Co ci się śni kochanie?
6 kwietnia 2015
9 min
Sen dotarł do niego szybciej niż przypuszczał. W zasadzie nawet nie zwrócił uwagi na moment, gdy Morfeusz porwał go do swojego królestwa...
A dzień był wyczerpujący. Od paru tygodni dopinał bardzo ważny kontrakt. W zasadzie, był on już od dawna gotowy, ale jak to zwykło się mawiać „diabeł tkwi w szczegółach”. I z tą rogatą bestią musiał się zmierzyć sam. A szczegółów współpracy z nową siecią handlową było sporo. Ale nie pracował sam. Miał współpracowników, głównie facetów. No i oczywiście przełożonych. Na kobiety w biurze nie zwracał specjalnej uwagi. Ich chłód i dystans powodowały, że patrzył na nie bardziej jak na kolegów niż na potencjalne kochanki.
W pracy nerwowość prezesa udzielała się wszystkim. Nawet Małgosi – uroczej, drobnej brunetce. Królowa sekretariatu. To ją spotykał pierwszą wchodząc do biura. I to dla niej starał się mieć uśmiechnięte spojrzenie. A gdy go widziała, na jej pociągłej twarzy pojawiał się dyskretny uśmiech. Duże, brązowe oczy, zalotne spojrzenie z pod długich rzęs oraz krótka fryzura jak u nastolatki powodowały u niego przyjemne mrowienie kończyn. Podniecała go. Zawsze w nienagannej fryzurze, dyskretnym makijażu. Krótka, ołówkowa spódniczka podkreślała jej kobiecość a 10 centymetrowe szpilki dodawały seksapilu. Wysokie obcasy powodowały, że Małgosia czuła swoją siłę, kobiecą dumę. 10 centymetrów przewagi nad innymi kobietami w biurze. Lubiła łapać te samcze spojrzenia. Te ich spojrzenia pełne podziwu, pożądania i uwielbienia. A wtedy, jej drobne, 40-letnie ciało nabierało wówczas dyskretnego blasku. Kobiecość promieniowała, ciało stawało się sprężyste a piersi dyskretnie sterczące... I do tego jeszcze ten uśmiech... Ale nie dla wszystkich...
Nie raz z nią flirtował. Lubił to. I lubił ją. Nie raz w myślach rozbierał ją. Zastanawiał się jaką ma bieliznę, a może akurat jej nie ma. A co jest w majteczkach? Kobiecość ukryta pod kępką ciemnych włosów. A może raczej jest idealnie gładka i aksamitna. A jaką jest kochanką? Spontaniczną i swawolną a może raczej uległą i cichą. A gdyby ją tak zniewolił? Oparł o brzeg biurka i wślizną się w jej mokrą cipkę? Jak to by było? A gdyby wtedy masował jej piersi? Czy prężyłaby się jak kotka i jeszcze bardziej wypinała w jego stronę sprężystą pupcię by mógł w nią wchodzić głębiej i głębiej. Fantazja o tyleż miła co nierealna. Wiedział, że ma syna... i męża z którym pewnie zaspokaja swoje intymne pragnienia. Mimo to flirt z Małgosią był na porządku dziennym. Jego porządku dziennym.
Dzień pracy przedłużał się niemiłosiernie. Termin podpisania umowy zbliżał się nieubłaganie. A pracy było dużo. Nadgodziny w biurze. Jedynym pocieszeniem była jego żona. W milczeniu znosiła te chwile rozłąki. Była jego pocieszeniem, jego azylem. To z nią mógł porozmawiać, nawet w środku nocy. To przy niej był tak naprawdę sobą. Wiedział, że go nie odtrąci, ze będzie przy nim w tych trudnych chwilach. A i ona czuła, że ten stracony czas będzie jej wynagrodzony. On jej to wynagrodzi. Najlepiej jak umie. A, że lubiła niespodzianki... Była cierpliwa...
Tego dnia do domu wrócił późno. Na szczęście czekała na niego pyszna kolacja. „Co za kobieta” pomyślał o żonie. A zimne pszeniczne piwo spowodowało u niego przyjemną błogość. Czuł, że wraca do życia. Jeszcze gorąca kąpiel i sen. Sen o którym marzył. A gdy jego ciało poczuło satynową pościel... Odpłynął... Czuł jeszcze ciepło żony, jej kojący dotyk na swoich sutkach i brzuchu... Ale jego już tam nie było... Śnił i marzył...
Trzydniowa wycieczka w góry. Rok przed maturą. Ostatni raz cała III B razem. Wieczorem zajęcia w podgrupach. Jak to na takich wyjazdach. Nauczyciele razem w swoim gronie a ich podopieczni w swoim. Sztuczna cisza na korytarzu w pensjonacie. Wszyscy udają, że nic się nie dzieje. W pokoju numer 12, największym na I piętrze, z głośników boomboxa Michała sączyła się cicho taneczna muzyka. Cicho, bo o 23 co niektórzy śpią. Wypite drinki pomogły zabawie. Jedni tańczyli inni flirtowali. On leżał na tapczanie pod oknem. Jeszcze nie mężczyzna, ale już nie dziecko. Podobały mu się koleżanki, z niektórymi rozmawiał, z innymi flirtował, ale jego nieśmiałość powodowała, że bał się zrobić coś więcej.
- Przestań się w końcu na mnie tak gapić i zatańcz ze mną. - Głos Anki wyrwał go z letargu. Wypite piwo obezwładniło jego kończyny. Za to wyostrzył mu się zmysł wzroku. Anka chyba spostrzegła, że jego wzrok przenika przez jej ubranie. Lubił ją, nawet bardzo. Była wysoką blondynką o długich prostych włosach. Chociaż może bardziej szatynką niż blondynką. Duże niebieskie oczy dodawały jej uroku. Nie należała do szczupłych dziewczyn, więc ta niewinna jeszcze kobiecość, zmysłowe, krągłe uda oraz figura klepsydry były zwiastunem tego jaką za kilka lat będzie piękną kobietą.
Uśmiechnął się do niej i wstał. Pierwszy wolny taniec był pełen nieśmiałości. Nie raz wieczorami marzył, że ją dotyka. A tu, teraz. Myśli kłębiły się... Jej dotyk, pełen delikatności, jej zapach. Ich taniec powoli przechodził i intymny balet. Tuliła się do niego, do jego piersi a on obejmował ją w biodrach. Czuł zapach jej włosów, czuł jej małe sterczące piersi, dotykał jej bioder... i tańczył. Czuł się jak zdobywca. Jak myśliwy. No przecież upolował najzgrabniejszą samiczkę. Rozmarzył się. Czuł jak jego uśpiona męskość budzi się z letargu. Anka też to poczuła... Popatrzyła mu głęboko w oczy a on czuł, że robi się czerwony ze wstydu. Pomyślał, że teraz to pewnie ucieknie do swojego pokoju. Ale nie. Została. I jeszcze bardziej wtuliła się w jego ramiona... Tańczyli a on drżał ze strachu, z niepewności. A może z podniecenia. Nie znał tego stanu... Kręciło mu się w głowie. Musiał ochłonąć...
Po skończonym tańcu przeprosił i tłumacząc się, że musi się przewietrzyć wyszedł z pokoju. A tak naprawdę uciekał. Bał się Anki, jej reakcji. Bał się siebie i swoich emocji. Gdy tak stał przy otwartym oknie, poczuł delikatne dłonie na swoich plecach.
- Tu się schowałeś przede mną.
- Nie, nie schowałem się... ale... - przez ułamek sekundy w jego myślach błysnął promyk nadziei. Chwycił ją za rękę. Po cichu weszli do sali telewizyjnej. Nie zapalił światła. Dyskretny półmrok dodawał mu odwagi. Ance chyba też. Zamknął cicho drzwi za Anią. Nikogo w sali nie było. Blask księżyca zaglądał przez okno do wnętrza. Srebrna poświata dodawała tej surowej sali, tajemniczości. Usiadł w fotelu przy ścianie. W drugim rzędzie. A Ania na jego kolanach. Tuliła się do niego i przytulała. Nim się spostrzegł ich usta połączył pocałunek. Najpierw nieśmiały, pełen bojaźni i strachu, by po chwili przejść w bardziej zmysłowy taniec. Umysł wirował od nadmiaru wrażeń. Czuł jej zapach, jej smak. Obejmował ją i przytulał. Czuł jej piersi na swoim torsie. Nie raz wieczorem przed snem marzył o piersiach Ani. Że je dotyka, pieści, masuje sterczące sutki. A teraz jego senne marzenie jest tak bardzo realne. Dotykał jej pleców, karku. Jego ręce wędrowały po jej ciele. Nieśmiało dotknął jej brzucha. Jego dłoń wśliznęła się pod bawełnianą bluzeczkę. Czuł jej ciepło. Aksamitna skóra. Jej ciało prężyło się od nieznanych dotąd pieszczot. Pocałunki sprawiały, że stawał się bardziej odważny. Jego dłonie wędrowały po jej ciele. Nawet się nie zdziwił, że Ania nie ma na sobie stanika. Gdy dotknął jej piersi... oniemiał. Były małe. Napięta skóra i twarde, sterczące sutki - nie tego się spodziewał. Myślał, że kobiece piersi są miękkie i falujące jak na filmach, które wieczorem, ukradkiem oglądał. A piersi Ani były inne. Pierwszy raz dotykał ten kobiecy atrybut. Obejmował je całą dłonią. Delikatnie masował, ugniatał. Koniuszkami palców drażnił sterczące sutki. Szybszy oddech i ciche pomruki koleżanki utwierdzały go w przekonaniu, że panna lubi ten rodzaj pieszczoty. A i jego ciało reagowało. Męskość pęczniała coraz bardziej i mocno napierała na materiał spodni. Ania też to wyczuła bo uwolniła z pod swojego ciężaru jego biodra. Teraz siedziała na jego kolanach i masowała rozporek jego spodni. Pierwszy raz ktoś tak drażnił jego penisa. Jego twardego penisa. Było mu dobrze. Jego dłoń uciekła z pod cieniutkiej bluzeczki. Teraz dotykał jej kolan. A nogi miała ładne... A zwłaszcza uda. Nie raz marzył, że je dotyka, że je pieści, błądzi palcami po delikatnej skórze ud. Ania lubiła mini. Krótkie spódniczki, które nosiła, tylko uwypuklały jak zgrabne ma nogi. Nie były to co prawda nogi jak u anorektycznej modelki, ale pięknie pozaokrąglane uda... Jego dłoń muskała kolana i uda. Masowała piękne nogi pod krótką spódniczką. A skóra była tam delikatna. Ciepła i wilgotna. Jego dłonie wędrowały wyżej i wyżej. Gdy dotknął koronki majteczek, zawahał się. Czuł bijące od nich ciepło. A może pożądanie. Nigdy jeszcze jego palce nie były tak blisko kobiecej intymności. Chciał ją pieścić, dotykać...
Nagle Ania chwyciła go za dłoń. Znieruchomiała i spojrzała mu w oczy.
- Jeszcze nikt mnie tu nie dotykał – szepnęła cicho.
- Będę delikatny – powiedział i zaczął masować Anię przez majteczki. Jej ciało drżało, jej usta płonęły pożądaniem. Pocałunki były coraz śmielsze. Gdy wsunął palce pod majteczki z podniecenia prawie eksplodował. Jej skóra w tym najintymniejszym miejscu był gładka. Aksamitna. Gdy jego palce dotarły do falbanek, Ania cichutko jęknęła. Była tam całkiem mokra. Jego palce błądziły w tym wilgotnym ogrodzie. Prężący się guziczek domagał się pieszczot. Masował go, ugniatał. Tuliła się do niego jeszcze bardziej, jej oddech był jeszcze szybszy. Cała drżała gdy masował jej łechtaczkę. A gdy niespodziewanie włożył do środka wskazujący palec... Ania westchnęła. Fala rozkoszy rozlała się po jej ciele. Przestał ją pieścić. Czuł jak jej cipka drży, wibruje. Ania znieruchomiała i jeszcze bardziej się w niego wtuliła. Jej oddech stawał się coraz słabszy...
- Mnie też jeszcze nikt tu nie pieścił – powiedział i przytrzymał jej dłoń na swoim kroczu. Ania oniemiała. Nigdy jeszcze nie dotykała tam mężczyzny. Ten intymny męski organ był dla niej bardzo tajemniczy. I podniecający...
- Chcę go zobaczyć. Mogę? – Nic nie odpowiedział. Uśmiechnął się delikatnie i pocałował ją w usta. Jej drobne palce rozpięły pasek i guziki spodni. Teraz jej dłoń masowała go przez bokserki. Bardzo przyjemnie. Podniecenie sięgało zenitu. Zsunęła bokserki. Chciała zobaczyć jego podniecenie, jego intymność. A on był bardzo podniecony. Penis prężył się dumnie. Jej dotyk. Delikatny. Stanowczy. Pożądanie sprawiło, że był całkowicie bezbronny. Poddawał się jej. Palce Ani muskały sterczącego penisa. Objęła go mocniej. Delikatna skórka zsunęła się. Nabrzmiała główka była czerwona z pożądania i napięta do granic możliwości. Dotykała ją delikatnie a on drżał z rozkoszy. Jej palce obejmowały trzon by poruszać się w górę i w dół. Jej dotyk sprawiał mu nieznaną dotąd przyjemność, zmysłową rozkosz o której tak wieczorami marzył. Jego męskość pulsowała. Czuł, że zaraz wybuchnie, a zbliżający się orgazm rozleje się z jego wnętrza...
Obudził się zdyszany. Do ciemnego pokoju dyskretnie zaglądała poświata księżyca...
Jego brzuch był cały mokry od męskich soków. A sterczącego penisa obejmowała dłoń śpiącej żony. Spojrzał na nią. Ciężko oddychała. Sterczące sutki falowały na pełnych piersiach...
„Co ci się śni kochanie?” – pomyślał...
Jak Ci się podobało?