– Beg me! – Pegg me... (II)
6 sierpnia 2017
Beg me! – Pegg me...
33 min
Ale wreszcie jest!
Mam nadzieję że dobre. ~
Pozdrawiam kochanego Zająca!
Palce Dalii szybko wystukiwały melodię zdenerwowania. Strasznie nie lubiła czekać, ale nie miała innego wyboru. Musiała czekać na Hiacynta, który akurat wyjechał gdzieś do rodziny. Zupełnie nie rozumiała tego, że zachowywała się, jak kotka w rui. Tęskniła za tym słodkim chłopakiem, ale nie była w stanie przyznać się do tego głośno. Niby cierpliwie i spokojnie czekała na jego wiadomość, ale tak naprawdę w środku zachowywała się, jak postać z kreskówki, która poprzez chodzenie w tę i z powrotem wydeptuje głęboką dziurę. Parsknęła śmiechem, gdy wyobraziła sobie siebie jako postać z Królika Bugsa w dole, gdy powierzchnia sięgałaby jej uszu.
– Bawi cię coś, lesbo? – zapytał nieprzyjemny, łysy facet o wielkości góry. Dalia, mimo że była silną i dominującą kobietą, wolała nie zadzierać z takimi typkami.
– Nie, przepraszam – powiedziała ze skruszoną miną.
– No ja mam, kurwa, nadzieję – facet wykrzywił się na odchodne, a Dalia postanowiła wrócić do domu. Widocznie przesiadywanie na ławce przy pobliskich blokach nie było jej tego dnia pisane.
Kobietę poniekąd bawiło to, że była uznawana za lesbijkę przez swoje krótkie włosy. Ale bardziej bawiło ją to, że absolutnie nikt nie rozpoznał tego, że bok głowy ma ufarbowany w barwy biseksualizmu. Nie uważała, że znajomość flag społeczności nieheteronormatywnych jest czymś obowiązkowym, ale miło by było, gdyby ktoś to zauważał. Przykładowo jakieś śliczne dziewczęta... Właśnie minęła jedną taką i uśmiechnęła się do niej, ale ta tylko popatrzyła na nią dziwnie. Dalia zrozumiała, że uśmiechnęła się odruchowo, bo jakoś nie miała ochoty na to, żeby podrywać innych ludzi. Włożyła ręce głęboko do kieszeni kurtki i weszła do pobliskiego spożywczaka po papierosy. Kupiła od razu dwie paczki i poszła w kierunku domu. Gdy dotarła, przysiadła na schodku od werandy, wyciągając niezbyt estetyczny słoik na pety. Sięgnęła po papierosy i wyciągnęła jednego, po czym włożyła go sobie do ust. Przypaliła i zaciągnęła się mocno dymem. Nudziło jej się przeokrutnie. Spacer jej nie zrelaksował w żaden sposób. Nie mogła absolutnie nic poradzić na swoją głupią tęsknotę. Mimowolnie zerknęła na telefon i zauważyła, że ma nowego SMS-a. Od Hiacynta.
„Umieram z nudów... Ale rodzice się sami nie odwiedzą. Na szczęście jutro wieczorem wracam”.
Dalia uśmiechnęła się chytrze. Hiacynt nie zaproponował spotkania, ale napisał jej, kiedy wraca. Zupełnie tak, jakby chciał, żeby przejęła inicjatywę i sama zaprosiła go do siebie. Zaciągnęła się papierosem i zerknęła na godzinę dostarczenia SMS-a. Ponad godzinę temu. Nie była świadoma tego, że tak długo siedziała na zewnątrz.
„Co takiego nudnego robisz, że nie możesz wytrzymać? :)”
Wystukała odpowiedź i przez chwilę zastanawiała się, czy nie dodać czegoś jeszcze. Wzruszyła ramionami, wysłała wiadomość i znów zaciągnęła się papierosem. Gdy wypuszczała dym przyjrzała się, jak dwutlenek węgla, para wodna i świństwa smoliste tańczą w powietrzu, niczym piana z mleka na kawie. Pomyślała, że w sumie była dobra pora na popołudniową kawę. Jakąś słabszą, może doprawianą cynamonem albo z kilkoma łyżeczkami likieru kawowego czy śmietankowego... Telefon znów jej zawibrował, a jeszcze nie skończyła papierosa. Faktycznie, kwiatuszkowi się nudziło.
„Są urodziny dziadka. Poza moją pięcioletnią kuzynką jestem tutaj najmłodszy i nie mam do kogo ust otworzyć. Chociaż wszystkie ciotki oczywiście pytają o to, czy mam dziewczynę”.
Dalia lekko zmarszczyła brwi. Doszukiwała się dwuznaczności tej wiadomości, ale koniec końców doszła do wniosku, że po prostu chłopakowi nudzi się na tyle, że pisze co popadnie. Mimo, że sama trochę straciła kontakt ze swoją rodziną, pamiętała jeszcze, jakie potrafiły być troskliwe cioteczki. Skończyła papierosa, zamoczyła go w śniegu i wrzuciła do słoiczka, po czym objęła ramionami kolana, zamyślając się. Tak, troskliwe cioteczki... Troskliwa rodzinka, która w ogóle nie zauważa, że coś jest nie tak. Nie zauważa cichego wołania o pomoc, rozpaczliwych spojrzeń i nawet nie pyta czy wszystko jest w porządku. Bo ważniejsze było to, że ma mężczyznę, który o nią „dba”. Bo jako osiemnastolatka poznała ustawionego, dwudziestoparoletniego mężczyznę. Dla jej rodziny liczyło się tylko to, że mógł jej zapewnić „godne życie”, jakby jej się oświadczył i jakby wzięła z nim ślub. Bo miałaby dom, miałaby pieniądze i może nawet nie musiałaby pracować. Jej rodzina była jak z ubiegłego wieku, że dla nich liczył się tylko dobry ożenek. Dalia prychnęła i otrząsnęła się ze złych wspomnień, po czym ruszyła do domu. Nastawiła ekspres do kawy, żeby zaparzył jej shota z espresso. Spieniła mleko i sięgnęła do barku, z którego wyciągnęła dwa likiery, śmietankowy i kawowy. Zrobiła sobie kawę i dolała po kieliszku obu alkoholi i pociągnęła porządny łyk. Napój był bardzo słodki i mocny, zarówno przez kawę, jak i przez „prąd”. Potrzebowała jakiegoś uspokojenia, po powrocie przykrych wspomnień. Westchnęła i przypomniała sobie, że nie odpisała Hiacyntowi.
„Ach, ta troska. I co im odpowiedziałeś?”
Wysłała i napiła się kawy, zamykając oczy. Z całych sił starała się nie pozwolić, żeby jej były wrócił do jej myśli. Jednak jego czarne, niemal zwierzęce oczy pojawiały się w jej myślach, przypominając o całym bólu, jaki jej zadał. Z początku to spojrzenie pełne grzechu wydawało jej się bardzo podniecające. Była jeszcze młoda, niedoświadczona, a przede wszystkim słaba i uległa. Nie umiała dobrze wyeksponować swojej urody, bo zawsze była szarą myszką. Dlatego zainteresowanie takiego „cudownego” mężczyzny było dla niej czymś niesamowitym. On wykorzystał to, w każdy możliwy sposób. Była dla niego łatwym celem, bo miał świadomość swojego magnetyzmu i pozornych zalet. Molestował ją, bił, kilka razy zgwałcił. Gdy rodzina widziała jej malinki i drobne siniaki na szyi czy nadgarstkach, to zamiast zapytać, co się stało, gratulowała pożycia, albo po prostu odwracała wzrok, bo to przecież „nie ich sprawa”. Dalia pomyślała, że po części była to jej wina, bo robiła zwykle dobrą minę do złej gry i nie potrafiła poprosić nikogo o pomoc, tak ją nauczono. Dobrze, że zawsze miała podejście „co cię nie zabije, to cię wzmocni”. Tak jej system behawioralny zadziałał i tym razem. Stwierdziła, że nie da sobie w kaszę dmuchać po tym, jak (ku jej uldze) były z nią zerwał. Co prawda trochę zajęło jej wstanie z kolan, ale odrodziła się, jak feniks z popiołu, z większą siłą i determinacją do przetrwania.
Dalia zastanowiła się, jaki to ma związek z tym, że jest dominująca. Pomyślała, że być może to dlatego, żeby nigdy więcej nikomu nie pozwolić sobą pomiatać? A może dlatego, żeby osoby, które z nią są nie doświadczały tego, co ona doświadczyła? Nie była tego pewna. Doszła do wniosku, że to nie ma żadnego znaczenia, skoro koniec końców była szczęśliwa. Doceniła siebie, nauczyła się tego, że nie należy się bać zmian w wyglądzie, intensywnych kolorów i dosyć kusych strojów. Ta myśl sprawiła, że uśmiechnęła się. Napiła się kawy i odczytała nowego SMS-a.
„Żeby się o mnie nie martwili, bo to moja decyzja. To zazwyczaj sprawia, że się zamykają i już nie męczą, ale za to są obrażone przez resztę wieczoru. Tak jak teraz. Może chcesz, żebym zadzwonił?”
Pytanie nieco zaskoczyło Dalię, ale jednocześnie rozczuliło. Dokończyła kawę, opłukała kubek, po czym narzuciła kurtkę na plecy i wyszła na zewnątrz. Wyciągnęła papierosa i lakonicznie odpowiedziała twierdząco na wiadomość. Przypaliła sobie fajkę i wpatrywała się w ekran, na którym po zaledwie kilku sekundach wyświetliło się imię kochanka.
– Hej. Jest aż tak źle, że SMS-y ci nie wystarczają? – zapytała żartobliwym tonem.
– Jest okropnie. Rodzice powiedzieli, że stęsknili się za mną i żebym nie wychodził jeszcze... Stęsknili się, ale zbyt wiele ze mną nie rozmawiają. A co u ciebie? Jak ci minął dzień?
– Znowu zostałam nazwana lesbą tylko przez swoją fryzurę – parsknęła i zaciągnęła się papierosem. – Ale poza tym nieźle. Przed chwilą wypiłam kawę z prądem, więc jestem całkiem zrelaksowana.
– Ooo... Też chciałbym takiej spróbować! Ale dlaczego nazwali cię lesbijką? Przecież na taką nie wyglądasz. Albo ludzie są na tyle durni, że nie poznali tego, że masz bok głowy w kolorach biseksualizmu... – Hiacynt na sekundę urwał. – Chyba, że po prostu lubisz te kolory.
– Och, kwiatuszku...! – Dalia roześmiała się w głos. – Tak, to kolory biseksualizmu. Myślałam o tym dzisiaj, że nikt tego nie poznaje. Ale nie sądziłam, że ty się zorientujesz.
– Jestem bystry, wbrew stereotypowi o głupich blondynach – parsknął chłopak. – Ale dotarło to do mnie dopiero po kilku wizytach w kawiarni.
– No proszę... A ty jesteś biseksualny, że tak dobrze się znasz na flagach?
– Nie, ale mój przyjaciel, właściwie już były przyjaciel, też jest bi. Bardzo mnie podrywał, raz próbował mnie pocałować... – powiedział smutnym tonem.
– Odepchnąłeś go?
– Nie odepchnąłem, ale odsunąłem się. Powiedziałem mu, że mi przykro, ale nie mogę tego zrobić, bo on mnie nie pociąga i kocham go, ale platonicznie. Mimo to, postanowił się ode mnie oddalić... A ja starałem się, jak mogłem, żeby zachować jego przyjaźń, był mi bardzo bliski i znaliśmy się od dziecka. Byłem pierwszą osobą, której powiedział, że jest bi. Ale w sumie, chyba nie chcesz o tym słuchać.
– Oczywiście, że chcę. Mów dalej. Chcę się czegoś więcej o tobie dowiedzieć. To trochę przykre, że miałam twojego penisa w ustach, a wiem tylko tyle, że lubisz kawę i masz jakieś dwadzieścia dwa lata... I że lecisz na mnie.
– Dalio... – szepnął chłopak, na którym bezpośrednie nazwanie tego, co robili, zrobiło wielkie wrażenie. Przez krótką chwilę po drugiej stronie było cicho. – Przede wszystkim, mam dwadzieścia cztery lata. I owszem, czuję do ciebie straszny pociąg.
– No proszę. To jesteś dużo starszy niż na początku myślałam. W sumie to, że wyglądasz tak młodo sprawiało, że zwlekałam z podrywaniem cię. Ale nieważne, o tym później. Opowiedz mi o tym przyjacielu.
– W porządku. Strasznie go lubiłem. Nauczył mnie wiązać buty i to z nim spędzałem najwięcej czasu. Jak mieliśmy po szesnaście lat powiedział mi, że podobają mu się i kobiety, i mężczyźni. Rety... On wtedy dosłownie płakał, bo bał się, że go nie zaakceptuję. Ale tak się nie stało, od razu powiedziałem, że mi to obojętne, byle tylko się dalej ze mną przyjaźnił. I tak było. Opowiadał mi o swoich chłopakach i dziewczynach, dzielił się ze mną nowinkami ze świata LBGT, a ja cieszyłem się, że moje horyzonty są poszerzane. Często mnie podrywał i nigdy nie wiedziałem, czy robi to na serio, czy dla żartu. A później... Po tym, jak zerwał z chłopakiem przyszedł do mnie, żebym go pocieszył. Przytulałem go i wtedy on powiedział, że w sumie zawsze przy nim byłem i go wspierałem. Przychylił się, żeby mnie pocałować i wtedy zareagowałem tak, jak ci powiedziałem. Byłem spokojny, chociaż zaskoczony, bardzo nie chciałem go zranić, skoro już był zraniony. Niestety... Powiedział, że czuje się upokorzony i że nie może mi patrzeć w oczy. Od tamtej pory się do mnie nie odezwał, chyba nawet się przeprowadził, bo przestałem go widywać.
– To strasznie przykre... Ale zachowałeś się bardzo w porządku. Szkoda tylko, że twój przyjaciel tego nie docenił... – powiedziała Dalia, marszcząc brwi. Wyciągnęła kolejnego papierosa, bo poprzedniego zdążyła już wypalić.
– Tak, wiem. Przez jakiś czas zastanawiałem się, czy może jednak nie spróbować, ale zupełnie nic do niego nie czułem. Wiedziałem, że seksualności nie mogę oszukać – głos Hiacynta był bardzo miękki i przyjemnie się go słuchało.
– To prawda, tego się nie da oszukać.
– A ty, kiedy zrozumiałaś, że jesteś biseksualna?
– Bardzo wcześnie, jak... – Dalia przerwała, żeby zaśmiać się gorzko. – Zakochałam się w mojej przyjaciółce.
– Och... – westchnął krótko Hiacynt.
– Mimo, że dawno się to zagoiło, to żałuję, że nie potraktowała mnie tak, jak ty swojego przyjaciela – powiedziała i zaciągnęła się tak mocno, że usłyszała jak końcówka papierosa głośno się spala.
– A jak cię potraktowała?
– Rozpowiedziała to całej szkole. Była i pewnie nadal jest straszną paplą. Oczywiście dzieciaki dziwnie na mnie patrzyły, ale na szczęście nigdy nie stało mi się nic złego.
– Dokładnie. Cieszę się, że nic się nie stało... – powiedział i chciał dodać coś jeszcze, ale Dalia usłyszała w tle jakieś głosy. – Cholera. Wybacz mi, ale muszę już iść. Zaraz będą nieśli tort, więc wiesz, trzeba zaśpiewać „Sto lat” i w ogóle.
– Tak, jasne – kobieta uśmiechnęła się do słuchawki i dodała szybko. – Wpadniesz do mnie jutro?
– Pewnie, dam ci znać SMS-em kiedy będę wracał i wtedy przyjadę – powiedział i Dalia usłyszała w tle „Uuu! To twoja dziewczyna? Pozwól mi się przyw...” i wtedy połączenie zostało przerwane. Baristka zaśmiała się i schowała telefon do kieszeni, wyrzucając peta do słoiczka. Wróciła do ciepłego mieszkania, cały czas chichocząc pod nosem.
***
Hiacynt wszedł do kabiny prysznicowej i zasunął szybkę. Postanowił wziąć szybki prysznic przed wyjazdem do Dalii. Lubił być czysty, tym bardziej, że wiedział, iż nie jedzie do niej tylko i wyłącznie na kawę. Był strasznie ciekawy, co będzie chciała z nim robić. Wcześniej przeczytał w Internecie, że przed seksem analnym należy się odpowiednio przygotować, więc domyślił się, że jeśli Dalia miałaby takie plany, to pewnie dałaby mu znać wcześniej. Mimo to, wymył się bardzo dokładnie, nieco nieśmiało sprawdzając, jakie uczucia towarzyszą pieszczeniu odbytu. Nie było to niesamowicie przyjemne, ale przeczuwał, że wynika to z jego braku doświadczenia i absolutnego braku pojęcia o tym, jak powinno się dotykać anusa. Chłopak wyszedł spod prysznica i osuszył się ręcznikiem, po czym spojrzał w lustro. Trochę przeraziło go to, jak bardzo schudł od kiedy umarła jego siostra. Wcześniej miał nawet kilka kilogramów nadprogramowych, a teraz można było zauważyć jego kości. Może jeszcze nie policzyć, ale były dosyć wyraźnie zarysowane pod skórą. Doszedł do wniosku, że jednak podoba mu się taki stan rzeczy, chociaż nigdy nie rozmyślał nad swoim wyglądem. Rozczesał włosy, nieco sfrustrowany tym, jak bardzo są splątane. Potem wysuszył je i postanowił związać je gumką. Jeszcze kilka tygodni temu nie mógł tego zrobić, a teraz nareszcie wszystkie grzecznie dały się spiąć. Poczuł radość zmieszaną z goryczą. Może ściąłby włosy, ale dla kogoś innego? Stwierdził, że musi to przemyśleć.
Było wyjątkowo zimno, więc Hiacynt tuż po wysunięciu nosa z domu wrócił do środka, żeby złapać wąski, błękitny szalik. Niedbale zamotał go dookoła szyi i podreptał na trzeszczącym śniegu do swojego samochodu. Otworzył go, wszedł do środka i natychmiast włączył klimatyzację. Co prawda przebycie drogi do domu Dalii nie zajęłoby więcej niż piętnaście minut, ale i tak wolał się odrobinę rozgrzać. Nienawidził zimna. Odpalił silnik i wyjechał na ulicę, zerkając na zegarek przy radiu. Dochodziła dziewiętnasta, a było już kompletnie ciemno. Jadąc powoli sięgnął po ścierkę i zaczął ścierać z szyby parę wodną, która utworzyła się przez rosnącą temperaturę. Jechał powoli, bo droga była bardzo śliska, a on nie chciał doprowadzić do wypadku. Mijając inne, szybsze samochody tylko kręcił głową z dezaprobatą. Do domu kochanki dojechał później niż się spodziewał. Trochę mu było głupio, mimo że nie umawiali się na żadną konkretną godzinę. Wysiadł z samochodu i wszedł na werandę, po czym zadzwonił dzwonkiem, opatulając się mocniej szalikiem. Dalia otworzyła drzwi i uśmiechnęła się ciepło, gestem zapraszając go do środka. Z radością wszedł i zaczął się rozbierać.
– Ooo... Ładny szalik. Pozwól, że go wezmę – powiedziała kobieta, ściągając wspomnianą część garderoby z chłopaka. Popatrzyła na niego z uśmiechem. – Masz związane włosy, pierwszy raz cię w takich widzę.
– Wcześniej po prostu były za krótkie, żeby móc je złapać gumką – Hiacynt uśmiechnął się, ściągając z siebie kurtkę. Zzuł buty i stanął przed Dalią. – Teraz mogę się przywitać.
– No hej – kobieta tylko wystawiła język, puściła mu oczko i poszła w stronę kuchni. On kilka sekund stał zdezorientowany i powoli poszedł za nią. W sumie liczył przynajmniej na buziaka w policzek. – To chcesz kawę, taką z prądem?
– Em... W sumie to... Chciałbym, ale jestem samochodem.
– Och... – Dalia przez chwilę miała nieco zawiedzioną minę, ale po chwili w jej oczach pojawił się błysk. Uśmiechnęła się powoli i popatrzyła na Hiacynta. – Wiesz, możesz zostać trochę dłużej...
– Chcesz, żebym został dłużej, a nawet mnie nie pocałujesz na przywitanie? – zapytał zadziornie, a ona podniosła brew i podeszła do niego bujając biodrami.
– Myślałby kto, że jesteś taki stęskniony za moimi ustami... – powiedziała cicho i zbliżyła się do jego warg, ciągle patrząc na niego spod półprzymkniętych powiek. Uwielbiała tak budować napięcie. Uchylając usta oblizała je nieznacznie, żeby nieco mocniej błyszczały i westchnęła zachęcająco. Ujęła tył głowy chłopaka, patrząc to w jego oczy, to na jego usta. Widziała, że te drobne gesty wprawiają go w odpowiedni nastrój. Bardzo delikatnie musnęła jego wargi, a potem pocałowała go mocno w policzek i odsunęła się z uśmiechem. – Miło cię widzieć.
– Mi ciebie również... – westchnął chłopak i przełknął ślinę. – Pocałuj mnie, tak na serio...
– Jeszcze nie, kwiatuszku... – powiedziała i dotknęła kciukiem jego rozchylonych warg. – Zrobię ci kawę, a potem pomyślimy, czym się zająć.
– Jak sobie życzysz – odpowiedział chłopak z trudem. Dalia dłuższą chwilę nie oddalała się od niego, co sprawiało, że po prostu chciał ją złapać i zacząć ją namiętnie całować. Wiedział jednak, że takie działanie mogłoby się jej nie spodobać.
– Dokładnie. W porządku. Wolisz likier kawowy czy śmietankowy? A może oba? – kobieta odsunęła się i znów kręcąc biodrami podeszła do ekspresu, by zacząć robić kawę.
– W sumie może być sam śmietankowy – powiedział Hiacynt, siadając na krześle barowym. Zastanawiał się, co kochanka zrobi z jego szalikiem i przez myśl przebiegło mu kilka opcji. Każda z nich była na swój sposób bardzo podniecająca. Najpierw jednak zawiązała go sobie jak pasek na biodrach. Podejrzewał, że po to, aby o nim nie zapomnieć.
– Grosik za twoje myśli – Dalia obróciła twarz do chłopaka, nie przerywając przygotowywania napoju. Przyjrzała się jego przystojnej, zamyślonej twarzy. On spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się kącikiem ust.
– Zastanawiam się, co zrobisz z moim szalikiem – przyznał, patrząc jak uśmiech kobiety robi się bardziej drapieżny i kuszący. Zrobiła minę, jakby sama się nad tym zastanawiała i dla zwiększenia autentyczności postukała się palcem w podbródek.
– Hmm... – mruknęła przeciągle. – Najprawdopodobniej cię nim zwiążę albo przywiążę do krzesła. Jeśli oczywiście wyrazisz na to zgodę.
– Strasznie mnie to kręci, więc już teraz mogę się na to zgodzić – Hiacynt uśmiechnął się szeroko. Potrzeba pocałowania Dalii wzrosła dwukrotnie, więc zagryzł wargi, żeby się powstrzymać.
– Niezmiernie mnie to cieszy... Oj, kwiatuszku, coś cię dręczy, że takie miny robisz? – zapytała kobieta niby troskliwym tonem, który bardziej zabrzmiał, jakby był złośliwy.
– Chcę cię całować... Nie rozumiem o co chodzi, nigdy nie miałem takiego parcia na to.
– Cieszy mnie, że przy mnie odkryłeś, jak przyjemne to może być. Ale nie pocałuję cię. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Skoro robię ci kawę z alkoholem, to musisz zostać u mnie na noc. Więc mamy dużo czasu... Nie musimy się spieszyć – powiedziała kusząco i podeszła do niego, stawiając przed nim kubek z parującą kawą. – Smacznego.
– Dzięki – powiedział i przychylił się do napoju, który powąchał ze skupioną miną.
– Chyba masz jakiś fetysz wąchania. Niemal zawsze wąchasz to, co ci przygotuję – zaśmiała się Dalia, opierając dłoń na biodrze.
– Wiesz, coś w tym jest. Lubię ładne zapachy. Chociaż można powiedzieć, że to niemęskie – powiedział i w odpowiedzi usłyszał głośne prychnięcie. – O co chodzi?
– Nie lubię podziału na męskie i kobiece. Gdy podrywam mężczyzn, wielokrotnie słyszę różne seksistowskie komentarze pod moim adresem, że powinnam być grzeczniejsza, bo kobiety muszą być uległe, a to zawsze mężczyźni muszą grać pierwsze skrzypce w związku. Gówno prawda, za przeproszeniem – Dalia była tak obruszona, że sięgnęła po kieliszek i nalała sobie likieru, który wypiła jednym siorbnięciem. Chłopak czuł, że chce powiedzieć coś jeszcze, więc wstrzymał się z odpowiedzią. – Gdyby tacy faceci mnie nie brzydzili, to mogliby odkryć, jak łatwo mogłabym ich zdominować. I byliby zachwyceni, gdybym wzięła ich od tyłu! Uch, niektórzy faceci tak się boją i nie mają pojęcia, jakie to dla nich jest przyjemne. Boją się tego, że okażą się niemęscy, bo ulegają, bo to oni się wypinają, bo to jest niby dla nich uwłaczające. Phi! A w sumie... Jak zobaczyłam ciebie, to pomyślałam, że pięknie będziesz wyglądał, tak czekając na to, aż cię wezmę... Jesteś taki śliczny... I wydaje mi się, że intuicyjnie cię wyczułam, że dla ciebie nie byłby to problem.
Kobieta wzruszyła ramionami i spojrzała na Hiacynta, który patrzył na nią z uwielbieniem. Widać było, że jej krótka przemowa go zatkała, ale nie wiedziała, dlaczego on wpatruje się w nią, jak w obrazek. Podniosła pytająco brew, czekając na jakąś odpowiedź.
– Jesteś wspaniała – powiedział prosto, co wręcz zawstydziło Dalię. – Po prostu cudowna.
– Co cię tak naszło? – zapytała zaskoczona.
– Sam nie wiem. Po prostu masz rację z tym podziałem. A raczej z tym, że tego podziału nie powinno być. Wcześniej myślałem, że tak musi być, bo tak mnie wychowano i taka była dla mnie normalność. Ale przy tobie... Jest inaczej. No i spodobało mi się, że nazwałaś mnie ślicznym, to strasznie urocze – zaśmiał się. Dalia uśmiechnęła się i podeszła do niego, żeby dać mu lekkiego buziaka w usta. Podekscytowało go to, więc jak się odsuwała, to przysunął się do niej, prosząc niemo o kolejnego całusa. Ona tylko dotknęła palcem czubka jego nosa.
– Ty jesteś uroczy. Ale pij swoją kawę – skinęła głową, patrząc na ledwo ruszony napój.
– Ach, oczywiście – Hiacynt zreflektował się i napił się dosyć słodkiej kawy. Nuta alkoholu smakowała mu dziwnie, ale jednocześnie bardzo przyjemnie. – Może wymyśliłaś już, co będziemy robić?
– Jaki niecierpliwy! – zaśmiała się i pokręciła głową. – No dobrze. Może najpierw mi powiedz, czy masz ochotę na coś konkretnego.
– Chciałbym sprawić przyjemność tobie – powiedział natychmiast po zadaniu pytania. – Czuję się nieco zobowiązany, chociaż bardziej po prostu tego chcę. Lubię pieścić.
– Świetnie! Więc mnie popieścisz. Co ty na to, żebyś był w tym czasie związany? Żeby nie było ci zbyt łatwo. Pewnie zdolny chłopak jesteś, więc sobie poradzisz.
– Bardzo kuszący pomysł... – zamruczał i napił się kawy. Pomyślał, że powinien wypić jeszcze jedną, żeby mógł wytrzymać całą noc. – A... Hm...
– Tak? – Dalia uśmiechnęła się słodko, widząc, jak chłopak nagle stał się onieśmielony. Domyślała się, jaki temat chce poruszyć, ale nie chciała mu tego ułatwić. Wolała, żeby sam to powiedział.
– Bo wspominałaś o seksie... Że, wiesz... Ty mnie...
– Wspominałam, owszem... – odpowiedziała tylko, patrząc, jak policzki Hiacynta robią się różowe.
– Chodzi o anal – wydusił wreszcie, po kilku porządnych łykach kawy dla kurażu.
– Co z nim? – zapytała, jakby nie wiedziała, do czego on dąży.
– Dzisiaj chciałabyś spróbować...? Bo ja mógłbym i to chętnie. Jestem ciekawy, jak to jest.
– Jeszcze za wcześnie. Następnym razem, może... Ale musisz się na to przygotować. Seks w pupę nie zawsze wychodzi spontanicznie. Musisz być świadomy, że nie musi się udać za pierwszym razem. Nie wiadomo, czy w ogóle spodoba ci się dotykanie w tamtym miejscu. Ale będziemy próbować – powiedziała niemal czule, patrząc, jak Hiacynt kończy swoją kawę. Kobieta czuła, że rośnie jej potrzeba, aby pocałować te słodkie, wąskie usta.
– W porządku, rozumiem to... Więc po prostu daj mi znać, ja się wtedy przygotuję – uśmiechnął się, wpatrując się w kochankę. Ona odpowiedziała mu tym samym i na kilka sekund się zamyśliła. Rozważała, czy powinna już go zabrać do sypialni, czy jeszcze nie. Popatrzyła na jego błyszczące, oczy, w których widziała nieme błaganie i zrozumiała, że już pora.
– Poczekaj momencik, ubiorę się w coś... Wygodniejszego – powiedziała Dalia i dała chłopakowi długiego i mocnego całusa w usta, w taki sposób, żeby nie przerodził się w pocałunek. Jej samej trudno się było powstrzymać, ale mimo wszystko po odsunięciu się od niego uśmiechnęła się czule i przesunęła dłonią po jego gładkim policzku.
– Jasne, poczekam.
Hiacynt obserwował z przyjemnością jak kobieta odchodzi bujając biodrami. Zaczął zastanawiać, co go czeka. Czy Dalia przyjdzie w lateksowym kostiumie? A może w skórzanym gorsecie? W jego głowie pojawiały się różne możliwości, zwłaszcza, że zamknął oczy. Mimowolnie jego fantazje zaczynały sięgać coraz dalej, więc czuł, że napięcie w nim rośnie. Wiedział, że powinien się opanować, ale było to niesamowicie trudne. Tym bardziej, że nawet nie dostał żadnej przystawki. Ta myśl jednak nieco go rozbawiła, bo to, co wydarzyło się ostatnio można byłoby nazwać przystawką. Może nawet pierwszym daniem...?
– Jaki rozmarzony – powiedziała ciepło Dalia, a chłopak gwałtownie otworzył oczy i popatrzył na kobietę. Nie spodziewał się takiego stroju... – Jak ci się podobam?
– Wow... – szepnął krótko przyglądając się jej dokładnie. Miała na sobie półprzeźroczystą, koronkową koszulę nocną, która bardzo mocno podkreślała jej piersi o ślicznych, ciemnych sutkach. Jej apetyczne, krągłe kształty były okryte cienką warstewką tkaniny, przez którą było widać całe jej nagie ciało i ciemne włosy łonowe.
– Domyślam się, że to potwierdzenie – zaśmiała się i podeszła do chłopaka. Widząc jego pożądliwe spojrzenie wzięła go za rękę i leciutko pociągnęła. – Chodź ze mną...
Poprowadziła go w kierunku swojej sypialni i przed drzwiami się zatrzymała. Spojrzała w oczy chłopaka i widząc w nich pewność otworzyła skrzydło i zaprosiła gościa do środka. On wszedł i rozejrzał się, a na widok jego miny Dalia omal nie parsknęła śmiechem. Wiedziała, że jej sypialnia jest imponująca...
Ściany były wyłożone ciemnymi drewnianymi panelami, których kolor odpowiadał meblom. Łóżko miało czerwony, skromny baldachim na czterech, drewnianych kolumnach, gdzie na jednej z nich zawiązany był błękitny szalik Hiacynta. W kącie pokoju stał dziwny mebel, który w pierwszej chwili skojarzył się Hiacyntowi z kobietą leżącą na boku, ponieważ był bardzo krągły, z jednej strony krągłość była wyższa, z drugiej niższa, a pomiędzy nimi było wgłębienie. Podszedł do mebla i dotknął tkaniny, którą był obity, zauważając, że mebel jest stosunkowo niski, bo wyższe „wzgórze” nie sięgało mu nawet do krocza.
– Co to jest? – zapytał wskazując na mebel, a Dalia zaśmiała się cicho. Chłopak zawstydził się odrobinę, czując się trochę, jak ignorant.
– Fotel tantryczny. Co prawda tantry nie uprawiam, ale ten fotel jest cudowny. Doskonale się sprawdza przy seksie... Chociaż drzemki i czytanie na nim to też super sprawa – powiedziała kobieta, podchodząc do Hiacynta. – Zapoznaj się z nim, bo trochę czasu na nim spędzisz...
– Och... Jest piękny – przyznał i popatrzył na Dalię. – Czy teraz mnie wreszcie pocałujesz...?
– Słodki kwiatuszek... – westchnęła, obejmując go ramionami w pasie. – Możesz rozpuścić włosy?
– Ach, tak – potwierdził i ściągnął gumkę z włosów, które rzęsiście opadły mu na kark i policzki. Dalia westchnęła z rozkoszą i wplotła dłoń w tę jedwabistą czuprynę, przytrzymując dłonią kark chłopaka. Nigdy nie sądziła, że takie półdługie włosy będą ją podniecać. Oddech Hiacynta zrobił się cięższy, zdradzając jego pragnienie. – Proszę, już...
Kobieta uśmiechnęła się i zbliżyła się do jego ust. Głęboki i czuły pocałunek zawsze był dla niej obowiązkową bazą. Uwielbiała się całować i robiła to świetnie. Zamknęła oczy i cmoknęła łagodnie jego wargi, po czym ujęła tę dolną w swoje i zassała leciutko. Następnie to samo zrobiła z górną wargą i obwiodła obie czubkiem języka, słuchając jak spomiędzy nich wydobywa się rozkoszne westchnięcie. Przeczesała palcami włosy chłopaka i chwyciła je w garść, po czym łagodnie odchyliła jego głowę, uważnie obserwując przy tym jego twarz. Wydawał się zadowolony więc przesunęła językiem od dołu jego szyi, aż do jego żuchwy, po czym lekko przygryzła jego ucho. Hiacynt aż jęknął, więc kontynuowała pieszczoty ucha, wodząc czubkiem języka po małżowinie. Obejmując go, czuła, że aż wstrząsają nim dreszcze. Strasznie jej się to podobało. Widziała, że jego usta same się rozwierają, ale głowa nie mogła zdecydować czy błagać o więcej, czy może o coś zupełnie innego. Przycisnęła do niego biodra, chcąc sprawdzić, czy ma erekcję i nie zawiodła się, gdy wyczuła gorące wybrzuszenie. Strasznie ją kusiło, żeby uścisnąć go na powitanie, ale powstrzymała się i zamiast tego złapała go za jędrny pośladek, który był mocno napięty z podniecenia. Wreszcie przychyliła się do jego ust i pocałowała go bardzo wolno i głęboko. On znów jęknął i jego kolana ugięły się lekko, ale Dalia przytrzymała go zdecydowanie. Całowała go rozkosznie, pieszcząc jego język swoim i mieszając ich smaki. Po krótkiej chwili zorientowała się, że cisza jej przeszkadza, więc łagodnie przerwała pocałunek, ku wielkiemu niezadowoleniu Hiacynta i podeszła do małej szafki, na której stał laptop. Włączyła go, kliknęła kilka razy i z głośników popłynęła seksowna, elektroniczna muzyka. Chłopak nie był jakimś wielkim fanem takich gatunków, ale musiał przyznać, że ten wolny, nastrojowy bit bardzo przypadł mu do gustu.
– Rozbieraj się... – zażądała Dalia, powoli bujając biodrami w rytm muzyki. – Nie musisz robić striptizu, ale po prostu chcę popatrzeć, jak robisz się coraz bardziej nagi...
Hiacynt uśmiechnął się łagodnie i ściągnął z siebie bluzę, a potem koszulkę. Zauważył, że kobieta intensywnie przygląda się jego klatce piersiowej, a potem zjeżdża na dół, na kości biodrowe i porządne wybrzuszenie na spodniach. Wyglądała tak, jakby chciała podejść i po prostu go złapać, ale wiedział, że nie może tego zrobić. Mogłaby, ale wtedy skończyłaby się cała zabawa. Dlatego tylko popatrzył na nią znacząco i ściągnął z siebie spodnie, razem ze skarpetkami, mimo wszystko zostawiając na sobie bokserki biodrówki. Wszystko odłożył w jedno miejsce i miał podejść do Dalii, ale ona zatrzymała go gestem ręki. Przyjrzała mu się bardzo dokładnie, wzrok zatrzymując wyjątkowo długo, na bieliźnie, która ciasno opinała jego naprężonego penisa. Wskazała na niego i ruszyła palcem w dół, przez co Hiacynt popatrzył na nią z żartobliwą nieufnością i ściągnął z siebie bieliznę. Wtedy do niego podeszła i pociągnęła go za rękę, żeby przysiadł na wyższej części fotela. Znów chwyciła jego włosy w garść i pociągnęła lekko, żeby odchylił głowę. Ponowiła pocałunek, tym razem od razu głęboko, zwinnie poruszając językiem we wnętrzu ust chłopaka. Do pieszczoty wykorzystywała całą swoją jamę ustną, włącznie z zębami, którymi lekko przygryzała wargi chłopaka. Pomrukiwała rozkosznie, czując, że jej podniecenie bardzo szybko rośnie. Bardzo chciała przejść już do rzeczy, ale jednocześnie nie chciała się spieszyć, więc w wyrazie frustracji przesunęła paznokciami po plecach chłopaka, który na ten gest jęknął głośno. Otworzyła szybko oczy, ale zauważyła, że na jego twarzy maluje się rozkosz, więc ponowiła ruch, tym razem drapiąc obiema dłońmi. Znów jęknął z przyjemnością, więc złapała jego włosy i odchyliła jego głowę w bok, żeby przyssać się do jego szyi. Zaczęła całować ją, lizać, przesuwając językiem wzdłuż, aż wreszcie zaczęła podgryzać. Hiacynt był zachwycony, więc połączyła to z drapaniem po plecach, żałując, że nie ma więcej rąk, żeby pieścić tego słodkiego chłopca.
– Chcę... Chcę cię dotknąć... – wyszeptał niecierpliwie. – Proszę, pozwól mi...
– Jeszcze chwilkę... – odpowiedziała Dalia, chociaż sama była już niemal na skraju wytrzymałości. – Powiedz, co chciałbyś mi zrobić...
– Chcę cię pieścić... – szepnął, ale widząc, że kobiecie taki opis nie wystarczy, zaczerpnął głęboko powietrza. – Chcę cię posmakować... Polizać cię, pocałować w drugie wargi. Chcę, żeby twoje soki spłynęły do moich ust, żebyś po prostu... Dosiadła moją twarz...
– Och tak... Tak zrobimy... Co jeszcze?
– Mogłabyś potem... – chłopak przełknął ślinę, gdy Dalia przysunęła się do niego i dorodnymi piersiami zaczęła ocierać się o jego klatkę piersiową, tak, że czuł jej sterczące sutki. – Moglibyśmy się pieścić jednocześnie... Ja bym grzecznie leżał i lizał twoją cipkę, a Ty byś wzięła mnie do ust...
– Strasznie mi się podoba, jak mówisz słowo „cipka” – szepnęła kobieta, czując, że wyjątkowo chyba będzie musiała się pospieszyć. – Coś jeszcze ci chodzi po głowie...?
– W sumie tak... Potem... Potem mogłabyś po prostu dosiąść mnie. Nadziać się na mnie... Objąć mnie swoją cipką... Chcę poczuć cię od środka. Pozwolisz mi na to...? – Hiacynt zapytał o to wręcz niewinnym tonem, co totalnie rozbroiło Dalię.
– Oczywiście... Dobrze... – powiedziała i odetchnęła. – Połóż się na fotelu tak, żebyś głowę miał tam, gdzie siedzisz teraz.
– Tak jest – chłopak uśmiechnął się i wykonał polecenie, odchylając głowę. Oglądanie Dalii z takiej perspektywy było bardzo podniecające, zwłaszcza, że patrzył na nią od dołu. Kobieta zagryzła wargi i stanęła nad jego głową, twarzą do jego stóp i lekko zgięła kolana, żeby przysunąć swoje krocze do ust chłopaka. – Jaka piękna...
– Mimo, że włochata? – zaśmiała się. – Ale dziękuję.
– Twoje włoski są rozkoszne – skomentował, patrząc na nią spomiędzy jej nóg.
– No już, zamknij się – powiedziała czule i opuściła się jeszcze niżej, tak, żeby mógł natychmiast zabrać się za pieszczoty.
Hiacynt zamknął oczy i przesunął językiem po jej wilgotnych wargach z rozkosznym pomrukiem. Wiedział, że nie musi się spieszyć, ale nie umiał się powstrzymać i zaczął szybkimi ruchami pieścić jej łechtaczkę, liżąc ją wzdłuż. Co jakiś czas próbował ją zasysać, ale była tak mała, że było to niemal niemożliwe. Słyszał, że Dalia pomrukuje rozkosznie, co było dla niego sygnałem, że robi to dobrze. Bez większego problemu wsunął jej język do pochwy, wyraźnie czując jej kwaskowaty smak. Była lepsza niż kawa, lepsza niż likier, lepsza, niż cokolwiek, co smakował w życiu. Lizał ją z pasją, nie krępując się i wydając przy tym mlaskające odgłosy, jakby delektował się najlepszym daniem, w restauracji, nie bacząc na innych klientów. Położył dłonie na jej udach, żeby przypadkiem mu nie uciekła. Zrobił to zupełnie odruchowo, zapominając, że to nie on ma tutaj władzę. Ale mimo to, Dalia nie protestowała. Znów skupił się na łechtaczce, którą lizał we wszystkie możliwe strony, starając się naciskać na nią z całą siłą mięśnia języka. Nie sądził, że łaskotanie włosów na czubku nosa będzie takie przyjemne... Tym bardziej, że dzięki włoskom czuł dokładniej jej naturalny zapach. Dalia stwierdziła, że mu to trochę utrudni i zaczęła się poruszać, uciekając jego językowi, a jednocześnie wręcz masturbując się o jego twarz. Z początku wykonywała drobne ruchy, ale potem stały się one podłużne i tylko słuchała, jak Hiacynt pojękuje, próbując ją jednocześnie złapać językiem. Gdy wreszcie udało mu się wsunąć go do środka, to zaczęła się poruszać w górę i w dół, nabijając się łagodnie na jego gorący język. Było to na tyle przyjemne, że zaczęła pojękiwać głośniej, więc chcąc sobie zatkać usta pochyliła się nisko, podpierając ręce o podłogę. Była zaledwie kilka centymetrów od penisa i trudno było jej się powstrzymać przed rozpoczęciem pieszczot. Natychmiast wysunęła język i zaczęła go oblizywać, pozostawiając na nim bardzo dużo śliny. Szczególnie skupiała się na główce, by po krótkiej chwili mogła jej się gładko wsunąć do ust. Usłyszała stłumione jęknięcie, więc uśmiechnęła się i wsunęła sobie penisa głębiej do ust, żeby ssać go z przyjemnością. Miał cudowny smak, lekko słony, ale jednocześnie jakby nieco słodki. Dalia czuła, że chłopak ją pieści, ale mimo uczucia przyjemności, nie mogła się na nim skupić na tyle, aby dojść. Zawsze miała tak, że bardziej skupiała się na dawanych pieszczotach. Wsunęła go sobie głęboko i zamruczała, żeby delikatnie poczuł wibracje jej głosu. Dzięki temu uzyskała kolejny jęk, więc w nagrodę zaczęła poruszać głową w górę i w dół, aby jej zaciśnięte wargi dokładnie obejmowały i pieściły penisa. Dalia żałowała, że ta pozycja była niewygodna, bo nogi szybko jej się męczyły. Gdyby osiadła całą siłą na twarzy Hiacynta, z pewnością by go udusiła. Więc bez ostrzeżenia podniosła się i popatrzyła na jego czerwoną, zdezorientowaną twarz. Po cofnięciu się za fotel, przychyliła się do niego i zlizała swój śluz z jego policzka bliżej nosa, po czym pocałowała go głęboko, żeby jeszcze wyraźniej poczuć swój smak i jednocześnie zmieszać ze smakiem penisa, który miała na języku.
– Wybacz, że się tak spieszę, ale naprawdę się za tobą stęskniłam... – powiedziała szczerze, co sprawiło, że Hiacynt uśmiechnął się błogo. Podeszła do niego, stanęła na wysokości jego bioder i przestąpiła przez niego, ale zamiast od razu się opuścić, naśliniła palce i zaczęła się przed nim pieścić, najpierw zaczynając od masowania łechtaczki.
– Wiesz... Ja mógłbym to zrobić... – powiedział nieśmiało, ale ona tylko uśmiechnęła się kręcąc głową.
– Wiem, ale wolę ci dać mały pokaz... – szepnęła i wsunęła w siebie od razu dwa palce, wydając z siebie cichy pomruk. Poruszała nimi powoli, masturbując się przed chłopakiem, który tylko łykał ślinę ze zniecierpliwieniem. Wiedział, że jak go dosiądzie, to nie wytrzyma zbyt długo.
– Pragnę cię... – Hiacynt nie umiał się powstrzymać przed powiedzeniem tego i poruszył niecierpliwie biodrami. Na te słowa Dalia wsunęła w siebie palce jeszcze głębiej i jęknęła cicho. Wysunęła je z siebie, rozsuwając je, żeby trochę dokładniej się rozciągnąć.
– Ja ciebie również... I teraz cię posiądę... – odpowiedziała i przykucnęła, ujmując dłonią penisa chłopaka. Opuściła się nisko, ale zanim wsunęła w siebie jego penisa, przesunęła nim po swoich wargach i powolutku wpuściła go do środka. Opadała na nim powoli, czując to cudowne uczucie wypełnienia, którego nie dało się niczym innym zastąpić. Wysunęła go prawie całego, po czym znów opadła i usiadła na jego biodrach, rozkoszując się naciskiem na najgłębsze partie swojego wnętrza.
– Jesteś taka gorąca w środku... – szepnął i położył dłonie na jej udach, przesuwając nimi w górę, żeby trochę odsłonić jej piękne ciało. Chciał też zobaczyć, jak ich ciała się łączą, chciał zobaczyć, jak mieszają się włosy łonowe, jego jaśniejsze, nieco rudawe, jej zupełnie czarne.
– Wiem... Dobrze mnie rozgrzałeś... – przyznała i zaczęła poruszać się w przód i w tył, zupełnie tak, jakby jechała konno. Dłonie dla wygody oparła na klatce piersiowej chłopaka, a jednocześnie po to, żeby mieć nad nim trochę władzy.
– Starałem się... Ale jesteś tak cudownie mokra i ciasna, że obawiam się, że nie wytrzymam długo... – powiedział z lekkim zawstydzeniem, ale ona, nie przerywając ruchów biodrami nachyliła się i cmoknęła go w usta.
– Nie szkodzi... – wyszeptała do jego ust, po czym odchyliła się mocniej do tyłu, przenosząc dłonie za siebie. Rozsunęła szeroko uda, żeby dać chłopakowi pełny wgląd do tego, co się dzieje między nimi.
Hiacynt widząc to jęknął i zmrużył oczy, gdy ujrzał, jak penis przesuwa się między wargami jej labii. Jego podniecenie skoczyło i czuł, że jeśli Dalia zacznie poruszać się szybciej, to dojdzie natychmiastowo. Spojrzał więc w jej twarz z przerażeniem, ale ona tylko uśmiechnęła się i zaczęła się poruszać wręcz gwałtownie. Jej też sprawiało to ogromną przyjemność, więc żeby popędzić swój orgazm, szybko oblizała palce i zaczęła okrężnymi ruchami masować swoją łechtaczkę. Nie liczyła na to, że zdąży przed Hiacyntem, zwłaszcza, że widziała rozkosz malującą się na jego twarzy. Chłopak odchylił głowę i zaczął głośno jęczeć, uzupełniając biodrami ruchy Dalii. Potrzebował dojść, potrzebował wypełnić kobietę po samo dno, więc zagryzł wargę i mamrotał, że się zbliża. Reakcja kochanki była nieoczekiwana, ponieważ zeszła z niego, usiadła tuż za jego kroczem i mocno złapała jego penisa w szybko naślinioną dłoń. Poruszała nią intensywnie, wręcz szaleńczo, aby jak najszybciej doprowadzić chłopaka do orgazmu. Ścisk ręki był mocniejszy, niż pochwy, więc Dalia nie musiała czekać długo, aby wyczuć, że penis zaczyna pulsować. Skierowała go w górę, żeby cała sperma wystrzeliła na klatkę piersiową Hiacynta. I tak się stało, mleczne nasienie wystrzeliło cienkim strumieniem w kierunku brzucha chłopaka, przyozdabiając go, jak farba nieuważnie chlapnięta przez malarza na akcie. Dalia uśmiechnęła się zwycięsko widząc, że chłopak zamarł w bezruchu, skupiając się całym sobą na silnym orgazmie. Puściła go, gdy przestał tryskać i tylko pulsował, powoli mięknąc.
– Wyglądasz teraz tak, jakbyś był przyozdobiony lukrem... – powiedziała, gdy tylko tempo oddechu chłopaka się unormowało.
– W końcu niezłe ze mnie ciacho – odpowiedział, na co kobieta roześmiała się radośnie. – Mogłabyś to ze mnie zlizać...
– Hm, dziękuję, spasuje. Ale mogę tobie podawać na paluszku, co ty na to? – zapytała, podnosząc brew. Hiacynt odrobinę się zmieszał, ale popatrzył na Dalię i doszedł do wniosku, że nawet to może być seksowne.
Skinął głową i popatrzył, jak kobieta zbiera palcem spermę z jego brzucha i kieruje palec w jego kierunku, na co on grzecznie otworzył usta. Wsunęła palec, czując na nim jego miękki język i po plecach przebiegł jej rozkoszny dreszcz. Czuła, że chłopak ssie mocno i pieści ją, zupełnie tak, jakby wkładała mu do ust coś innego. Z lekkim trudem wyciągnęła palec i nabrała kolejną porcję nasienia, którą Hiacynt ponownie zlizał, patrząc jej przy tym głęboko w oczy, szeroko otwierając swoje. Na koniec lekko przygryzł, na co Dalia podniosła brew i wyjęła palec z jego ust.
– To było zaskakująco przyjemne – przyznał nieśmiało chłopak.
– Oj tak... Dobrze ci to poszło. Hm... Może później wykorzystamy mój strap-on do czegoś podobnego...? – zapytała z nadzieją. Hiacynt zarumienił się lekko.
– Chciałbym... – powiedział szeptem, spuszczając wzrok. – Zrób ze mną, co tylko chcesz...
– Oj wierz mi, że zrobię...
Jak Ci się podobało?