Bal karnawałowy
25 kwietnia 2009
16 min
Tuż po Walentynkach zadzwoniła Marta, informując, że 25-ego lutego jest ostatnia sobota Karnawału, Klub urządza Bal i jestem zaproszona. Bardzo mnie ta informacja ucieszyła, ale zaczęłam wypytywać, na ile to jest "Bal", a na ile jest to impreza z określonymi konsekwencjami. Dostałam informację, że przede wszystkim jest to Bal na dużej Sali, łącznie 24 osoby, ale są też przewidziane inne atrakcje. Znamienne było jej zdanie "Przecież musisz sobie odbić za Sylwestra". No to ja jeszcze zapytałam, jak należy się na taki Bal ubrać. Otrzymałam informacje, że Panie powinny mieć zmysłowo zakrytą nagość, Panów obowiązują stroje "Adama".
Po tym telefonie zaczęłam się przez moment zastanawiać, właściwie, w co ja się mam ubrać. Będąc kilka razy za granicą kupiłam sobie trochę różnych ubranek, czasami nie wiedząc nawet, kiedy i gdzie ich użyje. Teraz okazało się, że mogę coś wybrać bez problemów. Po kilku próbach wybrałam czarne, mocno ażurowe pończochy. To, przy szpilkach 8, wydłuża mnie trochę, do tego białe majteczki, mocno kontrastujące z pończochami i cielisty płytki półgorset, który własciwie podpiera mi Piersi i nie sięga do Pępka. Taki układ ubioru powodował, że w przyciemnionym świetle wyglądałam, jakbym do bioder nie miała na sobie nic. Do tego biała, tiulowa, mocno przezroczysta, tunika, wiązana z przodu. Spakowałam ten strój do torby, trochę innych jeszcze "babskich" drobiazgów i czekałam na sobotę.
Przyszła sobota, godzina 17-ta z minutami, podjechał pod dom mikrobus, a w nim już sporo osób. Ze znanych mi osób byli tylko Marta z Wojtkiem i Karolcia. Po określonym czasie przyjechaliśmy na miejsce. Okazało się, że jest to jeden z nowoczesnych, niewielkich, współcześnie budowanych pensjonatów. Otrzymałam swój pokój i zostałam poinformowana przez Martę, że teraz jest czas na przebranie się i toaletę, a jak rozlegnie się dzwonek na korytarzu, wszyscy schodzą do Sali Balowej. W pokoju był czajnik, kawa i herbata, więc naszykowałam sobie filiżankę kawy, wyjęłam swoje ubranie i zaczęłam wolniutko ubierać się . Ubrana, poprawiłam makijaż i siedząc w fotelu oczekiwałam rozpoczęcia zabawy.
W pewnym momencie weszła Karolcia, ubrana w strój Bikini i luźnym szalu na ramionach, widząc mnie, aż jęknęła. Spytałam ją, jak ma wyglądać ten Bal, zdążyła mi tylko wyjaśnić, że na początku jest zabawa, po jakimś czasie będzie przerwa na krótki wypoczynek i już nie dokończyła, bo usłyszałyśmy rozlegający się na korytarzu dzwonek. Wyszłyśmy, po korytarzu chodził młody chłopak, mający na sobie białe slipki z wymalowanym serduszkiem i dzwonkiem, takim, jak kiedyś miał woźny w szkole i zapraszał wszystkich do Sali Balowej.
Rzeczywiście, dwoma wejściami wchodziło nasze towarzystwo. Na pierwszy rzut oka były to osoby młode, w przedziale wiekowym 25-35 lat, poza nielicznymi wyjątkami, takimi jak ja. Panie były poubierane prawie standardowo, czyli różne wersje kostiumów kąpielowych z różnymi nakryciami, Panowie z reguły czarne buty i skarpetki, różne rodzaje spodenek i slipek oraz krótkie krawaty lub muszki. W końcu był to przecież Bal Karnawałowy.
Ponownie rozległ się dzwonek i mężczyzna, pełniący role gospodarza domu powitał wszystkich na tym spotkaniu, poinformował, że w pokoju obok jest bufet, który w czasie Balu będzie systematycznie zaopatrywany, obok jest bufet z napojami, alkoholowymi również, obowiązuje samoobsługa. Poinformował, że na sali są dwie kelnerki, ale ich zadaniem jest zmiana zaopatrzenia stołu, ale właściwie to są one takimi samymi uczestniczkami naszego balu. Spojrzałam, dwie młode dziewczyny, na szyi muszka, gołe piersi i mały fartuszek na biodrach.
Przedstawił również młodego mężczyznę, który na nasze spotkanie przygotował odpowiedni zestaw nagrań, abyśmy mieli przy czym się bawić. W czasie tych przemówień szybko postarałam się policzyć i wyszło mi 20 osób, z pewną przewagą Pań. Wodząc wzrokiem po sali rozpoznałam kilka osób z naszego spotkania "Spóźnione Mikołajki". Widząc mój wzrok, odwzajemniły się uśmiechem. Podeszłam i nastąpiło bardzo miłe powitanie.
Kiedy gospodarz skończył swoje wystąpienie na sale weszło 4 panów, wyjaśniła się kwestia wcześniejszej nadwyżki Pań, niosących na tacach kieliszki szampana, prowadzący odczekał jeszcze chwilę i wznosząc swój kieliszek do góry wzniósł toast - za miłe spotkanie i miłą zabawę - do dna. Praktycznie wszyscy wypili, Panowie ponownie pojawili się z tacami, zebrali kieliszki, a kiedy wrócili już do sali prowadzący zaintonował, no to w tany.
W tym momencie zdumienie zaparło mi dech, z głośników popłynęła melodia walca wiedeńskiego "Nad Pięknym Modrym Dunajem" a przy mnie wyrósł, nie bardzo wiem skąd, jak się przedstawił Grzegorz, prosząc mnie do tańca. Był to krępy chłopak "tylko" o głowę wyższy ode mnie, podał mi rękę i ruszyliśmy do tańca. Rzeczywiście, dobrze tańczył, więc sprawiało mi to przyjemność. Po walcu - znowu zdziwienie, tango Budki Suflera. Nie podejrzewałam tych młodych ludzi o taki sentyment do tego typu melodii. Tym sposobem towarzystwo rozruszało się i dalej już zabawa trwała swoim trybem. Bardzo różne melodie i piosenki płynęły non stop z głośników, a każdy samemu regulował stopień forsowania się w tańcu. Widać było, że część już odpoczywała, zajmując się konsumpcją, część tańczy, przy zmieniających się partnerach. Wiedziałam, że Marta jest z Wojtkiem, ale na parkiecie nie było tego widać, Marta osobno i Wojtek osobno. To samo dotyczyło Karolci, wirowała na parkiecie, co rusz zmieniając partnera. Ja również starałam się być więcej na parkiecie niż w Barze, ale i tam też trzeba było od czasu do czasu zajrzeć.
Miło upływał czas zabawy i przyszła pierwsza w nocy. Okazało się , że jest to ta przerwa, o której mówiła mi Karolcia. Ruszyłam w kierunku pokoju, podszedł do mnie Grzegorz, z którym sporo przetańczyłam, pytając, czy może mi towarzyszyć. Spojrzałam na niego, uśmiechnęłam się i chwyciłam go za rękę. Bardzo dobrze nam się tańczyło, więc miałam nadzieję, że dalej też będzie dobrze. I nie pomyliłam się. Po wejściu do pokoju Grzegorz otworzył lodówkę, z której wyjął butelkę wódki, sok i wodę i patrząc na mnie, powiedział - idź się umyj, a ja naszykuje po drinku.
Przyjęłam jego propozycję i po chwili byłam pod natryskiem. Szybko opłukałam się i owinięta w ręcznik wyszłam z łazienki. Grzegorz podał mi szklankę, i obejmując mnie ramieniem, wzniósł toast - za miłe spotkanie. Sporo wypiliśmy, po czym odstawiliśmy szklaneczki na bufet i jakby spontanicznie spotkały się nasze usta w bardzo namiętnym pocałunku. Całując mnie, Grzegorz zdjął buty, w których był i dając mi znać, kierował na łóżko. Czując je za sobą, zaczęłam siadać, kiedy już siedziałam, lekko popchnął mnie, tak, że leżałam tułowiem, mając jeszcze nóżki za krawędzią łóżka.
Wówczas Grzegorz przesuwając się w dół, znalazł się na wysokości Piersi, Brodawki stały już na baczność, więc je mocno wycałował, po czym ponownie zaczął zsuwać się niżej. Wyczuwając jego zamiar, ja lekko podciągnęłam się na łóżku, mocno rozchylając nogi. Moje wyczucie było właściwe, bo po chwili jego głowa minęła Wzgórek Łonowy, osuwając się w kierunku Cipki. Ja uniosłam do góry nogi, mocniej rozsuwając je na boki i po chwili poczułam, jak jego język już zaczyna buszować w Cipce.
Cipka, będąc już podniecona, puściła soki namiętności, uwypuklił się guziczek Łechtaczki, więc miał duże możliwości buszowania. To czułam, jak języczek jego próbuje zagłębić się w dziurkę, to po chwili dotykał sterczącej Łechtaczki. Te pieszczoty powodowały, że narastało we mnie coraz większe podniecenie, potwierdzane głośnym pojękiwaniem. Ale on na to nie zważał, tylko coraz intensywniej buszował w Cipce. Przyszedł moment tak dużego mojego podniecenia, że jak dotknął językiem łechtaczki zaczęłam prawie krzyczeć, czując, jak zaczyna drzeć moje podbrzusze.
Grzegorz jeszcze przez moment buszował w Dziurce, po czym chwycił zębami sterczącą łechtaczkę, mocno ją przygryzając. Tego już nie wytrzymałam, krzyknęłam, wysoko wyrzucając biodra do góry. Ale on na to czekał. Uniósł się, pokazał mi, abym się jeszcze bardziej podciągnęła do góry i stojąc przy łóżku spuścił swoje slipki. Oczom moim ukazała się tak samo krępa jak on, jego pałka. Jeszcze mocniej rozsuwając nogi pozwoliłam mu się do siebie zbliżyć. Pomagając sobie trochę ręką, po chwili już przystawił mi ją do Cipki, a za chwilę poczułam, jak mnie wypełnia. Po tak dużym podnieceniu jego językiem, teraz czułam go niesamowicie mocno. Wypełnił mnie do końca, oparł się na rękach nade mną i zaczął systematycznie wbijać się we mnie.
I tak to należy nazwać, systematycznie, do tyłu i do przodu. Ja czując go mocno w sobie już jęczałam, już byłam bardzo mocno podniecona, a on dalej, w tył i we mnie. Ja już zaczynam odlatywać, a on jeszcze nie. Ja już zaczynam cała drżeć, a on jeszcze nie doszedł do końca. Aż i na niego przyszedł czas spełnienia, poczułam, jak tężeje, uniósł wysoko głowę do góry i wydobywając z siebie okrzyk zdobywcy, strzelił we mnie tym swoim strumieniem namiętności. Ja w tym momencie już darłam się w pełnym orgazmie. Spełniony, opadł na mnie, objęłam go rękoma i przez chwilę przeżywaliśmy to wspaniałe zbliżenie, mocno całując się.
Grzegorz wstał pierwszy, po chwili i ja zrobiłam niezbędną toaletę i dopiliśmy naszego drinka. Całując mnie powiedział, że na drugiej przerwie też czekają mnie duże przeżycia, po czym wyszedł z pokoju. Ja jeszcze przez dłuższą chwilę odpoczywałam, ale też po pewnym czasie ubrałam się i poszłam się bawić. O dziwo, nie czułam zmęczenia i od razu zaczęłam tańczyć. Kiedy tylko weszłam na salę podszedł do mnie Paweł. Młody chłopak, trochę wyższy od Grzegorza, nie gruby, ale takiej krępej budowy. Po nim pojawił się Adam. Dosyć wysoki, ale "gibki", pięknie prowadzący w tańcu. I właściwie prawie tylko z tymi chłopakami tańczyłam aż do trzeciej nad ranem. Wówczas prowadzący zabawę zarządził drugą przerwę na odpoczynek.
Nie bardzo wiem kiedy pojawił się obok mnie właśnie Grzegorz, mówiąc, za chwilę do Ciebie przyjdę. Nawet nie zastanawiając się nad tym, co powiedział, poszłam do pokoju, rozebrałam się ze stroju "balowego", wskoczyłam pod prysznic, opłukałam się i wskoczyłam naga do łóżka, czekając na Grzegorza. Minęła dłuższa chwila, za nim do pokoju wszedł Grzegorz, ale za nim weszli Paweł i Adam. Pomyślałam - obiecał niespodziankę, to ją mam, ale co dalej.
Na wyjaśnienie sytuacji nie musiałam zbyt długo czekać. Podchodząc do łóżka Grzegorz wyjaśnił mi - poprzednim razem ja pieściłem Ciebie, to teraz kolej na Ciebie. A oni, wskazując głową Pawła i Adama, zajmą się Twoimi Biodrami. Powiedziawszy te słowa wszedł na łóżko i opierając się o tylne oparcie ułożył się w pozycji półleżącej, szeroko rozsuwając nogi.
Spojrzałam, a Paweł z Adamem, spuściwszy trochę swoje slipy, trzymali w rękach słusznych rozmiarów pałki. Weszłam na czworakach na łóżko, oparłam się rękoma o jego biodra i biorąc w dłonie jego już niezłe podnieconą pałkę zaczęłam ją pieścić ustami.
Jednocześnie wypięłam Pupę, aby Paweł i Adam mogli nią się we właściwy sposób zająć.
I też nie czekałam na to zbyt długo. Najpierw Paweł rozsunął mi mocno nogi i przystawił swoją pałkę do Cipki. Cipka była już trochę podniecona, tym nie mniej, mając świadomość jej wielkości, wiedziałam, że tak łatwo we mnie nie wejdzie. Poczułam, jak przystawił się do Dziurki, po czym bardzo mocnym pchnięciem wypełnił jej wnętrze. Wypełnił mnie do końca, chwycił rękoma za Biodra i rozpoczął dalsze wbijanie się we mnie. Po chwili poczułam, jak mocno napiera na Szyjkę.
Obaj panowie spojrzeli na siebie i rozpoczęli ping-pong. Co Paweł pchnął do przodu, to Grzegorz mu odpowiadał, wypinając swoje biodra do góry, przez co ja pochłaniałam głębiej jego pałkę. I to określenie jest właściwe, bo z racji różnicy budowy ciał, latałam między nimi jak piłka. Panowie weszli w odpowiedni rytm, a ja pojękiwałam na skutek narastającego we mnie podniecenia. Można powiedzieć, że sytuacja się powtórzyła. Ja już jęczałam bardzo mocno podniecona, a Adam coraz mocniej wbijał się we mnie. Poczułam moment, kiedy już zaczyna osiągnąć swój szczytowy moment i jakby szczególnie zapierając się przyjęłam w siebie ten wspaniały strzał jego soków namiętności.
Mocno jęknęłam, Paweł się wysunął, chciałam się podnieść, ale Grzegorz przytrzymał mnie za ramiona, bo okazało się, że za mną jest już Adam. Ale jego interesowała Brązowa Dziurka. Kiedy ja odbywałam zbliżenie z Pawłem, on poszedł do łazienki, nakremował się i teraz już był gotowy do wejścia. Pamiętałam, że obaj mieli niezłe pałki, ale Adam miał chyba większą. Nie miało to teraz żadnego znaczenia, bo już po chwili poczułam, jak zaczął przepychać się przez wejście do niej, a następnie jak ją wypełnia. Poczułam, jak jego biodra dotknęły moich i jak głęboko jest we mnie.
Chwycił mnie mocno za biodra i ponownie zaczęła się jazda. On do przodu, Grzegorz do góry. Pałka Grzegorza w moich ustach urosła do znacznych rozmiarów, więc kiedy Adam naparł na moje biodra, ona wsuwała się już bardzo głęboko w moje usta. No i znowu okazało się, że Adam jest długodystansowcem, bo przez dłuższą chwilę słychać było charakterystyczny odgłos odbijanych od siebie bioder. Aż przyszedł moment, kiedy Adam osiągnął pełny stopień podniecenia, a po chwili charakterystyczne wypełnianie się Pupy jego strumieniem namiętności.
Skończył, wysunął się , ale przez ten czas ja nie zdołałam "rozładować" Grzegorza. Wysunął się z pode mnie i pokazał, że mam usiąść na krawędzi łóżka, opierając się rękoma do tyłu. Paweł i Adam przytrzymali mi w tej pozycji ręce, Grzegorz przystawił pałkę do ust, jednocześnie chwytając mnie z tyłu głowy za włosy. Odruchowo otworzyłam usta, on wsuwa już mocno naprężoną pałkę i zaczął jeździć nią po podniebieniu, wypełniając całkowicie przestrzeń ust. Na szczęście nie trwało to zbyt długo, poczułam, jak dochodzi do siebie, aż przyszedł moment, kiedy pomagając sobie ręką wysunął się , strzelając mi prosto na twarz tym strumieniem namiętności.
Koledzy podali mu ręcznik, otarł się i wszyscy wyszli. Ja jeszcze przez moment siedziałam, czując, jak spływają po twarzy krople tych soków, po czym wstałam, umyłam się i dłuższą chwilę odpoczywałam. Popatrzyłam na zegarek, nie było jeszcze czwartej, więc zrobiłam sobie orzeźwiającą kąpiel, drinka i poszłam na salę dalej się bawić. Pojawił się przy mnie Wojtek, mąż Marty, udało nam się przez dłuższą chwilę tańczyć, ale w pewnej chwili stwierdził, że idzie się czegoś napić. Poszliśmy oboje, ja nalałam sobie kawę i usiadłam chwilę odpocząć.
Zbliżała się piąta rano. O dziwo na sali w dalszym ciągu było sporo tańczących par, aczkolwiek co poniektóre panie tańczyły już w stroju "Ewy". Tańczyłam któryś raz z rzędu z Grzegorzem, kiedy podeszła do nas Marta, mówiąc - chodźcie ze mną. Idąc z Martą zorientowałam się , że idą za nami Karolcia i jej koleżanka Ewa oraz Panowie, których już wcześniej poznałam, Paweł, Adam i mąż Marty Wojtek. Zeszliśmy do pokoju mającego charakter gabinetu. Kiedy już wszyscy znaleźliśmy się w tym pokoju Ewa nakryła solidnie wyglądające biurko prześcieradłem, a Marta zwracając się do mnie stwierdziła - czas na Ciebie, ciąg dalszy wkupnego.
Spojrzałam znacząco, ale widząc jej dosyć stanowczy wzrok, podeszłam do stojącego obok fotela i zdjęłam wszystko, co miałam. Praktycznie w tym samym momencie otworzyły się drzwi i do pokoju wszedł wysoki, bardzo dobrze zbudowany mężczyzna, mający nie wiele ponad 30 lat, ubrany w biały, frotowy szlafrok. Kiedy on zbliżał się do biurka, Marta odwróciła mnie w przeciwnym kierunku. Po pewnym czasie ponownie odwróciła mnie w kierunku biurka i ujrzałam tego mężczyznę półleżącego wzdłuż, z nogami opuszczonymi na krótkim boku, mającego zakryte ręcznikiem biodra.
Marta podprowadziła mnie do niego informując, że mam usiąść na nim w pozycji "na jeźdźca", ale odwrotnie, twarzą do "publiczności". Mój partner wyciągnął do mnie ręce, panowie pomogli mi i po chwili siedziałam okrakiem na jego brzuchu. W tym momencie usłyszałam Martę - a teraz siadaj na nim - jednocześnie zdejmując z bioder mojego partnera ręcznik. Wówczas okazało się , że czeka na mnie niesamowity "dyszel".
Spojrzałam na Karolcie, a ona tylko znacząco uśmiechnęła się. Co oznaczał ten uśmiech, już wiedziałam. Po powrocie z Hamburga rozmawiałam z Karolcią, że miałam propozycję spotkania z "Maczugą Herkulesa", ale zdrefiłam. Kilka dni później otrzymałam od znajomej drogą elektroniczną film, przedstawiający kobietę "pochłaniającą" wyjątkowo dużą pałkę. Natychmiast przesłałam go Karolci, pisząc, że to jest to, co mnie kręci. Ona jest zaprzyjaźniona z Martą, więc sprawa jest już jasna, skąd się wziął ten "drąg".
Wziełam tego "dyszla" w rękę i zaczęłam się przesuwać w dół jego bioder. Kiedy już mój Wzgórek Łonowy zbliżył się do niego, przyłożyłam go siebie, sięgał około 2 cm powyżej pępka. Już w tym momencie wiedziałam, że nie będzie mi łatwo usiąść na tym "dyszlu". Asystujący mi Panowie podeszli bliżej, ja oparłam się na ich ramionach, oni wsunęli swoje dłonie pod moje uda, lekko unieśli mnie a Karolcia ustawiła mi go w Dziurce. Wówczas Panowie zaczęli opuszczać mnie.
No i dopiero teraz zaczęło się. Zaczęłam głośno jęczeć, kiedy jego żołądź przepychała się przez wejście do Dziurki. To jęczenie narastało, kiedy zaczęłam pochłaniać go, czując, jak mnie wypełnia. Przyszedł moment, kiedy wypelnił mnie całkowicie, jego czubek napierał na Szyjkę, ale on wcale nie wszedł we mnie całkowicie. Podtrzymujący moje biodra Panowie puścili je i siłą ciężkości swojego ciała wbiłam go sobie jeszcze głębiej. Skwitowałam to zdecydowanie głośnym krzykiem.
Ale to nie koniec. Mój partner chwycił mnie za biodra i kilka razy uniósł swoje biodra do góry i opuścił. Tym sposobem wbił się we mnie do końca. Ja, robiąc głębokie oddechy jęczałam, ale nie wiem dlaczego, czy z bólu, czy z narastającej namiętności.
Teraz nastapił drugi akt tego spektaklu. Podszedł do mnie Wojtek, podał mi kieliszek szampana. Wypiłam go łapczywie, a kiedy Adam odebrał go ode mnie, Wojtek objął mnie swoim ramieniem, jednocześnie spuszczając swoją rękę w kierunku Cipki. Tam bez problemów wyczuł Łechtaczkę i zaczął ją intensywnie pieścić. Spowodowało to natychmiastowy wzrost mojego podniecenia wyrażonego głośnym krzykiem. Ale on na to nie zwracał uwagi. Im ja głośniej, tym on intensywniej pieścił mi Łechtaczkę. Ja już nie wytrzymywałam, wyrzuciłam ręce do góry, wręcz drąc się, wykonując różne ruchy ciałem, ale on dalej intensywnie pieścił mnie. Do jego pieszczot włączył się mój partner, wykonując systematyczne ruchy bioder do góry i na dół.
Aż przyszedł moment pełnego orgazmu potwierdzony drgawkami całego ciała. Wówczas Wojtek przerwał swoje pieszczoty, dając mi możliwość złapania kilku spokojnych oddechów. Kiedy już udało mi się złapać jaki taki oddech, mój partner chwycił mnie za biodra, asystujący Panowie pomogli mi i zostałam odwrócona, opierając się brzuchem o biurko. On poprawił się i zaczął teraz swój taniec, wbijając się we mnie z całej siły. Poprzednie pieszczoty spowodowały, że Cipka obficie roniła swoje soki namiętności, więc jego ruchy miały duży poślizg, a przez to miał możliwość intensywniejszego wejścia we mnie.
Ponownie wyrzuciłam ręce do przodu, tłukąc nimi w blat biurka i jęcząc, potwierdzając każde jego pchnięcie. Te systematyczne pchnięcia spowodowały, że on również zaczął podniecać się, poczułam, jak pęcznieje, ja już odjeżdżałam w pełnym orgazmie, aż przyszedł ten moment spełnienia, rozdarłam się, czując, jak strzela we mnie mocnym strumieniem swoich soków namiętności. Przez chwilę zastygliśmy w bezruchu, ale mój partner po chwili wysunął się ze mnie, Karolcia podała mi ręcznik, wsunęłam go sobie w krocze i osunęłam na podłogę.
Po dłuższej chwili Panowie pomogli mi podnieść się i ubrać w podany szlafrok. Wówczas koleżeństwo klubu wypiło ze mną zaległego szampana i tym sposobem zostałam już członkiem ich klubu. Co to oznacza, jeszcze nie wiem, ale to już jest sprawa na przyszłość.
Kiedy już trochę ochłonęłam, wzięłam swoje rzeczy i poszłam do pokoju. Tam od razu weszłam pod natrysk i spędziłam dłuższą chwilę próbując ręką rozmasować bolącą Cipkę, po czym wytarłam się i ubrałam w "cywilne" ubranie. Jeszcze przez chwilę odpoczywałam w fotelu, ale zaraz pojawiła się Karolcia i ruszyłyśmy w kierunku samochodu. Jadąc w kierunku domu, spytałam Karolcię, kto to był ten z tym "drągiem" i jak duży on był. Usłyszałam, że jest to znajomy Marty, a parametry tego "drąga" to 22 cm długości i około 4,5 cm grubości. Usłyszałam, jak będziesz miała chęć, to znowu możesz się z nim spotkać. Stwierdziłam, że na razie to muszę trochę odpocząć.
Po przyjeździe do domu wzięłam ciepłą kąpiel i poszłam spać. O dziwo, szybko usnęłam i długo spałam. Obudziłam się w późne niedzielne popołudnie i do końca dnia analizowałam przeżyty Bal karnawałowy.
Kończę, standardowym stwierdzeniem. Opowiadanie to jest relacją moich osobistych doznań i przeżyć. Jakakolwiek zbieżność faktów lub sytuacji jest absolutnie przypadkowa i niezamierzona.
Jak Ci się podobało?