Chcę więcej, kochanie (V)
27 września 2021
Chcę więcej, kochanie
21 min
Pora na część piątą.
Życzę miłych wrażeń podczas lektury.
Update
Po wielu miesiącach nareszcie kompletna powieść jest dostępna tutaj:
https://ridero.eu/pl/books/chce_wiecej_kochanie/
Proszę Was również o polubienie mojego profilu autorskiego:
https://www.facebook.com/Paul-J-Simmons-strona-autorska-100733725566401/
Dziękuję
P.S. Zostałem zmuszony dokonać jednej korekty w zamieszczonych tekstach. Chodzi o zmianę imienia głównej bohaterki na takie, jakie jest w książce. Poza tym, wszystko jest po staremu ;)
Zanim Klaudia zeszła do strefy SPA, postanowiła przez kilka minut przygotowań powspominać ostatnie pół godziny. Spacer z Maksymilianem ograniczył się do wędrówki głównymi alejkami po najbliższym otoczeniu hotelu. Prezentacja głównie obejmowała przyległe budynki, oraz tereny rekreacyjne, ulokowane z tylu posiadłości: korty tenisowe, boisko do koszykówki. Nawet falujące pagórkami w oddali zieleniące się pole golfowe. W powietrzu wyraźnie dało się odczuć zapach wiosny, a ćwierkające ptaki zapowiadały początek godów.
– Tam – wskazał jej południową połać lasu – mamy doskonałe szlaki do spacerów.
– To trochę daleki wypad – stwierdziła, wytężając wzrok ku odległej ścianie drzew – gości nie męczy taka długa wędrówka? No, chyba, że gościcie tu olimpijczyków?
– To nie do końca tak – odpowiedział – to szlaki wędrówek konnych. Lubisz konie?
– Uwielbiam – odparła z entuzjazmem.
Ponieważ Maks nie rzucał już żadnych aluzji i prowokacji, jakby zajmowały go całkowicie przyziemne sprawy, postanowiła trochę go sprowokować.
– Marzę o tym, by dosiąść jakiegoś ogiera i pogalopować na całego – uważnie obserwowała jego twarz. I faktycznie, oczy zabłysły, ale nie zdradził nic więcej, ukrywając swoją myśl. Twarz miał, jak z kamienia. Jakby strefa aluzji, pikantnych niedopowiedzeń i dwuznacznych komentarzy zeszła na jakiś inny, daleki plan.
Trochę się zawiodła. Bardziej niż na wędrówce zależało jej na gierkach słownych i interesującym towarzystwie. W delikatnym flircie nie ma niczego złego. Chciała poćwiczyć intelektualną szermierkę. Zmierzyć się w radosnym pojedynku słówek i dopowiedzeń. Przycinków i dwuznaczności. Ale niestety. Nie miała pojęcia co, ale stało się coś, co sprawiło, że Maks nie przejawiał obecnie tendencji do prowadzenia rozmowy w podobnym stylu, jak podczas ich pierwszego spotkania. Jakby czekając na nią, coś się nagle zmieniło. Ale ponieważ nie mogła wiedzieć, czy faktycznie tak się stało, a zapytać wprost nie wypadało, postanowiła nie drążyć.
Wędrówka zakończyła się po około dwudziestu minutach. Bardzo formalna, uprzejma, szarmancka przechadzka. Bez ani jednej aluzji, świdrującego spojrzenia lub wymownego uśmiechu. Nie zauważyła nawet ukradkowych spojrzeń na swój tyłek. A miała obcisłe, świetnie podkreślające jej figurę legginsy, które powinny zagotować krew w każdym zdrowym facecie.
Nic.
Albo się tak pilnował, co zasługiwało na podziw, albo przestał się nią interesować. Może dowiedział się od Agaty, że ten, z którym przyjechała jest jej mężem? Dżentelmen nie uwodzi cudzych żon.
Nawet, gdy te chcą być uwodzone.
Koniec rozmyślań prowadzonych w pustym apartamencie musiał wyłonić jakiś wniosek. Werdykt. Z których zrodzi się zalążek planu na przyszłość. Ale jedyne podsumowanie, jakie przychodziło jej do głowy można było zamknąć w jednym słowie.
– Kurwa! – zaklęła.
W tym momencie przyszła wiadomość.
Spojrzała na ekran. Od Rafała.
– Cóż to mój grzeczny mężuś może chcieć od swojej niegrzecznej żonki? – powiedziała na głos.
„Zrób selfie. Twarz i piersi. Jedną ręką ściśnij sutek. Do bólu. Prześlij zdjęcie do mnie. Masz dziesięć minut”.
Tyle.
I aż tyle.
Cóż. Przygoda ma swoje przywileje. I obowiązki. Na szczęście jeszcze nie wyszła do SPA. Dziesięć minut? A dlaczego ma tak długo czekać?
Podeszła do fortepianu i opuściła kostium do kostek. Nakierowała aparat tak, by objął nie tylko jej piersi, ale brzuch, kończąc kadr tuż nad jej wzgórkiem łonowym. Ale tak, by było widać ciemny pasek jej włosków. Palcami jednej ręki ścisnęła mocno sutek, a palcem drugiej ręki wyzwoliła migawkę.
Ujęć było kilka. Po krótkiej selekcji zaznaczyła jedno z nich i wysłała na komórkę Rafała.
– Proszę bardzo, mój mężusiu – mruknęła zadowolona z siebie – specjalny podarek od żony.
Czekała minutę, ale żadnej zwrotnej wiadomości nie było. Widocznie to element gry.
Wzięła niezbędne rzeczy i wyszła na korytarz, kierując się do strefy SPA.
Zamierzała tak się zrelaksować i wypocząć, żeby w rezultacie zagalopować swojego faceta na amen.
Strefa SPA trochę ją zaskoczyła.
Przyzwyczajona do komercyjnych boksów i turystycznego wyglądu w hotelach średniej lub wyższej klasy, ta odbiegała bardzo mocno od przyjętych standardów. Klaudia nie mogła oprzeć się wrażeniu, że projektanci przede wszystkim postawili na komfort, dyskrecję i klimat, a dopiero później na ergonomiczne umieszczenie poszczególnych przejść, korytarzy, pryszniców i kabin. Nie brakowało indywidualnych pokoików przeznaczonych (jak domyślała się) do masażu. Lub do czegoś innego. Mijając kolejne z nich zastanawiała się, czy wewnątrz ktoś przebywa. Co robi? I jakie procedury lub usługi są na nim wykonywane.
Eh, ta wyobraźnia.
Wędrując labiryntem przyciemnionych korytarzy wyłożonych drewnem, znalazła wreszcie nad drzwiami tabliczkę, której wypatrywała.
SAUNY
Weszła do środka, by znaleźć się w kolejnym, szerszym tym razem holu. Od razu poczuła, że temperatura i wilgotność podniosła się nieznacznie. Po lewej stronie miała wejście do szatni. Co ciekawe, było tylko jedno. Najwidoczniej była koedukacyjna.
– Okay – trochę ją to zdziwiło, ale nieznacznie.
Weszła do środka. Tutaj również panowała wręcz sterylna czystość i porządek. Eleganckie szafki, boksy i ławki. Do tego wszystkiego uroku dodawał delikatny kwiatowy zapach, nawiązujący do wielkich, oprawionych w akryl fotografii kwiatów, roślin i martwej natury.
Zdjęła kostium, schowała do szafki i owinęła się ręcznikiem. Przed wejściem na strefę saun widniał krótki regulamin.
DROGI GOŚCIU, W SAUNIE SUCHEJ DOPUSZCZALNYM JEST PRZERZUCIĆ SIĘ RĘCZNIKIEM, ALE W SAUNIE MOKREJ PREFERUJEMY DOŚWIADCZENIE NA NAGIE CIAŁO.
Z tego, co zdążyła zauważyć, sauna mokra i sucha ulokowane były obok siebie. Klaudia miała niesamowitą ochotę wypocić się w tropikalnym gąszczu parującej atmosfery, która przeniknie jej ciało na wskroś. Zanim doszła do wejścia do sauny mokrej, spojrzała w lewo, gdzie otwierał się widok na pozostałą strefę SPA. Prysznice, kabiny służące do polewania ciała zimną wodą z zawieszonego na sznurze wiadra. Do tego ławki, leżaki, basen z generatorem strumienia wody. Pełen wypas.
Nagle zatrzymała się wpół kroku, gdyż mogła by przysiąc, że słyszy jakieś odgłosy. Po chwili nasłuchiwania musiała potwierdzić, że to były dźwięki dochodzące z wnętrza sauny mokrej, do której właśnie zmierzała. Sama natura tego, co słyszała nie pozostawiała żadnego pola na interpretację. To, co docierało do jej uszu było niczym innym, jak odgłosem zadowolonej, jęczącej kobiety. Takiej, której nie polewa ktoś zimną wodą dla ochłody, lecz częstuje doznaniami jeszcze bardziej podnoszącymi jej temperaturę.
Z jednej strony zrobiło jej się trochę głupio, że tak podsłuchuje rozkoszne jęki i sapania, a z drugiej nie mogła się doczekać, aż dowie się, któż to wewnątrz tak sobie używa. O odejściu nie było mowy. Po pierwsze: Rafał wyraźnie nakazał saunę, a po drugie – wręcz perwersyjna ciekawość zżerała ją od środka.
Chwyciła za klamkę i naciskając powoli otworzyła drzwi. Natychmiast uderzyły ją kłęby pary uniemożliwiające zbadanie wzrokiem tego, co działo się w środku. Niczego nie mogła zobaczyć, ponieważ pomieszczenie było pogrążone w mroku, ale usłyszała dość. Zamieszanie, krótki, urywany pisk i ogólny harmider. Główni sprawcy igraszek już po chwili siedzieli na swoich miejscach. W ciszy i spokoju.
Para zaczęła się rozrzedzać, dając nikłe wyobrażenie, co do sytuacji, w której Klaudia również się znalazła. Jej wzrok jeszcze nie dostosował się do półmroku wyłożonego drewnem pomieszczenia, ale zdawało się jej, że zauważyła kontur kobiecego ciała. Bez żadnych wątpliwości nagiego ciała. Obok siedziała druga dziewczyna. Bardzo blisko.
– Dzień dobry – przywitała się udając, że nie była świadoma odgłosów, które przed chwilą wypełniały to pomieszczenie – mogę się dołączyć?
W odpowiedzi usłyszała krótki chichot, należący ewidentnie do drugiej dziewczyny. A więc to tak – pomyślała – lesbijki? Ale mi się trafiło.
– Dzień dobry – odpowiedział jej kobiecy głos – jasne. Oczywiście, że może pani do nas dołączyć – nie dało się w tej odpowiedzi nie usłyszeć dwuznaczności. – Zapraszamy. W grupie raźniej.
Fakt, że weszła praktycznie w środku całej akcji sprawił, że w jej podbrzuszu zatętnił żar. I to nie od temperatury panującej w pomieszczeniu. To było niezwykle intrygujące.
– Jestem Klaudia – przywitała się i podała rękę najbliższej dziewczynie. Jej ładną, lekko okrągłą twarz oplatały strączki mokrych włosów. Czarnych, jak pióra kruka. Klaudia przyjrzała się jej piersiom, na których kropliła się skondensowana para i pot. Bardzo zaczerwienione sutki sterczały dumnie, jakby dziewczyna była podniecona. Wtedy przypomniała sobie o odgłosach, które przed momentem słyszała. Dalsze oględziny ciała nowo poznanej dziewczyny przebiegły sprawnie, znajdując ją, jako niezwykle atrakcyjną. Chociaż miała kilka kilo nadwagi, to ulokowała się ona w miejscach, które dodawały jej zmysłowości i podkreślały kobiece atrybuty. Klaudia podniosła wzrok i spojrzała w oczy dziewczynie. Potrząsnęła jej mokrą i gorącą dłonią.
– Edyta – przedstawiła się, a na jej twarzy zakwitł serdeczny uśmiech. – Miło mi.
– Mnie jest milej – odpowiedziała siedząca obok niej towarzyszka, wyciągając dłoń. Jej uścisk był mocny, krótki i konkretny. Taki, jaki Klaudia bardzo lubiła. Szybki rzut oka na jej ciało uświadomił, że jest szczupłe i wysportowane. Małe piersi zdobiły niezwykle sterczące sutki. Skroplony, płaski brzuch z wyraźnymi zaznaczonymi mięśniami nosił ślady czerwonych pręg, jakby po zdecydowanym zadrapaniu. Mocne uda trzymała rozszerzone, zupełnie nie przejmując się, że eksponuje na cały świat swoje krocze. Gładkie, perliste i zaczerwienione.
– Mów mi Dorota – przedstawiła się. – Klaudia, tak? – skinęła na potwierdzenie. – Miło cię poznać. I – zawiesiła na niej swój wzrok – czy mogłybyśmy cię o coś prosić?
– Cóż takiego? – zapytała lekko obawiając się, czy nie naruszyła jakiegoś zakazu lub obyczaju.
– Mamy w zwyczaju smażyć się tutaj tak, jak nas natura stworzyła – Dorota wyciągnęła dłoń i wskazała na zawiązany powyżej piersi Klaudii wielki ręcznik kąpielowy, który opatulał ją aż do połowy bioder. – Czy mogłabyś zdjąć ręcznik? O ile się nie krępujesz. Gdy ty jesteś taka opatulona, to i nam może się zrobić nieswojo. Zresztą, wierz mi, że tracisz połowę wrażeń a poza tym, musisz gdzieś usiąść, a te deski są piekielnie gorące. My tutaj wszyscy cieszymy się naturalnością. A coś mi się wydaje, że i ty również potrafisz się nią cieszyć. – Wzrok dziewczyny chwilę wędrował po nogach Klaudii, by po chwili podnieść się, napotykając jej spojrzenie. – W tym ręczniku dostaniesz oparzeń.
– Och. – Chociaż nowo poznane towarzystwo nie mogło rzecz jasna, tego zauważyć, poczuła, że na jej twarzy pojawia się rumieniec. Nie wiedziała, czy za sprawą jej zachowania, czy jawnej dwuznaczności. – Oczywiście. Przepraszam.
Za chwilę, po raz pierwszy, całkowicie dobrowolnie rozbierze się przed obcymi ludźmi. I to dużo młodszymi, zgrabniejszymi. Cóż tu dużo mówić? Presja trochę prasowała jej poczucie pewności siebie. Niby nic takiego, pomyślała, ale jednak to będzie pierwszy raz, gdy zdobędzie się na obnażenie, było nie było – trochę publiczne. Zresztą, gęsta para, która już zaczynała zanikać po zamknięciu drzwi, lekko przesłaniała wzrok. Atmosfera ewidentnie trochę jej sprzyjała. Podniosła rękę i z wahaniem chwyciła za róg ręcznika zawinięty nad jej prawą piersią. Czuła ekscytację. To zdecydowanie nie była wizyta u lekarza. W gęstym, parnym powietrzu było aż gęsto od napięcia. Dwie dziewczyny wpatrywały się w nią niczym w nierozpakowany prezent. Zresztą, rozebrać się przed kobietami? Nie powinna mieć z tym problemu. Chwyciła za ręcznik i lekko wyciągnęła jego róg zza krawędzi.
Z każdą chwilą przejrzystość w pomieszczeniu rosła. Jej oczy przyzwyczaiły się już do mroku. I dzięki temu nagle dostrzegła trzecią postać, siedzącą na ławce naprzeciwko niej. W najciemniejszym mroku. Z lekkim przerażeniem dostrzegła, że to mężczyzna. Świadomość, że ten striptiz będzie wykonany trzy metry od obcego faceta sparaliżował ją. I co teraz? Całe towarzystwo czekało na to, co zrobi.
A ona, za moment, za krótką chwilę, zrzuci ręcznik i obnaży się całkiem przed oczami obcego faceta. Czy będzie do tego zdolna? Bez względu na to czy podoła, czy ucieknie z podkulonym ogonem, jej ekscytacja rosła.
Mrowienie w kroczu nasilało się. Ręcznik chłonął jej pot, ale i tak czuła, jakby pomiędzy jej nogami spływał mały strumyczek, którego źródło w tej chwili było rozpalone, niczym środek wulkanu.
Oto miała przed sobą troje młodych, atrakcyjnych ludzi. Całkowicie obcych, którzy wpatrywali się w nią, niczym w dzieło sztuki. Wyczekując. Na co? Na to aż się rozbierze? Aż zrzuci ręcznik ukazując ich spojrzeniu swoje wdzięki. Wdzięki, pomyślała lekko rozgoryczona, odczuwając ponownie budzące się kompleksy. Napięcie panujące w pomieszczeniu i nasilenie oczekiwań nadawały tej czynności zupełnie inne znaczenie, niż wyłącznie zdjęcie ręcznika. Takie prozaiczne, pomyślała. To tylko kawałek szmatki. Nic wielkiego. Zdejmij go, wydała sobie rozkaz, i siadaj obok Doroty.
Gremium składające się z nowo poznanych towarzyszy oczekiwało na odsłonięcie jej nagości, niczym widownia oczekuje na pierwszy akt ekscytującej sztuki.
Poza faktem, że mężczyzna przygląda się jej z ciekawością i wyczekiwaniem, Klaudia zauważyła, że rozłożył nieznacznie nogi, ukazując przed jej oczami to, co u mężczyzn takie ekscytujące. Westchnęła cicho. Uwielbiała gładkie, wygolone męskie krocza. Zatrzymała wzrok na spoczywającym na udzie penisie. Zatrzymała spojrzenie trochę zbyt długo. Pozostali również to zauważyli. Speszona uśmiechnęła się i podjęła decyzję.
Zdecydowanym ruchem zdjęła ręcznik, ukazując się całej trójce w pełnej krasie. Nie uszło uwadze Klaudii to, że młody mężczyzna poruszył się nieznacznie, chcąc ukryć reakcję na jej nagość. Reakcję, która przywróciła jej całkowitą pewność siebie. Jego penis, pomyślała, jest taki cudowny. I jak wspaniale rośnie.
– Znacznie lepiej, prawda? – zapytała Dorota. – Tylko tak można w pełni cieszyć się gorącem i żarem. Połóż tu ręcznik i usiądź – odsunęła się od Edyty i wskazała miejsca pomiędzy nimi. – Zrelaksujmy się.
Klaudia usiadła pomiędzy nowo poznanymi dziewczynami. Ich rozpalone ciała promieniowały żarem, który kąsał jej jeszcze nie nagrzaną skórę.
Już po chwili gorąco zaczęło wnikać głęboko w jej ciało. Poczuła rozleniwienie i błogość. Usiadła bardziej swobodnie. Lekko rozchylając nogi dotknęła uda Judyty. Spojrzała na nią z lekkim przestrachem, ale tamta nie zdawała się tym przejmować. Jej oczy były przymknięte, a ciało rozpalone rozleniwieniem.
Przez chwilę panowała cisza, jakby do głosu doszedł żar i wilgoć. Klaudia czuła wnikające do jej środka piekło. Włosy zaczęły kleić się do szyi i policzków. Na piersiach zaperliły się kropelki potu, które łącząc się w większe krople, spływały dekoltem, niczym meandrujący pomiędzy cudownymi pagórkami strumień. Zrodzony z parnej, dusznej atmosfery, kierował się siłą grawitacji wprost do jej gorącego źródła. Wędrował, mocząc brzuch wprost pomiędzy jej nogi. Niektóre z kropli znajdowały drogę do sterczących coraz mocniej sutków, by kołysząc się na falujących szybkim oddechem piersiach, spaść wprost na uda.
Nagle uświadomiła sobie, że zbliża się do granicy, w której będzie musiała polać się zimną wodą. Żar po prostu stawał się zbyt intensywny. Podniosła powieki i złapała kącikiem oczu, że siedzący milczący mężczyzna przygląda się jej bacznie. Nie zwróciła na to zbytniej uwagi, szukając wzrokiem drewnianego wiadra napełnionego wodą do polewania. Wstała z ławki i zeszła na drewniany podest. Gorąco prawie ją otumaniło i nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, co robi. Odwróciła się plecami do mężczyzny i pochyliła, chwytając za drewnianą rączkę czerpaka. Z uczuciem rozkoszy wylała na siebie chlust chłodnej wody, który natychmiast ją otrzeźwił. Czuła spływające po jej krągłościach strugi, które studziły ciało i przywracały oddech. Zza pleców usłyszała chrząknięcie, ale zignorowała je i usiadła z powrotem pomiędzy dziewczynami.
Odwróciła głowę w stronę siedzącego po jej lewej stronie mężczyzny i zauważyła, że przyłapała go na dyskretnym obłapianiu wzrokiem jej krągłości. Cholera, pomyślała, wypięłam się przed nim, jak tania dziwka. Usprawiedliwiła się, że to przez ten żar. Musiało ją nieźle zamroczyć. Jednak ta myśl nie dawała jej spokoju. Ale mleko już się rozlało. Trudno. Widział swoje. Cóż, to dorosły mężczyzna. Na pewno nie peszy go nagość innej kobiety. Kątem oka skupiła uwagę na jego wzroku. Złapała, jak jego spojrzenie błądzi po jej ciele, co i rusz zatrzymując się na zawieszonej na jej kostce bransoletce. Musiał go zauważyć jeszcze zanim pozbyła się ręcznika. Jej striptiz musiał zrobić na nim wrażenie. Kuszące biodra, sterczące sutki i gładkie łono. Gładkość tak wspaniale ukazuje sedno, pomyślała. Świadomość tego, że jest pożerana wzrokiem, miło połechtała jej kobiece ego. Jezu, pomyślała, ale to ekscytujące. Taki niewinny, kuszący akt działał na niego, jakby był zdalnie sterowany. Z tą świadomością spojrzała w jego oczy, a w jej spojrzeniu musiało być coś takiego, co sprawiło, że ten odwrócił wzrok. Nie uszło jej uwadze, że przykrył krocze ręcznikiem. Ta sytuacja go peszyła? Podniecała? Postanowiła trochę go rozluźnić. I sprawdzić pewną teorię.
– My się jeszcze nie znamy – odezwała się nagle do niego. – Jestem Klaudia – uniosła się i pochyliła do przodu, świadomie kołysząc piersiami. Ten gwałtowny ruch potrząsnął rosę na jej ciele, która strumyczkiem zaczęła kapać z jej sutków.
Mężczyzna wstał nieznacznie, wyciągając dłoń. W tym samym momencie Klaudia, udając utratę równowagi, natychmiast cofnęła się lekko. Chcąc dotrzymać jej kroku i uścisnąć podaną dłoń, musiał wychylić się trochę bardziej, niż planował. W rezultacie ręcznik przykrywający krocze, wylądował na podłodze. A on totalnie zaskoczony, stanął przed trójką kobiet, prezentując w całej okazałości sterczącego na baczność penisa. Dużego penisa.
– O Jezu – wymsknęło się z ust Doroty. Klaudia znała ten rodzaj „O Jezu”. Wypowiadała go czasem, gdy czuła, że Rafał wkłada do jej cipki coś konkretnego.
Wszystkie trzy wpatrywały się w bordową żołądź i gruby, owiązany żyłami trzon. Jego penis prężył się pod tak ostrym kątem, że siedząc na podwyższonej ławce doskonale widziały dyndającą mosznę.
– Przepraszam – odparł lekko zapeszony.
Ten podstęp musiał go zaskoczyć.
Klaudia widziała, że twarz mężczyzny ma kolor tylko o jeden ton mniej jaskrawy od koniuszka jego penisa. Była pewna, że to nie od temperatury, chociaż ta właśnie osiągnęła poziom magmy. A to mnie było przed chwilą głupio, pomyślała. Zrobiło się jej go szkoda. To nie jego wina, że się podniecił. To w zasadzie (i tutaj rozpierała ją duma) jej zasługa.
– Nie przejmuj się – odezwała się całkiem swobodnie, jakby do niczego zdrożnego nie doszło. – Nie ma co się peszyć. Jesteśmy dorośli, co nie? To jak masz na imię?
– Eee – zająknął się wyciągnął ponownie rękę, by uciskać dłoń Klaudii. – Kornel. Miło mi – jego uścisk był mocny i szybki.
– To nam jest miło – Edyta nie pomagała sytuacji opaść do normalnego poziomu. – Widząc coś takiego, kobieta czuje się naprawdę wspaniale. Chociaż to raczej trofeum dla naszej nowo poznanej Klaudusi, prawda?
– Nie będę zaprzeczał, że tak – odparł, nabierając większej pewności siebie – chociaż nie zwykłem się tłumaczyć z takich reakcji. – Kornel usiadł na ławce i przykrył sterczącego penisa ręcznikiem, tworząc wysoki namiot.
To wcale nie ostudziło wyobraźni towarzyszek, które wpatrywały się w niego, jak sroka w kość.
– A jak miałem zareagować, gdy zauważyłem piękną kobietę? – Kontynuował, kierując wzrok na ręcznik. – I do tego w tak niezwykłej sytuacji?
– Nie musisz się z tego tłumaczyć, Kornelu – Dorota wpatrywała się w niego zauroczona. – To zrozumiałe.
Klaudii zrobiło się miło w środku, bo wiedziała, że to ona wywołała tę reakcję. Gdy weszła do sauny jego przyrodzenie, chociaż nie całkiem skurczone, grzecznie spoczywało pomiędzy jego udami. I to w sytuacji, gdy te dwie ewidentnie się ze sobą zabawiały. A widok dwóch pieszczących się dziewcząt działa na większość mężczyzn, niczym prąd elektryczny na kręcący się w środku wibratora silnik. A teraz? Ha, pomyślała, potrafię działać lepiej, niż te młodsze siksy. Przeczuwała również, że Kornel to właśnie ją ma na myśli. Spojrzała mu w oczy i znalazła potwierdzenie.
– Wybacz, Kornelu – zwróciła się do niego tak swobodnie jak tylko mogła, mając nadzieję, że to przepędzi jego zakłopotanie – to moja wina. Niepotrzebnie kusiłam cię moimi, jakby to rzec – zastanowiła się, jakiego najbardziej neutralnego słowa użyć – walorami.
Aleś wymyśliła, skarciła się w myślach. Walory.
Widziała, że to słowo przywołało w jego wyobraźni obrazy. Jego namiot zapulsował.
– Klaudia – odezwała się nagle Dorota – chcesz go jeszcze bardziej zapeszyć? Od razu widać, że to ci się nie uda. Chociaż, zamiast studzić, rozpalasz. Ale niczego innego nie spodziewałyśmy się po tobie. Gdy tylko tu weszłaś, wiedziałyśmy, że może być ciekawie. I wiesz co? – uśmiechnęła się do niej serdecznie. – Nie zawiodłaś nas.
Klaudię aż zatkało. Skąd? Jak? Co, do cholery ona miała na myśli? Skąd przyjęły takie założenia? Jej zaskoczona mina musiała dać do myślenia całej trójce.
Dziewczyny spojrzały po sobie i nagle zrozumiały swój błąd. Edyta zrobiła głupią minę i rozłożyła ręce w przepraszającym geście.
– Wybacz – zaczęła – myślałyśmy, że jesteś jedną z hotwife.
– Kim? – wydukała.
– No – kontynuowała Dorota. – Wyzwoloną mężatką. Nosisz przecież ich, jakby to powiedzieć? Znak rozpoznawczy.
Mina Klaudii musiała być tak wyrazista, że nie potrzebowała niczego dopowiadać.
– Łańcuszek wokół prawej kostki – tym razem z wyjaśnieniami pospieszył Kornel. – Łańcuszek wokół prawej kostki noszą kobiety wyzwolone, które albo żyją w otwartym związku, albo szukają przygody z innymi.
– Na przykład – przerwała mu Edyta – z kimś takim, jak Kornel.
O kurwa, zaklęła w myślach Klaudia.
Zauważyła, że świdrował ją oczami. A ona poczuła, jak krew się w niej gotuje. Rafał wystawił ją na strzał. Dał jej emblemat wyuzdanej żony, która szuka przygód. Stąd to zachowanie. Maks, Dorota i pozostała dwójka. Teraz wszystko jasne. Przy założeniu, że jest kimś, czego ta bransoletka jest deklaracją, musieli przyjąć pewne założenia. I według nich postępować.
Ona jako hotwife?
– Wybaczcie to nieporozumienie – zaczęła spokojnie unosząc przed siebie ręce. Nagle poczuła, że jej nagość ją krępuje. – Bransoletka to prezent od mojego męża. Nie wiedziałam, co oznacza.
– Ale zakładam, że on wiedział doskonale, prawda? – Edyta postanowiła pociągnąć ją za język. – Nie musisz odpowiadać. Widzę, że to grubsza sprawa.
– Zazdroszczę ci dziewczyno – Dorota spojrzała na nią, jakby Klaudia wygrała los na loterii – jeżeli jeszcze nie wiesz, w jaką spiralę lubieżności wpakował cię twój ukochany, to szykuj się na coś, czego jeszcze nie przeżyłaś. Czeka cię wspaniała przygoda. Taka, której na pewno nie zapomnisz.
Kornel nagle wstał, jakby nie mógł już dłużej wytrzymać tej wymiany zdań. Zasłonił krocze ręcznikiem i pochylony skierował się do wyjścia.
– Przepraszam – powiedział mijając Klaudię – ale rozmowy o wyzwolonych kobietach nie spowodują, że moje podniecenie minie. Z każdą chwilą atmosfera jest coraz bardziej gorąca. W rezultacie czego muszę się ochłodzić.
Zanim którakolwiek zdążyła się odezwać, wyszedł. Wnętrze znowu wypełniły gęste kłęby duszącej pary.
– O co mu chodzi? – zapytała zaskoczona jego nagłą ucieczką.
– Jeszcze się pyta – rzuciła Dorota – podnieciłaś go tak, że o mało nie wystrzelił w ten ręcznik. Przepraszam – wstała i skierowała się do wyjścia – ja również muszę się ochłodzić. Tej pary jest już za dużo.
– Jak otworzysz drzwi, będzie jej więcej – odpowiedziała jej koleżanka.
– To jak mam wyjść bez otwierania drzwi? Znasz może jakiś sposób? Mam przeniknąć przez ścianę? Po prostu wstrzymaj oddech i zamknij oczy.
– Dobra, tylko zrób to szybko. Spotkamy się w jacuzzi za piętnaście minut, ok?
– W porządku – odrzekła zamykając za sobą drzwi i rzuciła okiem na odchodzącego do strefy pryszniców Kornela – niech będzie dwadzieścia.
Kłęby pary przysłoniły widok odchodzącej Doroty. Klaudia nie widziała nawet, czy przysłoniła się ręcznikiem.
No ładnie, pomyślała. Nieźle, Rafale, mnie urządziłeś, niepoprawny zboczeńcu. Niech ja się tylko z tobą rozmówię na ten temat. Wszyscy wzięli mnie za lubieżną dziwkę, której mąż zezwolił na swobodne podboje seksualne. Ale, cholera, będziesz się tłumaczył.
Edyta przyglądała się jej z powagą. Nagle wypaliła.
– Nie złość się na niego.
– Co?
– Nie złość się na swojego faceta – powtórzyła. – Zrobił to, co zrobił, bo na pewno miał ku temu powody. A wierz mi, nie zakładałby ci obrączki hotwife, gdybyście nie tworzyli zajebiście udanego związku, w którym możecie sobie zaufać.
– O czym ty mówisz? – Klaudia czuła się całkowicie zagubiona w obecnej sytuacji.
– O tym, kochana, że facet, który zapina swojej kobiecie taki podarek, musi być jej absolutnie pewien. Ufać jej – wyliczała – kochać, być pewnym jej intencji i chcieć, by przeżyła coś ekscytującego. Że jego kobieta jest na tyle wyjątkowa, na tyle wspaniała, żeby mogła przeżyć „zakazaną” przygodę. Dlatego – kontynuowała rolę adwokatki – taki facet to istny skarb. Ciesz się i używaj. Tego chcecie oboje.
Klaudia przybrała pokerową minę.
– Skąd wiesz, że oboje tego chcemy? A może to tylko jego fanaberia? – Rzuciła prowokację, ale Edyta nie dała się zwieść.
– Nie wiesz, o czym mówisz, albo udajesz. Gdybyście nie chcieli oboje przeżyć czegoś nowego, łańcuszek nigdy nie wylądowałby na twojej kostce. To pewne, jak amen w pacierzu. I możesz to racjonalizować, tłumaczyć, lub zaprzeczać, ale – zamilkła znacząco obserwując wyraz twarzy Klaudii.
– Ale? – koniecznie chciała dowiedzieć się więcej.
– Ale – postanowiła dokończyć myśl – to oznacza, że ty, twój mąż lub oboje chcecie, żebyś pieprzyła się z innymi facetami – jej wielkie oczy wyrażały szok na takie bezpośrednie stwierdzenie – żebyś posmakowała całą sobą innego kutasa. I to was właśnie kręci. Mylę się?
Klaudia była zmuszona opuścić gardę. Ta młoda dziewczyna miała w sobie niezwykłą przenikliwość. Zaprzeczanie nie miało sensu.
– Głupio mi się do tego przyznać, ale pewnie coś w tym jest – potwierdziła diagnozę i poczuła się nagle niekomfortowo. Czuła się teraz znacznie bardziej obnażona, niż wtedy, gdy zdjęła ręcznik. Chciała wyjść. Rozumiała teraz, dlaczego Kornel tak zareagował na jej nagość. Jezu, przypomniała sobie, przecież to, że się wypięła niczym rasowa hotwife. Musiał to odebrać, jako jej prowokację. Że jest szukającą okazji do seksu pozamałżeńskiego. To właśnie to musiało go tak podniecić. I nic w tym dziwnego.
Poczuła przemożną chęć, by wyjść. Wstała.
– Dziękuję za wyjaśnienia, Edyta. Faktycznie gorąco tutaj. Muszę wejść pod prysznic.
– Nie ma sprawy – dziewczyna postanowiła nie ciągnąć tematu, widząc jej zakłopotanie – pamiętaj, że widzimy się za kwadrans w jacuzzi. Obiecaj, że przyjdziesz. Obiecujesz?
– Postaram się – odparła zdawkowo.
– To nie obietnica, dziewczyno. Jedni się starają, inni obiecują, ostatni dotrzymują – nie ustępowała. – Obiecaj, że przyjdziesz.
– Obiecuję – opowiedziała bardziej na odczepnego i wyszła na zewnątrz do zimnego korytarza, kierując się wprost do strefy pryszniców.
Potrzebowała otrzeźwienia.
Jak Ci się podobało?