaliśmy się ponownie pocałunkowi - nastrój romantyczności wrócił. W końcu uznała, że starczy – odepchnęła mnie, zdjęła rajstopki, które ciągle miała na jednej nodze, wkładając mi je do ust, czyniąc z nich coś w rodzaju knebla. Ich smak był cudowny – wiedziałem już czemu takie rzeczy są niezwykłym bodźcem dla fetyszystów.

- To co, jeszcze raz pod prysznicem? - zapytała, chwytając mnie za rękę.

Nie musiałem odpowiadać – wiedziała, że się zgadzam.

19,147
9.62/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.62/10 (35 głosy oddane)

Komentarze (10)

MrHyde · 24 lutego 2018

0
0
Czy t-shirt i miniówka to strój do kościoła? Pytam z ciekawości i niewiedzy.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Indragor · 24 lutego 2018

+3
0
Jeśli to ma być wprawka przed maturą, to możesz mieć problemy… Przecinki, przecinki, przecinki… Np.:

Tego chcąc nie chcąc[,] nie byłem w stanie obejść.
jednak najczęściej odmawiała[,] tłumacząc się koniecznością nauki
Jednak niepokoiło mnie to[,] co wydawało mi się nieuniknione.
Coś[,] przez co



żartując że teraz
a wgłębienie w którym


Zgadnij, gdzie tu brakuje przecinka 😉

Zaimki osobowe („ty”, „ciebie”) piszemy w języku polskim małą literą. Bywają wyjątki, ale w tym opowiadaniu taki wyjątek nie zachodzi.

t-shirt


T-shirt

takowe


To nie jest błąd, ale słowo uważane jest za przestarzałe, więc lepiej „takie”.

Jak łatwo się domyśleć


domyślić

legginsy


To też nie jest błąd, ale funkcjonuje już coraz częściej używane spolszczenie – „leginsy”.

Film[,] na który chciała pójść Agata[,] okazał się być filmem sensacyjnym


O rany, co za katastrofa. Dwa przecinki i niepoprawne wyrażenie (usuń „być”).

- Zaraz, Agatki?


Bez myślnika, to nie dialog.

zeszło do 22


Że co? Jakie „22”? W opowiadaniu liczby pisze się słownie, przynajmniej te mniejsze.

wyczłapałem się z łóżka


Z łóżka nie można się wyczłapać. Sprawdź w słowniku, co znaczy „człapać” i popraw.

ubrałem bluzę


Bluzy się nie ubiera, tylko coś lub kogoś, chyba że była aż tak brzydka, że trzeba było ją ubrać 😉


kurtką, oraz


Nie dziwi Cię przecinek w tym miejscu?

Jej małe stópki rozmiaru 36


O liczbach wspominałem. „Małe stópki”??? Nie dość, że małe, to jeszcze stópki? Podwójne zdrobnienie? Nie rób z dorosłej dziewczyny niemowlaka.

Posłodziłam Ci trzema łyżeczkami cukru, mam nadzieję, że będzie Ci smakowała


O tym, że „ci” małą literą, pisałem. Przesadzasz też z ilością zaimków. Pierwsze albo drugie „ci” niepotrzebne. A i bez obu by się obyło...

Wtedy spostrzegłem, że nie ma na sobie już spodni, które miała ubrane w kinie.


Przepraszam, a w co miała ubrane spodnie, bo nie napisałeś?

Miała ubrane niesamowicie krótkie szorty, które wcześniej wzięła z pokoju


Znowu zapytam: w co miała ubrane te niesamowicie krótkie szorty?

Na nogach ciągle miała ubrane rajstopy.


Chyba się domyślasz, o co chcę znowu zapytać...

momentalnie ze mnie zeszła, ściągnęła mi spodnie wyciągając mojego kutasa na zewnątrz.


Nie wal tylu zaimków! Czy mogła wyciągnąć innego kutasa, był jakiś inny w pobliżu?



objęła mojego przyjaciela swoim stópkami


W rozmowach kochanków zdrobnienia mogą wyglądać dobrze, ale w opowiadaniu (słowo pisane!), często wyglądają komicznie. Jak w tym przypadku. Ostrożnie, bardzo ostrożnie ze zdrobnieniami, bo niezamierzony komizm może położyć najlepsze opowiadanie.

kładąc swoje nóżki na moją twarz
Ssałem jej paluszki, masowałem stópkę


To jakieś dzieciątko, czy dziewczyna?

jej muszelkę


Znowu nie jest to błąd, ale zauważ, że słowo „muszelka” jest często używane w opowiadaniach, moim zdaniem zbyt często.

Objęła moje genitalia piersiami


Po pobycie w dupie?

Skupiłem się na stronie technicznej. Może tak się wydawać, ze względu na konieczność wprowadzenia licznych poprawek, że opowiadanie jest do dupy (taki żart), ale tak nie jest. Musisz tylko się przyłożyć do tekstu. Bez wysiłku kołaczy nie będzie 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 24 lutego 2018

+1
0
Przecinki przecinkami. Jest jeszcze coś takiego jak akapit. Wielu brakuje. Na przykład przed tym zdaniem:

Po ogarnięciu się w łazience...


Nadeszła sobota, dzień prawdy. Jak zwykle wyczłapałem się z łóżka o jedenastej. Udałem się do łazienki, odkręciłem kurki z wodą i pozwoliłem jej wlewać się do wanny. Wykąpałem się najbardziej porządnie jak tylko się dało, pozbyłem się niemalże całkowicie wszelakiego zarostu na moim ciele, mimo że nie było go zbyt wiele. Natura postanowiła zrobić ze mnie człowieka wyglądającego jak dojrzewający nastolatek, więc mogłem sobie pozwolić na dosyć rzadkie golenie zarostu. Ten rósł w powolnym tempie i na dodatek był dosyć rzadki. Nie było mowy o zapuszczaniu długiej brody pokroju takiej, jaką miał Albus Dumbledore.


Dużo powtórzeń: rzadki, rzadkie. Ale też treść się powtarza: (1) nie było wiele zarostu, (2) rósł wolno, (3) był rzadki. Zarost chyba nie jest tak ważny dla tego opowiadania, żeby się nad nim tyle rozwodzić.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 25 lutego 2018

0
-1
Hm, matura, powiadasz... Ciekawe jaki temat wypracowania wybierzesz. Sądząc po obecnym "duchu czasu" coś demonicznego jest jak najbardziej prawdopodobne. Romantyzm i jego późniejsze pochodne jest, zdaje się, w cenie. Więc może trafisz na demona w ciele Świtezianki, czy cnotę żołnierki wyklętej. Trzymam kciuki!

PS. Indragor już nakrzyczał, ale że ma najracniejszą rację, dołożę 3 grosze: Zrób coś z tym ubieraniem i rozbieraniem ubrań . To nie wygląda ani ładnie ani seksownie.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Krystyna · 25 lutego 2018

0
0

jej wnuczek nie posiada trzeciego imienia.


nie każdy ma dwa imiona, dlatego imię z bierzmowania wcale nie musi być trzecim

Dlatego większość podpisów w książeczce było mojego dzieła.


to zdanie nie ma żadnego nawiązania do wcześniejszego tekstu, unikaj takich sytuacji. Jeżeli wprowadzasz do tekstu nowe informacje powinny mieć one związek z całością.. Ty wiesz o czym mówisz, ale czytelnik ma się dopiero dowiedzieć z Twojego przekazu.

pochodząca z wierzącej rodziny,


co znaczy: wierząca rodzina? w co wierząca?... może: katolickiej (?) rodziny...

Lekko mówiąc – miała trochę dosyć widocznego ciała.


nie ma takiego zwrotu: lekko mówiąc (ciężko mówiąc również nie ma), dalszej części zdania w ogóle nie rozumiem

za jej ewolucje w czasie.


???

zmieniła się w kobietę z klasą.


podejrzewam, że nie do końca rozumiesz pojęcie kobieta z klasą, a już nazywanie szesnastolatki kobietą, to spora przesada

na lekkim obcasie,


lekkim, czyli jakim? wyraz lekki dotyczy ciężaru/wagi, a nie wysokości 🙂

Minusem był jej trudny charakter.


poważnie, jeżeli Agata większość czasu poświęcała na naukę, to miała trudny charakter? nie przekonałeś mnie

Kilka minut zjawiła się ona


chyba miało być: Po kilku minutach zjawiła się ona...

Jej sposób wyglądu


jakaś nowomowa? Jej wygląd...

sprzątałem moje myśli,


j.w. tworzysz nowy język polski?

Odbiło się to na moich spodniach,


j.w.

które zostały nieco uwydatnione w kroku.


j.w.
Tekst przeczytałam do końca, ale w tym momencie mam dosyć wyłapywania błędów. Znalazłam w Twoim tekście zdanie, które nasuwa mi odpowiedź na pytanie: dlaczego tak mało poprawnie napisane jest opowiadanie:

ja na swój celownik obrałem jedno z najlepszych techników w województwie,


Podejrzewam, że takie właśnie technikum kończysz i chociaż jest ono jednym z najlepszych w województwie, to wysoki poziom języka polskiego nie jest jego priorytetem 🙁 Do matury masz jeszcze trochę czasu. Dwa miesiące powinno Ci wystarczyć na utrwalenie zasad interpunkcji (przypomnę tylko, że trzy błędy interpunkcyjne dyskwalifikują maturalną pracę pisemną, chyba że z racji profilu szkoły nauczyciele przymkną na nie oko).
Powodzenia, głównie na maturze 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MrHyde · 25 lutego 2018

0
0
Krystyno, to pewne, że trzy błędy interpunkcyjne dyskwalifikują? Śmiem podejrzewać, że sami poloniści miewają problemy z przecinkami. Wcale nie nieliczni. 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Krystyna · 26 lutego 2018

0
0
MrHydefakt, poszłam ciut na skróty... Dwa błędy interpunkcyjne są traktowane jako jeden ortograficzny, trzy ortograficzne dyskwalifikują (takie są dyrektywy 🙁 ) Tak naprawdę jednak sporo zależy od osoby oceniającej (mówię tu o interpunkcji). W pierwszej kolejności bierze się pod uwagę całościowy przekaz pracy, zachowanie formy (jeżeli jest narzucona, a najczęściej jest, głównie w temacie dowolnym), ortografię, styl... Interpunkcję ocenia się na szarym końcu. Pomijam tu notoryczny brak przecinków w miejscach oczywistych (że, aby itd...). Poza tym nikt z oceniających nie poprawi stylu, czasem ,,uda się" zamienić u na ó, czy rz na ż, a przecinek... cóż... Generalnie jednak jest jak wyżej. Do pracy maturalnej trzeba się przyłożyć 😉

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Indragor · 1 marca 2018

0
0
My tu gadu, gadu, a autora wessało pod ziemię 🙁 . Dlatego daję łapę w dół.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Panicz · 12 marca 2018

0
0
A myślałem, że to ja się czepiam. Idiom "rodzina wierząca" jest najbardziej poprawny i funkcjonuje w obiegu potocznym.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

W_Redna · 20 marca 2018

0
-2
Już gdzieś się na ten tekst natknęłam..

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.