Brzozowisko
26 stycznia 2012
10 min
Kinga z założonymi rękoma czekała, stojąc pod tą samą brzozą, co zwykle. Od czasu do czasu odganiała od siebie latające dookoła owady. Spojrzała na zegarek. Było już pięć minut po czasie. To jeszcze nic takiego, każdy ma swoje regularności. Ponownie wyjrzała na leśną dróżkę i nikogo nie zauważyła. Ścieżka nie była dobrze widoczna wśród drzew. Tworzyły ją dwa ugniecione ślady miejscami pozbawione trawy, powstałe najprawdopodobniej przez przejeżdżające niegdyś samochody. Trawa pośrodku sięgała kolan, już dawno nikt tędy nie jeździł.
Doskonale znała te trasy. Odkąd wyrosła na tyle, by rodzice puszczali ją samą poza dom, często chodziła leśnymi ścieżkami. Zwłaszcza w okresie liceum, gdy chciała zebrać myśli i odpocząć w samotności. Najprzyjemniej czuła się późnym latem, na skraju jesieni. Z reguły nie zabierała ze sobą nikogo. Próbowała raz czy dwa, lecz jej przyjaciółki nudziły się po 20 minutach i chciały wracać. Dla wielu osób las nie jest wybitnie rozrywkowy. Kinga miała inne zdanie na ten temat. Pasował jej spokój niezakłócany przez nikogo. Od czasu do czasu spotykani ludzie z koszami pełnymi grzybów kompletnie jej nie przeszkadzali ani nie krępowali.
Tutaj każdy ma swoje własne ścieżki, pomyślała. Spojrzała ponownie na zegarek. Opóźnienie zwiększyło się do dziesięciu minut. Może dziś miał cięższy dzień w pracy. Przypomniała sobie jak mówił jej, że w ciągu tygodnia zamykają roboty i wyjeżdżają. Pod koniec zawsze gonią terminy. Przy uchu przeleciał brzęcząc komar.
Jej las nie należał do kategorii zupełnie spokojnego miejsca. Czasami włócząc się między drzewami Kinga natrafiała na puste butelki, szlugi i otwarte paczki prezerwatyw. Raz zdarzyło jej się niemalże nadepnąć na parę uprawiającą seks na środku polany. W ostatniej chwili przystanęła za drzewem i zdążyła się schować. Przez kilka minut obserwowała z ukrycia znaną z widzenia ekspedientkę z miejscowego sklepu. To był pierwszy raz, gdy widziała z tak bliska kochającą się parę. Widok skaczących piersi kobiety zapamięta do końca życia. Od czasu do czasu na skraju lasu widziała stojące samochody, zwłaszcza wieczorami. Typowe męska randka. Seks w samochodzie w zupełnie szałowym miejscu.
Nie była pewna czy On przyjdzie, w końcu nigdy się ze sobą nie umawiali. Krzysiek zaczepił ją kilkanaście dni temu, gdy przechodziła obok niego po raz trzeci. Za pierwszym razem był zwykłym anonimowym nieznajomym, jakich zawsze spotykała w lesie. Gdy wracała po kilkudziesięciu minutach, on wciąż siedział w tym samym miejscu. Wtedy przechodząc zlustrowała go wzrokiem dokładniej. Nie był jej zresztą dłużny, on również wnikliwie ją obserwował. Wyglądał zupełnie skromnie, wychodzone beżowe spodnie, szary t-shirt i czapka z daszkiem przesuniętym do tyłu. Z ubioru nikt, na kogo specjalnie chciałaby patrzeć po raz kolejny. Może właśnie, dlatego, gdy spotkała go w tym samym miejscu kolejnego dnia, dała się zatrzymać i wzięła papierosa, którym ją poczęstował.
Wypalili go w krępującej ciszy dwojga osób przypadkowo palących w ogromnym lesie. Gdy wracała i nie zauważyła go w tym samym miejscu, poczuła dziwną pustkę. Po chwili zapomniała o całym spotkaniu i skierowała się w stronę drogi prowadzącej do miasta.
Teraz zaczęła nerwowo dreptać dookoła, coraz częściej wyglądając zza drzewa. Kiedy będzie? Czy już skończyli wycinać drzewa? Czy znowu przyjdzie specjalnie dla niej o tej samej porze, udając, że przechodzi niechcący? Gdy spotykali się przez te wszystkie dni za każdym razem udawał, że przechodził niechcący. Nawet wtedy, gdy któregoś dnia przyszedł z koszem z kanapkami i mleczną czekoladą.
Policzki Kingi uśmiechnęły się na samo wspomnienie. Krzysiek nie był typem imprezowicza. Szukał kontaktu z naturą, zatrzymywał się często i patrzył na świat dookoła. Umiał dostrzegać rzeczy, o których Kinga w ogóle nie myślała. Polubiła proste rozmowy jakie toczyli, ale pokochała też milczeć obok siebie, zwłaszcza, gdy nie mieli nic do powiedzenia.
Pracował przy wycince drzew niecałe dwa kilometry od jej miasteczka.
Zaczynał pracę gdy słońce w połowie przechodziło za horyzont. Przez kilkanaście godzin ścinał, rąbał i przerzucał kawałki drzew z miejsca na miejsce. Pewnego razu siedzieli obok siebie a Krzysiek zdjął koszulę i opalał się na słońcu oparty o łokcie na kocu. Mieli wtedy chwilę ciszy, wystarczyło im po prostu siedzieć i spędzać czas razem w zadumie. Gdy zamknął oczy Kinga dokładnie obejrzała jego ciało.
Siedziała tuż przy nim. Koszula odsłoniła równo opaloną klatkę piersiową. Przeleciała
wzrokiem po jego mięśniach brzucha w dół, gdzie zaczynała się strefa intymna. Na widok jego nagiej skóry Kinga poczuła wówczas ciekawość.
Nie dreszcz ani nie podniecenie... ciekawość. Chęć by zobaczyć na jego ciele własne dłonie, palce wchodzące we włoski pod pępkiem. Palce, które koniuszkami wchodzą później pod materiał spodni i bielizny. Zarumieniła się i odwróciła. Po kilku minutach oznajmiła, że musi
tego dnia wcześniej wrócić i odeszła. Rumieniec w pełni zszedł z jej twarzy dopiero podczas wieczornej kąpieli.
Na końcu drogi pojawiła się męska sylwetka. Serce zabiło mocniej. Rozpoznała go po kilkunastu sekundach. Dobrze dziś wyglądał, nie tak jak za pierwszym razem. Miał na sobie całkiem modne jeansy i jasny t-shirt. Na ramieniu przerzucił sobie koc.
- O witaj, cóż za niespodzianka! - powiedział gdy już się zbliżył. - Łał, pierwszy raz widzę Cię w spódnicy... to jakaś specjalna okazja?
- Dość specjalna. Czekam tu na kogoś. - odpowiedziała Kinga. - Mam ochotę na wino, które zresztą kupiłam i leży pod tamtym drzewem. Mam ochotę wypić je z tym, na kogo czekałam tu samotnie niemal kwadrans.
Krzysiek roześmiał się.
- Skończyliśmy wycinkę. Mogę teraz pić ile zechcę. Chodź, znajdziemy miejsce gdzie można usiąść i otworzyć butelkę.
Po krótkim spacerze zatrzymali się w cichym miejscu. Krzysiek zrzucił z ramienia koc i wspólnie go rozłożyli. Starczyło na nim miejsca, by usiedli we dwoje obok siebie. Wyjął z kieszeni scyzoryk i odginając mini korkociąg wkręcił go w korek i otworzył czerwone wino.
- Proszę. Pij pierwsza. Czuję, że chcesz wznieść jakiś toast. - podał jej butelkę.
- Już niedługo wyjeżdżasz. Chciałabym więc z Tobą świętować.
- ... że wyjeżdżam?
- Nie, że się poznaliśmy. - upiła duży łyk. Może nawet zbyt duży.
Wino wypite szybciej, uderza do głowy mocniej. Poczuła jak alkohol rozgrzewa jej usta i gardło. Charakterystyczny bukiet mocnego wina uderzył w jej nozdrza od wewnątrz. Poczuła jak w brzuchu zaczyna ją coś łaskotać. Położyła się na kocu i zaczęła skakać wzrokiem po chmurach. To było ich ostatnie spotkanie tego lata. Kto wie, co będzie działo się w przyszłym roku. Kto wie, kiedy znowu będzie mogła go zobaczyć i kiedy znowu będzie piła w lesie samotnie alkohol z drugim takim mężczyzną. Wciąż leżąc i patrząc przed siebie poruszyła ręką i trafiła na jego dłoń. Skóra była gładka i ciepła. Włożyła swoje paluszki w jego i splotła uścisk. Kątem oka dostrzegła jak Krzysiek odwraca głowę w jej stronę. Zamknęła oczy. Na jej policzkach pojawił się ledwo widoczny rumieniec.
***
Po niemal 40 intymnych minutach na kocu Kinga wiedziała już, który pocałunek sprawiał jej największą przyjemność. Ten z winem, gdy upijała łyk, oddawała butelkę i czekała aż łyk nabierze też Krzysiek. Później on odkładał butelkę zbliżał się do jej ust. Oboje przełykali i natychmiast wkładali sobie wzajemnie języki. Przy każdym takim pocałunku Kinga miała wrażenie, że Krzysiek wchodzi do środka całego jej ciała. Ich wargi stykały się wilgotnie a w podbrzuszu tak łaskotało, jakby to nie motylki a język dobierał się do jej majteczek od środka. Gdy przestawał, czuła podniecenie aż na koniuszkach swoich paluszków u nóg.
Teraz siedziała na jego kolanach, podczas gdy on położył się i jedną rękę założył za głowę. Drugą trzymał lekko pod materiałem spódnicy. Sięgnęła między swoje uda i złapała jego pasek od spodni.
- Powiedz mi... jak zamierzasz mnie zapamiętać gdy już pojedziesz do domu Krzysiu? - zapytała i wyciągnęła koniec paska ze szlufki od spodni.
- Cóż... Zawsze lubiłem wpadać na Ciebie przypadkowo w tym lesie... - Kinga przełożyła pasek przez metalowe zapięcie i wyciągnęła blokadę z dziurki. - ... gdy kończyłem pracę i wychodziłem spod prysznica byłaś pierwszą moją myślą... - spodnie poluzowały się gdy Kinga wyjęła pasek z zapięcia - ...zapamiętam Cię jako piękną, zmysłową i niezwykle grzeczną kobietę... - Podniosła wzrok.
- Grzeczną!? - odłożyła pasek na bok. Rozpięła guzik i rozsunęła rozporek. Obciągnęła w dół jego spodnie zostawiając na wierzchu tylko czarne bokserki. - ...Kochanie... bardzo, ale to bardzo się mylisz. - podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy. Odchyliła bokserki i pomagając
sobie językiem objęła ustami całego, nie zesztywniałego jeszcze do końca kutasa. Powolutku pochłonęła wargami całą na wpół jeszcze miękką skórę do buzi.
Krzysiek wydusił z siebie wstrzymywane przez cały czas powietrze. Wino pulsowało w skroniach. Gdy Kinga wyciągała z ust penisa był już niemalże do końca sztywny. Ślina ściekała po powierzchni. Miejscami spływały białe bąbelki trzymające się razem. W jego kroczu zrobiło się mokro. Zwłaszcza gdy po sekundzie na sztywnym fiucie zaczęła chodzić dłoń z czerwonymi paznokciami Kingi. Teraz włożyła koniec penisa w usta i czekała aż zesztywnieje do końca. Trzymała go na dolnej, większej wardze w rozchylonym pocałunku jednocześnie masturbując tuż przy jądrach.
Krzysiek poczuł nadchodzącą pierwszą falę szczytowania. Nie byłby w stanie jeszcze wytrysnąć, ale czuł, że zdecydowanie zmierza w dobrym kierunku. Gdyby Kinga pieściła go w ten sposób jeszcze przez kilka minut, z pewnością spuściłby się strumieniami w jej gardło. Ale ona przestała. I wbrew pozorom bardzo mu się to spodobało.
Podciągnęła spódnicę ponad biodra odsłaniając nagie uda i cienkie cieliste majteczki. Na środku materiału majteczek zauważył ciemny ślad wilgoci. Kinga przesunęła się nieco do przodu tak, by znaleźć się bezpośrednio nad jego kroczem. Gdy się przesuwała Krzysiek zamknął oczy. Nie zobaczył już jak ona odciąga materiał swoich majtek i kieruje jego kutasem w sam środek lśniącej od śluzu cipki. Zesztywniał całkowicie czekając by rozepchnąć ścianki Kingi.
Osunęła się na jego kutasa ledwie dwa, trzy centymetry, by wchłonąć jedynie główkę penisa. Uniosła biodra i znów nakierowała go w swoją cipkę. Tym razem opadła nieco głębiej... uniosła się ponownie i za trzecim razem włożyła go sobie aż po jego wzgórek łonowy opadając na Krzyśka do końca.
Gdy kurczyła co chwila swoją szparkę i ruszała biodrami falując w przód i w tył, on sięgnął swoimi dłońmi na jej plecy i odpiął biustonosz. Zanim jednym ruchem ściągnął go razem z bluzką Kingi, przesunął dłonie na luźne biust. Przez materiał objął i ścisnął pulchne piersi. Wyczuł przez koronkowe wykończenie stanika sztywne sutki. Gdy zdjął bluzkę razem z biustonoszem jednym ruchem wyrzucił je mocno za siebie. Gdy skończą on będzie patrzył jak Kinga nago chodzi po lesie i pochyla się po swoje ubrania.
Chwycił jej pośladki. Doskonale pasowały do dużych dłoni. Były chłodne. Przesunął jedną dłoń pod podciągniętą spódnicę. Tego się spodziewał, lekko spociła się na siodełku. Krzysiek rozprowadził pot po jej plecach wchłaniając większość swoją dłonią. Mocno wcisnął skórę na jej kościach miednicy i wbił palec tam, gdzie kończy się kość ogonowa. Skóra zapadła się w głąb na dwa centymetry. Nie rozluźniając nacisku zaczął schodzić palcami niżej między pośladki zbliżając się do drugiej dziurki.
Kinga jęknęła. Siła od góry dociskała w środku penisa intensywniej niż mogła sobie wyobrazić. Już na kilku ostatnich ruchach poczuła jak cipka zaciska się bez jej kontroli i jak nadchodzi orgazm. Mogłaby dojść w kilka mocnych posunięć gdyby tylko zechciała. Gdy o tym pomyślała Krzysiek wgniótł w nią palec dookoła odbytu zataczając nim równolegle z jej ruchami. Ciało pośladków ujędrniło się od pieszczot. Razem z Kingą i ruchami na jego biodrach, palec na odbycie zsuwał się co chwila ze swojego toru i ginął w dziurce na ułamek sekundy zanim zdążyła poczuć niemiłe skurcze. Krzysiek rozluźniał ją umiejętnie. Krzysiek rozluźniał ją tak, że orgazm nadszedł w ciągu sekund nie do powstrzymania. Gdy poczuła, że nie da rady powstrzymać kolejnej fali skurczów przez zęby wydusiła "Szybko... mocnieeeeej...".
Reakcja Krzyśka trwała mniej niż ułamek sekundy. Ścisnął jej pośladki i z całej siły posunął ją kilka razy dociskając jeszcze do siebie biodra. Polubił zduszony krzyk Kingi, gdy ta osiągnęła orgazm. Polubił też skurcze cipki na swoim penisie.
Gdy Kinga przestała dochodzić podniósł ją i wstał. Dziewczyna klęczała niczym w amoku z rozchylonymi ustami i zmrużonymi oczami. Chwycił kutasa i masturbując się przed jej twarzą chwilę, spuścił się prosto w rozchylone usta trafiając strumieniami spermy w policzki i brodę. Część nasienia kapała po szyi na biust Kingą. Gdy był w orgazmie i połowie wytrysku Kinga sama przejęła jego fiuta i skierowała spermę na swoją twarz dookoła rozchylonych warg. Spermę, która wylądowała w jej buzi zmieszała ze swoją śliną i wypluła obficie po brodzie, pozwalając spłynąć i wylądować na dekolcie.
***
Wiązała buty, była już w pełni ubrana. Przyniosła koszulę i biustonosz, które wyrzucił Krzysiek. Odkąd skończyli się kochać milczeli. Gdy Kinga skończyła, Krzysiek wstał i zwinął koc. Stanęli na ścieżce i spojrzeli sobie w oczy. On chciał coś powiedzieć, lecz dziewczyna położyła palec na jego ustach. Pozwoliła pocałować się w policzek i odwróciła się w swoją stronę. Gdy przeszedł trzydzieści metrów odwrócił się. Kinga szła w dalej nie zatrzymując się ani nie odwracając. Po jakimś czasie zupełnie zniknęła wśród drzew.
Jak Ci się podobało?