Bal Sylwestrowy

1 lutego 2016

4 min

Pozwoliłam sobie przeredagować to opowiadanie. Zgadzam się z komentarzami wgniatającymi ten tekst w ziemię. Kompletnie brakowało wprowadzenia, wyjaśnienia o co chodzi, a i warsztatowo wiele do poprawienia. Zapraszam do nowej odsłony.

To stara wersja, niedopracowana.

Zdecydowanie polecam tę:

https://www.pokatne.pl/opowiadanie/bal-sylwestrowy-wersja-ii

 

Od zawsze była pełna sprzeczności. Z jednej strony wprost ubóstwiała kusić, wręcz rozpalać mężczyzn i to tak niby nieświadomie, z drugiej, niesłychanie podniecało ją opieranie się im, protestowanie podczas ich zalotów. Najchętniej fantazjowała o tym, że zostałaby wzięta przemocą…

Jakby tego było mało, pociągali ją chłopcy dużo młodsi i bardzo nieśmiali. Jasne, że kuszenie ich dawało więcej frajdy, bo wystarczyło pokazać ramiączko stanika czy rąbek halki, a oni już dostawali białej gorączki. Ale z drugiej strony, jak taki wstydliwy gówniarz porwie się na zdobywanie eleganckiej damy przemocą?

 

***

 

Marta wyciągała z przedwojennej, dębowej szafy różne sukienki i zastanawiała się, którą założyć.

Z obawą wybierała się na bal sylwestrowy. Najchętniej w ogóle by nie poszła, ale też nie uśmiechał się jej wieczór spędzany samotnie. Od kiedy, po dziesięciu latach, wróciła z Warszawy do rodzinnej wioski, co raz bardziej doskwierała jej samotność. Trzydziestka na karku na zapadłej prowincji nie była powodem do optymizmu. Trudno tu było o odpowiedniego faceta – albo zajęci, albo zapici starzy kawalerowie. Tym bardziej żałowała przerwania dobrze rokującej kariery na Uniwersytecie Warszawskim. Niestety choroba mamy wymagała opieki.

Na Sylwestra miała iść bez pary, ale jej koleżanka obiecała, że będą tam koledzy jej chłopaka.

Między innymi, najmłodszy z nich – Mariusz. Marta zastanawiała się – jaki on jest? Ile lat może być od niej młodszy? No i jak będzie bawić się na balu z chłopakiem, którego nie widziała na oczy.

 

***

 

Mariusz był studentem pierwszego roku historii, chorobliwie nieśmiałym, a już zwłaszcza w relacjach z dziewczynami. Kiedy z nimi rozmawiał czerwienił się, jąkał i tracił „język w gębie”. Z tego powodu nie chodził na imprezy czy dyskoteki. Jednak do pójścia na bal sylwestrowy namówił go Andrzej, towarzysz jego pasji – modelarstwa. Od niego Mariusz dowiedział się, że pozna tam atrakcyjną koleżankę jego dziewczyny – nauczycielkę historii – Martę. Bardzo był jej ciekaw, tym bardziej że mieliby wspólny temat – historię. Ale i tak bardziej nastawiał się na kolejną porażkę towarzyską – na pewno nie będzie potrafił rozmawiać, będzie się peszył, czerwienił i na bank zaliczy serię potknięć i gaf.

Mariusz wpadł na bal spóźniony, zziajany, z zaparowanymi okularami. W ostatniej chwili zobaczył Martę siedzącą za stołem. Wiele dziewczyn było atrakcyjnych i eleganckich, ale Marta wydała mu się… zjawiskowa. Włosy blond, nieco kręcone, były szykownie ułożone, delikatne okulary z czarnymi oprawkami okulary, makijaż niewyzywający, ale mimo to dość wyraźny. Duże, może nawet nieco za duże usta, pomalowane fioletową szminką, rozchyliły się w szerokim uśmiechu ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.

- Mam na imię Marta. Cieszę się, że pan jednak dotarł, bo już obawiałam się, że będę na tym balu sama… – Marta uśmiechała się, wyciągając do chłopca rękę i roztaczając woń bardzo dobrych perfum.

- Mariusz… Nno… Samochód mi nie odpalił…

Chłopak cieszył się, że podali żurek, bo mógł jeść i nie wymyślać, co tu można powiedzieć. Spod oka obserwował Martę, jak z gracją, powoli, unosi łyżkę do buzi. Jak rozchyla swoje pełne, wilgotne, starannie pomalowane usta. Ech! Co to za usta! Gdyby tak można je było całować! Ale to nie dla mnie…

Potem jednak trzeba było kobietę jakoś zagadać, ale Mariusz czuł pustkę w głowie. Może by ją zapytać o to jak się jej pracuje w szkole? Ale wstydził się otworzyć usta. Czuł niewidzialną barierę, która nie pozwala mu wydusić z siebie nawet słowa.

 

***

 

Marta przypatrywała się z zaciekawieniem studentowi historii. Nasunęło jej się porównanie do bohaterów „Zemsty frajerów”, typowych „nerdów”. Młodzieniec niemożliwie chudy, ze staroświeckimi oprawkami okularów, niby udający pewnego siebie, lecz w gruncie rzeczy zdradzający paniczną nieśmiałość. Marta wiedziała od Beaty, że chłopak jest prymusem na uczelni i wcale nie zawdzięcza tego „kuciu” a inteligencji i oczytaniu. Takich ludzi zawsze bardzo podziwiała.

Teraz jednak inteligencja, oczytanie i pasja do niczego mu się nie przydawała… Marta widziała jak młokos się męczy, domyślała się że chciałby coś z siebie wydusić, ale się wstydzi.

- Słyszałam, że studiuje pan historię. I to nie bez sukcesów!

Kobieta znowu szeroko się uśmiechała, jednocześnie kręcąc w placach kosmyk włosów i zakładając go za uchem. Wiedziała doskonale, że prawienie mężczyznom pochwał bardzo na nich działa…

- Nno tak… ale jestem dopiero na pierwszym roku… Boże! Ależ ona jest ponętna!

Mariusz łypał na nią spod oka, pochylając twarz nad bigosem, który drażnił jego nozdrza, podniebienie, ale przede wszystkim umożliwiał odwrócenie uwagi od jego tremy.

Marta była zaintrygowana zdolnym studentem, ciekawiła ją jego nieporadność. Powodowało to, że czuła olbrzymią potrzebę kuszenia go… kokietowania. Ciekawiło ją, czy mogłaby zostać przez niego poderwana…

Kobieta orientowała się, że na mężczyzn działają wszelkie zabawy kobiet z włosami, więc bawiła się nimi robiąc jakby koński ogon, a potem go rozpuszczając. Wiedziała, że podobnie działa ukazywanie zazwyczaj nieeksponowanych miejsc, jak na przykład nadgarstka. W tym celu posłużyła się bransoletką, dość dużą, w złotym kolorze, którą bawiła się, kręcąc wokół nadgarstka.

Marta nawet nie zdawała sobie sprawy jak to działa na młodego studenta. A przecież był w wieku, w którym hormony buzują…

34,322
8.98/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 8.98/10 (80 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Komentarze (9)

Faun · 1 lutego 2016

+1
0
Widać, że pisał to jakiś gimnazjalista, który pojęcia nie ma o relacjach damsko-męskich.
Całe to opowiadanie jest po prostu złe. Szkoda oczu.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

MarySue · 1 lutego 2016

+5
0
Pod względem językowym opowiadanie ledwie poprawne. Poniżej garść moich uwag na ten temat:

Był studentem pierwszego roku historii, chorobliwie nieśmiałym, a już zwłaszcza w relacjach z dziewczynami.


wywal "a już"

- Nno tak... dopiero na pierwszym roku... Boże! Ależ ona jest ponętna!


Od "Boże!" trzeba zaznaczyć, że nie jest to część wypowiedzi chłopaka, może wyodrębnić tą częśc kursywą, żeby dać znać czytelnikowi że to są myśli chłopaka.

W tym celu posłużyła się bransoletką, dość dużą, w złotym kolorze, którą bawiła się, kręcąc właśnie wokół nadgarstka.


Trochę pokracznie. W tym celu posłużyła się dość dużą bransoletą w złotym kolorze, którą bawiła się kręcąc wokół nadgarstka.

Młodziana podniecał wygląd eleganckiej, zadbanej kobiety, jej wypielęgnowane dłonie, długie, starannie pomalowane paznokcie, w kolorze dopasowanym do szminki, również fioletowe.


długie paznokcie, starannie pomalowane w dopasowanym do koloru szminki odcieniu fioletu.

Zachwycał się też jej biżuterią – poza bransoletką, miała oryginalny naszyjnik i długie kolczyki.


przecinek jest w tym zdaniu zbędny.

Trochę dużo czytałem


To trochę, czy dużo?

Poczuł jak uwierają mu spodnie...


Że co? Poczuł, że uwierają go spodnie. Że spodnie zaczynają go uwierać. Jakby spodnie zrobiły się zbyt ciasne.

chłonął jej oszałamiający zapach i co róż próbował zerkać w dekolt.


A skąd tam róże? Co rusz!!!

Okazało się, że zajmuje się tym szatniarz, pan Miecio. Mariusz szybko tam się udał


Tam? Mariusz szybko udał się do szatni/do niego.

Widziałam, że pokazywali palcem na mnie.


To wszyscy koledzy mieli tylko jeden wspólny palec? Palcami. A najlepiej wywalić ten palec, i zostawić samo "pokazywali", albo zamienić na "wskazywali".

Mariusz rozejrzał się, rzeczywiście co niektórzy mężczyźni kładli dłonie na biustach


na biustach partnerek chyba. Doprecyzuj.

Sama się do tego prosiłaś


Sama się do tego rwałaś. Sama się o to prosiłaś.

Wreszcie mógł napawać wzrok widokiem dorodnych półkuli


dorodnych półkul.

dziewczyna uwielbiała używać żałośliwego tonu


a cóż to za słowo, żałośliwy?

Marta poczuła spełnienie. Wróżba dopełniła się.


Nosz kurczę, wymiękłam. Została zaliczona przez napalonego prawiczka, który ma spore szanse o poranku nie pamiętać jej imienia, który na dodatek ma inklinacje do gwałtów. Wróżba się dopełniła... Jeśli panienka zaciąży, może i przywiąże do siebie niemrawego prawiczka, młodszego od niej dobre dziesięć lat, a za kolejny rok, dwa, chłopak zacznie ja zdradzać na prawo, na lewo, na krzyż i wspak. Szybki seks, szybki ślub, szybki rozwód. Rewelacja. Ale rozwódka to przecież nie stara panna, nieprawdaż?

Ja naprawdę nie mam nic przeciwko zabawom w przemoc, może ona dostarczać partnerom niemałej rozrywki - ale ważne jest, żeby oboje wiedzieli, że tak naprawdę obie strony się dobrze bawią. W tym przypadku Mariusz wydaje się nieświadomy, że tak naprawdę tańczy jak mu Marta zagrała. Gdyby "padło" na inną kobietę, która takich zabaw nie lubi, to równie dobrze byłby gwałt.

Wkurza mnie twoja bohaterka - cyniczna manipulatorka, używająca tanich chwytów żeby rozpalić chłopaka, i sklamrząca fałszywie, ach, co mi robisz, ja biedna nieszczęsna ofiara samczej żądzy, nie, nie chcę... Ma za mało pewności siebie żeby powiedzieć - mam na ciebie ochotę, chcę żebyś mnie zerżnął, aż się będzie dymiło. Nie potrafi wyrażać swoich pragnień.
Chłopak jest młody, ale już ma tendencje do tego żeby brać, czego mu nie dają, i z dużym prawdopodobieństwem może prędzej czy później zgwałcić kobietę, która - w przeciwieństwie do Marty - swoje "nie" będzie mówić stanowczo i z przekonaniem. Bo nie przyswoił sobie lekcji, że "NIE znaczy NIE, a seks może się odbywać wyłącznie za zgodą obojga partnerów".

Ja wiem, że to "tylko opowiadanie", zapis fantazji autorki, ale i tak nie podoba mi się, że oboje partnerzy zachowują się w nim jak z ubiegłego stulecia. Albo i gorzej. Tacy "Mariusze" i takie "Marty" niestety naprawdę istnieją, kretynki które w trzydziestej wiośnie życia obawiają się staropanieństwa, osoby które nie mają ani grama kultury seksualnej. Wina braku edukacji, wciąż zbyt cichego głosu rozsądku w publicznej dyskusji o seksualności człowieka.
Opowiadanie mi się zdecydowanie nie podoba. Ani literacko, ani fabularnie nie zachwyca.

I ten tag "elegancja", w zestawieniu z kobietą co rusz mówiącej "kiecka" o swojej wieczorowej sukience, i pośpiesznym wulgarnym seksem w jakimś kantorku... Rzeczywiście, elegancja jak się patrzy...

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

paty_128 · 2 lutego 2016

0
-2
ja na szczęście dzielę się pomysłami tylko z koleżanką 😀

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Falanga JONS · 8 lutego 2016

0
0
Kilka dni temu odpisałem na wiadomość, nie wiem, czy doszła, czy nie, bo mam z tym problemy, więc informuję tutaj.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Minionek · 17 czerwca 2016 ·

0
0
Podoba mi się. Błąd tu i ówdzie, gdzieś się literówka wetnie, gdzieś przecinek niesforny ucieknie, ale nie razi to ilością. Napisane w sposób naturalny, czyta się to lekko. Jeśli chodzi o język to według mnie autorka dobrze wcieliła się w obu bohaterów. Język gówniarza jest właśnie taki szczeniacki i niedojrzały, natomiast nauczycielka wypowiada się w sposób składny. Jeśli jest to pierwsze Twoje opowiadanie to chylę czoła i pisz więcej.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Tanatloc · 3 listopada 2016

0
-1
Bardzo ciekawe opowiadanie, jest kilka błędów stylistycznych, ale nie przeszkadzają one w odbiorze całości. Chętnie poczytam więcej!

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

luk · 30 listopada 2016

0
0
hej.
Po poprawkach również mi się podoba🙂 Widzę, że postanowiłaś ujednolicić pewne fakty, w opowiadaniach i teraz tu także Marta jest nauczycielką na prowincji. Czekam na dalsze przygody, bo bohaterka ma niewątpliwie duży "potencjał"😉
pozdrawiam

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Krzych o poranku · 4 grudnia 2016

0
0
Pierwszy raz czyram o kobiecie, która ma ałtentyczny problem z zaciągnięciem "do łóżka" młodocianej ofiary. Na minus tego opowiafania działa zdecydowanie tenże właśnie ałtentyzm. Wolałbym, żeby przynajmmiej jedna strona wiedziała co i po ci robi. Teraz to wygląda na robotę psychopaty, który "na ślepo" próbuje badać wpływ swoich działań na nielogiczne i trudne do odgadnięcia reakcje spotkanych osób.
Być może powinienem przeprosić za "ałtentyzm" - sztuczność zachowań i reakcji bohaterów, a zwłaszcza bohaterki, może mieć źródło w szczególnej psychice, która ich charakteryzuje... Jeśli to nie jest celowy zabieg, to przyjrzałbym się temu bliżej.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Uściski · 23 grudnia 2017

0
0
No cóż - miejscami sztuczne, miejscami śmieszne, miejscami po prostu niezgrabne. Trochę bardziej niedojrzałe, niż z założenia byłby bohater tej... hmmm... historii. W zwiazku z tym 30-letnia, a tak gorąca historyczka, jest bardziej niewiarygodna niż jej sprokurowana kiecka. Dialogi... bardzo niedobre dialogi są, ale wiem że w naszym kraju to norma. 🙂)
Podsumowując - pomysł jest nie do końca tuzinkowy, jednak wykonanie łącznie z poprowadzeniem historii jako takiej, jest nie do zaakceptowanie nawet przy ogromnej dawce dobrej woli.
Bigos i koronki.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.