Barbara (III)
30 lipca 2019
Barbara
41 min
Niedzielny poranek objawił się u Basi lekkim szumem i uczuciem ciężkości w głowie. W ustach czuła nieznośną suchość.
Za dużo alkoholu wczoraj – pomyślała, szukając szklanki z wodą, którą zwykła stawiać na szafce przy łóżku każdego dnia.
Może jednak nie byłam aż tak pijana – przemknęło jej przez myśl. Chłodna woda przyniosła orzeźwienie i ulgę. Powoli, zaczęły jej przemykać przed oczami obrazy z wczorajszej nocy. Drinki, muzyka, pożądliwe dłonie, gorące usta kochanków, wzwiedzione, gorące członki, wreszcie finał kiedy wspólnie z Jagodą zaspokajały Krzysztofa.
„Wiem, że nie będziesz chciał przerwać tej gry” - dźwięczało jej w uszach. Czy naprawdę ona to powiedziała? Czy naprawdę tak myślała?
Co ja wyprawiam? Jak rozwydrzona gówniara – ciężar myśli coraz mocniej przytłaczał jej głowę do poduszki. Wczoraj wszystko wydawało się proste, a dziś bała się konsekwencji tej przygody. Odruchowo sięgnęła dłonią w kierunku leżącego obok męża. Poczuła jak jego palce reagują na dotyk. Mąż odwzajemnił uścisk. Znów ulga. Krzysztof powoli odwrócił się w jej stronę. Przez dłuższą chwilę patrzyli sobie w oczy, jakby próbując zgłębić nawzajem swoje myśli. Poczuła dłoń Krzysztofa na swoich włosach. Gładził ją leniwie. W pewnym momencie jeden kosmyk włosów połaskotał ją w policzek. Było jakoś inaczej. Basia sięgnęła dłonią i po chwili wiedziała co było nie tak. Jej włosy były posklejane i sztywne. Wiedziała, że to nasienie Adama. Wiedziała, że Krzysztof też to wie. To odkrycie i fakt, że jej mężowi zdawało się to nie przeszkadzać spowodowały jakby delikatne mrowienie w kroczu. Dotarło do niej, że wrócili do domu wykończeni. Gdy opadły emocje, zmęczenie było tak duże, że żadne z nich nie pomyślało o prysznicu. Była coraz bardziej świadoma obecności licznych śladów szalonej nocy na swoim ciele. Krzysztof, którego oczy płonęły coraz bardziej, złapał palcami zaschnięty kosmyk włosów i zaczął nim jeździć po jej policzkach i po wargach. Mimowolnie uchyliła usta. Wysunęła czubek języka.
Co ja robię? Co on robi? – myślała coraz bardziej podniecona. Mój mąż rozpala mnie włosami, na których pozostały ślady mojego kochanka – nie dowierzała Basia. Nie była pewna, ale miała wrażenie, że poczuła ten smak. Smak, który wypełnił jej usta ubiegłej nocy. Coraz mocniej przysuwała swoje ciało w kierunku męża. W końcu poczuła na pępku coś gorącego i twardego.
- Czy ciebie naprawdę to podnieca? To, że zachowywałam się wczoraj jak niewyżyta suka? A może tu chodzi o to, że też mogłeś zabawić się z inną? – w końcu odezwała się Basia.
Krzysztof przez chwilę nie odpowiadał. Kontynuował za to lubieżną zabawę kosmykiem jej włosów.
- Basiu, nie wiem jak to powiedzieć żebyś mnie dobrze zrozumiała - wydusił w końcu z siebie. – To, co zaszło wczoraj było najbardziej szaloną i podniecającą rzeczą jaką przeżyłem kiedykolwiek. – Nie chodzi tu o Jagodę – dodał szybko. – Chociaż nie da się ukryć, że było bardzo ekscytujące pieprzyć twoją najlepszą kumpelę, w twojej obecności. Jednak nie o to chodzi – podkreślił jeszcze raz.
Basia słuchała go z rosnącą ciekawością. Jej dłoń, zaczęła leniwie pieścić sterczącego członka, który po chwili odwdzięczył się coraz intensywniej wypływającymi kroplami śluzu. Krzysztof zamruczał z zadowolenia.
- Chodzi o to, że nie wyobrażałem sobie wcześniej, że można przeżyć coś tak podniecającego, jak obraz własnej, ukochanej żony przeżywającej orgazm z innym facetem. Myślałem, że tego nie zniosę. Fantazjowałem o tym, ale byłem pewny, że ta zabawa skończy się co najwyżej dużą traumą – kontynuował, jakby usprawiedliwiając się.
- Okazało się jednak, że było to najbardziej niesamowite doznanie erotyczne jakie przeżyłem i pewnie zdziwisz się, tym co teraz usłyszysz, ale… chciałbym, żeby to nie był ostatni raz.
Po tych słowach Krzysztofa zapadła chwila ciszy, przerywana tylko ich głębokimi oddechami. Krzysiek czuł, że Basia głęboko przeżywa jego słowa. Nie był pewien jej reakcji. Dłoń pieszcząca członka na chwilę zamarła w bezruchu. Ich oczy znowu się spotkały.
- Czy ty mówisz poważnie? Naprawdę chcesz żebym się dalej zabawiała z Robertem i Adamem? – z niedowierzaniem w głosie wyszeptała Basia.
- Nie, nie chodzi o Roberta i Adama, chociaż wydawało mi się, że obydwaj dogodzili tobie aż miło. Podniecający jest sam fakt, że jest inny mężczyzna. Nie musi to być konkretnie Robert ani Adam. Zresztą, nie chciałbym aby to przekształciło się w jakiś rodzaj związku – szybko wyjaśnił. Tylko seks. Tylko przygoda, bez angażowania się w dłuższą znajomość. Jeśli chodzi o twoje uczucia to dalej jestem cholernie zazdrosny – coraz szybciej wyjaśniał swoje fantazje Krzysztof.
Poczuł jak dłoń Basi znowu zaczyna się przesuwać po jego fiucie.
- Zaraz, wyjaśnij mi jeszcze raz – dopytywała się z coraz większymi wypiekami na twarzy. – Nie przeszkadza ci, że obcy facet mnie przeleci, ale przeszkadzałoby ci gdybym się z nim zaprzyjaźniła?
Jej mina wyrażała zdziwienie i zaciekawienie. Krzysztof bał się trochę, że zabrnął za daleko. Obawiał się reakcji żony na dalsze obnażanie własnych fantazji.
- Basiu, to nie do końca tak – lawirował. - To nie działa w taki sposób, że mi nie przeszkadza, albo przeszkadza. Chodzi o swego rodzaju erotyczną grę. I ja naprawdę jestem o ciebie zazdrosny – dodał szybko. – Tylko, że ta zazdrość, gdy patrzę na takie sceny jak ostatniej nocy, daje mi potężnego kopa. To jest trochę jak silna używka. Wiem, że to niebezpieczne, ale cholernie uzależniające – wyrzucił z siebie.
Basia nie wyglądała na przekonaną. Cały czas szukała spojrzenia Krzysztofa, jakby chciała wyczytać więcej z oczu. Z drugiej strony, było to bardzo śmiałe wyznanie i rozumiała, że musiało go to kosztować sporo odwagi. Tym więcej, że rozmowa odbywa się w trakcie porannego kaca, kiedy człowiek z reguły jest bardziej krytyczny i skłonny do wyrzutów sumienia. Ostatnie wybryki można było zwalić na karb fantazji podpartych sporą dawką alkoholu, ale dzisiejsza rozmowa utwierdzała ją w przekonaniu, że jej mąż traktuje sprawę serio.
- Od dawna masz takie fantazje? Jak to się zaczęło? – wyszeptała cicho.
- Tak na serio, to chyba od czasu tej naszej pierwszej przygody. Wiesz, gdy ten zalany przystojniaczek próbował się do ciebie dobierać – westchnął Krzysztof – Na początku byłem zazdrosny i wkurzony, ale szybko zacząłem odczuwać podniecenie, które… zwyciężyło. Potem to już samo poszło. Zacząłem się interesować tematem. Okazało się, że w sieci jest sporo filmów, zdjęć, opowiadań. Wiele z nich pokrywało się z moimi fantazjami. - Zresztą… sama wiesz. Przecież oglądałaś, wtedy w nocy. Przed naszą ostatnią przygodą. – wyłożył karty na stół.
- Ty wiesz!? Podglądałeś?! Straszny z ciebie drań! – syknęła Basia. Krzysztof poczuł drażniącą pustkę na swoim członku, gdy zabrakło ciepłych palców żony.
- Basiu, wybacz. Nie chciałem ciebie zaskoczyć. Bałem się, że jak się przyznam wcześniej, to możesz się speszyć, że pojawią się wyrzuty sumienia i nic nie wyjdzie z naszych weekendowych planów.
- Swoją drogą, był to bardzo ekscytujący widok. No i jak ten ogórek smakował na śniadanie - zażartował.
- Przestań wariacie natychmiast. Nie pogrążaj mnie bardziej. Przez ostatnie kilka dni zrobiłam więcej szalonych i zakazanych rzeczy niż przez całe swoje życie. Ba, chyba więcej niż wydarzyło się w tej rodzinie od pokoleń!
Krzysztof z satysfakcją odnotował, że palce Basi znowu zajmują się jego męskością.
- Opowiedz mi więc, co takiego podniecającego oglądałeś ostatnio – wyszeptała mu do ucha.
- Może po prostu pokażę? – odpowiedział jej mąż wskazując głową na leżącego na stoliku laptopa.
Basia skinęła tylko głową z aprobatą. Krzysiek przyniósł komputer do łóżka i włączył go. Po załadowaniu systemu kliknął na ikonkę przeglądarki internetowej. Dość szybko, jakby zawstydzony, rozwinął menu ulubionych. Basia zdążyła tylko zauważyć, że menu jest dość długie. Muszę się temu kiedyś przyjrzeć – pomyślała. W międzyczasie, Krzysztof zalogował się na stronę. Xhamster – trzeba zapamiętać – notowała w pamięci Basia, czując wypieki na twarzy. Ulubione filmy – coraz lepiej, ekscytowała się. Zauważyła, że jest tego sporo. Kiedy on zdążył to wszystko obejrzeć? – zastanawiała się.
Krzysztof uruchomił pierwszy film. Większość z nich, było typowymi, amatorskimi produkcjami o długości kilku minut. Basia z satysfakcją zauważyła, że większość bohaterek tych filmów, to raczej szczupłe i drobne brunetki, jak ona. Oglądali obydwoje w milczeniu. Jej dłoń cały czas leniwie pieściła członka, który, co kilka chwil wypluwał z siebie kolejne krople śluzu. Krzysztof, czasem dotykał jej piersi, chociaż zajmowała go obsługa komputera. W większości filmów kobiety uprawiały ostry seks z dobrze obdarzonymi mężczyznami, często czarnymi. Często również seks kończył się wytryskiem w pochwie. Basia odnotowała, że dość często, po tym finale, osoba filmująca przekazywała kamerę kochankowi i sama wkraczała do akcji. Jej nie kończące się zdumienie wywoływały sceny, w których owi mężowie namiętnie wylizywali ociekające spermą kochanków krocza swoich żon. Widziała już coś podobnego gdy zaspokajała się w nocy, jednak nie spodziewała się, że jej mąż będzie miał tego typu filmy w ulubionych. Regularnie przewijały się też sceny seksu grupowego, kiedy kilku, lub kilkunastu facetów masakrowało swoimi członkami jedną kobietę. Dla odmiany sporo też było kobiecej dominacji. Wszystkie miały wspólny mianownik – ociekały ostrym i mokrym seksem, gdzie mąż, jeśli takowy się pojawiał, pełnił raczej rolę widza niż bohatera i często pozostawał niezaspokojony. Oczywiście, domyślała się, że wiele z tych produkcji jest zwyczajnie zaaranżowanych przez zawodowych aktorów. Niektóre jednak wyglądąły zupełnie tak, jakby były kręcone przez amatorów w ich sypialniach.
- To cię kręci? Chciałbyś nakręcić taki film ze mną w roli głównej? I później zaspokoić mnie ustami? Gdy będę pełna nasienia obcych mężczyzn? Moja rozkosz najważniejsza? Byłbyś w stanie patrzeć na moje orgazmy? I wytrzymałbyś jeśli byłabym zbyt zaspokojona żeby obsłużyć jeszcze ciebie? – zapytała w końcu z błyszczącymi oczami i wypiekami na twarzy.
Krzysztof nie umiał odpowiedzieć. Skinął tylko lekko głową.
- A po wszystkim wyprawiamy dzieci do szkoły, jemy śniadania, obiady, kolacje, robimy razem zakupy? Jakby nigdy, nic? – oczy Basi płonęły gdy zadawała te pytania.
Krzysiek nie odkrył jeszcze ostatniej karty. Zamiast odpowiedzi sięgnął do szuflady szafki nocnej, z której wyjął jakiś drobiazg. Basia dostrzegła tylko, że Krzysiek wkłada kartę pamięci do komputera. Po chwili na wyświetlaczu pojawił się widok na pokój i kanapę. Znajomy pokój i znajoma kanapa. Film był niezłej jakości. Brakowało oczywiście zbliżeń, ale można było zobaczyć przebieg całej orgietki. Basia nie była w stanie wydusić słowa. Kobiety na filmie wyprawiały rzeczy niemoralne i wręcz niewyobrażalne. Gdy patrzyła na siebie jęczącą, przeklinającą i miotającą się w kolejnych spazmach rozkoszy, jej oddech przyspieszał. Pod koniec pojawił się jej mąż. Wydawał się jakiś taki… mniejszy i mniej męski niż dobrze zbudowani, samczy i kipiący testosteronem kochankowie. Dziwne pomyślała. Krzysiek zawsze wydawał się jej być męskim, zaradnym przystojniakiem. Teraz wydawał się jej zagubionym chłopcem. Może to efekt czegoś nowego, wcześniej nieznanego? – zastanawiała się. Kochała go oczywiście, ale coraz natarczywiej dobijały się do jej głowy myśli o twardych, ostrych facetach, którzy dadzą jej rozkosz, jakiej wcześniej nie zaznała. Taką jak ostatniej nocy. Wiedziała już, że od jej decyzji będzie zależało wiele. Czy wejdzie w ten gorący i wyuzdany mrok?
Gdy film skończył się zapadła drażniąca cisza przerywana tylko ich przyspieszonymi oddechami. Krzysztof reagował coraz szybszym sapaniem na jej dotyk. Wiedziała, że jest na krawędzi. Odrobinę przyspieszyła. Ciało męża zaczęło się wyginać w łuk. Obserwowała jak mięśnie brzucha zaczynają kurczyć się w charakterystyczny sposób.
- Nie tak prędko mężusiu! – jej słowa podziałały jak zimny prysznic. Zupełnie bez ostrzeżenia zabrała dłoń z pulsującego już członka. Krzysztof czuł jak sperma kipi w jego jądrach. Z czubka członka wypłynęła niewielka stróżka nasienia. Reszta, powoli przestawała wrzeć.
Spełnienia! Chcę spełnienia! – rozpaczliwie wręcz domagał się Krzysztof.
- Basiu, proszę! Nie dręcz mnie! Błagam! – sapał próbując naprowadzić jej dłoń z powrotem na miejsce.
- Przecież sam mówiłeś. Moja rozkosz na pierwszym miejscu, a już zachowujesz się jak typowy samiec – wyszeptała mu do ucha żona.
Patrzył z nadzieją, jak jej usta zjeżdżają w dół. Objęła wargami czubek członka, patrząc mu w oczy. Pociąg pełen spermy znowu ruszył ze stacji i zaczął przyspieszać. Basia jednak oblizała go tylko kilka razy. Cmoknęła w czubek i delikatnie położyła na podbrzuszu.
- Na dziś starczy tego dobrego. Pokaż teraz jak kochasz swoją Basię – rozkazała rozchylając nogi.
Krzysztof spojrzał na nią mętnym wzrokiem. Oddałby teraz chyba wszystko za wytrysk, za ulgę. Wiedział, że wystarczyłoby kilka razy ruszyć dłonią i nic nie powstrzyma spełnienia.
Przegryzł wargę. Jego fantazje działy się właśnie na żywo. Brał w nich udział. Przed nim leżała jego żona. Jej różowa cipka i wewnętrzna strona ud cały czas pokryte były zaschniętym nasieniem Roberta. Ostatkiem silnej woli powstrzymał się i z pewną rezygnacją zanurkował pomiędzy nogi Basi.
Jej jęk zwiastował, że była już mocno podniecona. Przycisnęła jego głowę do krocza.
- Liż mnie! Liż tą pizdę! – rozkazywała. – Czujesz jak smakuje? Czujesz to? – sapała coraz mniej wyraźnym głosem.
Krzysztof czuł to. Czuł, że smakowała inaczej. Była bardziej mokra, jakby rozpulchniona i pełna obcego zapachu. Mimo to lizał zapamiętale, co przyniosło piorunujący efekt. Ciało Basi zaczęło drżeć coraz mocniej. Jej cipka była już tak mocno przyciśnięta do jego twarzy, że miał trudności ze złapaniem oddechu.
- Aaaaaaaaaaaaa – jej orgazm objawił się niemal zwierzęcym wyciem.
Krzysiek czuł, jak na jego palcach, które wcześniej w nią wsunął zaciskają się spazmatycznie mięśnie. Trwało to dłuższą chwilę. Basia pociągnęła jego głowę do góry. Szybkim ruchem przyssała się do niego ustami. Pocałunek był długi, mokry i namiętny.
- Zasłużyłeś na nagrodę – szepnęła mu do ucha. Wykonała przyzwalający ruch biodrami.
Poczuła jak członek męża wślizguje się w jej wilgotną szparkę. Basia miała jednak plan na dalszą zabawę.
- Wyobraź sobie, że jak się teraz spuścisz, to opadnie z ciebie całe to napięcie. Może pojawią się wyrzuty sumienia? Może już nie będziesz chciał żeby twoja Basia była dalej niegrzeczna?
Krzysiek spojrzał jej w oczy zdezorientowany. O co jej chodzi? Znowu czuł to narastające rozpieranie w kroczu.
- Przecież chcesz być zawsze gotowy do zaspokajania swojej żony? Nieprawdaż? Chcesz się więc pozbyć tego rozkosznego, seksualnego napięcia?
Pchnięcia ustały. Krzysiek z niemal fizycznym bólem wysunął członka z gorącej pochwy. Położył się na plecach i mętnym wzrokiem spoglądał w sufit. Pragnął tylko i wyłącznie jednego. Natychmiastowego wytrysku.
- Grzeczny chłopak. Co powiesz na taką umowę, że najbliższa nagroda powiedzmy… we wtorek.
Wtorek! Do Krzyśka dotarło to dopiero po chwili. We wtorek, Basia miała umówione spotkanie.
- Więc… jesteś zainteresowana kontynuowaniem tej przygody? – spojrzał na nią niepewnym wzrokiem.
- Nie wiem jeszcze. Zastanowię się – stanowczym tonem odpowiedziała jego żona wstając z łóżka.
- Tylko żadnej masturbacji mój drogi – spojrzała groźnym wzrokiem. – Następnym razem chcę dostać od ciebie naprawdę solidny ładunek. - Idę pod prysznic – dodała jeszcze oglądając się na męża.
Było jej go trochę szkoda. Wyglądał jak zbity pies. Leżał z tym sterczącym kutasem. Basia nie chciała go dręczyć. Miała tylko ochotę sprawdzić jak bardzo zaangażował się w tą fantazję. Chciała mieć pewność, że Krzysiek na pewno jest zdecydowany na pewne poświęcenia i uległość, jeśli zdecyduje się to kontynuować.
W końcu, sam tego chciał – pomyślała z uśmiechem odkręcając ciepłą wodę.
W końcu, sam tego chciałem – pomyślał Krzysztof, patrząc z rezygnacją na swojego wiotczejącego kutasa.
Resztę dnia spędzili na czynnościach raczej tradycyjnych. Krzysztof odebrał dzieci od dziadków. Zjedli wspólny obiad, a popołudnie i wieczór zleciały szybko przed telewizorem. Krzysztof liczył na coś wieczorem, jednak Basia cmoknęła go tylko w policzek na dobranoc. Wymówiła się zmęczeniem.
W sumie, trudno się dziwić – pomyślał zasypiając.
Poniedziałkowy poranek powitał Krzyśka potężną, poranną erekcją, która pojawiła się wcześniej niż zwykle. Krzysiek miał wrażenie, że męczyła go przez większość nocy.
Nagroda we wtorek – przypomniał sobie słowa Basi. Jaka nagroda? Czy znowu do czegoś dojdzie? Czy może tylko się z nim droczy i będą się po prostu kochać jak wcześniej. Miał cholerną ochotę rzucić się teraz na Basię, taką śpiącą i ciepłą. Wiedział, że doszedłby w minutę. Chciał uwolnić tą kulę narastającą w jądrach. Postanowił jednak wytrzymać do wtorku. Będzie co ma być.
W poniedziałek, Basia była w pracy trochę rozkojarzona. Rano dostała sms od Jagody, że musi wziąć kilka dni urlopu. Sprawy rodzinne. Basia uśmiechnęła się pod nosem. Jagoda nie dała rady. Wymiękła. Szkoda. Może jeszcze coś z tego będzie, jak zrobi sobie kilkudniową przerwę. Pewnie chciała uniknąć tego spotkania we wtorek. Dzień upłynął raczej normalnie z kilkoma przerywnikami, które nie pozwoliły Basi zapomnieć o historii, w którą się uwikłała.
Koło południa telefon na jej biurku zadzwonił.
- Pani Basiu, dzwoni niejaki pan Robert Wolski. Chciałby z panią rozmawiać celem potwierdzenia jutrzejszego spotkania – dobiegł ją głos recepcjonistki.
Basia wpadła w panikę. Przez chwilę nie wiedziała co robić.
- Pani Basiu… mogę połączyć rozmowę? – dopytywała się recepcjonistka.
- Pani Aniu, proszę przekazać, że nie mogę teraz rozmawiać, oraz że spotkanie jest aktualne o dziesiątej – Basia szukała wyjścia z sytuacji. Nie czuła się gotowa na tą rozmowę.
Jeszcze chwilę dochodziła do siebie po tej rozmowie, kiedy nieoczekiwanie do jej pokoju wpadł dyrektor.
- Pani Basiu, co się dzieje? Klient nie może się do pani dodzwonić. Zresztą, nieważne, dałem mu do pani komórkę. Pamięta pani o spotkaniu jutro? – spoglądał na nią badawczo.
- Pani Basiu, jest pani tam? Już mamy poniedziałek? – zaczął żartować przełożony widząc kompletne zaskoczenie i dezorientację na jej twarzy.
Dyrektor był postawnym, lekko otyłym facetem w wieku pięćdziesięciu czterech lat. Na co dzień służbista i karierowicz. Rzadko zdarzało mu się przejawiać poczucie humoru.
Co za menda – pomyślała gdy dotarło do niej wszystko, co się zdarzyło. Z drugiej strony – pozyskanie dużej firmy jako klienta banku było ważne. W końcu po to się tu spotykali codziennie żeby załatwiać takie sprawy.
- Tak panie dyrektorze. Już dobrze. Byłam trochę zajęta i zdarzyło się kilka rzeczy na raz. Oczywiście, że pamiętam o spotkaniu.
Jeszcze dobrze nie przebrzmiały jej słowa, kiedy z torebki dobiegł ją odgłos wiadomości. Przez chwilę nie miała odwagi sięgnąć po telefon.
Robert! – na wyświetlaczu pojawił się znajomy numer.
„Cześć Basia! Mam nadzieję, że nie czujesz się źle z tym, co zaszło. Ja i Adam jesteśmy zachwyceni. Jeśli jednak Ty uważasz, że sprawy zaszły za daleko, to zrozumiemy. Wyślemy na spotkanie głównego księgowego i po sprawie. Jeśli tak wolisz, to odpisz cokolwiek. Jeśli będzie brak odpowiedzi, to widzimy się jutro. Pozdrów Jagodę. Robert”.
Basia przez najbliższe pół godziny trzymała telefon w drżącej dłoni. Jej palce napisały krótkie – „może lepiej to zakończmy” i tocząc wewnętrzną walkę wpatrywała się w ikonkę wysyłania wiadomości.
Kurwa, co się ze mną dzieje? Ja tego chcę, mój maż tego chce, to na cholerę mam ciągle te wyrzuty sumienia? Ostrożnie, żeby przypadkiem nie wysłać odpowiedzi, skasowała tekst wiadomości i zdecydowanym ruchem schowała komórkę do torebki.
- Pieprzyć! – szepnęła do siebie. – Dosłownie i w przenośni – dodała w myślach.
Po chwili jednak jeszcze raz sięgnęła po telefon. Napisała krótką wiadomość do męża.
„Kochanie, podjedź dziś o 16 pod bank jeśli możesz. Chciałabym z Tobą skoczyć na zakupy. Całuję. Basia.”
Krzysztof był całkowicie zaskoczony wiadomością. Nie pamiętał kiedy robili razem jakieś zakupy. Czasem w weekendy wyskakiwali do galerii handlowej, ale w tygodniu to się nie zdarzało. Nie wiedział co myśleć, ale potwierdził krótkim „ok”, że będzie i wrócił do swoich obowiązków, co było dość trudne, bo jego myśli ciągle krążyły wokół wydarzeń z ostatnich dni. Zanim wyszedł do biura obejrzał jeszcze raz film nakręcony w sobotę. Miał wrażenie, że dosłownie rozerwie mu jądra z podniecenia. Czuł się jak nałogowy palacz, który nie ma papierosa przy porannej kawie, a jednocześnie czuje znajomy zapach dymu. Zapach drażniący każdy zmysł.
Dzień jakoś zleciał. Koło szesnastej Krzysiek, siedzący w samochodzie przed bankiem dojrzał sylwetkę swojej żony. Pomachał jej z daleka. Basia pocałowała go na powitanie o wiele mocniej niż zwykle.
- Lećmy do galerii. Muszę zrobić kilka zakupów. Podjedziemy twoim czy moim? – zapytała.
- Możemy moim. Co takiego pilnego musisz kupić, że aż ściągnęłaś mnie na te zakupy? Chyba jesteśmy zgodni co do tego, jakie masło kupujemy? – zażartował Krzysiek. – Oczywiście, bardzo to miłe, tylko jestem trochę zaskoczony – dodał jeszcze prostując swój żarcik.
- Krzysiu, powiedz mi, kto lepiej oceni czy kobieta dobrze wygląda, jeśli nie kochający mąż? – Basia puściła do niego oko.
- Jasne, jasne, ale czy my mamy jakąś okazję, gdzieś wychodzimy? – Krzysztof jeszcze nie rozumiał.
- Nie wiem gdzie ty jutro wychodzisz, ale ja wychodzę… do pracy. Mam jutro bardzo ważne dla banku i… dla mnie, spotkanie. Czyżbyś zapomniał?
Krzysztofa zatkało. Tego się nie spodziewał w najśmielszych snach. Jego żona proponowała mu wspólne zakupy ciuchów na… potencjalną randkę.
- Przecież tego właśnie chciałeś? Nieprawdaż? Jeśli chcesz się wycofać, to powiedz i zakończmy to szybko – spojrzała mu badawczo w oczy.
Krzysiek wpatrywał się tępo w kierownicę. Czy tego chciał? Czy naprawdę? To wszystko fajnie wyglądało na ekranie komputera, czy po kilku drinkach, ale teraz, po południu, siedząc w samochodzie trochę walczył z myślami.
- Krzysztof?! – wyrwała go z zamyślenia Basia. – Ja nie wiem czy do czegoś dojdzie. Bądź co bądź, będzie to spotkanie służbowe, rano, w banku. Jednak… chciałabym dobrze wyglądać. Chyba o to chodzi w tej… zabawie?
Spojrzał na nią. Była piękna jak zawsze. Przez tyle lat tego nie dostrzegał, albo też przeszedł nad tym do porządku dziennego i paradoksalnie, w momencie kiedy rozpoczęli niemoralną, niebezpieczną grę dostrzegł jak bardzo atrakcyjną kobietą była Basia. W dodatku, podjęła tą grę po mistrzowsku, dozując napięcie jak u Hitchcocka. Westchnął ciężko.
- Basiu, wszystko gra. Kocham cię, wiesz o tym?
Odpowiedziała lekkim skinięciem głowy i kolejnym pocałunkiem. Ciekawe czy jutro te usta będą całować innego mężczyznę – pomyślał jeszcze Krzysiek.
- No to ruszajmy na te zakupy.
Z początku wyobrażał sobie, że podjadą do najbliższego sex shopu, gdzie Basia zakupi jakąś przeźroczystą mini sukienkę, ale po chwili zreflektował się. Zakupiła oficjalną, aczkolwiek krótszą niż zwykle spódniczkę, opinający talię żakiecik i białą bluzeczkę, która wyglądała dość seksownie po rozpięciu górnych guzików. Najwięcej emocji wzbudziły zakupy bielizny. Krzysztof lubił raczej wyzywające, ostre kolory, ale Basia potrzebowała czegoś bardziej eleganckiego i pasującego do białej bluzki. Zdecydowała się na biały komplet, z lekko srebrzącym się kwiecistym motywem, jedynie na koronkowych figach czerwieniła się mała kokardka, dodająca całości smaczku i pikanterii.
- Jak myślisz kochanie, czy powinnam jutro założyć pończochy? – zapytała gdy zrobili sobie przerwę na kawę. Chyba dla starszej pani na oficjalnym spotkaniu pasowałyby bardziej takie klasyczne, z pasem? – kontynuowała z błyskiem w oku.
- Baśka, jakiej starszej pani? Co ty wygadujesz. Wyglądasz jak milion dolców i założę się, że większość facetów dzisiaj ma brudne myśli na twój widok. A jak założysz te cuda, które dziś kupiliśmy, to chyba cię z domu nie wypuszczę.
Wrócili się jeszcze raz do sklepu z bielizną, gdzie kompletu dopełnił pas i eleganckie, cieliste pończochy. Jednym słowem, miało być seksownie, ale i oficjalnie. Po zakupach wyskoczyli jeszcze na obiad i trzeba się już było spieszyć do domu. Dzieci miały do szkoły blisko i chodziły same, w jedną i drugą stronę, ale nie lubili gdy zostawały zbyt długo bez opieki. Wieczorem odrobinę siebie unikali. Było wiadomo, jakie tematy zaprzątają ich myśli, ale nie mieli zbytnio warunków do swobodnej rozmowy. Krzysiek próbował coś wskórać u Basi, przyciskając do jej tyłka wzwiedzionego członka, przy każdej, nadarzającej się okazji, ale ona podroczyła się z nim tylko chwilę i życząc przyjemnych snów odwróciła się na drugi bok.
We wtorek rano, jak zwykle, wstała przed swoim mężem. Przygotowała szybko kanapki dla dzieci i zajęła łazienkę. Przez chwilę stała naga patrząc się w lustro. To dziwne – pomyślała. Jeszcze niedawno była dla siebie krytyczna. Teraz jednak czuła się coraz atrakcyjniejsza. Zewsząd tylko komplementy. Od męża, od adoratorów. W lustrze spoglądała na nią kobieta promieniejąca. Basia zawsze miała dobrą figurę, jednak z wiekiem pojawiło się tu i ówdzie kilka fałdek, a na twarzy pierwsze zmarszczki. Dziś jej to jednak nie przeszkadzało. Gdy kończyła robić makijaż usłyszała pukanie do łazienki.
- Kochanie, długo będziesz? – zaspanym głosem dopytywał się Krzysiek.
- Chwila! – odpowiedziała patrząc na zegarek. Siódma trzydzieści. Dzieciaki miały do szkoły na dziewiątą, a Krzysiek pracował swoim rytmem. Basia musiała być w firmie o ósmej. Co prawda, jako osoba na kierowniczym stanowisku nie była rozliczana z czasu pracy zbyt skrupulatnie, ale wiedziała, że jej szef nie toleruje spóźnialstwa. Basia jeszcze raz spojrzała w lustro. Do boju dziewczyno – pomyślała i wyszła z łazienki.
Krzysiek sączył właśnie poranną kawę i dopiero po chwili spojrzał na żonę. Wyglądała oszałamiająco. Elegancko i seksownie jednocześnie. Strój wyglądał bardzo oficjalnie, jednak krótka spódniczka, w połączeniu z mocniejszym kolorem ust dodawały tego czegoś, co powodowało, że nie był w stanie oderwać wzroku od żony.
- To ja zbieram się do pracy – zakomunikowała zakładając buty na wysokim obcasie.
- Poczekaj, chwila – Krzysiek odstawił kawę i podszedł szybkim krokiem. – Naprawdę już idziesz? – naparł na nią ciałem. Poczuła w jego szortach coś twardego.
- Widzę, że komuś tu sperma uderza do głowy? – zaśmiała się cicho, bo słychać już było krzątaninę dzeci. - Krzysiek, bądź poważny. Spóźnię się do pracy.
Patrzył na nią mętnym wzrokiem.
- Dobrze. Wiem o co ci chodzi – westchnęła. - Posłuchaj. Idę do firmy. Mam spotkanie. Wiadomo z kim, ale jest to spotkanie biznesowe. Nie wiem czy dojdzie choćby do całusa.
Widząc tęskniące spojrzenie Krzyśka, szybko dodała – przecież nie wezmę cię ze sobą. Nie schowam cię w szafie na segregatory, ani pod biurkiem. Jeśli zdarzy się choćby uścisk dłoni, który będzie trochę bardziej czuły niż oficjalny, to będziesz pierwszą osobą, która się dowie. Obiecuję- dodała.
Cmoknęła go w policzek, zostawiając czerwony ślad szminki i zdecydowanym krokiem wyszła z domu.
- Tato, co na śniadanie!? – z letargu wyrwało go dopiero wołanie dzieciaków. Obowiązki wzywają - pomyślał Krzysiek z ciężkim westchnieniem.
Basia dojechała do firmy kilka minut po ósmej. Gdy szła do swojego gabinetu na piętrze, czuła na sobie ciekawe spojrzenia. Jej pracownicy też dostrzegli tą subtelną zmianę. Krótsza spódniczka i mocniejszy makijaż. Nawet ten stary cap, jej dyrektor zauważył.
- Pani Basiu, pięknie pani dziś wygląda. Proszę tak częściej, to od razu poczuję się młodziej – zażartował dyrektor, którego mijała na korytarzu.
Czyżby ten stary piernik ze mną flirtował. Spocony grubas – pomyślała zamykając za sobą drzwi gabinetu.
Czas do godziny dziesiątej ciągnął się niemiłosiernie powoli. Basia odczuwała coraz silniejsze nerwy. Wreszcie, kilka minut po wyznaczonej godzinie rozległ się telefon.
- Pani Basiu, ma pani gości. Dodam, że jest to dwóch bardzo przystojnych panów – powiedziała recepcjonistka konfidencjonalnym tonem.
Co ty powiesz mądralo. Przystojnych? Żebyś ty wiedziała co w spodniach mają, to by ci szczęka opadła – pomyślała nerwowo Basia. Po chwili drzwi otworzyły się. Dosłyszała jeszcze jak recepcjonistka przedstawia ją gościom.
- Pani Barbara Leszczyńska, zastępca dyrektora do spraw klienta biznesowego. Pani Basiu, panowie Robert Wolski i Adam Kovalski. Byli umówieni – zakończyła oficjalną formułkę.
Basia nie wiedziała co się z nią dzieje. Podała gościom dłoń na przywitanie. Recepcjonistka zapytała o poczęstunek. Po chwili przyszedł jeszcze dyrektor. Basia była mu trochę wdzięczna, bo kompletnie nie wiedziała co robić. Była w swoim fachu profesjonalistką, jednak to spotkanie okazało się zbyt dużym wyzwaniem i całkiem się pogubiła. Musiała jednak przez to przebrnąć. Trochę drżącym głosem zaprosiła wszystkich by usiedli przy niedużym stole konferencyjnym. Po chwili na blacie pojawiła się kawa, ciastka i teczki z umowami, które mieli podpisać. Dyrektor patrzył z zadowoleniem jak poszczególne dokumenty są przyozdabiane kompletem podpisów i pieczątek. Basia zaś nie mogła oderwać wzroku od Roberta, który ze stoickim spokojem podpisywał dokumenty, a pod stołem pocierał swoją nogą o jej łydkę.
- Pani Basiu, mam tu jedną wątpliwość. Chodzi o paragraf dziesiąty, trzecia linia. Niech pani nie wstaje, podejdę pokazać – wtrącił nagle Adam.
Podszedł do niej z tyłu. Pochylił się jakby chciał coś pokazać. Był blisko. Stanowczo zbyt blisko. Poczuła zapach jego perfum. Nieznacznym, niezauważalnym ruchem pogładził jej ramię przez bluzkę. Chyba nikt nie zauważył? – spanikowała Basia. Nieznaczny dotyk, zapach, absurdalność sytuacji spowodowały, że poczuła wilgoć w kroczu.
- O tutaj Pani Barbaro – Adam cały czas stał pochylony nad nią.
- Głupstwo panie Adamie, to literówka. Poprawimy i zaparafujemy – odpowiedziała szybko.
Dyrektor szczerzył się tylko w szerokim uśmiechu, patrząc jak coraz więcej dokumentów okraszonych kompletem podpisów ląduje w teczkach. Tak jak lubił – pełen profesjonalizm.
- Panowie, dziękuję za spotkanie. Mam nadzieję, że to początek owocnej współpracy. Muszę się już oddalić, ale oddaję panów w ręce najlepszego fachowca w banku. Jest dziś tylko do panów dyspozycji i na pewno będzie bardzo pomocna przy omawianiu szczegółów współpracy.
Za dyrektorem jeszcze nie zamknęły się dobrze drzwi, kiedy poczuła na szyi pożądliwe usta Adama.
- Adam co robisz? Ktoś może wejść, proszę… - w tym momencie zamknął jej usta pocałunkiem. Gwałtownym, namiętnym i nie znającym oporu. Czuła jego dłonie na wpychające się pod spódnicę.
Robert przestał drażnić jej nogę. Wstał i podszedł do drzwi. Przekręcił zamek.
- Panowie, co wy wyprawiacie? - dyszała Basia, powoli tracąc panowanie nad sobą.
Nie uzyskała żadnej odpowiedzi. Adam odwrócił ją bez zbędnych ceregieli i zadarł spódniczkę do góry. Jego oczom ukazał się apetyczny tyłeczek. Nawet nie zadawał sobie trudu ściąganiem fig. Odsunął je szybkim ruchem dłoni na bok i złapał swojego uwolnionego w międzyczasie kutasa, który prężył się już okazale. Splunął na niego i przesunął pomiędzy jej gorącymi, wilgotnymi wargami. Gdy poczuł, że znajduje się we właściwym miejscu, zatkał Basi usta dłonią i pchnął potężnie.
Jęknęła przeciągle. Zabolało. To był bardziej gwałt niż seks dwojga kochanków. Adam nie przejmował się tym za bardzo. Wykonywał zdecydowane pchnięcia, a pal znikający raz po raz w jej gorącym wnętrzu robił się coraz bardziej śliski i wilgotny. Basia zaczynała odczuwać przyjemność. Popatrzyła na Roberta. Z rozporka sterczała mu już okazała dzida. Zastawiał się chyba co robić. Adam zapamiętale posuwał ją od tyłu sapiąc i ciągnąc za włosy. Traktował ją jak tanią kurwę, ale Basi coraz bardziej to odpowiadało. Wystroiła się dla nich jak królewna. Wybierała ciuchy całe popołudnie, a oni po prostu biorą ją jak sukę i to w miejscu niemal publicznym. Bez gry wstępnej, tak po prostu, jak tanią dziwkę. Czuła klaśnięcia jąder Adama o swoje krocze. Rozkosz narastała. Robert podszedł z przodu usiadł na krześle i zamachał swoim żylastym prąciem przed jej ustami. Basia zaczęła ssać łapczywie.
Krzysztof! - nagle naszła ją myśl. Chciałby wiedzieć. Chciałby widzieć. Rozkosz przybierała na sile.
- Robert weź moją komórkę z biurka i zrób mi zdjęcie, proszę? – wysapała pomiędzy miażdżącymi jej pośladki pchnięciami Adama.
- Zdjęcie? Po cholerę, do albumu rodzinnego? – odpowiedział Robert, niezadowolony, że jej usta zostawiły członka bez pieszczot.
- Dla męża – Basia wyłożyła karty na stół.
Panowie spojrzeli na siebie z niedowierzaniem. Rytmiczne pchnięcia Adama ustały.
- Da męża?! – powiedzieli niemal równocześnie. Na ich twarzach zagościło spore zaskoczenie.
- Tak, dla męża! Pieprz mnie, skoro już zacząłeś –sama nie wiedziała skąd w niej tyle zdecydowania i wulgarności.
- No to pokażmy mężowi jak się traktuje damę – sapnął Adam i zaczął ją ruchać tak ostro i brutalnie, że wszystkie uczucia zaczęły się zlewać w jeden wir, wciągający ją coraz mocniej w otchłań wyuzdania i rozpusty.
- Uśmiech kochanie, do tego zdjęcia – kpiącym głosem powiedział Robert i zaczął. Najwięcej uwagi poświęcił jej twarzy, na której pojawiały się grymasy rozkoszy i bólu.
- Oooo tak, jeszcze jedno! Świetne! – z zadowoleniem spojrzał na wyświetlacz. Udało się uchwycić moment, w którym jego żylasta pała wysunęła się z ust Basi, jednak pozostała połączona połyskującą strużką śluzu i śliny.
- Jak mąż ma na imię? – zapytał.
- K.. rzyyy… siek – wysapała Basia, dobijana mocnymi pchnięciami do podbrzusza Roberta. – Co chcesz zrobić?
- W kontaktach zapisany jako Krzyś? Wyślę mu pozdrowienia od żony z pracy. Co ty na to?
Basia próbowała spojrzeć na niego wytrzeszczonymi z niedowierzania oczami, ale czym prędzej chwycił ją za włosy i wepchał kutasa głębiej w gardło.
- Przecież chcesz tego, prawda? Oboje tego chcecie najwyraźniej? Po co inaczej te zdjęcia? – dręczył ją pytaniami, na które nie mogła odpowiedzieć.
- To jak? – zapytał jeszcze raz wysuwając chuja z jej ust. Podniósł jej głowę do góry. – Ty to zrób – dodał z szatańskim błyskiem w oku, podsuwając jej telefon pod nos. Zdjęcie było już dodane, kontakt wybrany. Wystarczyło dotknąć wyświetlacza.
Pieprzyć! – Pomyślała Basia. W końcu temu ma służyć ta zabawa. Kutas w jej rozgrzanej cipie poczynał sobie śmiało. Cały zbieg okoliczności i wiszący w powietrzu testosteron, powodowały u niej coraz mocniejsze doznania. Wiedziała, że zaraz dojdzie. Czy chce, czy nie. Chciała. Pragnęła tego jak cholera. Byle tylko nie krzyczeć. Miała wrażenie, że wszyscy w banku podsłuchują
Wyciągnęła dłoń. Jej palec dotknął właściwej ikonki. Stało się.
- Damy mężowi chwilę. Może potem wyślemy mu następne.
Wiadomość od żony zastała Krzyśka u klienta. Omawiali właśnie kwestie modernizacji sieci komputerowej. Krzysztof nie miał za bardzo głowy do pracy, ale musiał się wziąć w garść. Nie można było przeżyć życia fantazją. Coś do gara trzeba włożyć – myślał, zadając zdawkowe pytania mające na celu uzyskanie jak najwięcej informacji o potrzebach klienta. Gdzieś, w głowie świtało mu, że już minęła dawno dziesiąta. Pewnie nic się ciekawego nie dzieje. Zresztą, co ciekawego może dziać się w banku? – pomyślał usiłując udawać zainteresowanie słowami klienta. Nawet nie odnotował wiadomości, której przybycie objawiło się cichym dźwiękiem i wibracją.
- Panie Krzyśku, wiadomość pan dostał – życzliwie podpowiedział klient, skinąwszy głową w kierunku leżącego na biurku telefonu.
- Tak, tak. Dziękuję. Pewnie nic ważnego – odparł Krzysztof, kontynuując monolog na temat przepustowości sieci. Dopiero po kilku sekundach dotarło do niego. Wiadomość! Może Basia!
Szybkim ruchem sięgnął po telefon. Faktycznie Basia. MMS? – pomyślał zdziwiony. Przez chwilę nie mógł dostrzec co przedstawia nadesłane zdjęcie. Dopiero po chwili, z gąszczu na ekranie wyczytał rysy swojej małżonki, której mina była cokolwiek ekstatyczna. Przed jej nosem dumnie prężył się połyskujący od śliny kutas. Krzysztof znał tego fiuta. Pamiętał go.
Po kilku sekundach przyszło kolejne zdjęcie. Tym razem tyłek w charakterystycznych majteczkach, obok których przeciskało się kolejne, spore przyrodzenie.
- Panie Krzyśku, coś cię stało? – zapytał klient, który ze zdumieniem obserwował, jak Krzysztof najpierw blednie z otwartymi ustami, a po chwili oblewa się czerwonym rumieńcem.
- Mam nadzieję, że nikt nie umarł? – próbował zażartować.
- Nie, nie, wszystko w porządku – szybko odparł Krzysztof, ale jego rozbiegane oczy nie były w stanie nawiązać kontaktu, bo przychodziły kolejne zdjęcia.
- Panie Mariuszu, ja bardzo przepraszam, ale wyszła taka osobista sprawa. Czy moglibyśmy dokończyć ten temat jutro? – wymamrotał niewyraźnym głosem Krzysiek. – Ja muszę coś pilnie załatwić – kontynuował patrząc na kolejne zdjęcia wyświetlające się przed jego oczami.
- Jasne, jeśli coś pilnego, to spotkajmy się jutro. Sprawa nie jest pilna, a widzę, że pan wie, czego potrzebujemy. Skoro to jakaś rzecz nie cierpiąca zwłoki – odpowiedział rozmówca Krzyśka, wstając z fotela i wyciągając dłoń na pożegnanie.
Krzysztof nawet nie wiedział jak i kiedy znalazł się w samochodzie. W międzyczasie dostał kilkanaście zdjęć, z których jednoznacznie wynikało, że jego żona uprawiała dziś seks z dwoma facetami.
Jego głowę nurtowało kilka kwestii. Kto robił zdjęcia? Czy jeden z nich? Czy ona im powiedziała? – mnóstwo niepewności pomieszanej ze skrajnym podnieceniem przetoczyło się przez Krzysztofa. Podjął szybką decyzję. Drżącym palcem dotknął ikonkę połączenia. Przyłożył smartfon do ucha oczekując w napięciu na to, czy żona odbierze. Jeden sygnał, potem drugi…
- Popatrz Basia, mąż dzwoni – z bezczelnym uśmieszkiem powiedział Robert, pakując jej jednocześnie kutasa głębiej w usta. – Chcesz pogadać? – zadał retoryczne pytanie, pchając się z okazałym fiutem.
- A może małżonek ma ochotę posłuchać? Sprawdźmy zatem czy spodoba mu się jak jego żona pozyskuje nowych klientów – Robert przesunął palcem po ekranie.
- Halo, Basia… - niepewnym głosem zaczął Krzysiek. Po drugiej stronie nikt nie odpowiedział. Było tylko słychać jakieś dziwne szelesty. Po chwili dotarły do niego charakterystyczne dźwięki. Dźwięki seksu.
- Ssij go mała, ssij, już niedługo – powiedział Robert na tyle głośno aby mieć pewność, że zostanie usłyszany. – Adam, jak się czujesz w tej ciasnej cipce? Wyglądasz jakbyś miał zaraz eksplodować. – kontynuował monolog.
- Uhhhhh, uhhhhh – wysapał Adam przyspieszając swoje i tak ostre ruchy.
Basia jęczała coraz głośniej. Krzysztof słuchał jak zahipnotyzowany. Nie był w stanie tego przerwać. Słyszał wszystko, co mówił Robert. Jego uszy wypełniały mlaszcząco, szeleszczące dźwięki, pomieszane z sapaniem i jękami.
Basi było już wszystko jedno, kto jej słucha, kto na nią patrzy i kto mógłby wejść do pokoju. Jej drobnym ciałem targnęły pierwsze spazmy orgazmu.
- Aaaaaaaaargh!!! – wydała z siebie stłumiony przez kutasa w ustach jęk. Robert przytrzymał ją, aby nie upadła. Adam złapał za biodra i ruchał w oszalałym tempie. Po chwili również wydał z siebie zwierzęcy jęk. Szczytował. Po kilku ostatnich pchnięciach wysunął swojego opadającego członka z gorącego wnętrza Basi. Spojrzał na zaczerwienione wargi, pomiędzy którymi pojawiła się charakterystyczna, biaława ciecz. Adam uśmiechnął się tylko i zdecydowanym ruchem przesunął majteczki Basi na swoje miejsce.
- Ciasteczko dla męża – zaśmiał się, wycierając z lubością członka o jej spódniczkę.
Robert również był już blisko. Szybko wysunął połyskującego od śliny i śluzu członka z ust Basi i kazał jej uklęknąć.
Co on chce zrobić? – wpadła w popłoch. Chyba nie ma zamiaru… - jej rozważanie przerwał silny strumień spermy uderzający o dekolt. Robert celował tak, aby większość nasienia spłynęła prosto pod biustonosz, ale przypadkiem, czy może celowo, kilka strzałów trafiło w białą bluzkę Basi.
- Ooooo tak Basiu, pięknie wyglądasz. Mężowi będzie się podobać.
Po tych słowach Roberta, połączenie zostało zerwane. Krzysztof został wyrwany z pełnego napięcia letargu. Po kilku sekundach przyszedł kolejny MMS. Na zdjęciu widoczna była biała, częściowo rozpięta bluzka, dekolt i biustonosz. Wszystko pokryte mokrymi plamami.
W biurze Basi atmosfera zaczęła opadać. Panowie szybko i sprawnie pozapinali rozporki. Przez chwilę panowało niezręczne milczenie. Basia wyciągnęła z torebki chusteczkę i próbowała zetrzeć wilgotne ślady z bluzki. Czuła też lepką wilgoć wypływającą z jej gorącego wnętrza na majteczki. Nagle dopadło ją wrażenie, że cały personel banku podsłuchuje przyczajony za drzwiami jej gabinetu. Jej twarz oblał natychmiast czerwony rumieniec.
Panowie obserwowali jej poczynania z rozbawieniem. W międzyczasie, Adam zdążył odblokować drzwi. Poza ciemniejszymi miejscami na białej bluzce i czerwonymi policzkami Basi nic nie wskazywało na to, że przed momentem, w pokoju rozegrała się krótka, spontaniczna orgietka.
- Taki sposób załatwiania interesów w banku to ja rozumiem – wesoło zagaił Robert rozsiadając się na kanapie.
Basia spuściła oczy. Sytuacja ją skrajnie podniecała, jednak teraz, po wszystkim dopadło ją poczucie wstydu i winy. Co zrobi Krzysztof?! – nurtowała ją coraz mocniej ta myśl. Szybko wzięła w dłoń telefon. Zaczęła przeglądać zdjęcia, które zostały wysłane do jej męża. Czy on na pewno jest na to gotowy?
- Basiu, zaskoczyłaś nas tym, że twój mąż o wszystkim wie. Mieliśmy ciebie za zagubioną mężatkę, a tu się okazuje, że jesteś całkiem zwariowaną kocicą – kontynuował monolog Robert. – Nie będę zaprzeczał, że podoba mi się ta sytuacja – dodał jeszcze.
- Jak myślisz Adam? - spojrzał pytająco na kolegę.
- Zdecydowanie Robert, zdecydowanie – padła konkretna odpowiedź.
- Widzisz Basiu, sytuacja jest taka, że chętnie kontynuowalibyśmy tą zabawę, może nawet w bardziej wyuzdany sposób, ale nasza misja tutaj w zasadzie jest wypełniona. Oddział już w pełni funkcjonuje, a my musimy przenieść się do Gdańska, gdzie otwieramy kolejną placówkę. Tam będziemy urzędować przez kolejne kilka miesięcy. Jesteśmy tu jeszcze dwa tygodnie. Chętnie się spotkamy zawsze, kiedy będziesz miała ochotę. Możesz też zabrać Jagodę. – Basia zauważyła błysk w oku Roberta.
- I męża, gdyby chciał popatrzeć na żywo. Pora na nas – dodał od niechcenia Adam.
Panowie tylko skinęli głowami na pożegnanie i drzwi gabinetu zamknęły się z cichym trzaskiem.
Basia kompletnie nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Jej krocze pulsowało podnieceniem i wilgocią. Z góry zaś, spływały na nią pokłady wyrzutów sumienia.
Rozległ się dźwięk telefonu. Krzysztof!!! – spojrzała na wyświetlacz ze strachem w oczach. Co ona ma mu powiedzieć? Właśnie dała się zerżnąć dwóm rasowym samcom, a ewidencja poszła w świat. Za późno na żale – pomyślała. W końcu to on mnie namawiał – przełamując resztki oporu odebrała telefon.
- Nic nie mów. Porozmawiamy w domu. Możesz teraz przyjechać? Ja się zwolnię, bo i tak nie jestem w stanie wysiedzieć – szybko wyrzuciła z siebie do słuchawki.
Chwila ciszy.
- Ok. Będę za 20-30 minut – odpowiedział Krzysztof.
Basia podniosła słuchawkę telefonu na biurku. Wybrała wewnętrzny.
- Panie dyrektorze, nie czuję się najlepiej, czy mogłabym się zwolnić szybciej? Jakoś wyczerpało mnie to spotkanie. Za dużo nerwów.
- Zadowoleni? Oczywiście, że byli zadowoleni. Tak, podpisali wszystko. Sprawa załatwiona – odpowiadała na pytania przełożonego.
Spróbowaliby być niezadowoleni – pomyślała czując mrowienie między nogami.
Dyrektor, najwyraźniej usatysfakcjonowany tym, co usłyszał nie oponował specjalnie. Basia szybko zgarnęła torebkę z biurka i wyszła z pokoju. Starała się przemknąć jak najszybciej, a i tak miała wrażenie, że wszyscy na nią patrzą, że wszyscy wiedzą.
Na złodzieju czapka gore – przeszło jej przez myśl, a nieznośny, czerwony rumieniec znowu zagościł na jej policzkach. Byle szybko do samochodu. Czuła jak wilgoć w jej majtkach przesiąka powoli i zaczyna spływać po wewnętrznej stronie uda. Szybciej! – poganiała się w myślach.
Z dużą ulgą zamknęła za sobą drzwi auta. Ruszyła z piskiem opon. Gdy dojechała do domu, na podjeździe stał już samochód Krzysztofa. Chwile zawahała się, po czym wysiadła i podeszła do drzwi wejściowych. Nie zdążyła nacisnąć klamki. Drzwi otworzyły się. Dostrzegła w półmroku holu błyszczące oczy męża. Przekroczyła próg.
Krzysztof czekał na Basię już od dobrych pięciu minut. Trząsł się cały z podniecenia i niepewności. Gdy tylko jego żona znalazła się wewnątrz, pchnął drzwi, zatrzaskując je z impetem i zdecydowanym ruchem przyciągnął ją do siebie. Ich usta połączyły się w gwałtownym pocałunku. Myśl, że przed chwilą oglądał te usta oblizujące z zapałem żylastego kutasa, wyzwoliła gigantyczne pokłady niekontrolowanego podniecenia. Wpychał swój język łapczywie pomiędzy czerwone wargi Basi, nie dając jej złapać tchu. Jego dłoń powędrowała pomiędzy nogi. Poczuł lepką wilgoć. Oderwał na chwilę usta od ust żony.
- Skończył w środku? Który? – wysapał chrapliwym szeptem Krzysztof.
- Adam – odpowiedziała krótko Basia patrząc z niepokojem w oczy męża. Wyglądał jak w amoku. Ręce mu latały na wszystkie strony. Dłonie były wilgotne od potu.
Krzysztof porwał żonę na ręce. Myślała, że niesie ją do sypialni, jednak Krzysiek był w stanie dojść tylko do salonu. Niezbyt delikatnie rzucił ją na kanapę. Ich usta znowu spotkały się w pocałunku. Basia czuła na swoich policzkach, na szyi lubieżny, gorący język swojego męża.
Czy to jeszcze mój mąż? – pomyślała. Czy może opętany seksem szaleniec?
Guziki bluzki rozleciały się wokół po gwałtownym szarpnięciu. Poczuła palce natarczywie mocujące się z zapięciem od biustonosza, który wkrótce ustąpił. Miseczki odlepiły się z mlaśnięciem od piersi pokrytych lepką, połyskującą wilgocią. Krzysztof spojrzał tylko szybko ze zrozumieniem. Jego wargi łapczywie zaczęły chwytać, na przemian lewy i prawy sutek. Basia westchnęła w przypływie nagłej przyjemności.
Gdy Krzysztof pieścił jej piersi, pracowicie je gryząc i liżąc, poczuła jak wielką ma teraz nad nim władzę. W tym momencie nie był już jej samcem alfa. Jego zadaniem było dać jej rozkosz. On się nie liczył. Przed oczami zawirowały jej wszystkie obrazki minionych dni. Męscy, kipiący testosteronem kochankowie, zachęty męża, aż wreszcie jego głowa, którą właśnie trzymała za włosy i dociskała w miarę rosnącego podniecenia do piersi. Piersi zaznaczonych przez prawdziwego, żylastego samca zdowbywcę. Popchała jego głowę niżej.
- Cipkę, liż mi cipkę – wysapała lubieżnym głosem.
Krzysztof nie dał się długo prosić. Jego twarz była czerwona od podniecenia i dzikiej żądzy. Szybkim ruchem zadarł do góry jej krótką spódniczkę. Uniosła się lekko do góry aby ułatwić mu zdjęcie majteczek, które również odkleiły się z lekkim mlaśnięciem od jej krocza. Po chwili jęknęła z zadowolenia, kiedy język męża znalazł drogę do łechtaczki.
Przeżywał nawałnice emocji. Mieszało mu się już podniecenie, upokorzenie i szaleństwo. Na twarzy czuł lepkość. Wiedział, że to nasienie kochanków. Jego piękna żona puściła się dziś jak rasowa kurwa. I jemu to nie przeszkadzało. Wprost przeciwnie. Kochał ją i szalał za nią. W wyobraźni widział ją otoczoną gąszczem kutasów tryskających spermą na wszystkie strony. Zatracony w tych perwersyjnych wizjach ocknął się dopiero kiedy jego głowa znalazła się w żelaznym uścisku drżących ud.
Aaaaaaaaaaaaa!!!! – Basia szczytowała podrygując bezładnie na kanapie. Po kilku gwałtownych szarpnięciach, uścisk jej ud zelżał. Krzysztof gorączkowo rozpinał rozporek. Gdy tylko jego nabrzmiały członek wydostał się ze spodni, jednym ruchem gwałtownie wszedł w rozgrzaną, pulsującą pochwę, rozpoczynając gwałtowne pchnięcia. Wiedział, że nie będzie to trwało długo.
Nie zdążyła jeszcze ochłonąć po kolejnym dziś orgazmie, kiedy poczuła jak penis Krzysztofa,, bez żadnego oporu wślizguje się do jej szparki. Prawdę powiedziawszy, po wcześniejszych doznaniach nie czuła zbyt wiele. Dziwne – pomyślała – jej mąż miał całkiem pokaźnego członka, który dostarczył jej nieraz sporo rokoszy. Teraz jednak myślała tylko o obcych kutasach, które wypełniały ją wcześniej. Czuła, męski, obcy zapach. Obcy!!! – to chyba był klucz do wszystkiego. Zasmakowała owocu zakazanego, który smakował lepiej niż owoc znany i smakujący zawsze tak samo. Dziwne – przeszło jej po raz kolejny przez myśl – dla tych obcych była uległą suką, a nad mężem miała coraz większą władzę.
Jego język zaczął natarczywie wpychać się między wargi. Gorący, sapiący oddech przypominał jej, że Krzysztof zaraz uwolni swoją spermę w jej wnętrzu. Nie czuła jednak znajomego smaku męża. Jej usta wypełniał smak nasienia kochanków.
-Taaaak, pieprz mnie… Adam – wyszeptała do ucha Krzysztofa, który spojrzał na nią z obłędem w oczach, czując wzbierające w jądrach nasienie.
- Lubisz to? Lubisz jak twoją żonkę pieprzą prawdziwi twardziele? Wiesz jak mi dzisiaj dogodzili? Traktowali mnie jak tanią dziwkę. I wiesz co? Podobało mi – szeptała lubieżnym głosem.
Krzysztof nic nie dopowiedział tylko przyspieszył swoje ruchy. Zaczął postękiwać coraz głośniej, a jego palce wpijały się brutalnie w piersi żony.
- Stój! Nie tak prędko – Basi zaświtał w głowie szatański plan. Gwałtownie cofnęła biodra. Kutas Krzysztofa zadyndał bezradnie, pulsując w powietrzu. Próbował wepchnąć go z powrotem, ale Basia zasłoniła dłonią wejście do pochwy. Jej mąż stęknął po raz kolejny, kiedy niewielka strużka nasienia wysączyła się z czubka penisa.
- W samą porę – powiedziała wpatrując się w niego błyszczącymi oczami. – Zadałam pytanie. Nie odpowiedziałeś – drugą dłonią pociągnęła do góry jego podbródek. Ich oczy spotkały się.
Krzysztof sprawiał wrażenie jakby został wyrwany z hipnozy. Patrzył na nią, jakby nie rozumiał co się wkoło niego dzieje.
- Basia, proszę, już nie wytrzymam, muszę dojść – szepnął tylko.
-Najpierw odpowiedz. Lubisz jak pieprzę się z prawdziwymi ogierami? Lubisz to? Chcesz żebym dalej to robiła? Z każdym twardym kutasem, na którego będę miała ochotę? – Basia sama była zaskoczona tym, co wygadywała i władczością swojej postawy. Przez chwilę miała poczucie, że się zagalopowała i zaraz czar pryśnie.
- Tak, uwielbiam kiedy zachowujesz się jak dziwka! Tak, uwielbiam kiedy pieprzysz się z innymi facetami – niespodziewanie odparł jej mąż. – Kocham cię – dodał jeszcze, spuszczając oczy.
Basia uśmiechnęła się. Jedną dłonią przyciągnęła jego usta do swoich, a drugą nakierowała członka na wejście do pochwy. Po niecałej minucie Krzysztof opadł na nią bezwładnie, drżąc z uwolnionej rozkoszy.
- Teraz mnie wyliż, do czysta! – Basia uśmiechnęła się jeszcze raz widząc zaskoczone spojrzenie męża.
W końcu to wszystko, to twój pomysł – dodała jeszcze w myślach spychając jego głowę niżej. Ja tylko dostosowałam się do proponowanych zasad – usprawiedliwiła się, czując ciepły język pracowicie zlizujący lepki bałagan wypływający z jej kobiecości.
Po kilku minutach milczenia i dochodzenia do siebie, Basia przerwała krępujące milczenie.
- Teraz, kiedy to się stało tak na serio, na trzeźwo, dalej Cię to kręci?
Krzysztof milczał. Jego głowa spoczywała na piersiach żony.
- Mówiłam, co mówiłam, bo to chciałeś słyszeć. Na tym polega ta fantazja? – upewniała się. – Kocham Cię cały czas – dodała. – Musisz jednak wiedzieć, że podoba mi się ta gra. Podoba mi się to, że jestem pieprzona jak suka, a potem adorowana przez ciebie jak bogini. Nie znałam siebie od tej strony.
- Krzysiek, powiedz coś.
- Zaskoczyłaś mnie trochę. Spodziewałem się, że może dojść do czegoś między tobą a nimi, ale nie pomyślałbym nawet się, że tak nagle, że w banku. No i to, co działo się teraz. Naprawdę nie pozwoliłabyś mi skończyć gdybym nie odpowiedział na to pytanie? – spoglądał badawczo w oczy żony.
- Na sto procent kochanie, na sto procent – odparła Basia. – Skoro chcesz się bawić w rogacza i hot wife, to musisz się liczyć z takimi rzeczami. Podoba mi się to! – dodała z błyskiem w oku.
Hot wife? Kiedy ona się tego nauczyła? Pomyślał
- Jasne. Chcę się w to bawić, tylko… boję się tylko… - Krzysztof powoli artykułował wyrazy. – O twoje uczucia. Nie wyobrażam sobie żebym mógł cię stracić.
- Krzysztof, to jest układ czysto seksualny. Sam to wymyśliłeś – spojrzała na niego oskarżycielsko. – Nie rzucę ciebie, nie będę wymykać się na randki. To są tylko sztywne kutasy. Fakt, cholernie apetyczne kutasy – dodała. – Jeśli kiedykolwiek zrobię to jeszcze z kimkolwiek, to tylko wtedy, jeśli ty będziesz to akceptował.
- Jasne – przytulił ją mocniej z ciężkim westchnięciem.
- Chcę jednak wyraźnie podkreślić. Nie spodziewałam się tego, ale podoba mi się ta zabawa. Wiedz, że jeśli będziesz chciał się w to dalej bawić, to ja będę się bawić… z dość dużym zaangażowaniem.
- Rozumiem. Mi… - zawiesił głos - też się podoba. Mam wątpliwości, ale kto by nie miał w takiej sytuacji – odpowiedział już bardziej zdecydowanym głosem Krzysztof.
- Moi sympatyczni koledzy niedługo wyjeżdżają. Raczej na stałe – mówiąc to patrzyła w oczy mężowi. Miała wrażenie, że pojawiła się w nich ulga.
- Jednak… - kontynuowała – mam dzwonić jeśli tylko poczuję chęć. A raczej poczuję- dodała cicho.
- No i wreszcie… , za dwa tygodnie panowie żegnają się z naszym miastem, więc nasza zabawa dobiegnie końca. Przynajmniej w tym gronie. Wspominali coś o pożegnalnym party. Mówili też, że… – Basia zawiesiła głos – mogę ciebie zabrać – dokończyła jednym tchem i wlepiła świdrujące spojrzenie w męża.
Spojrzenie i zaskoczona mina Krzysztofa były bezcenne.
- Tylko… - kontynuowała uwodzicielskie droczenie Basia - …tam może się dziać bardzo wiele. Nie wiem czy to zniesiesz. – cedziła uważnie każde słowo, obserwując reakcję męża.
- Zastanów się nad tym wszystkim na spokojnie. Powiedz mi jutro co myślisz w temacie dzwonienia i w temacie zaproszenia – Basia zdobyła się na bardzo konkretny ton. - A teraz kończmy tą orgię, bo za chwilę dzieciaki wracają ze szkoły. Wymownie spojrzała na wiszący na ścianie zegar. Wskazywał czternastą.
Na drugi dzień Basia nie zdążyła jeszcze dojechać do biura, kiedy z torebki dobiegł ją dźwięk przychodzącej wiadomości. Dziwne – pomyślała. Kto tak wcześnie?
Sięgnęła do torebki. Krzysztof? Czyżby coś się stało? Kliknęła na wiadomość - „1. Tak, 2. Tak.”
Wiedziała już, że to będą interesujące dwa tygodnie.
Jak Ci się podobało?