Chwała bogini!

28 listopada 2012

16 min

- Witaj, moja droga – powitała ją z miłym uśmiechem kapłanka, otwierając drzwi szerzej, by Mirtha mogła wejść do środka.

Szybko zamknęła za nią drzwi, gdyż noce były niezwykle zimne, a lada chwila należało spodziewać się, że okalające miasto Morze Ostrzy zacznie zamarzać. Mirtha niepewnie postąpiła kilka kroków w głąb przedsionka świątyni, po czym odwróciła się do kapłanki. Ta wciąż wpatrywała się w dziewczynę z uśmiechem na ustach. Reszta twarzy była skryta w mroku kaptura.

- Nazywam się Cynthia i jestem młodszą kapłanką w tej świątyni. Proszę, chodź za mną – powiedziała cicho kapłanka po czym wzięła jedną z pochodni i ruszyła powoli do jedynych otwartych drzwi. Mirta podążyła za nią.

Szły tak przez dłuższą chwilę w ciszy, poprzez prosty, kamienny korytarz, pozbawiony okien.

- Powiedz mi, moja droga – zagadnęła kapłanka – dlaczego taka młoda, zdrowa i piękna dziewczyna zdecydowała się służyć naszej bogini?

- O-ojciec mnie do tego namówił – odparła Mirtha z wahaniem – powiedział, że to wielki honor mieć kogoś takiego w rodzinie... A poza tym przed Czwartą Wojną złożył naszej Pani śluby, o szczęśliwy powrót.

- Rozumiem. Nasza Pani wysłuchuje każdego, ale zawsze żąda czegoś w zamian. Rzadko kto jednak oferuje swoją córkę. Od wielu lat nie przybyła do naszego zakonu nowa osoba. – spojrzała przez ramię na dziewczynę – Nie frasuj się, moja droga. Służba Caervinie to najlepsza rzecz, jaka mogła cię tutaj spotkać.

Caervina... Bogini otaczająca to miasto opieką, zawsze słuchająca modlitw i zawsze żądająca czegoś w zamian. Przed stu laty istniał cały panteon bóstw, mających opiekować się ludem Wschodniego Wybrzeża. Ale trzy wielkie wojny zmieniły ten kraj w pustkowie z kilkoma miastami wciąż stawiającymi opór najeźdźcom. Tym miastem była też Qertia, największy port Wschodniego Wybrzeża. I gdy się wydawało, że bogowie ich opuścili, odezwała się ona jedna – Caervina, bogini płodności, patronka wszystkich kobiet. Za pośrednictwem jej kapłanek przekazała swą wolę całemu miastu, by oddali się pod jej opiekę, jednocześnie przysięgając wieczne posłuszeństwo. Tak zburzono wszystkie inne świątynie, pozostawiając tą jedną, na Ciemnym Wzgórzu, należącą do Caerviny.

Kapłanka nagle zatrzymała się przy ledwo widocznych, drewnianych drzwiach. Wyciągnęła z szaty stary, żelazny klucz i otworzyła je. Gestem nakazała Mirthcie, by weszła pierwsza. Ta powoli przestąpiła próg i znalazła się w głównej sali świątyni. Kapłanka weszła za nią, zamknęła drzwi i zatknęła pochodnię na jednym z uchwytów. Odwróciła się w jej stronę i odrzuciła powoli kaptur. Dopiero teraz dziewczyna mogła zobaczyć twarz kapłanki. Zdziwiła się nieco, bowiem panowało przekonanie, iż kapłanki Caerviny, które nigdy nie wychodzące poza obręb murów świątyni (z wyjątkiem jednej, zwanej Ustami Pani, która przekazywała wolę bogini ludowi) są pokraczne lub w większości stare.

Tymczasem przed Mirthą stała kobieta niewiele starsza od niej samej. Spod odrzuconego kaptura wypływały brązowe włosy, sięgające kapłance do pasa. Jej twarz przedstawiała nieprzeciętną urodę, którą podkreślał blady odcień skóry. Wydawała się jakby wykuta z idealnie gładkiego, białego marmuru. Jej usta, pełne i różowe, kontrastowały z jej jasną cerą. Oczy miała barwy morza, uderzająco błękitne, otoczone długimi rzęsami, podkreślone na powiekach barwiczką w tym samym kolorze.

Wciąż z przyjaznym uśmiechem na ustach podeszła do dziewczyny i dotknęła delikatnie dłonią jej policzka.

- Teraz będziesz musiała tutaj chwilę poczekać. Muszę obudzić resztę zgromadzenia i przygotować ceremonię przyjęcia i powitania cię z naszym zakonie. – pokazała na małe drzwi w rogu świątyni – Tam czeka na ciebie twój strój nowicjuszki. Niestety nie możesz nosić swoich zwykłych ubrań w tym świętym miejscu. Żadnych. Zostaw wszystkie swoje rzeczy w tamtym pokoju. Przebierz się tylko i wyłącznie w to, co przygotowaliśmy dla ciebie i poczekaj na mnie. Wkrótce wrócę.

Ucałowała ją w policzek i odeszła w stronę kraty, zasłaniającej wąskie schody prowadzące na dół. Otworzyła ją innym kluczem, który miała przy sobie. Zanim zeszła schodami w dół, zamknęła kratę ponownie i posłała dziewczynie ostatni uśmiech.

Mirtha rozejrzała się dookoła. Drżące płomienie pochodni rzucały roztańczone światła na błyszczące ściany świątyni, zbudowanie z wypolerowanego, ciemnego marmuru. Czuła delikatny chłód przenikający mimo butów jej stopy, pochodzący od kamiennej posadzki, wyłożonej równymi, ociosanymi kamieniami. Spojrzała do góry, ale nie dostrzegła ginącego w mroku sklepienia, do którego nie docierało słabe światło pochodni. W ogóle w całej sali czuć było przenikliwy chłód. Zauważyła jednak, że nie było w niej ani jednego okna. Weszła przez wskazane jej drzwi do małego pomieszczenia.

Szybko zamknęła je za sobą. Na małym palenisku płonął ogień, dając odrobinę ciepła. Wewnątrz była tylko ława i stół, na którym leżała misa z wodą, ręcznik oraz strój nowicjuszki. Poza tym palenisko, parę szczap drewna i... lustro. Mirtha podeszła do niego zaciekawiona. Każda kobieta miała swoje własne lusterko do wielu czynności, jednak tak duże dziewczyna widziała pierwszy raz w życiu – mogła dostrzec w nim całe swoje odbicie. Zastanawiając się, dlaczego w tak odciętym od świata zakonie wolno wieszać lustra, podeszła do stołu i rozwinęła swoja nową szatę. Była podobna do tej, którą nosiła kapłanka, choć nieco prostsza. Zrezygnowana, powoli zaczęła zdejmować z siebie kolejne warstwy odzienia, odkładając je bezładnie na stole. Gdy zdjęła z siebie suknię i została w samej bieliźnie, poczuła przenikliwy chłód, którego nie rozganiał słabo palący się ogień. Szybko ściągnęła z siebie resztę odzienia, łącznie z butami. Ostatnią rzeczą była jej spinka do włosów, które rozpuściła na plecy. Już miała zakładać nową szatę, gdy poczuła nagłą i nieodpartą chęć spojrzenia na swoje odbicie.

Podeszła powoli do lustra, zaciekawiona, bowiem zwykle widywała swoje odbicie tylko w małym, ręcznym lusterku lub wodzie. I to co najwyżej w bieliźnie. Stanęła nago przed lustrem, spoglądając na siebie. Słaby blask ognia nadawał jej skórze złotą barwę, a włosom, na co dzień rudym, barwę krwi. Z ciekawością oglądała każdy skrawek swego ciała. Jakiekolwiek tematy dotyczące intymności w jej kulturze dotyczyły tylko małżeństwa i rodzenia dzieci. O innych rzeczach się nie rozmawiało.

Wpatrywała się w swoją ładną, dziewczęcą twarz, na usta o pociągającym kształcie, na zaróżowione w chłodu policzki, drobny, kształtny nosek oraz oczy w kolorze świeżej trawy. Jedyna rzecz, którą mogła pokazywać publicznie, przyciągała wielu adoratorów, jednak to jej ojciec miał wyłączność na decyzję, za kogo wyjdzie jego córką. Potem przyszła Czwarta Wojna, trwająca 4 długie lata. Mężczyźni ginęli, kobiety czekały w domach. Tak Mirtha osiągnęła wiek zamążpójścia na początku wojny, a gdy jej ojciec wrócił, miała już 17 lat. Jednak jej los był już przesądzony – miała zostać kapłanką bogini Caerviny. Zobaczyła w lustrze, jak po jej ładnej twarzy spływają łzy. Podeszła do misy z wodą i szybko obmyła twarz. Woda była lodowata, a Mirtha poczuła, jak strumyczki zimna wędrują po jej szyi, ramionach i niżej, wyzwalając gęsią skórkę i inne, nieokreślone doznania.

Podeszła ponownie do lustra. Przez chwilę myślała, że kapłanki specjalnie dały jej wodę, jakby wiedziały, że może się rozpłakać. Łzy były jednak zarezerwowane tylko dla zmarłych, płacz oznaczał dziecinność. Mirtha wzięła ręcznik, by wytrzeć się, jednak znów poczuła nieodpartą chęć spojrzenia w lustro. Tym razem jej twarz błyszczała tysiącami kropelek wody, odbijającymi światło ognia. Tak samo wyglądała jej szyja i ramiona. Niżej dostrzegła kilka strumyczków wody, na których drodze stanęły dwie młode i duże piersi. Dziewczyna przez chwilę nie wiedziała co się dzieje w jej głowie, bowiem ten widok zaczął ją niespodziewanie pociągać. Dwie półkule o złotym odcieniu skóry, poprzecinane strumyczkami wody, o okrągłym, pięknym kształcie, z różowymi, błyszczącymi sutkami, przyciągające wzrok i kuszące swym pięknem. Mirtha nabrała odrobinę wody na dłonie i powoli polała nimi swoje piersi. Natychmiast pokryły się gęsią skórką, a sutki stwardniały. Nagłe uczucie zimna przerodziło się w nieokreślone przyjemne doznanie. Tym razem woda spłynęła niżej, po płaskim, gładkim brzuchu i kształtnych, wyraźnych biodrach. Jeden figlarny strumyczek popłynął jeszcze dalej, ginąc w jasnoczerwonych włoskach, pomiędzy udami. Dziewczyn śledziła jego mozolną wędrówkę, czując przyspieszone bicie serca, oddychając ciężko, z jeszcze wyraźniejszymi rumieńcami na twarzy. Mając pustkę w głowie, położyła dłonie na swoich piersiach i powoli przejechała nimi w dół. Nagle zupełnie nieznane myśli zaczęły kłębić się w jej głowie, ponownie dotknęła dłońmi swych piersi, okrągłych, jędrnych, młodych, tak obfitych, że jej dłonie nie mogły objąć ich całych. Mimo, że było zimno, poczuła dłońmi pot na skórze. Tym razem objęła swój brzuch i biodra, przesuwając dłonie w górę i w dół, powoli zbliżając się do wstydliwego miejsca między nogami, gdzie w gąszczu włosków zaginął ten figlarny strumyczek.

Nagły hałas, dochodzący z głównej sali wyrwał ją z tego dziwnego transu. Nagle przyszła dawna świadomość, wraz z rumieńcami i wstydem. Słysząc kroki na korytarzu, szybko porwała szatę ze stołu i narzuciła ją na nagie ciało. Poprawiła włosy i odzienie, a następnie wyszła z pomieszczenia, rzucając ostatnie spojrzenie na wielkie, oprawione w zdobioną ramę lustro.

Na środku sali stała znajoma kapłanka, z uśmiechem czekając, aż Mirtha podejdzie do niej.

- Widzę, że jesteś gotowa. Doskonale. Ceremonia jest już przygotowana, jednak zanim weźmiesz w niej udział, musisz poznać kilka zasad i prawd.

- Znam Cztery Prawdy o bogini – powiedziała dziewczyna, sama dziwiąc się swojej śmiałości.

- To dobrze – odparła kapłanka z uśmiechem – jednak ty musisz poznać prawdy ważniejsze z punktu widzenia kapłanki. Znają ją tylko członkinie zakonu. Chodź ze mną.

Ruszyły razem na daleki koniec głównej sali świątyni. Echo ich bosych stóp rozlegało się w mroku, wśród nagich marmurowych ścian. Ich ruch powodował drżenie pochodni, których było coraz mniej im bardziej przesuwały się w głąb sali.

- Nasze prawdy są nieco inne niż wasze, ale to wynika z faktu, iż jesteśmy kapłankami Caerviny. Musisz je poznać i zaakceptować, aby zostać jedną z nas.

Nagle dotarły do końca sali. Znajdowała się tam tylko szeroka brama, którą kapłanka otworzyła kluczem. Musiała to być kaplica, w środku bowiem, Mirtha dostrzegła wysoki pomnik, przedstawiający jakąś postać. Nie był on oświetlony, widziała zaledwie jego zarys, dzięki słabemu światłu docierającemu z głównej sali. Kapłanka podeszła jeszcze bliżej, narzuciła kaptur i szeptem nakazała jej zrobić to samo.

Dziewczyna uklękła, zakryła głowę i czekała w milczeniu. Nagle usłyszała cichy szept.

- Pani Caervina to bogini płodności i narodzin. To ona daje kobietom dni płodne, to ona je odbiera. To ona czuwa nad ciążą, ona ją przerywa, ona jej zapobiega. Ona strzeże kobiet i nowonarodzonych. Ona daje mleko dla nowonarodzonych, ona je odbiera.

"Pierwsza prawda" - pomyślała Mirthra.

- Pani Caervina sprzyja miłości, daje i odbiera uczucia do innych. To ona łączy ludzi w miłosnym akcie, to ona daje przyjemność kobietom, to ona burzy krew w ich żyłach, to ona ogrzewa ich ciało. To ona zsyła uniesienie, to ona rozpala łono kobiety, to ona daje koniec, nad który nie ma większej przyjemności na świecie.

"Druga prawda, choć brzmiąca jakoś inaczej" – zastanowiła się dziewczyna. Spojrzała na stojący przed nimi pomnik. Jej oczy musiały przyzwyczaić się do mroku, widziała bowiem już postać kobiety wykonaną z czarnego kamienia. Zdziwiła ją tylko pozycja w jakiej zastygła kamienna bogini.

- Pani Caervina daje kobietom ciało czułe na każdy dotyk, daje ciało budzące pragnienie, daje i rozbudza żądze, tworzy piękne ciała kobiet, nogi twarde i zwinne, biodra szerokie i ponętne, ramiona gładkie, piersi obfite i jędrne, twarz piękną i pociągającą, włosy w kolorach świata.

Mirtha przez chwilę skamieniała, słysząc słowa kapłanki. To nie była ani trzecia, ani czwarta prawda. Spojrzała ponownie na pomnik. "Biodra szerokie..." przypomniała sobie i spojrzała na wyrzeźbioną postać kobiety. Dopiero teraz dostrzegła, że była naga, stworzona z kunsztem i szczegółem. Każdy mięsień, każdy zakamarek jej ciała był oddany idealnie. Jej oczy utkwiły na szerokich biodrach bogini, prześlizgiwały się po jej piersiach i czarnych kamiennych sutkach.

- Pani Caervina daje kobietom ślinę, by ich usta były zawsze wilgotne. Daje kobietom wargi, by łączyły je ze sobą i pragnęły siebie nawzajem. By pragnęły kobiecego mleka, które bogini ześle obficie w ich piersi, które z sutków będzie płynąć, by karmiły się nie nim. Daje kobietom skórę o zapachu miłości i pot, którego smak pobudzi zmysły. Daje kobietom śluz w ich łonach, by pragnęły go i pożądały. By ich usta zbierały słodki nektar miłości i połykały go, by pragnęły go całe swe życie. Daje kobietom języki, zwinne i mocne, by kobiety mogły dawać rozkosz kobietom i nie pragnęły niczego innego na świecie. By na chwałę bogini kobiety łączyły się ze sobą i nie pragnęły niczego więcej, niż nieziemskich uniesień.

Mirtha słyszała słowa czwartej prawdy, które wypowiadał chór głosów za nią, lecz nie zwracała na o uwagi. Chłonęła jedynie czwartą prawdę, wodząc oczami po pomniku. Pomniku przedstawiającym kobietę na tronie, z jedną dłonią ściskającą pierś, z drugą głęboko wsuniętą między uda, z uśmiechem rozkoszy na kamiennej, martwej twarzy.

W kaplicy było już jasno jak w dzień.

- Usłyszałaś cztery prawdy o naszej bogini – usłyszała obcy głos; niechętnie wstała i spojrzała za siebie – czy teraz chcesz zostać z nami siostro, na chwałę i rozkosz naszej bogini?

Za nią stało pięć kapłanek, każda niewiele starsza od niej, każda o bladej skórze podkreślającej piękno ich twarzy. Po bokach kaplicy płonęło kilka lamp, dających silne światło.

- Bogini sama wybiera sobie swych wyznawców. To, że tu jesteś, to tylko zamysł naszej pani. To ona cię wybrała, jeszcze w słodkim łonie twej matki, gdy była jeszcze młoda i pokierowała prosto do nas.

Przemawiała do niej złotowłosa kapłanka, stojąca przed czterema pozostałymi. Wydawała się najstarsza, choć urodę miała najokazalszą ze wszystkich – piękną twarz o czerwonych ustach i szarych, dużych oczach. Nosiła na sobie najbardziej okazałą szatę.

- Słyszałaś słowa czterech prawd. Zasady naszego zakonu są tylko dwie – wypełniaj prawa nasze bogini i nigdy nie opuszczaj murów świątyni. Mirtho, czy chcesz dołączyć do nas jako szósta kapłanka Caerviny i dzielić się łożem i ciałem z Cynthią, brać udział w naszych obrzędach i czcić nasza panią?

Znajoma kapłanka wysunęła się do przodu i uśmiechnęła się do dziewczyny, patrząc jej prosto w oczy. Mirtha wpatrywała się prosto w te morskie, nieziemskie oczy. W wilgotne, różowe usta. Czy naprawdę właśnie tego pragnęła?

- Tak – odpowiedziała stanowczo.

Natychmiast ruszyła do Cynthi i objęła ją. Ich usta połączyły się, a języki złączyły wewnątrz, przekazując sobie wzajemne pożądanie. Przez krótką chwilę trwały tak w namiętnym uścisku, a słodki dźwięk rozlegał się cichym echem w świątyni.

- Na to będziecie mieć jeszcze czas – przerwała im z uśmiechem starsza kapłanka – Najpierw musisz skosztować nektaru bogini.

Wskazała na pomnik, który teraz lśnił w świetle, jak gdyby był prawdziwą, spoconą kobietą. Z jej rozwartych w rozkoszy ust wypływała strużka śliny, ściekająca po kamiennej szyi. Z sutków na jej piersiach wypływało białe mleko, strużkami płynąc po brzuchu i nogach. Po wewnętrznej stronie ud oraz dłoni, wciśniętej między nie, spływał śluz, srebrzący się w świetle.

- Idź, siostro. Niech bogini weźmie cię na służbę.

Mirthra podeszła pod pomnik. Wbrew temu co wcześniej sądziła, był wzrostu normalnej kobiety. Powoli i delikatnie złożyła usta na szyi bogini, gdzie kończyła się strużka śliny. Nie poczuła smaku, lecz jej ciało zareagowało natychmiast. Dreszcze przebiegł ją po plechach, gdy zlizywała każdą kroplę, aż dotarła do ust. Zachłannie wcisnęła swój język między rozchylone wargi i zaczęła chłonąć każdą kroplę nieziemskiego płynu.

Po chwili oderwała się od ust bogini i zeszła niżej składając usta na jednej z kamiennych piersi. Zaczęła ssać, a mleko wypłynęło z sutków, uderzając usta Mirthry słodkim, niesamowitym smakiem. Czuła każdy łyk, jak uderzał przyjemnym gorącem w jej brzuchu. Gdy mleko przestało płynąć, zaczęła ssać drugą pierś. W końcu zeszła niżej, zlizując ostatnie krople mleka z kamiennego brzucha bogini.

Mirthra zbliżyła się do łona, zasłoniętego przez dłoń. Oblizała delikatnie uda po wewnętrznej stronie i zbliżyła się do ociekającej śluzem dłoni. Smak srebrnego płynu uderzył jej zmysły i poczuła, jak fala gorąca dociera również do jej łona, które zaczęło jakby przyjemnie płonąć. Język dziewczyny przeczesał każdy zakamarek między nogami pomnika, aż wreszcie, pod wpływem nagłego impulsu oderwała się ona od bogini. Teraz pomnik był taki sam jak przedtem, gdy spojrzała na niego pierwszy raz – matowy i niewyraźny.

Obróciła się w stronę kapłanek. Wszystkie zrzuciły już swoje szaty, stały przed nią nago, a światło lamp nadawało ich bladej skórze nieziemski blask.

- Teraz, gdy jesteś jedną z nas, wypełnij wolę bogini. Ty i Cynthia możecie połączyć się na jej chwałę, dzielić się ciałem i łożem na zawsze. Jednak pamiętaj, że gdy tylko zapragniesz, możesz zaznać rozkoszy na chwałę bogini z każdą z nas.

Kapłanki powoli podeszły do Mirthry. Każda twarz była niewysłowienie piękna, usta błyszczące od wilgoci, każde ciało ponętnie doskonałe, każda pierś nabrzmiała mlekiem, uda zroszone już słodkim nektarem. Delikatnie ściągnęły z niej szatę – poczuła, jak jej usta wypełnia ślina, której nie mogła przełknąć. Szybko połączyła usta z najbliższą z kapłanek, obejmując ją silnie. Czuła, jak połyka ona jej ślinę z cichym jękiem rozkoszy. Nagle przerwała i pocałowała kolejną kapłankę, potem kolejną i kolejną. Na samym końcu złożyła pocałunek na uśmiechniętych ustach Cynthii, pełen miłości i żądzy. Pozostałe kapłanki zaczęły wpadać we wzajemne objęcia, przechodząc do pocałunków i pieszczot.

Mirtha dłońmi ścisnęła swe twarde, nabrzmiałe i pełne mleka piersi. Zrobiła to jeszcze mocniej, a z różowych, ponętnych sutków wypłynęły strużki mleka. Cynthia pochyliła głowę i objęła je ustami, ssąc z rozkoszą słodki płyn, zesłany przez boginię. Mirtha w tym czasie dotknęła dłonią swego wzgórka i poczuła gęsty i obfity śluz, pokrywający całe jej łono i uda. Cynthia, po zaspokojeniu pragnienia, oderwała się od jej piersi i delikatnie pociągnęła głowę dziewczyny w dół, by skosztowała jej mleka. Ta natychmiast objęła ustami mniejsze, ale jędrne i obrzmiałe piersi kochanki i zaczęła ssać słodycz białego płynu. Czuła dziwny głód, jakiego nigdy dotąd nie zaznała, a który mógł ugasić tylko słodki dar od jej bogini.

W komnacie rozbrzmiewały już jęki pozostałych kapłanek, które szybciej przystąpiły do celu. Cynthia delikatnie położyła się na ziemi. Mirtha bez słowa uklękła nad jej głową i pozwoliła, by jej język wniknął głęboko do jej łona. Cynthia w tym czasie dłonią masowała swój wilgotny skarb między udami, jednocześnie ssąc, liżąc i łaknąc śluzu swej kochanki. Mirtha objęła dłońmi swoje obfite piersi i zaczęła je masować, początkowo delikatnie, potem coraz mocniej. Wschodząca rozkosz sprawiła, że z jej ust zaczął dobywać się coraz głośniejszy jęk, narastający wraz z uczuciem gorąca w dole brzucha.

Nagle poczuła, jak płomień wewnątrz niej wybucha jakby żywym ogniem, rozchodząc się od ust kochanki, docierając do każdego zakamarka ciała, które wyprężyło się od olbrzymiej rozkoszy. Wraz z pulsowaniem ognia wydobywały się z jej ust jęki i westchnienia, rozchodzące się echem wewnątrz komnaty. Każdy spazm odbierał wszelką myśl i wolę, Mirtha pragnęła, by przyjemność trwała i trwała, choćby świat miał zginąć, choćby miała zapaść się w pustkę, by tylko to uczucie rozkoszy było wieczne. Nic się nie liczyło, tylko ta rozkosz, dar ku chwale bogini...

Jednak po chwili ogień zaczął przygasać, aż pozostawało tylko uczucie niesamowitej przyjemności i spełnienia oraz pragnienie o więcej. Gdy odzyskała świadomość, wstała i rozejrzała się dookoła. Kapłanki leżały już w swoich objęciach, dając sobie ostatnie pocałunki, zlizując z siebie ostatnie krople swego mleka i śluzu. Cynthia podniosła się i pociągła swą kochankę za rękę. Jej usta błyszczały się od nektaru Mirthy. Delikatnie popchnęła kochankę, by złożyła swoje usta na jej łonie. Ta powoli, smakując każdą chwilę, zebrała ustami słodki śluz z jej łona, które zaznało rozkoszy od dłoni Cynthi. Każde dotknięcie językiem lepkiego skarbu sprawiało, że jej ciało drżało na wspomnienie niedawnej, choć nie do końca jeszcze wygasłej rozkoszy. Gdy kolejne pragnienie zostało zaspokojone, powoli położyła się obok niej, złączając dwa obficie wilgotne od nektaru usta w namiętnym pocałunku.

24,779
9.76/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.76/10 (34 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (7)

MarySue · 28 listopada 2012

0
0
Ja wybredna istota, a ty piszesz niechlujnie. Pozdwalasz, żeby cię ponisło podniecenie, nastrój, i przez to niektóre frazy brzmią śmiesznie.

W komnacie rozbrzmiewały już jęki pozostałych kapłanek, które szybciej przystąpiły do celu



Do celu sie dąży, a przystępować można do działania.

złączając dwa obficie wilgotne od nektaru usta w namiętnym pocałunku.


A nie "dwoje wilgotnych od nektaru ust"?

Takie teksty szpecą opowiadanie.

Jest ono strasznie afektowane, przez co dla mnie ciężkostrawne, ale twoje prawo, twój styl. Jednak niechlujność pisania razi.

Poprawiaj swoej teksty przed publikacją, pracuj nad metaforami i nad słownictwem ( polecam słowniki PWN dostępne także 0n-line...), a będzie nieźle.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MarySue · 28 listopada 2012

0
0
Ja mam wrażenie że Bogini, miasto i cała reszta były po prostu pretekstem do opisania ekstatycznego lesbijskiego seksu.

Mogę sie mylić.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · 8 grudnia 2015

0
0
"...a wtedy Mirtha się obudziła i z bólem serca do tarło do niej, że to był tylko piękny, lesbijski sen."
Sorry, musiałam 😀 ode mnie masz 9

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

GreatLover · 8 grudnia 2015

0
-1
a potem paty_128 zrozu miała, że popełniła błąd ortograficzny pisząc swój zabawny komentarz 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · 8 grudnia 2015

0
0
cicho xd

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

GreatLover · 8 grudnia 2015

0
0
Ciekawe ile jeszcze godzin minie, zanim zorientujesz się, że istnieje możliwość edytowania komentarzy, która pozwala na poprawianie ewentualnych błędów ;]?

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · 8 grudnia 2015

0
0
Wiem o tej opcji, ale na telefonie nie jest ona dostępna

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.