Daria (III)
25 czerwca 2016
Daria
17 min
Powoli wybudzałam się z na wpół narkotycznego snu. Rozejrzałam się po pokoju. To ten który Janusz wynajął dla nas. Jak się tu znalazłam? Ach tak, zaniósł mnie tu Tomasz, zaraz po...
Wydarzenia sprzed kilku godzin uderzyły we mnie jak ciężarówka w gołębia. Przed moimi oczami przebiegł mi wizerunek trzech kutasów, dymających mnie jak lalkę.
"Kurwa. Zgwałcili mnie" – To była moja pierwsza myśl. I w sumie była poprawna – już wiem co tak dziwnie musowało w moim drinku. Pytanie tylko, dlaczego na jedno wspomnienie o upojnym wieczorze z braćmi, po moim ciele rozchodziło się rozkoszne ciepło, a cipka momentalnie wydzielała soki? Tak nie powinno się zachowywać ciało zgwałconej kobiety. "Ach, tak" – przypomniałam sobie. - "Wypieprzyli mnie tak, że ledwo byłam w stanie chodzić. To wiele wyjaśnia" – pomyślałam. Przedtem, nigdy nie wyobrażałam sobie że możliwe jest przeżycie takiej rozkoszy. Wieczory spędzone na masturbacji były niczym w porównaniu do nieustannej orgii seksu.
Nagle usłyszałam ciche chrapnięcie.
Spojrzałam w lewo. Tuż obok leżał Janusz. Spał głębokim snem. Uśmiechnęłam się, widząc że pod kocem jest tylko jego nagie ciało. Najwyraźniej nie spił się jak świnia, jak to bywa z facetami w jego wieku. Jakoś w końcu musiał się rozebrać. Pomimo swego wieku był dość dobrze zbudowany. Jakieś 180 cm wzrostu, o szerokich barach. Pod cienkim kocem rysował się lekko mięsień piwny mojego nowego męża.
Spojrzałam nieco dalej i moim oczom ukazał się namiot, utworzony przez sterczącego w erekcji, pękatego kutasa. Wspomnienie wspaniałych palców Janusza sprawiło że zalała mnie fala podniecenia. Zapragnęłam raz jeszcze wynagrodzić mu wspaniałą zabawę w limuzynie. Delikatnie, starając się go nie obudzić, odkryłam jego ciało. Miałam rację – penis sterczał jak żołnierz podczas musztry. Zbliżyłam do niego swoją twarz.
Nadal ciężko mi było uwierzyć że można mieć aż tak grubego fiuta. Chwyciłam go w dłoń, ledwo stykając ze sobą koniuszki kciuka i palca wskazującego. Spojrzałam na pogrążonego we śnie męża, po czym powoli, przystąpiłam do pracy.
Zaczęłam masturbować pękatego fiuta dłonią. Już po chwili na czubku pojawiła się kropla jego soków, którą natychmiast zlizałam. Słonawy smak nie zniechęcił mnie. Już po chwili chwyciłam jego żołądź w usta. Ssałam delikatnie, nie chcąc obudzić Janusza. Jeszcze nie.
Lewą dłonią masturbowałam go delikatnie, prawą zaś zabawiałam się jego jądrami. Strużka śliny leniwie spływała na nie, gdy z wyczuciem, powoli nabijałam swoje usta na jego pałę, śliniąc ją obficie. Jego twarda jak stal główka raz po raz drażniła moje podniebienie, sprawiając że z oczu ciekły mi łzy. Jak przez mgłę widziałam swoją dłoń poruszającą się na wielkim drągu.
Pakowałam go sobie do ust jak rasowa dziwka, aż sama nie mogłam w to uwierzyć. Pragnęłam jednak czegoś więcej, dlatego wypuściłam fiuta z objęć moich ust i kucnęłam nad Januszem.
- Kochanie. - Szepnęłam, pragnąć go wybudzić. Janusz poruszył się lekko, i gdy otworzył oczy, nabiłam się na jego sterczącą pałę.
- Taaak jest! - prawie krzyknęłam z rozkoszy. Jego gruby pal napierał na mięśnie kegla, rozkosznie wypełniając moją cipkę. - Jezu, jaki wielki!
Janusz spojrzał na mnie oszołomiony, ale natychmiast uśmiechnął się, widząc co się święci. Założył ręce za głowę, pozwalając mi się ujeżdżać.
Początkowo kiepsko mi to szło, ból spowodowany jego rozmiarem szybko jednak minął, i już po chwili skakałam na jego fiucie jak kowboj na rodeo.
- Jezu, skarbie, jak dobrze. - krzyczałam jak opętana. Czułam jego dłonie, masujące moje piersi. Gniótł je delikatnie, z wyczuciem, co stanowiło przyjemny kontrast dla ostrego rżnięcia, które fundowałam nam, podskakując raz po raz na jego kutasie. Czułam się jak w innym wymiarze.
Pękaty fiut Janusza wypełniał mnie idealnie, nie było najmniejszej szczeliny w rozkosznym złączeniu naszych ciał.
Poczułam na swoich biodrach dłonie męża. Starałam się spojrzeć w jego stronę, próbując skupić wzrok na jego twarzy. Gdy w końcu mi się udało, ujrzałam jego uśmiech. Poczułam jak ściąga mnie z "siodła", całując jednocześnie. Wpiłam się łapczywie w jego usta, czując na sobie ciężar jego ciała. Nie odrywając się od moich ust, chwycił moje pośladki, przyciągając mnie do siebie, po czym założył mi nogi na pagony. Uniosłam biodra, patrząc na niego z pożądaniem, wyczekując ze zniecierpliwieniem momentu w którym jego kutas ponownie wypełni pustkę w mojej cipce.
I moment ten nadszedł nagle, jak huragan. Janusz wbił się w moją rozognioną cipkę po same kule, sprawiając że zawyłam z rozkoszy jak suka w rui. Założę się że słyszał mnie wtedy cały hotel. Janusz pieprzył mnie, dysząc ciężko. Krople jego potu spadały na mą twarz, mieszając się z moim potem, śliną i łzami.
Brał mnie ostro, jak swoją własność. Gdy to do mnie dotarło, zdziwiłam się, że mnie to podnieca. Zawsze uważałam że mąż i żona powinni kochać się namiętnie, delikatnie, wręcz z namaszczeniem. Cóż, skutki uboczne wychowania w ultrakatolickiej rodzinie. Pomimo grubego tłoka wypełniającego mą cipkę, przypomniałam sobie słowa, które matka wpajała mi podczas "tych" rozmów. "Seks dopiero po ślubie, pamiętaj Dario, tylko wtedy Ty i twój wybranek będziecie stuprocentowo małżeństwem, gdy to właśnie on uczyni Cię kobietą". Prawie parsknęłam śmiechem. Biedna kobieta. Gdyby wiedziała... w sumie, to nie złamałam obietnicy. Dziewictwo, przynajmniej klasyczne, straciłam dopiero po ślubie. To że facet był nie ten to... szczegół.
Tym razem nie powstrzymałam uśmiechu, który przedarł się przez maskę wszechogarniającej, obezwładniającej rozkoszy.
- Kochanie? - spytał Janusz, przerywając swój galop. - Coś się stało?
- Nic. - odparłam z uśmiechem. - Po prostu kocham Cię.
- Ja... - zawiesił się na chwilę. - Cieszę się, że tak jest. Wiem że początki naszej znajomości były... problematyczne, lecz widzę że z dnia na dzień, coraz bardziej się przyzwyczajasz.
- Wiesz. - szepnęłam, spinając nagle mięśnie kegla, co spowodowało że Janusz trysnął swoim nasieniem w moim wnętrzu. Gorąca fala spermy zalała moją cipkę, wyrywając z moich ust przeciągły jęk rozkoszy. Doszliśmy prawie jednocześnie. Gdy moje serce powróciło do zwykłego rytmu, spojrzałam w oczy małżonka, wyczekującego odpowiedzi. - Po prostu poznałam Cię bliżej i zobaczyłam że nie jesteś tylko starym ramolem, pragnącym młodej dupci. Choć, na początku – dodałam. - to stanowiło twoją motywację. Troszczysz się o mnie, jesteś szarmancki, miły... dobry w łóżku. - uśmiechnęłam się zadziornie. - Takie małe drobiazgi, jak choćby pocałunek o poranku, choćby niechciany, potrafią rozczulić kobietę. Tobie się to udało. - dodałam, po czym wpiłam się w usta mojego nowego towarzysza życia.
***
- Widzieliście jej minę jak Tomek wsadził jej fiuta w cipę? - zaśmiał się Robert. Dwaj bracia zawtórowali mu rechocząc jak dzieci.
- O kurwa, w sumie to nie spodziewałem się że pójdzie tak łatwo. - dodał Marek. - Ile jej dosypałeś tego gówna? - spytał, patrząc na Tomka.
- Wystarczająco, jak widać. - odpadł pytany. Siedzieli właśnie w pokoju, popijając drinki. Po ostrym seksie z Darią wszyscy byli wykończeni, jednakże testosteron, nadal buzujący w ich żyłach, nie pozwalał im zasnąć.
- Dała się zerżnąć jak tania dziwka. - dorzucił Tomek. - Cóż, przynajmniej raz jeszcze utarliśmy temu chujowi nosa. Myśli że porucha sobie nietkniętą cipkę, a tu niespodzianka. - zaśmiał się. - Ciekawe co jej zrobi jak się zorientuje.
- A myślisz że tak będzie? - spytał Robert.
- Nie wydaje mi się. Ponoć nieźle sobie wypił, a jeśli jego nowa dziwka ma trochę oleju w głowie, da mu się wyruchać jak wróci do pokoju. Pijany nic nie zauważy. - dokończył Tomek z uśmiechem.
- Trzeba chujowi przyznać że nieźle trafił. Laska pieprzyła się jak opętana. - powiedział Marek.
- Albo jak każda ruda. - odparł Robert. - Pamiętacie tą, jak jej było... - zawiesił głos, myśląc intensywnie. - Martę? Marię?
- Marię. - potwierdził Tomek.
- Taa.. pieprzyła się jak zwierzę. - z uśmiechem dodał Marek.
- No. - wszyscy troje odparli, po czym na chwilę zapadła cisza.
***
Tomek wrócił pamięcią do wydarzeń sprzed jakichś 20 lat. Wtedy właśnie narodziła się nienawiść braci do Janusza. Był on synem faceta, którego nazwanie ojcem, bądź choćby ojczymem, byłoby ujmą na honorze każdego, kto mógł się identyfikować z tym mianem.
Ich ojciec nie żył od zaledwie roku, gdy matka przyprowadziła go do domu. Gdy podrośliśmy, mieliśmy jej za złe to, że tak szybko związała się z kimś po śmierci taty.
Ale Roman, bo tak się nazywał ich ojczym, zmarły przed kilkunastoma laty, nie wprowadził się do nich sam. Razem z nim wprowadził się jego syn, 13-letni wtedy Janusz. Na początku zachowywał się nie tyle jak starszy brat, ale jak opiekun. Rodzice wracali z pracy dość późno, więc obiad przygotowywał im ich przybrany brat. Pierwszy zgrzyt nastąpił, gdy mieli jakieś 6 lat.
Grałem właśnie z Markiem w karty w salonie, gdy usłyszeliśmy krzyk Roberta z pokoju naprzeciw wejścia. Pokoju Janusza. Za młodu, Janusz był typowym przedstawicielem kultury Punku. Przefarbował włosy na czarno, nosił ciemne ubrania. Stereotypowy, młody gniewny. Stał się taki w wieku jakichś 15 lat.
W każdym razie, gdy wbiegliśmy do pokoju, zobaczyliśmy Janusza, kopiącego leżącego Roberta po brzuchu. Bez namysłu rzuciliśmy się na niego wiedząc, że jako 6-latkowie, mogą mu gówno zrobić. Jakoś udało im się odciągnąć Janusza od brata, lecz gdy ten wstał, przyłożył każdemu z nas pięścią po twarzy.
Rodzice byli wściekli. Nie na Janusza. Na nas. Uwierzyli starszemu bratu gdy powiedział że wraz z Markiem pobiliśmy Roberta, a potem zaczęliśmy się tłuc między sobą. Stwierdził że "on ich tylko rozdzielił". Rodzicie nie zadali pytania o to, w jaki sposób dwóch 6-latków mogło sobie nawzajem podbić oczy tak, że opuchlizna nie schodziła przez prawie dwa tygodnie.
Tego typu akcje stały się potem standardem. Przez lata Janusz dręczył nas bezkarnie, traktowany pobłażliwie jako "oczko w głowie" tatusia.
W końcu jednak nadszedł moment, w którym "gość ruchający im matkę", jak nazywaliśmy ojczyma odszedł z tego świata, zostawiając naszą matkę pogrążoną w żałobie, i Janusza, przyzwyczajonego do specjalnego traktowania, bez protektora. Wtedy się trochę uspokoił. Do czasu.
Własną wersję specjalnego traktowania sprawiliśmy mu gdy mieliśmy po 17 lat. Pewnego dnia Marek przyłapał dziesięć lat starszego brata na obmacywaniu swojej dziewczyny. Widać było że nie za bardzo tego chciała, opierała się, kręciła głową. Marek, niewiele myśląc, rzucił się na skurwiela. Wszyscy troje byliśmy wtedy już dosyć postawni, wysocy, o długich ramionach. Prawy sierpowy, wymierzony w potylicę Janusza skutecznie pozbawił go chęci na dalsze zabawy z jego dziewczyną
Gdy usłyszeliśmy łomot jego cielska walącego się na podłogę, pobiegłem z Robertem do pokoju Marka. Zobaczyliśmy go, kopiącego leżącą na podłodze podróbkę człowieka. Bez namysłu przyłączyliśmy się do akcji. Gdy było po wszystkim, ułożyliśmy go, nieprzytomnego na łóżku w pokoju. Matce, gdy wróciła z pracy, powiedzieliśmy że pobili go jacyś goście na osiedlu, ledwo doczłapał się do domu, i wtedy się nim zajęliśmy.
Co dziwne, Janusz nie powiedział matce prawdy. Skończyło się nękanie, wyzywanie, bicie i dokuczanie. Wydawało się że całe to gówno, zebrane między nami poprzez lata, ulotniło się. Cóż, nie dla nas. Pamiętaliśmy dziesięć lat upokorzeń i bólu, i zamierzaliśmy odwdzięczyć mu się pięknym za nadobne.
Jakiś rok po tych wydarzeniach, Janusz przyprowadził do domu swoją narzeczoną, Marię. Kurwa, niezła była z niej sztuka. Błękitnooka, rudowłosa, zaokrąglona tam gdzie trzeba. Jakieś 170 cm wzrostu. Jednym słowem – cukiereczek. Na jej widok w naszych głowach zaczął się układać Plan. Wiedzieliśmy już, jak utrzeć temu chujowi nosa – wyruchamy mu laskę.
Okazało się że Marysia przyjechała do nas na dłużej, bo prawie na miesiąc, aby bliżej poznać rodzinę swojego przyszłego męża. Cóż, udało jej się.
Przez cały miesiąc chodziliśmy nabuzowani. Maria była świetną dziewczyną. Flirciara, rozmowna, od razu zauważyła że trójka młodszych od niej o osiem lat nastolatków ostrzy sobie na nią zęby.
Wieczorem, dzień przed powrotem Marii, urządziliśmy grilla. Bawiliśmy się świetnie przy starych, dobrych, biesiadnych pieśniach. Tańczyliśmy w ogrodzie za domem aż do później nocy.
W końcu Janusz powiedział że idzie spać, wstawał wcześnie rano do pracy, więc było to zrozumiałe. Maria została dłużej, pod pretekstem dalszej, wspólnej zabawy.
Matka ulotniła się dwie godziny temu, co sprawiło że zostaliśmy przy ognisku sami z przyszłą żoną Janusza. Po jakichś dwudziestu minutach od zniknięcia brata, Marysia wstała, i spojrzawszy na każdego z nas po kolei, rzekła:
- Dobra chłopcy, pora coś sobie wyjaśnić. - rzekła, spoglądając na nich tajemniczo. - Od miesiąca, odkąd tylko się pojawiłam, widziałam jak pożeracie mnie spojrzeniem. - próbowaliśmy zaprotestować, lecz uciszyła nas unosząc dłoń do góry. - Zrobimy tak. Jestem dosyć... rozrywkową kobietą i nie widzi mi się obsługiwanie jednego faceta przez całe życie. - Trzeba jej przyznać że była bezpośrednia. I ułatwiła nam zadanie. Cóż, właściwie to wykonała je za nas. - Pójdę tam – wskazała duży skalniak za rogiem domu, gdzie nie było okien. Poczekam powiedzmy... pięć minut.
Jeśli przyjdziecie w tym czasie, dobra zabawa was nie ominie. - mrugnęła porozumiewawczo, po czym pobiegła, skacząc niczym gazela, za róg domu.
Gdy zniknęła, popatrzyliśmy po sobie osłupieni. Oto my, napaleni nastolatkowie, od miesiąca walący sobie gruchę do narzeczonej brata, mieliśmy okazję by w końcu wcielić nasze marzenia w życie. Nie wahaliśmy się ani chwili. Pobiegliśmy za rudowłosą, po drodze zbierając części jej garderoby. Gdy wyszliśmy zza rogu, naszym oczom ukazał się najpiękniejszy widok w naszym dotychczasowym życiu.
Oto narzeczona Janusza, rudowłosa bogini, masturbowała się, siedząc nago na szczycie skalniaka. W mgnieniu oka ściągnęliśmy ubrania i podeszliśmy do niej ze sterczącymi fujarami.
Maria chwyciła mojego członka w usta, dłonią zaś zaczęła masturbować Roberta. Spojrzeniem nakazała Markowi zajęcie się jej nabrzmiałą z podniecenia cipką.
Jak poprosiła tak zrobił. Marek rzucił się na jej norkę jak pies na mięso. Lizał jej łechtaczkę, wyrywając tym z jej ust głośne, choć stłumione moim kutasem jęki. Po chwili dołączyły palce, dążące do dania dziewczynie jak najszybszej rozkoszy.
Kojarzycie powiedzenie "Im bardziej zardzewiały dach tym wilgotniejsza piwnica"?
Cóż, aż do tamtej pory myślałem że to ściema. Do chwili gdy zamieniłem się z Markiem, i zamiast palców, wepchnąłem w cipkę rudowłosej swojego sterczącego na baczność fiuta.
Maria krzyknęła donośnie, jej ciało zadrżało, oznajmiając światu przeżyty właśnie orgazm. Marek penetrował jej usta głęboko, sprawiając że z każdym jego wysunięciem, łapała spazmatycznie oddech. Ja zaś, po początkowym delikatnym wstępie, zacząłem pierdolić się z Marią jak królik. Moje jaja obijały się w szybkim tempie o jej wypełnioną moim kutasem cipkę, przeszywając otaczające nas powietrze głośnym mlaskaniem.
Nie przejmowałem się kamyczkami i żwirem, wbijającymi się w moje kolana. W tej chwili liczyła się tylko ona, i jej rozpalona do białości, rozkosznie mokra cipka. Jej soki dosłownie zmoczyły mi podskakujące pod kutasem jaja. Skapywały na glebę, czyniąc ją kleistą i wilgotną. Spojrzałem w stronę Roberta. W jego oczach widziałem to samo pożądanie, które zapewne kryło się w moich.
Chwyciłem więc Marysię w pasie jak w imadle i zacząłem nadziewać ją na swego fiuta w szaleńczym tempie. Jej twarz pokrywały łzy, ślina i sperma, gdyż przed momentem Marek zalał swoim nasieniem jej wspaniałe usteczka. Widząc że przyspieszyłem tempo rżnięcia rudowłosej bogini, wepchnął swego więdnącego powoli członka głębiej w jej usta, chcąc stłumić krzyk, który z siebie wydała.
Po chwili, po szaleńczym galopie w kierunku obopólnego spełnienia, wystrzeliłem swój ładunek głęboko w jej ociekającej sokami norce. Zawyła z rozkoszy, na szczęście Marek nadal tłumił jej jęki swym fiutem. Robert musiał masturbować się sam od dłuższej chwili, gdyż Maria zwyczajnie nie była w stanie tego robić. Patrzył na mnie już nieco podkurwiony.
Ja tymczasem dogorywałem powoli w jej słodkiej cipce. Kontemplowałem jej rozkoszną ciasnotę, gorąco i wilgoć. Do rzeczywistości przywrócił mnie Robert, klepiąc mnie w ramię.
- Teraz moja kolej. - powiedział. Niechętnie zwolniłem miejsce w cipie Marii. Podszedłem do przodu, przystawiając oblepionego spermą i sokami fiuta do jej twarzy. Klepnąłem ją po czole i powiekach, co skwitowała uśmiechem, widocznym pomimo chuja Marka nadal zapychającego jej usta. Po chwili cierpliwego oczekiwania, w końcu zasłużyłem na lodzika z ust tej bogini.
Czyściła mojego chuja ze spermy, gdy spojrzałem w kierunku jej tyłka. Robert ładował właśnie mieszankę swojej śliny i zebranych z cipki soków oraz nasienia, wprost w dupcię dziewczyny.
Maria najwyraźniej wyczuła jego intencje, bo zamruczała z aprobatą, wypinając pupę jeszcze bardziej w jego stronę.
- No dalej, ładuj go w dupę stary. - zachęcił go Marek, przyglądając się wszystkiemu z boku. Nie trzeba było tego Robertowi mówić dwa razy. Jak na rozkaz przystawił swojego sterczącego fiuta do nawilżonego porządnie tyłeczka, po czym pchnął mocno, wchodząc do połowy za pierwszym razem.
Tym razem Marii nie udało się wytłumić okrzyku rozkoszy. Mój kutas wysunął się z jej ust, zaś powietrze przeszył głośny, wypełniony drżącym oczekiwaniem i rozkoszą, jęk przyszłej bratowej.
Zachęcony zaskakującą głębokością pierwszego pchnięcia, Robert zaczął posuwać Marię bez zbytniej delikatności.
Właściwie to pierdolił ją jak oszalały, dążąc do orgazmu. Pod Marią ugięły się ramiona, jej głowa spoczęła na gołej ziemi. Zatykała usta dłonią, aby nie wyć z rozkoszy. Robert wbijał swoje dłonie w jej talię, dociskając ją do siebie. Na pewno będzie miała siniaki. Ale o to przecież chodziło. Aby skurwiel dowiedział się że wypieprzyliśmy mu laskę tak, jak on nigdy nie będzie w stanie.
W końcu Robert zaczął jęczeć, wypuszczając w ciasnym tyłku Marysi zbierany pewnie od kilku miesięcy ładunek spermy (Robert zawsze miał silną wolę, jeśli chodzi o swoje żądze. Zawsze pił najmniej, w ogóle nie palił oraz, z tego co wiem, nie masturbował się zbyt często). Maria jęczała coraz głośniej z każdą falą zalewającą jej ciasną dupcię. Jej twarz pokryta była śliną, spermą i ziemią, do której przyciskała głowę.
W końcu Robert wyszedł z jej tyłka, z którego prawie natychmiast wylała się jego sperma. Maria opadła na ziemię, dysząc ciężko, jakby dopiero co przebiegła maraton.
Dopiero po kilku minutach udało się jej wyjęczeć podziękowanie.
- Dzięki chłopcy, byliście zajebiści. - wydyszała, masując leniwie nasze opadłe już członki. - Mam nadzieję że kiedyś to jeszcze powtórzymy.
- Och, z pewnością. - odparłem z uśmiechem, po czym razem z braćmi, zebrałem ciuchy i wróciliśmy do domu.
I rzeczywiście, od czasu do czasu, już po ślubie, odwiedzała nas wraz z Januszem. Janusz, już wcześniej był właścicielem dobrze prosperującej firmy transportowej, często więc zarywał nocki w pracy. My zaś zarywaliśmy nocki pieprząc jego żonę bez wytchnienia.
***
- Co się właściwie stało z Marią po rozwodzie? - spytał Marek. Potrząsnąłem głową. Znów byłem w hotelowym pokoju.
- Ponoć parę lat temu wyszła za tego gościa który potem podpierdolił Januszowi firmę i zrobił z niego przydupasa. - odparłem, wygrzebując tę informację z pamięci. - Czaicie że ta lisica zabrała razem ze swoją dupą połowę firmy Janusza? Ponoć od razu związała się z tym gościem z którym jest teraz.
- Nieźle go wyrolowała. - zarechotał Robert.
- No, to trzeba jej przyznać. - odparłem.
- To jak panowie? - spytał Marek, unosząc szklankę z bursztynowym trunkiem. - Za pannę młodą?
- Za pannę młodą. - potwierdziliśmy chórem, po czym opróżniliśmy nasze szklanki.
***
3 LATA PÓŹNIEJ
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Doprowadzałam się właśnie do porządku po porannym seksie. W sumie, nie wiem czy jeszcze można nazwać to seksem.
Kilka miesięcy po ślubie, zauważyłam że Janusz lubi... ostre zabawy. I nie mam przez to na myśli szybszego tempa czy seksu analnego. Przestał traktować mnie jak żonę, a zaczął traktować mnie jak swoją kurwę.
Gra wstępna zniknęła. Pojawiły się rozkazy takie jak "wypnij się", "dupa wyżej", nie było w tym ani krzty delikatności. Gdy tylko wracałam z castingów, załatwianych przez Janusza, musiałam "dziękować mu". Forma podziękowań była różna. Zazwyczaj kazał mi klęknąć, po czym dosłownie gwałcił moje gardło, sprawiając że moja twarz po zakończonej zabawie wyglądała jak maska wykonana z łez, śliny i spermy. Lubił przy tym nazywać mnie "kurwą", "dziwką" czy "lachociągiem".
Innym razem przywiązywał mnie do ramy naszego łoża, po czym, ledwie splunąwszy, wchodził ostro w moją nieprzygotowaną dupcię. To była jedyna sytuacja, w której seks analny sprawiał mi więcej bólu niż przyjemności. Raz nawet kazał mi wylizać swój tyłek. To było obrzydliwe, gdy skończyłam, zwymiotowałam do umywalki.
Dlaczego więc to robiłam, spytacie? Cóż. Po pierwsze - nadal byłam zastraszoną przez rodziców nastolatką, której wmawiano że mężczyzna jest moim panem i władcą, że moim zadaniem jest spełnianie jego poleceń.
Po drugie - nadal marzyła mi się kariera aktorki, małżeństwo z Januszem sprawiło że dostawałam lepsze role, częściej wybierałam się na castingi. Cena jednakże była taka, jaka była. Nie byłam jego żoną. Byłam jego seks-zabawką.
"Do czasu", mówiłam sobie. "Kiedyś popamięta" - dodawałam.
Nigdy bym nie pomyślała że ten dzień właśnie nadszedł. Na szybko ubrałam zwiewny szlafrok i podbiegłam do drzwi. Otworzyłam je w chwili gdy ponownie zabrzmiał dzwonek.
Za drzwiami stał wysoki, dobrze zbudowany brunet. Mógł mieć jakieś czterdzieści-kilka lat. Miałam wrażenie że spojrzenie jego ciemnych oczu, przewierca mnie na wylot. Zawstydzona swoim zwiewnym strojem, zarumieniłam się.
- Witam. - powiedziałam do mężczyzny. Nadal wbijał we mnie spojrzenie, byłam prawie pewna że wyobraża sobie teraz moje twardniejące z powodu chłodu, sutki.
- Janusz nie wspominał o pani. - odpowiedział po chwili, a na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmiech - któż by pomyślał, że chowa w domu taki skarb. - mężczyzna przekroczył prób, zbliżając się do mnie. Poczułam zapach drogich perfum którymi spryskane było jego ciało. - Gdzież moje maniery. - usłyszałam jego głos, który sprowadził mnie na ziemię. - Mam na imię Karol.
Jak Ci się podobało?