Barbara (I)
12 czerwca 2016
Barbara
33 min
Wchodząc do klubu czułem miękkość nóg, a moje serce waliło jak młot. Nie wiedziałem, że ta sytuacja dostarczy mi tylu emocji. Czy naprawdę nie wiedziałem? Powinienem wiedzieć i chyba jednak podświadomie wiedziałem, a przynajmniej podejrzewałem. Dyskoteka była ogromna i zatłoczona. Z kilku sal tanecznych zachodziło na siebie dudnienie basu o różnych częstotliwościach. Od starego rock and rolla, poprzez disco, po elektroniczną łupankę. Dla każdego coś miłego - pomyślałem. Moje oczy stopniowo przywykły do mroku, błyskających lamp, tłumu ludzi, który przepływał przez duży hol w kierunku sal, baru, toalet. I z powrotem. Jak w jakiejś fabryce. Gdzie ona jest? - pomyślałem z niepokojem. Jak ją teraz znaleźć w tym tłumie? – trochę spanikowałem. Gdzie jest moja żona? Moja żona, Basia, która weszła do tego klubu blisko czterdzieści minut wcześniej.
Tak! Weszła wcześniej. Dlaczego? – można zapytać. Otóż, nie pokłóciliśmy się. Nic z tych rzeczy. Był to element gry, która zaczęła się sporo wcześniej. Gry, która wykiełkowała w moich, a może naszych fantazjach jakiś rok temu. Dziś miał nastąpić wielki finał. Finał tej gry i fantazji. Nie ubiegajmy jednak faktów. Zacznijmy od początku.
Jakiś rok temu, a może wcześniej, na dość smętnym dancingu, na który wyciągnęli nas znajomi, patrzyłem z poirytowaniem jak jakiś kolega kolegi, który wcześniej za dużo wypił, tańczy z moją żoną próbując niezdarnie łapać ją za tyłek. Powinienem dać mu w mordę – pomyślałem wtedy przez chwilę. Jej zresztą należał się solidny opieprz, bo nie dość stanowczo odrzucała jego pijackie zaloty, sama nie będąc zbyt trzeźwą. Gdy w końcu udało im się złapać rytm, a jego dłoń spoczęła na upragnionym pośladku, zaczęli podrygiwać w tańcu. Parkiet nie był szczególnie pełny, bo impreza zmierzała nieuchronnie ku końcowi. Przy stolikach i w lożach tworzyły się grupki dopijających drinki imprezowiczów. W pewnym momencie nasze spojrzenia spotkały się. Moje i Basi. Dostrzegłem błysk w jej oku gdy wymienialiśmy się spojrzeniami. Puściła do mnie oko i uśmiechnęła się lubieżnie poprzez ramię adoratora, który nic nie robiąc sobie z mojej obecności kilka metrów obok, coraz śmielej przyciągał jej łono do swojego krocza, trzymając za tyłek. Jej oczy zdawały się mówić – Twoja żona, matka twoich dzieci, która pracuje, gotuje, pierze, dalej jest atrakcyjną kobietą, na którą lecą faceci. Poczułem wtedy coś więcej niż złość. Powoli spłynęło na mnie podniecenie i zainteresowanie. Poprzez ukłucia zazdrości poczułem jak rozpala się we mnie ognik, który, wydawało się, zgasł już kilka lat temu. Patrzyłem na atrakcyjną, szczupłą czterdziestolatkę. Ubrana była w czarne, obcisłe spodnie, połyskującą, srebrzystą bluzkę z dekoltem i wysokie, czarne, szpile. Tak, to naprawdę moja żona. To ta kobieta, dla której wiele lat temu straciłem głowę. Dalej jest piękna i seksowna. Może teraz trochę inaczej. Jest bardziej elegancka. Na twarzy pojawiło się kilka zmarszczek. Nie, nie jest tylko piękna. Jest piękniejsza niż kiedykolwiek! To dlaczego pieprzysz się z nią raz w miesiącu? – zadałem sobie pytanie. Dlaczego tak rzadko wyznajecie sobie miłość? Dlaczego nie prawisz jej komplementów? Dlaczego reagujecie na siebie coraz większą obojętnością?
Za to ten jej prawi komplementy, z pewnością – pomyślałem znowu ukłuty zazdrością, patrząc j jak podpity amant próbuje jej coś szeptać do ucha. Widząc jej uśmiech domyśliłem się, że są to raczej miłe słowa. Znowu spojrzała na mnie błyszczącymi oczami. Cały czas wodząc wzrokiem uśmiechała się tylko, kiedy dłoń partnera miętosiła jej pośladek w tańcu. Widok był tyleż niesmaczny, co podniecający. Na szczęście utwór dobiegł końca. Pospieszyłem odbić moją małżonkę ku wyraźnemu rozczarowaniu jej adoratora, który cmoknął ją w dłoń na zakończenie tańca i powoli oddalił się w mrok mamrocząc coś o pięknych damach.
- Co ty wyprawiasz? - zapytałem Basię wzburzony jak tylko znaleźliśmy się przy stoliku – macał cię po tyłku, a niewiele brakowało by zaczął macać po cyckach. Trochę przegięcie! To zupełnie obcy facet! – dodałem z wyrzutem.
- Ooooo, zazdrość się włączyła!!! - odparła z nutą sarkazmu Baśka. – Przynajmniej ktoś ze mną zatańczył tego wieczoru gdy mój Krzyś (mam na imię Krzysztof) zajęty był gadaniem o piłce nożnej z kumplami. Do czego niby miało dojść? – dodała – był zalany. Pewnie jutro nawet nie będzie mnie pamiętał.
- Jesteście beznadziejni, wszyscy – dodała z rezygnacją w głosie.
- Nie dąsaj się już – podjęła temat po chwili milczenia – w końcu nic się nie stało. Nie poszłam z nikim do łóżka. Trochę podrażniłam twoją zazdrość i to chyba skutecznie – jej spojrzenie świdrowało moje oczy.
- Taaaaak, dość skutecznie – odparłem. - Jesteś piękną kobietą – dodałem przysuwając się do niej bliżej i po chwili nasze wargi złączone były w pocałunku. Pocałunku innego niż wszystkie przez ostatnie kilka lat. Był bardziej namiętny i wilgotny. Poczułem ciepło w podbrzuszu. Basia chyba też to poczuła, bo szepnęła tylko – chodźmy do domu.
Nasz seks dawno nie wyglądał tak dziko jak tej nocy. Wypadliśmy z taksówki jak dzicy. Już na klatce schodowej zacząłem dobierać się do mojej żonki. Gdy tylko znaleźliśmy się w przedpokoju zacząłem zdzierać z niej ubranie. Całe szczęście, że dzieci pojechały na weekend do dziadków – pomyślałem.
Drogę do sypialni znaczyła nasza garderoba. Gdy w końcu dotarliśmy do łóżka, rzuciłem się na nią jak zwierz. Nie było gry wstępnej, nie tym razem. Podczas, gdy moje wargi łapczywie szarpały jej sutki, dłoń szukała źródła gorąca między nogami. Gdy znalazła, rozległ się jęk zadowolenia.
- O taaaak, czujesz jaka wilgotna – dyszała Basia – wsadź mi go, wsadź mi swoją pałę!
Nie trzeba było mnie długo prosić. Atmosfera wieczoru, dłoń obcego na tyłku mojej żony i ta dzikość, o której prze ostanie lata zapomniałem, podziałały jak afrodyzjak. Pomimo wypitego alkoholu mój kutas prężył się dumnie i szybkim ruchem znalazł drogę do wilgotnej szparki. Nasze języki znowu zatańczyły ze sobą. Zacząłem posuwać bez opamiętania. Może i dobrze, że byłem wypity, bo pewnie spuściłbym się po minucie.
- Wal mnie, ruchaj – sapała – posuwaj moją cipkę ogierze!
Moje podniecenie sięgało zenitu. Wyszedłem z cipki, na co Basia zareagowała jękiem zawodu.
- Chcesz ruchania – wysapałem – będzie ruchanie! Odwróć się szybko!
Zrozumiała bez słów i za chwilę jej ponętny tyłeczek kusząco wypiął się w powietrze. Uwielbiam ten widok wypiętego tyłka. Cipka była już pięknie rozwarta i wilgotna od soków. Wszedłem zdecydowanym pchnięciem i zacząłem posuwać. Posuwać bez litości i hamulców. Moje jądra, pełne kipiącej spermy co chwilę uderzały o wargi sromowe, a kutas wdzierał się głęboko w gorące wnętrze. To nie mogło długo trwać.
Po chwili cichego pojękiwania w rytm moich uderzeń jej ciałem zaczęły wstrząsać skurcze będące oznaką orgazmu. Przyspieszyłem jeszcze tempo, czując, że stado plemników domaga się uwolnienia i to natychmiast. Poczułem skurcze w podbrzuszu i nieprawdopodobną rozkosz, gdy moje eksplodujące podniecenie rozlało się w jej wnętrzu. Chciałem mocniej, głębiej, więcej! Pieprzyłem ją tak długo, aż za którymś pchnięciem moja wiotczejąca męskość z mlaśnięciem wysunęła się na zewnątrz wieszcząc koniec zabawy. Basia opadła na pościel dysząc ciężko. Położyłem się obok. Przez chwilę leżeliśmy w milczeniu dochodząc do siebie.
- Było bosko - powiedziała cicho – jak dwadzieścia lat temu. Albo nawet lepiej – dodała.
- Czuję się zmęczona i szczęśliwa. Widzę, że czasem trzeba podrażnić twoją męskość, żeby obudzić zwierza ze snu – zaśmiała się jeszcze.
Trudno mi było zaprzeczyć. Pewnie gdyby nie doszło do sytuacji na imprezie, to odbębnilibyśmy zwykły, rutynowy seks, albo nawet do niczego by nie doszło. Zazdrość zadziałała na mnie jak szpryca adrenaliny w samo serce. Baśka też była jakaś inna, odmieniona.
Jak niewiele trzeba – pomyślałem.
Po chwili już spaliśmy. Alkohol, tańce, emocje, seks – wszystko to wypompowało z nas siły.
Kolejny dzień przywitał nas lekkim kacem. Na szczęście była niedziela i mogliśmy dłużej pospać. Od rana myślałem o wczorajszym wieczorze. Miałem przed oczami moją Basię, patrzącą mi w oczy, gdy obcy facet próbował ją obmacywać w tańcu. Byłem już trzeźwy i trochę bolała mnie głowa, a mimo to poczułem od razu narastające podniecenie. Popatrzyłem na Basię. Spała jeszcze w najlepsze.
Czu to możliwe, że mnie to podnieca? – zaczęło tłuc się w mojej głowie – że podnieca mnie widok mojej żony gdy próbuje się do niej dobierać inny facet? Cholernie dziwne. Może coś ze mną nie tak – pomyślałem jeszcze. Jednak ten widok i namiętność naszego nocnego seksu na dobre utkwiły w mojej głowie. Po śniadaniu, przy porannej kawie nie wytrzymałem i poruszyłem temat.
- Kochanie rozrabiało wczoraj wieczorem – zażartowałem sondując nastrój.
Spojrzała na mnie przeciągłym wzrokiem.
- Nie wracajmy do tego – powiedziała – było, minęło. Trochę mnie poniosło, dobrze się skończyło, po co robić wyrzuty?
- Ja wcale nie robię wyrzutów – odparłem skwapliwie - jakie wyrzuty? Ja tylko stwierdzam, że było trochę niegrzecznie. I wiesz co – dodałem – chyba mi się podobało.
- Co ci się podobało? Jak ten dupek mnie macał po tyłku śliniąc komplementy do ucha, czy może to, co było później?
- Prawdę mówiąc, na początku chciałem gościowi dać w zęby – odparłem szybko – tylko gdy tak spojrzałaś w moje oczy to zaczęła mnie coraz bardziej podniecać ta sytuacja. Oczywiście, nadal byłem zazdrosny ale to chyba dodało pikanterii całej sytuacji – dodałem skwapliwie.
- Ty chyba też nie byłaś taka ciemiężona znowu- dodałem – widziałem „kurwiki” w twoich oczach. Nie wyglądałaś na niezadowoloną.
Baśka zaczerwieniła się odrobinę.
- Proszę, nie męcz – odpowiedziała – było całkiem fajnie. Facet był przeciętny i na bani, ale mówił mi miłe rzeczy, a to, że patrzyłeś na tą sytuację, też wywołało emocje.
- Co zresztą było widać później- dodała już z uśmiechem puszczając oko.
- Oj było widać, oj było. „Rżnij mnie, pieprz!!!” – zacząłem przedrzeźniać.
- Przestań, przestań natychmiast! – złościła się Basia – więcej tak nie zrobię. Musze nad sobą bardziej panować.
- Nie żartuj nawet. Wieczór był świetny – odparłem – musimy to kiedyś powtórzyć bardziej świadomie.
- Co powtórzyć? - zapytała Basia – przecież chodzimy na imprezy czasem.
- Mówię o takim lekko frywolnym tańcu – odpowiedziałem – dobrze nam to na seks robi. Zdanie zakończyłem porozumiewawczym mrugnięciem.
- Głupol z ciebie – zaśmiała się Basia.
Przez następne kilka miesięcy nie wracaliśmy do tego tematu. Oczywiście, w mojej głowie, od czasu do czasu pojawiały się fantazje i przemyślenia na temat - co by było gdyby było. Poczytałem też trochę w internecie na temat takich „gier małżeńskich”. Okazało się, że nie jestem jedynym, którego takie rzeczy w jakiś sposób interesują. Pary urozmaicają swoje życie erotyczne w różny sposób. Fantazje o wprowadzeniu tego „trzeciego”, czy nawet śmielsze były na porządku dziennym. Sam zacząłem się zastanawiać czy nie pociągnąć tego dalej. Bałem się trochę ryzyk z tym związanych, oraz reakcji mojej małżonki. Co prawda, raz nam się zdarzyło delikatnie przekroczyć granice, ale moje myśli wędrowały już dalej na nieznane i głębokie wody. Coraz częściej widziałem moją żonę jak w tańcu obejmują ją obcy mężczyźni, jak ulega ich dotykom i pocałunkom. Wizja o tyleż podniecająca, co i przerażająca. Na pewno wpłynęło to pozytywnie na moje nastawienie do Basi jako kobiety. Zacząłem ją więcej adorować, namawiać do ubierania się trochę śmielej. Nasz seks stał się świeższy i bardziej spontaniczny. Mam wrażenie, że ona też trochę myślała o tym co zaszło jakiś czas temu.
W któryś piątek, kiedy nasza dwójka dzieciaków spędzała czas u dziadków, relaksowaliśmy się na kanapie przy drinku, zastanawiając się jak spędzić resztę wieczoru. Słuchaliśmy jakiejś muzyki, a ja przeglądałem program TV. Okazało się, że jak zwykle nic do oglądania nie ma. Po co ja płace tyle za kablówkę – pomyślałem. Za to mojej żonce zaczęła podrygiwać stopa w rytm muzyki z radia. Wtedy mnie olśniło.
- Chodźmy gdzieś! – wypaliłem znienacka.
Basia spojrzała pytająco.
– Co masz na myśli Krzysztof? Gdzie „chodźmy”?
- Chodźmy gdzieś potańczyć – odparłem – jest piątek wieczór. Nie bardzo chce mi się ten weekend spędzić na kanapie.
Basia wahała się przez chwilę, ale w końcu skinęła głową. Chyba była to aprobata, chociaż nie dostrzegłem wielkiego entuzjazmu.
Dodam, że nie jestem wielkim fanem tańców, ale oczywiście włączył mi się moduł fantazji, który spowodował, że nagle pomysł wyjścia do klubu wydał mi się jedynie słuszny. Szybko przejrzałem miejski portal informacyjny pod kątem klubów. Mieszkamy w sporym mieście, więc jakiś wybór opcji był. Zdecydowaliśmy się na klub, w którym miała być impreza tematyczna – disco z lat osiemdziesiątych. Spodziewaliśmy się, że na takiej imprezie średnia wieku będzie trochę wyższa i nie będziemy potykać się co chwilę o pijanych nastolatków.
- Kochanie ubieraj się zatem – powiedziałem. - Tylko żeby mi to było seksownie – puściłem oko.
- Seksownie? Co masz na myśli? – z przekąsem zapytała Basia
- No wiesz, jakaś krótka kiecka i stringi. Inaczej nic z tego – zaśmiałem się.
- Zwariowałeś!? Chcesz żeby ludzie oglądali mój celulit i do tego goły tyłek - broniła się Basia.
- Basiu, masz najbardziej rasową dupkę jaką w życiu widziałem – zapewniłem natychmiast.
- Niejedna nastka chciałaby mieć takie nóżki jak ty. Ma być krótko i basta. Na dworze jest ciepło, więc wilka nie złapiesz – dodałem.
Następne pół godziny moja piękniejsza połowa spędziła w łazience. Ja szybko wskoczyłem w jeansy i jakąś luzacką koszulę. Zacząłem się już trochę niecierpliwić. W końcu wyszła. Na jej widok nie mogłem się oprzeć i gwizdnąłem przeciągle.
- Fiuuuuu, ktoś tu dziś będzie miał branie! – zaśmiałem się
- Przestań mnie już peszyć wariacie. Zamawiaj taksówkę lepiej, bo noc ucieka.
Basia wyglądała cudnie. Ciemne włosy luźno spływały jej na ramiona. Pozwoliła sobie na trochę śmielszy makijaż. Czerwień ust aż biła po oczach. Całości dopełniała krótka, czarna sukienka i szpilki na czerwonej platformie.
- Wow! – szepnąłem tylko – co my tu mamy? Złapałem ją szybko za tyłek. Pod materiałem poczułem jędrność pośladków. Szybko kucnąłem i zadarłem sukienkę do góry.
- Brawo, moje ulubione! – zawołałem patrząc na bordowe stringi, które więcej odsłaniały niż zasłaniały – już mi się chce - kontynuowałem.
- Zostaw zboczku jeden – Basia lekko trzepnęła mnie torebką w głowę – zachowuj się!
- Dobra, dobra! Taksówka zaraz będzie. Możemy schodzić na dół. Nie bij swojego męża – dodałem symulując ciężki uraz głowy, czemu przeczył mój szeroki uśmiech.
Piętnaście minut później byliśmy już w klubie. Ludzi było sporo, a muzyka grała już w najlepsze. Spojrzałem na zegarek. Była 21.30. W sam raz – pomyślałem. Zabawa zdążyła się już lekko rozgrzać. To dobrze, bo początki są z reguły drętwe.
- Bawmy się, nie ma na co czekać! – przekrzyczała muzykę Basia i pociągnęła mnie za rękę w tłum.
Byliśmy już rozgrzani alkoholem, bo mały „biforek” został uczyniony w domu, więc nie protestowałem zanadto. Nie jestem wybitnym tancerzem ale dziarsko podskakiwałem do rytmu muzyki czasem przyciągając do siebie moją żonkę, skwapliwie badając przy tym jędrność jej tyłka. Szybkim spojrzeniem zlustrowałem teren. Ludzie wydawali się być w wieku od trzydziestu kilku do pięćdziesięciu lat na oko. Można powiedzieć – nasz „target”. Młodzieżowe dyskoteki to nie dla nas. Za dużo chamstwa i zarzygane kible – pomyślałem.
Po kilku skocznych kawałkach DJ zwolnił, aby umożliwić imprezowiczom uzupełnienie płynów. Udaliśmy się do baru i zamówiliśmy coś do picia. Udało nam się znaleźć wolny stolik na dwie osoby gdzieś w kącie. Przysiedliśmy na moment.
- Fajnie, że wpadliśmy. Zapowiada się wesoły wieczór – zagaiłem.
- Pewnie. Całkiem fajna impreza – odparła Basia – zaraz tańczymy znowu!
- Kochanie wiesz, że ja nie jestem taki rozbrykany jak ty - zacząłem – nie gwarantuję, że przetańczę z tobą całą noc. Ty oczywiście się nie krępuj, jeśli ja się nie ruszę to poskaczesz sama. Sądzę zresztą, że ktoś dotrzyma Ci towarzystwa. Ja bym takim nogom nie przepuścił – zaśmiałem się.
Basia spojrzała na mnie tylko z błyskiem w oku.
- Nie wyobrażaj sobie nie wiadomo co kochanie. Przyszliśmy potańczyć, a nie na seks party – odparła ze śmiechem.
Potańczyliśmy jeszcze z kwadrans, po czym zakomunikowałem żonce, że wędruję do toalety i zamówić kolejnego drinka. Basia była już rozgrzana i w zabawowym nastroju, więc puściła tylko całusa w moim kierunku.
Wyjście do toalety zajęło mi kilka minut. Wróciłem do stolika. Basi oczywiście nie było. Przez dłuższą chwile przebijałem wzrokiem tańczący tłum, szukając jej drobnej sylwetki. Jest – pomyślałem z satysfakcją. Jednak za chwilę w moje serce wkradło się uczucie niepokoju. Tańczy z jakimś facetem. Nic niegrzecznego, co prawda, ale tańczy. Przyglądałem się sytuacji z zainteresowaniem. Mężczyzna wyglądał na ok. 45-50 lat. Był to wysoki brunet, krótko ścięty, z niewielkim zarostem i raczej bez zaokrągleń. Podsumowując, dość przystojny. Basia tańczyła z nim jeszcze dwa utwory, po czym chwile rozmawiali. W pewnym momencie on udał się w drugą stronę sali, a Basia podskakując do rytmu wróciła do stolika.
- Widzę, że wyszło na moje – zagaiłem – już za tobą latają.
- Przestań wariacie. Bardzo kulturalny, poważny facet poprosił mnie do tańca. Sam widziałeś. Zresztą, trzeba było mnie samej nie zostawiać – dodała Baśka.
- Dobrze, dobrze. Nic nie mówię. Wiesz, że mi to nie przeszkadza. Znaczy, jestem trochę zazdrosny ale też trochę mnie kręci jak interesują się Tobą inni faceci. Sama wiesz – mrugnąłem porozumiewawczo.
- Dobra, dobra. Kończ ten temat. Idziemy tańczyć? - zapytała
- Kochanie idź, ja dołączę. Jeszcze drinka dopiję spokojnie.
- Tylko nie wypij za dużo. Lepiej to spalić na parkiecie – zaśmiała się Basia i tyle ją widzieli. Obserwowałem cały czas co się dzieje. Po kilku minutach pojawił się ten sam facet, który zabawiał ją tańcem ostatnio. Oczywiście nie odmówiła i po chwili tańczyli w najlepsze. Przy następnym kawałku podszedł do nich jeszcze jeden gość. Facet był dobrze zbudowany, w podobnym wieku co pierwszy adorator. Cała trójka przez chwile rozmawiała. Dostrzegłem jak partner Basi z tańca przedstawia ich sobie i jak podają sobie ręce. Podeszli do baru. Basia przez chwilę spojrzała w moją stronę. Nasze oczy spotkały się. Wyczułem pytanie –co robić? Uśmiechnąłem się tylko i skinąłem głową.
Byłem już cholernie podkręcony, na przemian z uczuciem zazdrości. Moja Basia popija drinka w towarzystwie dwóch przystojniaków. Jeden wysoki brunet, a drugi atletycznej budowy szatyn. Trudno było mi oszacować jego wiek ale wydawało mi się, ze również może mieć pomiędzy 40, a 50 lat. Po chwili Basia odstawiła drinka, i ruszyła w kierunku toalety. Poszła tak aby minąć nasz stolik. Skinęła mi głową na znak żebym poszedł za nią, co oczywiście uczyniłem.
- Nie wiem co robić. Ci faceci zapraszają mnie do stolika. Chyba nie widzieli, że jesteśmy tu razem. Oni tam czekają. Powinnam od razu odmówić. Nie wiem czemu od razu ich nie spławiłam – wyrzuciła z siebie niepokoje ściskając mnie za rękę.
- Spokojnie mała, nic się nie dzieje. Potańczyłaś, wypiłaś drinka. Spokojnie – powiedziałem, chociaż w mojej głowie wcale nie było spokoju.
- Podobało ci się chociaż? Fajnie się tańczyło? – uspokajałem nastrój.
- Taaak, było miło. Robert, eeee, no wiesz, ten brunet tańczy bardzo fajnie i jest bardzo kulturalnym facetem. Jego kumpel, ten atleta, ma na imię Adam.
- Co to za goście? – zapytałem
- Obydwaj pracują w jakimś dużym koncernie, który otwiera u nas w mieście oddział. Robert jest Polakiem, a Adam Amerykaninem polskiego pochodzenia – wyjaśniła Basia.
- O czym my zresztą rozmawiamy. Ty siedzisz sam, a ja tam zabawiam rozmową obcych kolesi. Chyba pora to kończyć.
- Poczekaj kochanie, poczekaj – uspokajałem dalej, snując niepokojące wizje bardziej niebezpiecznej zabawy. – Jeśli dobrze się bawisz, to możemy jeszcze trochę zostać. Ja nie przepadam za tańcami ale ty przecież lubisz i widać, że znalazłaś do tego towarzystwo.
- Przecież oni myślą, że jestem tu sama – odpowiedziała Basia – wiesz co to znaczy? Faceci nie zapraszają kobiet do stolika żeby rozmawiać o pogodzie. Robert jest bardzo grzeczny ale jego komplementy pozwalają mi sądzić, że chyba mu się podobam.
- Ooooo, nie mówiłaś wcześniej o komplementach. Mała kłamczucha – dodałem – ma tajemnice przed mężem.
- Kochanie, pamiętasz tą akcję sprzed jakiegoś czasu na imprezie, kiedy facet trochę zbyt śmiało poczynał sobie w tańcu. Przypominasz sobie to się skończyło? Jaki mieliśmy zajebisty seks? Często o tym myślałem przez ostatni rok. Mam zresztą wrażenie, że ty też – powiedziałem
- Kontynuuj. Co masz na myśli –odpowiedziała Basia patrząc mi w oczy.
- Wiesz, myślę, że mogłabyś przyjąć to zaproszenie i trochę poflirtować. Tylko trochę dla podgrzania atmosfery. Ja zostanę przy naszym stoliku i będę wypatrywał co się dzieje. Oczywiście, w każdej chwili, gdy poczujesz dyskomfort, albo ja – wtrąciłem - przerywamy zabawę i wracamy do domu.
- Nie wydaje ci się to niebezpieczna propozycja? Przecież on może sobie pomyśleć, że lecę na niego i zachować się zbyt śmiało. To ryzykowna gra.
- Kochanie, kocham Cię. Ty mnie kochasz? – zapytałem
- Kocham cię wariacie! Oczywiście. Niepokoją mnie tylko trochę te szalone pomysły. Sama teraz myślę, że może to być przyjemne i podniecające ale żebyśmy nie przeholowali – zaniepokoiła się Basia.
- Ok. Ustalmy, że dozwolony jest flirt. Jeśli działoby się coś więcej i ten cały Robert byłby zbyt śmiały to przerywamy albo... - zawiesiłem głos – jeśli tobie by się podobało, to napisz mi sms albo wyrwij się do toalety, to szybko postanowimy co dalej. Może być?
- Jesteś pewny tego co powiedziałeś? – zapytała poważnie Basia
- Jestem pewny, że cię kocham oraz, że chcę wyjść trochę poza rutynę codzienną. Ty chyba też – dodałem.
- Nie boję się o nas, bo jestem pewny mojej i twojej miłości. Tylko zabawa, tylko w klubie – kontynuowałem.
Basia zatkała mi usta pocałunkiem.
- No to patrz jak się podrywa facetów- zaśmiała się i zniknęła w tłumie, kierując się w stronę baru.
Udałem się dyskretnie za nią. Panowie czekali oczywiście. Basia dokończyła drinka, i cała trójka w dobrych nastrojach udała się do stolika na drugim końcu Sali. Obserwowałem z pewną nerwowością jak rozwinie się sytuacja. Tymczasem, nic wielkiego się nie działo. Basia poszła zatańczyć z Robertem, potem do tańca poprosił ją Adam. Wyglądało to przedziwnie. Moja Basia wyglądała przy nim jak dziecko przy ojcu. Musiałem przyznać, że Adam poruszał się ze sporą gracją jak na swoją posturę.
Minęło jeszcze jakieś dziesięć minut. Zdążyłem wypić kolejnego drinka i zamówiłem piwo, bo uznałem, że trzeba trochę zwolnić tempo. W głowie czułem przyjemny luz i lekką karuzelę, potęgującą obroty gdy zamykałem oczy. Dodatkowo, moje podniecenie sytuacją sięgało zenitu. Przy kolejnym tańcu zauważyłem, że Robert zaczyna bardzo delikatnie przesuwać dłonią po ręce Basi. Jego druga dłoń schodziła tymczasem niżej, z jej talii na pośladki. Ku mojemu zaskoczeniu Basia nie protestowała. Robert przysunął usta do jej ucha i coś tam szeptał, co wywołało na jej twarzy uśmiech. Po chwili muzyka skończyła się, i wrócili do stolika. Widziałem niewyraźnie jak Basia szuka czegoś w torebce. Po chwili mój telefon zawibrował w kieszeni, co spowodowało, że podskoczyłem w miejscu. Byłem zaskoczony bo cały czas miałem w głowie widok sprzed kilku minut.
„On liczy na coś więcej. Co robić?” – głosiła treść sms.
Przez chwilę walczyłem z myślami.
„Jeśli Ci się to podoba, to ok. Możesz pójść dalej” – odpisałem drżącymi palcami.
Miałem wrażenie, że spojrzała w moim kierunku z pewnym niedowierzaniem. Telefon zawibrował.
„Dalej to może skończyć się pocałunkiem” – napisała.
„ Jeśli dla Ciebie jest ok, to dla mnie też” – szybko odpisałem, z trudem panując nad emocjami.
Kusiło mnie żeby to przerwać już teraz ale jakiś diabeł mówił, że taka sytuacja może się już nie zdarzyć. Carpe diem! – pomyślałem.
„Żebyś tylko nie żałował potem . Kocham Cię!” - przyszedł kolejny sms.
„I ja Ciebie” – odpisałem szybko.
Musiałem wziąć solidnego łyka, bo w gardle mi zaschło z emocji. Widziałem jak Basia chowa telefon do torebki i za chwilę Robert pociągnął ją za dłoń w stronę parkietu. Poczynał sobie trochę śmielej. Jego lewa dłoń błądziła po pośladkach Basi. Zazdrościłem mu. Ciekaw byłem czy czuł ich sprężystość i czy dostrzegł, że pośladki pod materiałem są nagie. W pewnym momencie znowu pochylił się nad jej policzkiem i zaczął coś szeptać. Miałem wrażenie, że musnął wargą ucho. Wiedziałem, że to na nią bardzo działa. Po chwili patrzyli sobie w oczy i nagle, zupełnie bez ostrzeżenia ich usta spotkały się. Na chwilę przestali tańczyć. Jego dłoń przyciągała głowę Basi. Pocałunek trwał chyba minutę. W tym czasie jego druga dłoń przyciskała talię mojej żony do napierającego podbrzusza. Widok był oszałamiający. Przez chwilę targnęła mną potężna zazdrość, ale w końcu uczucie podniecenia i ciekawości zwyciężyło. Patrzyłem na to wszystko z pewnym niedowierzaniem. Byłem jedynym facetem, z którym Basia całowała się przez ostatnie dwadzieścia lat. Teraz stoi tam z obcym przystojniakiem, który miętosi ją bezceremonialnie i całuje namiętnie w usta. Jakiś matrix! – przemknęło mi przez myśl.
W końcu ta chwila stała się przeszłością. Baśka wymieniła z Robertem jeszcze jeden uścisk, spojrzała w moją stronę i udała się w stronę toalety. Nie musiał nawet dawać mi znaku. Wystrzeliłem jak z procy i czekałem na nią w ustronnym miejscu, gdzie nie rzucaliśmy się w oczy.
Nie dałem jej nawet dojść do słowa, tylko od razu zacząłem całować. Miałem wrażenie, że smakuje inaczej. Smakuje grzechem i obcym facetem. Basia sama była zaskoczona moją postawą. Gdy tylko odetchnęła po pocałunku, od razu zasypała mnie potokiem słów.
- Nic nie komentuj. To było strasznie zwariowane. Sama nie wiem dlaczego tak się dałam ponieść. Mam nadzieję, że się nie gniewasz? Kochasz mnie jeszcze? – spojrzała niepewnym wzrokiem
- Czy kocham? Szaleję za tobą kocico. Szaleję! To był bardzo poruszający zmysły taniec. Miałem trochę miękkie nogi jak zaczęliście się całować ale co tam. I tak wiem, ze jesteś moja, a to tylko zabawa. Jak było? Jak całował inny facet?
- Nie wiem czy chcesz to wiedzieć. Całował świetnie. Nie żeby jakoś lepiej od ciebie ale smak owocu zakazanego sprawił, że poczułam wilgoć między nogami.
Rozejrzałem się szybko. Zobaczyłem, że jesteśmy sami i wsunąłem dłoń między jej uda. Poczułem ciepło na cienkiej koronce stringów. Basia przylgnęła do mnie całym ciałem i jeszcze raz pocałowała w usta.
- Dobra. Wracaj do nich. Dajmy sobie jeszcze pół godziny i wracamy do domu, bo chyba zwariuję z podniecenia – powiedziałem do ucha.
- Serio, naprawdę mam tam jeszcze wrócić? A jak mi się spodoba to co wtedy? – spojrzała na mnie pytającym wzrokiem, a w jej oczach błądziły ogniki.
- Baśka, przestań! Korzystaj póki możesz, a potem lecimy do domu, bo nie wytrzymam. Na dowód czego przylgnąłem do niej kroczem, w którym coraz mocniej rozpychał się mój kutas.
- Ktoś tu się podjarał – zaśmiała się Basia.
- idę! Uprzedzam, że teraz to już będę niegrzeczna – dodała i zaczęła oddalać się w stronę stolika nowych kumpli.
Ja zająłem swoje miejsce i drżąc z podniecenia obserwowałem co się wydarzy. Gdy Basia wróciła do stolika, Robert już bez ogródek objął ją i pocałował w usta. Widziałem, że Adam przygląda się im z zainteresowaniem. Po chwili poprosił ją do tańca. Jakie było moje zdziwienie gdy dołączył do nich Robert. Basia tańczyła trochę z jednym, a trochę z drugim facetem. Ku mojemu zaskoczeniu, Adam również zaczął wykonywać jednoznacznie erotyczne gesty w tańcu. Na Robercie nie robiło to żadnego wrażenia. Nieźle, pomyślałem. Polują tu na jakiś trójkącik, czy co? Basia wyglądała niesamowicie seksownie tańcząc z postawnym przystojniakiem ale cała sytuacja trochę nie mieściła mi się w głowie. W głowie, w której czułem już duże zawroty od emocji, podniecenia i alkoholu. Ja pierniczę! Moja od dwudziestu lat żona właśnie całowała się z facetem, a teraz tańczy bez zahamowani z drugim, któremu najwyraźniej też się podoba. Ciekawe co ona o tym myśli? Czy jej też podoba się ten facet? Ci dwaj faceci? – burza myśli przelatywała przez moje zwoje mózgowe.
W pewnym momencie nastąpiło coś, czego nie podejrzewałbym w najśmielszych snach. W czasie, gdy Robert tańczył za nią, rękami trzymając w talii, a kroczem przywierając do tyłeczka, Adam chwycił twarz Basi w dłonie i przywarł do jej ust swoimi. Basia była chyba zbyt oszołomiona żeby zaprotestować. Poddała się chwili. Taniec dobiegł końca i cała trójka wróciła do stolika.
Po chwili dostałem sms – „Kończmy, wracajmy do domu. Proszę.”
„Ok. Czekam przed wejściem. Łapię taksówkę” – odpisałem szybko zaniepokojony.
Minęło jeszcze dobre 10 minut zanim Basia wyszła. Jej twarz była zaczerwieniona i oddychała ciężko.
Taksówka już czekała, więc szybko wsiedliśmy i ruszyliśmy w drogę do domu. Nie było daleko. Chciałem coś powiedzieć ale Basia tylko spojrzała i pokręciła głową, znacząco wskazując skinięciem taksówkarza. Trzymała mnie kurczowo za rękę.
Na szczęście w domu byliśmy po chwili. Gdy tylko zatrzasnęły się za nami drzwi, Basia wyrzuciła z siebie:
- Przepraszam, nie wiedziałam, że to aż tak daleko zajdzie, naprawdę.
- Za co przepraszasz, za co? Nawet nie myśl o poczuciu winy. Sam ciebie namówiłem. Byłaś boska. Wyglądałaś jak seks bomba, jak bogini na tym parkiecie! – szybko wyrzucałem z siebie emocje.
- Powiedz lepiej jak było, opowiadaj natychmiast. Jak to jest całować się z jednym facetem, gdy drugi przystojniak dobiera się do ciebie z tyłu?
- Lepiej nie pytaj. Adam całował cudownie. Wygląda jak typowy mięśniak, a robił to zmysłowo i namiętnie. Był przy tym delikatny. A te jego wargi... duże i gorące. Jednym słowem sam miód – rozmarzyła się Basia.
- Sam miód, to dlaczego chciałaś wracać?
- Wiesz dlaczego. Gdybym została, to prawdopodobnie wylądowalibyśmy w łóżku. I to w trójkę. To czyste szaleństwo!
- Powiedz, miałaś na nich ochotę? Miałaś ochotę pozwolić żeby ciebie dotykali, pieścili, przelecieli – podpuszczałem błądząc dłonią między jej nogami.
- Ooooo tak, miałam ochotę. Miałam ochotę być suką w rui – wyszeptała mi do ucha Basia – na szczęście mam jeszcze trochę zdrowego rozsądku i w porę się powstrzymałam przed całkowitym upadkiem. Chociaż...
- Co chociaż, jakie chociaż? – dopytałem natarczywie, cały czas pieszcząc cipkę przez stringi, czując narastającą wilgoć pod palcami.
- Robert chciał mój numer.
Po tych słowach zapadło milczenie.
- I co, i co zrobiłaś? – wykrztusiłem z siebie. Ogarnęła mnie niepewność i myśl, że mogło to zajść za daleko.
Basia popatrzyła mi w oczy głęboko. Potrzymała mnie jeszcze chwilę w niepewności i wypaliła w końcu.
- Nic głuptasie. Przecież mu nie dałam telefonu. Za to... wzięłam numer od niego – dodała z błyskiem w oku.
Straciłem już kompletnie głowę. Ważne, że jakiś obcy facet nie będzie dzwonił do mojej żony. A niech tam. Jest tu i teraz. Przyssałem się do jej ust. Nasz seks był bardzo, bardzo namiętny. Nie trwał zbyt długo, bo obydwoje byliśmy napaleni jak cholera. Po tak szalonym wieczorze, spełnieni poszliśmy spać.
Rano nie wracaliśmy za bardzo do tematu ubiegłej nocy. Dawaliśmy sobie odczuć, że wszystko jest ok. W mojej głowie za to wszystko wirowało. Podejrzewałem, że Basia mogła czuć to samo. Wzięła jego numer. Po co? Skoro doszliśmy tak daleko, że trzeba było przerwać zabawę. Po co? Z drugiej strony był to tak potężny ładunek adrenaliny i podniecenia, że mógł być wręcz uzależniający. Zacząłem myśleć, co by mogło się zdarzyć gdybyśmy jednak nie skończyli tej imprezy od razu. Zacząłem sobie wyobrażać tego osiłka jak nagi wdrapuje się na moje maleństwo. Matko, jakie to byłoby sugestywne i podniecające. Ciekawe czy ma dużego? Takie myśli zaprzątały mnie przez większość dnia. Wieczorem, kiedy zasiedliśmy na kanapie przed TV, zaproponowałem po lampce wina. Basia przytaknęła, więc postawiłem butelkę na ławie i nalałem do kieliszków. Pierwszą lampkę wypiliśmy dość szybko w milczeniu. Nalałem jeszcze. Czułem, że mamy sobie sporo do powiedzenia, a alkohol miał dodać nam odwagi.
W końcu nie wytrzymałem i zapytałem cicho.
- Opowiedz mi coś więcej. Jak się wczoraj czułaś, jakie masz przemyślenia? - przysunąłem się do niej bliżej.
- Sama nie wiem. Wina mieszała się z podnieceniem i ciekawością. Miałam niezły mętlik. Pierwszy raz od dwudziestu lat całowałam się z innymi facetami niż Ty. Kompletny kosmos. Nie wiem co myśleć. Jak Adam mnie całował w usta, to na tyłku czułam stojącego kutasa Roberta. To było podniecenie porównywalne do reakcji jądrowej. Jednocześnie cały czas miałam z tyłu głowy wyrzuty sumienia, że robię coś, czego mężatce w żadnym wypadku nie wypada.
Chwila ciszy.
- Jednak było to podniecające. Czułam się trochę jak dziwka, ale podobało mi się. Czułam ich pożądanie. Wyobrażałam sobie jakiego Adam może mieć kutasa. Nie wyglądał na takiego, który może być mały. Pożądanie i wielka niewiadoma. Gdyby ciebie tam nie było, to nie wiem jakby się to skończyło – dodała.
- Gdyby mnie nie było? Ani się waż robić takie rzeczy jak mnie nie ma – zaśmiałem się - Jak ja jestem, to co innego.
- Przedstawienie było lepsze niż mógłbym sobie wymarzyć. Z początku biłem się z zazdrością ale w końcu podniecenie zwyciężyło i już tylko patrzyłem ciekaw co będzie dalej. Było to piekielnie podniecające i mam nadzieję, że jeszcze to powtórzymy. Ta gra trochę uzależnia. Ciężko przestać.
-Wiem - odparła cicho Basia - też o tym myślę. Myślę jak daleko mogłabym się posunąć i jakie byłyby konsekwencje.
W międzyczasie na stole pojawiła się druga butelka.
- Jak to jakie? Skończyłabyś w łóżku z dwoma facetami. Nie oszukujmy się – odparłem już ośmielony winem.
- No i co dalej? Jakie konsekwencje? Dla nas?
- Na początku to pewnie porządny orgazm dla ciebie – zaśmiałem się.
- Tak na poważnie, to nie wiem sam jak taka sytuacja wpłynęłaby na nas. Diabeł podpowiada mi żeby się nie zatrzymywać, żeby to kontynuować. Nie chciałbym ciebie zranić, a już na pewno nie chciałbym zepsuć czegoś między nami. Jeśli ty potrafiłabyś się posunąć dalej bez zaangażowania emocjonalnego, to chyba bym chciał żeby coś się wydarzyło. No i najważniejsze – chciałbym na to patrzeć.
Basia usiadła na moich kolanach twarzą do mnie.
- Chciałbyś żeby Adam przeleciał mnie do spóły z Robertem? Poważnie? – droczyła się ze mną – żeby dwaj przypadkowi faceci pakowali we mnie swoje kutasy?
- A jak rozepchają moją cipkę aż stanie się luźna? – kontynuowała droczenie, jednocześnie ocierając się o moje krocze .
- Ej, ej, przecież nie jestem jakimś ułomkiem - oburzyłem się – w końcu ma się te dwadzieścia centymetrów w spodniach maleńka. Zapomniałaś?
- Nie zapomniałam kotuś, nie zapomniałam. Jednak to co czułam na moim tyłku miało chyba więcej niż dwadzieścia centymetrów, a to co miałam przed sobą pozostaje niewiadomą – dodała z uśmiechem – a co jeśli dogodzą mi jak nigdy?
- Nie drocz się już. Proszę. Tak zrób to. Kocham cię i wiem, że będziemy dalej szczęśliwi - rzuciłem jednym tchem. Trochę pieprzu dobrze nam chyba zrobi – dodałem już mniej pewnym głosem.
- Trochę bardzo ostrego pieprzu, zapomniałeś dodać – odparła Basia sięgając po telefon.
W międzyczasie wyciągnęła mojego kutasa na wierzch. Siedziała na mnie okrakiem w domowej spódniczce. Odsunęła na bok majtki i powoli pocierała swoją gorącą kobiecością. Tak długo, aż moja męskość stała się sztywna, a Basia osunęła się na nią z pomrukiem przyjemności. Była już wilgotna, co tylko dowodziło, że ją też podnieciła nasza rozmowa. Zaczęła mnie powoli ujeżdżać, zmysłowo kręcąc tyłkiem. Cały czas patrząc mi w oczy podniosła telefon i nacisnęła palcem na ikonkę kontaktów.
- Poczekaj, zróbmy to inaczej. Nie chcę, żeby on miał twój numer - wziąłem jej telefon i szybko przestawiłem w opcjach aby numer dzwoniącego był ukryty.
- Oooo jaki ostrożny mój misiu - droczyła się Basia słodkim głosem najwyraźniej już mocno rozochocona winem i moim kutasem pulsującym w jej cipce.
Podałem jej telefon.
- O nie kochany, skoro to twoja fantazja, to ty wybierz numer – popatrzyła na mnie oskarżycielsko.
Potrafi być perwersyjną suką, nie ma co - pomyślałem
Drżącymi dłońmi wziąłem aparat z jej ręki. Wahałem się przez chwilę patrząc na wyświetlający się kontakt. Robert – dźwięczało w mojej głowie jak dzwon Zygmunta, gdy mój palec dotknął wyświetlacza. Podałem telefon Basi. Basia przysunęła się z telefonem do mojego ucha abym wszystko słyszał.
- Słucham – odezwał się męski głos w słuchawce.
- Czy to Robert? – zapytała Basia słodkim głosem
- Taaaak – usłyszałem wahanie – kto mówi?
- Masz słabą pamięć przystojniaku – Basia siliła się na najbardziej uwodzicielski głos w jej repertuarze.
- Poczekaj, poczekaj, już wiem! - głos w słuchawce wyraźnie się ożywił – nie myślałem, że zadzwonisz, naprawdę – usprawiedliwiał się Robert
Basia przyspieszyła ruchy na moim kutasie. Czułem takie napięcie, że trząsłem się cały.
- Dlaczego? – zaczęła się z nim droczyć – było miło, więc nie widzę powodu żebyśmy nie mieli powtórzyć tego wieczoru. Jeśli oczywiście masz ochotę?
- Ochotę? Jeszcze pytasz. Pewnie, że tak. Za tydzień wybieram się do innego klubu. Adam chce poznać rozrywki w mieście, a nie zna tu jeszcze nikogo oprócz mnie.... I ciebie – zaśmiał się Robert.
- Rozrywki powiadasz... - zawiesiła głos Basia. – Ok, to gdzie i o której?
Usłyszałem jak głos w słuchawce wymienia nazwę klubu i godzinę. Basia zapewniła, że będzie i rozmowa dobiegła końca. Pochyliła się nade mną i przyspieszyła tempo ujeżdżania całując mnie jednocześnie w usta bardzo długo i namiętnie. Byłem na krawędzi.
- Tylko mi jeszcze nie dochodź – wysapała Basia – ja jeszcze mam daleko!
-Za późno! – wyjęczałem, pompując spermę w jej miłosny tunel – za późno! To było zbyt podniecające abym mógł wytrzymać.
-O nie kochany, tak łatwo nie będzie. Doprowadziłeś mnie do takiego stanu, że muszę dojść. I ty mi to zapewnisz! – powiedziała groźnym głosem.
Podniosła się do góry. Mięknący kutas spoczął wyczerpany na moim podbrzuszu .
- Zjeżdżaj na dół - powiedziała władczo – zjeżdżaj i liż mnie!
- Aaaaale ona jest cała...
- Cisza! – nie pozwoliła mi dokończyć. – Zacząłeś to skończ – popchała moją głowę w dół.
Basia z westchnieniem opadła na moją twarz i zaczęła ją dziko ujeżdżać. Po chwili byłem cały ubabrany jej i swoimi sokami.
- Liż do cholery!!! – wyjęczała Basia
Nie miałem wyjścia. Najpierw nieśmiało, a potem bardziej zdecydowanie zacząłem lizać. Jej soki, moje soki – smak był dziwny i podniecający zarazem. Nie poznawałem mojej żony. Co za demon w nią wstąpił? Jedną ręką zapierała się o moje czoło, a tyłkiem urządzała sobie rodeo na mojej głowie. Czułem się zdominowany. Przecież ona nigdy taka nie była. Nigdy! – wyjęczałem w myślach, gdy jej ciałem targnął pierwszy spazm orgazmu. Ruchy i jęki stały się bezwładne i nieskoordynowane. Nastąpiło totalne szaleństwo. Jeszcze nigdy moja Baśka nie przeżywała rozkoszy w tak spektakularny sposób.
- Bosko – wysapała gdy doszła do siebie. – Zasłużyłeś na całusa – dodała zjeżdżając na dół w poszukiwaniu moich ust.
To też coś nowego – pomyślałem. Byłem cały umazany, a moja porządna żona, Basia całowała się ze mną jakby nigdy nic. Wszystko się zmienia – pomyślałem – oby na lepsze.
- Kocham cię ogierku, ale czasem muszę cię trochę do porządku przywołać. Nie można być egoistą. Nie tylko ty kochanie, potrzebujesz odrobiny rozkoszy – dodała z miną niegrzecznej dziewczynki.
- Swoją drogą, cudownie mnie wylizałeś. Smakowało? Mi każesz obciągać z połykiem, więc chyba nic się nie stało, że sam spróbowałeś - droczyła się ze mną Basia.
- Od początku, po kolei – sapnąłem- nie wylizałem, tylko zgwałciłaś mi twarz! Cały nos mnie boli! – dodałem siląc się na oskarżycielski ton.
- Było świetnie – dodałem już weselszym głosem - to było niespodziewane i niesamowite. Tak, smakowało, możesz połykać zawsze, bo naprawdę nie ma się czego czepiać – zacząłem się śmiać.
- Będę połykać ale czasem się z Tobą podzielę, żebyś sobie nie pomyślał, że jestem samolubna – kontynuowała żarty Basia.
Reszta wieczoru zleciała nam na pogaduszkach. Dopiliśmy wino, i zastanawialiśmy się co może się zdarzyć w klubie za tydzień. Gdy podniecenie trochę opadło zacząłem odczuwać niepokój i zazdrość. Z drugiej strony, podobała mi się nowa Basia. Basia wyzwolona i namiętna. Ostatni rok był dużo lepszy w sprawach damsko-męskich niż poprzednie kilkanaście lat. Może realizacja fantazji niczego nie popsuje, tylko wzniesie nas na wyżyny – zapewniałem siebie w myślach, patrząc jednocześnie ukradkiem na moją piękną żonę która powoli zasypiała z głową na moich kolanach. W międzyczasie zrobiło się późno. Nawet nie wiem kiedy minęła północ. Wziąłem ją na ręce i położyłem do łóżka. Ostatnie moje myśli przed zaśnięciem wędrowały w kierunku przyszłego piątku. Piątku, który mógł otworzyć schody do nieba ale i do piekła. Na szczęście to jeszcze cały tydzień – pomyślałem zasypiając.
Cdn...
Jak Ci się podobało?