Bądź niegrzeczna (I)

10 października 2013

Opowiadanie z serii:
Bądź niegrzeczna

34 min

Mile widziane sugestie. To moje pierwsze opowiadanie. Zamierzam napisać jeszcze dwie części. Miłego czytania!

Szybko zamknęłam lodówkę popychając drzwiczki łokciem. Wrzuciłam kilka bułeczek do torby i wymknęłam się z domu. Nie lubiłam siedzieć zamknięta w czterech ścianach, gdy za oknem było tak pięknie. Postanowiłam wybrać się do parku. Właściwie nic sobie nie postanowiłam, nogi same mnie poniosły...

Od dłuższego czasu było to jedyne miejsce, które akceptowałam i znajdowałam w nim ciszę, spokój. W domu coraz częściej gościł płacz i zgrzyt zębów spowodowany pojawieniem się nowego członka rodziny. Strasznie mnie to irytowało i korzystając z każdej możliwej okazji ulatniałam się do parku... Tam było idealnie. Dzisiejsza pogoda była w sam raz na dobicie ostatnich rozdziałów książki. Dotarłam do skrzyżowania, skręciłam w boczną uliczkę i skierowałam się w stronę mojego azylu. Czułam lekkie mrowienie wzdłuż kręgosłupa, które z pewnością nie było wywołane niską temperaturą... Rozejrzałam się i przyspieszyłam. Czułam, że ktoś mnie obserwuje, ale w końcu odpuściłam snucie domysłów i ruszyłam dalej chcąc w końcu dopaść swojej ławki. Będąc już na miejscu wyciągnęłam książkę i już nic do mnie nie docierało...

***

Zobaczyłem ją tuż za zakrętem. Od razu wiedziałem, że muszę ją mieć... Od razu mieć! Poznać. Właściwie nie wiem, co mnie w niej przyciągnęło. Ot zwykła młoda dziewczyna w jesiennym płaszczu z torbą przełożoną przez ramię. Szła taka samotna, zamyślona. Ile ona mogła mieć lat? Musiała być młodsza ode mnie, sporo młodsza... Spojrzałem na nią wygłodniałym wzrokiem, wyobrażając sobie jak opada z niej płaszczyk a zaraz za nim reszta ubrań. No nie, nie teraz... Muszę się skupić. Nagle zatrzymała się w miejscu i zaczęła rozglądać. Zupełnie jakby usłyszała moje myśli! Poczułem się jak gówniarz, smakujący zakazanego. Odwróciła się w moją stronę, przejechała wzrokiem po szybie mojego auta i ruszyła dalej. Pod wpływem jej spojrzenia poczułem lekkie mrowienie w kroczu... Była taka piękna... Niesamowicie jasna cera, ogromne zielone oczy i ciemne włosy poskręcane w fantazyjne, grube loki. Już wiem czemu zwróciłem na nią uwagę. Nie często spotykałem tak piękne kobiety na swojej drodze. Postanowiłem chwilę odczekać zanim odpalę silnik oczywiście cały czas mając ją na oku. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym ją teraz zgubił. To małe miasteczko, ale skąd mogłem wiedzieć, że tu mieszka? Zniknęła za rogiem, a ja ruszyłem. Jechałem powoli cały czas ją obserwując. Skierowała się w stronę parku wywołując tym samym uśmiech na mojej twarzy. Dobrze, bardzo dobrze. Nie będę musiał szwendać się po sklepach próbując ją jakoś zaczepić. Weszła w alejkę a ja szybko zarejestrowałem wzrokiem wolne miejsce do zaparkowania. Zatrzymałem samochód i już miałem wysiadać gdy zatrzymała mnie myśl o tym, co ja jej właściwie powiem? Zafascynowałaś mnie i chcę Cię pieprzyć? Najlepiej przed śniadaniem po obiedzie i na kolację? Poza tym nie wiedziałem, czy przypadkiem się z kimś nie spotyka... na przykład z jakimś mężczyzną. O nie! Ta myśl zdecydowanie mi się nie spodobała. Jedynym mężczyzną, jakiego powinna spotkać jestem ja. Wysiadłem i ruszyłem w jej stronę. Siedziała w najdalszym zakątku parku, bardzo blisko krzewów oddzielających park od ogrodzenia, za którym znajdowała się prywatna posesja. Znów na plus. Nikt nie wejdzie mi w drogę. Wiedziałem już co mam zrobić. Na samą myśl o tym mimowolnie oblizałem dolną wargę...

***

Coś mi kazało podnieść wzrok znad książki. Czułam czyjąś obecność. Moja skóra i umysł wchłaniały delikatny, elektryzujący prąd, wytwarzany przez czyjś wzrok. Obcy wzrok. Czułam to... Byłam zirytowana i jednocześnie zaciekawiona. W parku od mojego przyjścia widziałam tylko dwie, może trzy osoby. W oddali dostrzegłam kobietę z dzieckiem. Obróciłam głowę w drugą stronę i zamarłam. Szedł w moją stronę. Byłam pewna, że to jego wzrok wywołał taką reakcję mojego organizmu. Dostrzegłam ciemne oczy wpatrujące się we mnie, po chwili delikatnie się uśmiechnął. Parę sekund później był już przy mnie i zajął miejsce obok. Mój umysł nie nadążał. Poczułam delikatne perfumy i jego wzrok na sobie. Wyglądał na starszego ode mnie o kilka lat. Był niesamowicie przystojny... Zmierzwione wiatrem brązowe włosy, ciemne oczy i ten błysk, który w nich dostrzegłam. Zaraz po nim kolejny uśmiech. Miał piękne usta... pełne i takie miękkie. Ocknęłam się. Wpatrywałam się w niego jak ta głupia! Zresztą on robił to samo. W końcu się odezwał.

- Przepraszam... czekasz na kogoś? - powiedział miękko.

- Nie. Właściwie to sama nie wiem... - odpowiedziałam z roztargnieniem.

- Nie wiesz? - był zaskoczony i rozbawiony moja odpowiedzią. Oparł się o ławkę. Czuł się swobodnie, widziałam to. Widziałam również, że jest zadbany. Skórzana kurtka, ciemny sweterek z ładnym wykończeniem i wystająca spod niego bialutka koszulka. Był delikatnie niedogolony, jakby robił to w pośpiechu.

- Więc co tu robisz? - kontynuował.

- Odpoczywam a właściwie czytam książkę. A Ty? - zapytałam, zanim pomyślałam.

- Może to samo? A może mnie tu przyciągnęłaś - odpowiedział z uśmiechem, delikatnie załamując głos przy spojrzeniu na mnie.

- Ja? - odpowiedziałam, nie kryjąc zdziwienia.

- Tak, Ty. Co tam masz? zapytał wyciągając rękę po leżącą na moich udach książkę. Dotknął mnie opuszkiem palca a ja poczułam się jakby kopnął mnie prąd. Fala gorąca zalała moje ciało i w ostateczności wykwitła na policzkach w postaci rumieńców. No nie! Zauważył to.

- To nic takiego... - zająknęłam się mając nadzieję, że mnie nie wyśmieje.

- Kryminały? - spytał ze zdziwieniem.

- Tak, a co w tym takiego zaskakującego? - odpowiedziałam nerwowo.

- Nic. Po prostu większość dziewczyn... przepraszam - kobiet czyta romansidła. Zaskoczyłaś mnie.

Kolejny uśmiech. Czułam, że mnie prowokuje. Po ciele wciąż przebiegał miły, podniecający dreszczyk. Wyobraziłam sobie jego usta, język w każdym z tych miejsc, w których teraz czułam miłe łaskotanie. Mam szczęście, że nie słyszy moich myśli. Spaliłabym się ze wstydu...

- Teraz Twoja kolej. Co tu robisz?

- Już Ci odpowiedziałem, Ty mnie tu przyciągnęłaś. - odpowiedział jednym tchem. Spojrzał mi głęboko w oczy a odległość między nami momentalnie się skurczyła. Miałam na niego ochotę... Byłam pewna, że mnie prowokuje. Kręciło mi się w głowie od nadmiaru wrażeń. Postanowiłam przejąć inicjatywę. Wyjęłam książkę z jego dłoni starając się, by nasze dłonie się spotkały. Poczułam przeskakujący prąd. Zresztą nie tylko ja... Widziałam, że przymknął oczy ale sekundę później znów je otworzył. Czyli działam na niego!

- Mogłabym wiedzieć czym? - zapytałam nieśmiało ciekawa odpowiedzi.

- Dowiesz się, ale pod jednym warunkiem. Wchodzisz w to? - kolejny słodki uśmiech. - Wchodzę, powiedz mi tylko w co?

- Umówimy się wieczorem i wszystko Ci wyjaśnię. Obiecuję. - to brzmiało jak bardzo słodka obietnica. Wiedziałam, że nie mogę mu odmówić...

- Dobrze. Ale jest jeden mały problem...

- Jaki? - prawie wykrzyczał nie kryjąc rozczarowania. Tym razem to ja się uśmiechnęłam.

- Nie wiem z kim się umawiam. Nawet nie znam Twojego imienia...

- Co za gapa ze mnie! Radek - powiedział wyciągając dłoń w moją stronę. Wiedziałam, że znowu to poczuję.

- Agata - i wyciągnęłam swoją dłoń w jego kierunku. Poczułam ciepły, mocny uścisk. Ale to zeszło na dalszy plan. Teraz czułam i chłonęłam całą sobą przeskakujący pomiędzy nami prąd. On też to czuł. Miałam wrażenie, że lekko drgnął i przyciągnął moją dłoń ku sobie lecz po chwili ją puścił tak szybko, jak wypuścił powietrze z płuc.

***

- Agata. - tylko tyle zdołałem usłyszeć zaraz potem dotknęła mnie i odleciałem... Nie trwało to długo. Starałem się opanowywać lecz nie mogłem. Miałem ochotę przyciągnąć ją do siebie, posadzić na kolanach i docisnąć do krocza tym kształtnym tyłkiem, na którym właśnie siedziała. Stop.

Powoli. Ale ona też to czuła, widziałem! Postanowiłem się nią trochę zabawić. Puściłem dłoń a ona oblizała dolną wargę. Delikatnie i zmysłowo. Mogłaby coś innego oblizać... powoli. Zaczynałem się nakręcać...

- Mieszkasz tutaj? - pierwsze lepsze pytanie, choć ciekawiła mnie odpowiedź.

- Tak. Właściwie od zawsze. Miałam okazję się wyprowadzić ale zrezygnowałam, ze względu na bliskich. - no ciekawe kogo ona ma bliskiego, mam nadzieję, że nie jakiegoś faceta. Choć gdyby miała to by mnie spławiła... Musze się upewnić.

- Widzisz a ja od niedawna. Bliskich? Masz na myśli przyjaciół, rodzinę?

- Tak, właśnie o nich mi chodziło. A Ty skąd pochodzisz? - zaciekawiłem ją. To dobrze...

- Z Krakowa. Przeprowadziłem się ze względu na moją firmę. Otworzyłem nowy oddział w tym mieście i postanowiłem osobiście dopilnować interesu. Uprzedzę Twoje pytanie - nikogo nie zostawiłem. Przyjechałem z bratem. Wynajęliśmy razem mieszkanie i tak żyjemy sobie razem. Masz rodzeństwo? - co się ze mną dzieje? Zwykle jestem małomówny jeśli chodzi o moje życie a teraz... nawet nie zapytała a ja niewiele myśląc sam jej o sobie odpowiedziałem.

- Tak, choć mamy niewiele tematów do rozmów. Mój brat ma dopiero 8 miesięcy. - uśmiechnęła się a ja mimowolnie odpowiedziałem jej tym samym.

- Wiesz, chyba powinnam się zbierać. Trochę się tu zasiedziałam... - no nie. Czyżbym ją nudził? Spojrzałem na zegarek.

- Faktycznie... ja również powinienem się zbierać. Co powiesz na to bym Cię odwiózł do domu? - zgódź się... Widziałem, że się zastanawia. Pewnie w głowie analizuje plusy i minusy. Sam nie byłem pewien czy dobrze zrobiłem wychodząc z tą propozycją... Nie wiem czy będąc z nią sam na sam zdołam się opanować przed wywaleniem zawartości rozporka. Mam na nią ogromną ochotę ale wolałbym to zrobić w innych okolicznościach...

***

- Faktycznie... ja również powinienem się zbierać. Co powiesz na to bym Cię odwiózł do domu? - to zabrzmiało jak kusząca propozycja. A co jeśli okaże się psychopatą trzymającym w aucie nóż? Nie, to brzmiało zbyt nieprawdopodobnie. Chyba za dużo kryminałów przeczytałam w swoim życiu...

- Powiem Ci, że chętnie. Zbierajmy się.

Zgarnęłam z ławki torbę i podniosłam się. Wstał zaraz za mną... ale jest wysoki! No i do tego dobrze zbudowany. Dopiero to zauważyłam... Ruszyliśmy w stronę parkingu rozmawiając o rzeczach mało ważnych. Im bliżej auta, tym mniej uwagi zwracałam na to co mówię. Czułam falę gorąca rozlewającą się po moim ciele. Wyobraziłam sobie siebie na tylnym siedzeniu i Radka biorącego mnie od tyłu. Ledwo szłam, nogi mi miękły. Gdy już dotarliśmy do samochodu Radek błyskawicznie pojawił się po stronie pasażera otwierając mi drzwi. Odkręciłam się w jego stronę i poczułam przerywany oddech. Był podniecony. Zbliżył się do mnie a ja niewiele myśląc oblizałam wargi... Ułamek sekundy wystarczył, by jego dłonie oplotły mnie w pasie. Zamknęłam oczy i poczułam, jak przesuwa językiem po moich wargach. Delikatnie złapał za dolną i ją possał. Chwilę później całował mnie jakbym była jedyną kobietą w promieniu tysiąca kilometrów. Zachłannie i mokro. Podnieciłam się. Z resztą nie tylko swoje podniecenie czułam w tej chwili... Jego twardy penis napierał na moje podbrzusze. Złapał mnie za pośladki i lekko uniósł w górę. Poczułam jak przejeżdża po mojej cipce... Jęknęłam. Poczułam drgnięcie. Otworzyłam oczy i oderwałam się od jego ust. Przebijał mnie swoim wzrokiem na wylot.

- Podobało Ci się? - mruknął i docisnął mnie biodrami do samochodu.

- A może chciałabyś więcej? - kontynuował chrapliwym głosem.

- Takk... ale nie tutaj. - sama nie wierzyłam, że to powiedziałam.

- Wsiadaj. - rzucił krótko.

Zrobiłam co mi kazał. Wsiadł i odpalił silnik. O czym myśli? Czemu nic nie mówi? Nawet nie patrzy na mnie!

W końcu się odezwał.

- Wiesz, mam na Ciebie ogromną ochotę. Z resztą sama przed chwilą zdążyłaś się o tym przekonać. - spojrzał na swoje krocze, na mnie i uraczył mnie uśmiechem, który rozłożył mnie na łopatki.

- Myślę jednak, że lepiej będzie gdy odwiozę Cię teraz do domu. - o nie. Nie to chciałam teraz usłyszeć... Ma na mnie ochotę, ja na niego co na pewno zauważył i teraz chce mnie odwieźć do domu?! Nie nadążam.

- Nie nadążam. - powtórzyłam swoje myśli.

- Spotkamy się o 18:30 pod Bistro a później zdecydujemy co dalej. Zgadasz się?

- No nie mam wyjścia. - odpowiedziałam i jednocześnie odetchnęłam z ulgą. Nie do końca rejestrowałam co wokół mnie się dzieje, ale całkowicie poddałam się chwili.

- Gdzie mieszkasz? - przerwał moje zamyślenie.

- Pokieruję Cię. - rzuciłam krótko.

***

Siedziała tuż obok i mogłem zrobić z nią co tylko chciałem. Mieszkała dosyć blisko ale w każdej chwili mogłem zablokować drzwi i skręcić w boczną uliczkę. Nie uciekłaby mi... Co więcej, ona by tego nawet nie chciała! Co chwila zerkałem kątem oka w jej stronę. Duże, zielone oczy lśniły z podniecenia. Zatrzymałem się pod jej domem. Był duży, przeszklony z niewielkim ale zadbanym ogrodem. Szkoda, że nie mieszka sama. Ale i z tym sobie poradzę, tak jak zawsze... Szybko wysiadła, rzuciła krótkie "do zobaczenia" i zniknęła w czeluściach bramy. Odjechałem dopiero, gdy usłyszałem szczęknięcie zamykanych drzwi.

Nie mogłem się skupić, całą drogę drżały mi ręce, które aż do bólu wbijałem w kierownicę. Cały czas myślałem o niej i o tym co wydarzyło się na parkingu... Mój mózg analizował każdy szczegół jej ciała, smaku. Ewidentnie domagał się więcej... Musze uzupełnić te braki. Jeszcze dziś... Znalazłem brata w salonie, wplątanego w pościel. Nie chcąc go budzić, przeszedłem do kuchni. Nie byłem głodny, w moich żyłach wciąż krążyła adrenalina. Musiałem jednak coś w siebie wrzucić. Otworzyłem lodówkę i padło na spaghetti. Wyciągnąłem makaron, słoik z sosem i nałożyłem sporą porcję wylewając połowę zawartości słoika. Mikrofala i już chwilę później siedziałem przy stole z parującym talerzem. Grzebałem się, ale zjadłem. Czułem się podwójnie pełny - podniecenie wróciło. Musiałem sobie ulżyć by z wejścia się na nią nie rzucić. Wybrałem prysznic. Chętnie zabrałbym ją do swojej łazienki... Ogromne lustra, wiszące na każdej ścianie już nie raz się sprawdziły. Rozbierałem się powoli, intensywnie obserwując swoje ciało. Byłem wysportowany i umięśniony. Lata treningów nie poszły na marne. Przesuwałem wzrokiem po swojej twarzy, zjechałem po szyi do mięśni. Napiąłem je i przyglądałem się nabrzmiałym żyłom. Przesunąłem wzrok niżej, na brzuch. Płaski, ładnie wyrzeźbiony. W dodatku cholernie wrażliwy... Wyobraziłem sobie jak przesuwa po nim językiem. Poczułem łaskotanie pod pępkiem. Wziąłem członka w dłoń. Ścisnąłem główkę i czule pogłaskałem jądra. Przesunąłem dłoń na nasadę i zacząłem sobie walić. Nie trwało to długo, po kilku minutach poczułem, że dochodzę. Przyjemny dreszcz przebiegł od jąder po samą żołądź. Wydałem z siebie cichy pomruk i trysnąłem na lustro odchylając głowę do tyłu.

Posprzątałem i wziąłem prysznic. Umyłem zęby, naciągnąłem ręcznik na biodra i skierowałem się do pokoju. Pstryknąłem światło i przeszedłem do garderoby. Wziąłem to, co było mi potrzebne i szybko w to wskoczyłem. Miałem jeszcze jakieś 15 minut do wyjścia. Wróciłem do salonu i postanowiłem obudzić brata. Gdy wszedłem właśnie się ubierał.

- O, jesteś. Myślałem, że zobaczę Cię dopiero jutro rano. - powiedział i uśmiechnął się znacząco. Dobrze wiedział, jakim typem faceta jestem. Młody, bogaty ale nieszczególnie zapracowany. Wiedział co lubię robić w wolnych chwilach. Z resztą on był taki sam. Potrafiliśmy jednej nocy pieprzyć tą samą panienkę a następnego dnia rano leczyć razem kaca. Dobrze nam się żyło razem.

- Wiesz, tym razem to nie ja ulatniam się z domu... - mam nadzieję, że zrozumiał aluzję.

- Stary, a gdzie ja teraz pójdę? Nie zdążyłem się z nikim umówić. Poza tym jesteśmy braćmi i powinniśmy się dzielić. - oj nie, nie tym razem.

- Nie, nie tym razem. Chcę ją mieć tylko dla siebie przynajmniej do czasu.

- Spoko. Daj mi numer do Oli, na pewno ma wolną chatę. Ona mnie przyjmie z otwartymi ramionami. - no pewnie nie tylko ramiona będzie miała "otwarte".

Szybko wyszukałem jej numer w notesie, wyrwałem kartkę i podsunąłem mu ją pod nos.

- Dzięki. Wychodzisz już?

- Tak, nie chcę się spóźnić. Do jutra brat!

- No do jutra.

"Werwy"! usłyszałem w progu drzwi. No tego z pewnością nie będzie mi brakowało...

***

Weszłam do domu i natychmiast pożałowałam, że to zrobiłam. Wolałabym zostać w ciepłym samochodzie z facetem, na którego miałam niebywałą ochotę niż czekać teraz kilka godzin na spotkanie. Rodzice krzątali się po salonie nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Chcąc uniknąć kontaktu z nimi szybko wspięłam się po schodach i zamknęłam drzwi do swojego pokoju. Uf. W końcu mogę swobodnie myśleć. Zdjęłam buty, powiesiłam płaszcz na oparciu krzesła i spojrzałam na zegar. Miałam dwie godziny do spotkania z tajemniczym i jakże seksownym Radkiem. Na samą myśl o nim zacisnęłam uda i poczułam rozlewające się po moim ciele pożądanie. Zamknęłam oczy i dotknęłam ust, które jeszcze 20 minut temu pieścił ON.

Z zamyślenia wyrwała mnie mama.

- Agatko! Obiad na stole! Chodź tu szybko, bo wystygnie. - o nie, tylko nie to - pomyślałam. W tym momencie miałam ważniejszą potrzebę do zaspokojenia. Jednak wiedziałam, że rodzice nie dadzą spokoju i w końcu będę musiała zjeść. Zeszłam do jadalni, odsunęłam krzesło i usiadłam. Dłubałam w talerzu nie zwracając uwagi na to co się dzieje wokół. Słyszałam tylko strzępki rozmów.

- Agatko czy Ty słuchasz co my do Ciebie mówimy? - to jedyne co do mnie dotarło. Otrząsnęłam się z nadmiaru myśli i spojrzałam na nich.

- Tak, oczywiście ale na chwilę się zamyśliłam. Możecie powtórzyć?

- Dziś wieczorem wyjeżdżamy do rodziców. Chcesz jechać z nami, czy wolisz zostać? - powtórzyła mama. Nie musiałam długo się zastanawiać...

- Chyba wolę zostać. Przynajmniej skończę czytanie tych wszystkich książek i oddam je w terminie do biblioteki. - skłamałam.

- Poza tym chyba bierze mnie grypa a sami wiecie, że dziadkom to nie pomoże... - to już podwójne kłamstwo.

- Masz rację córeczko. Innym razem pojedziemy w komplecie. - no i odetchnęłam z ulgą.

- A jak długo zamierzacie tam zostać? - dopytywałam.

- Razem z tatą dostaliśmy długi weekend, więc pewnie do środy. - ale nie martw się zrobimy Ci coś pysznego na tych kilka dni. Zaproś sobie Monikę czy Olę żebyś się nie nudziła.

- Mamo... wiem co mam robić, nie jestem małą dziewczynką.

- Wiemy o tym. - uśmiechnęła się do mnie.

Jak ja mogę tak kłamać... To było silniejsze ode mnie. Skończyłam jeść, wstawiłam naczynia do zmywarki i uciekłam na górę. Nie musiałam długo się zastanawiać nad tym, co założyć. Wybrałam idealnie dopasowane jasne jeansy i przewiewną lekko prześwitującą fioletową koszulę. Punktem kluczowym była bielizna. Musiała być koronkowa i pociągająca... Do wyboru miałam kilka kompletów w różnych kolorach. Wybrałam brzoskwiniowy. Zgarnęłam wszystko z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel po której przyszedł czas na depilację. Gdy skończyłam umyłam zęby, podkreśliłam oczy i musnęłam policzki różem. No i jeszcze pomadka. Tak jest idealnie.

Zostało mi jeszcze pół godziny... jak by tu je wykorzystać? Włączyłam komputer i zaczęłam szukać mojego przystojnego nieznajomego po różnych portalach społecznościowych . Ani śladu... Szkoda. Zostało 20 minut więc zaczęłam się powoli zbierać. Wyszłam z domu i podążałam niepewnym krokiem w stronę umówionego miejsca... Nie wiedziałam czy dobrze robię ale w tej chwili miałam to w nosie...

***

Gdy dojechałem jeszcze jej nie było. Może to i dobrze... Miałem czas pomyśleć. Gdzie mam ją zabrać? Zwykle kończyło się od razu w samochodzie... ale ja miałem na nią większą ochotę niż zwykle z resztą samochód za bardzo by nas ograniczał. Na początek jakaś dobra knajpka... a potem moje mieszkanie.

Wysiadłem z samochodu i wtedy ją zobaczyłem. Wyglądała jakoś inaczej... Nie mogłem jednak uchwycić żadnej różnicy. Mogło mi się wydawać...

- Hej. Zastanawiałam się, czy mi się to nie przyśniło... i czy na pewno Cię tu zastanę. - powiedziała jednym tchem. Jak mógłbym ją wystawić?!

- Żartujesz? Musiałem przyjechać. Odpowiedziała uśmiechem.

- Wsiadaj. - dodałem.

Posłusznie wsiadła a w środku spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.

- Co chciałabyś robić dzisiejszego wieczoru? - zapytałem. - ze mną? - i natychmiast ugryzłem się w język.

- Szczerze? - zapytała cicho. Aż mi krew zawrzała...

- Tak. Tylko szczerze. - i posłałem jej niewidoczny uśmiech. Musiała go wyczuć bo zaśmiała się cicho.

- Chętnie bym coś zjadła. O tej porze moja ulubiona knajpa jest już zamknięta więc reszta jest w Twoich rękach. Co proponujesz?

Gdybym zaproponował jej teraz to na co najbardziej mam ochotę z pewnością uciekłaby zanim zdążyłbym włączyć blokadę... Musiałem być ostrożny.

- Dwie ulice dalej jest Amaretto. Często tam bywam i myślę, że Ci się spodoba. Jaką kuchnię lubisz?

- Meksykańską. Ale jestem teraz na tyle głodna, że nie będę wybrzydzać.

- Myślę, że znajdziemy coś dla Ciebie. - uśmiechnąłem się i ruszyłem. Przez całą drogę próbowałem zapanować nad swoim oddechem. Czemu nie dotknąłem jej tam, na parkingu? To na pewno by nam wystarczyło. Potem tylko przeparkowałbym samochód w bardziej odludne miejsce i wszystko potoczyłoby się zgodnie z planem. Ale czy ja coś planowałem? Nie wiedziałem czego mogę się po niej spodziewać. Nie znałem jej. W dodatku musiałem na szybko wymyślić jakieś kłamstwo tłumaczące najście jej w parku. Mogłem powiedzieć całą prawdę, ale nie wiem czy by się to jej spodobało.

- No i jesteśmy na miejscu. Wysiadłem, otworzyłem jej drzwi i ruszyliśmy w kierunku wejścia. Skinąłem na kelnera, który wiedział w jaki sposób mnie potraktować. Dostaliśmy do dyspozycji malutką wnękę z kotarą.

- Widzę, że dobrze Cię tu znają. - powiedziała z przekąsem.

- Po prostu często tu bywam. Wybrałem ten stolik, bo chciałem swobodnie z Tobą porozmawiać. Mam nadzieję, że się nie krępujesz? - i zajrzałem jej głęboko w oczy. Nie wiedziałem o czym myśli...

- No dobrze, zamówmy coś, bo skręca mnie z głodu. - no tak, wywinęła się od odpowiedzi. Przeglądając kartę złapałem jej wzrok utkwiony we mnie.

- Każdą tu przyprowadzasz?

Zmroziło mnie.

- Nie rozumiem?

- A ja myślę, że rozumiesz. - odparowała.

- Nie. - odpowiedziałem lodowatym głosem. - Nie przyprowadzam tu każdej. Sama chciałaś coś zjeść, ja tylko wybrałem miejsce. Gdybyś chciała pobiegać lub pojeździć rowerem też w pewnym miejscu zapytałabyś czy z każdą robię to samo?

Chyba zrozumiała. Opuściła wzrok na kartę i bąknęła ciche przepraszam...

- Nie masz za co przepraszać. Po prostu nie zadawaj więcej takich bezsensownych pytań.

Miałem ochotę przełożyć ją przez kolano i stłuc. A potem zerżnąć.

Podszedł kelner i zebrał zamówienia. Zauważyłem, że po jej twarzy rozlał się rumieniec.

- Co się stało?

- Chciałabym się dowiedzieć jak trafiłeś do mnie... tam w parku. - Prawie zakrztusiłem się własną śliną. Miałem nadzieję, że zapomni o tym i to pytanie nie padnie tego wieczoru. No ale nie było odwrotu.

- Zobaczyłem Cię kilka przecznic wcześniej. Czekałem na znajomego... odwróciłaś się w moją stronę i wtedy stwierdziłem, że muszę Cię poznać. Zaprowadziłaś mnie do parku, zostawiłem samochód i podszedłem do Ciebie. Resztę już znasz. - miałem nadzieję, że to jej wystarczy.

- A więc to Twój wzrok czułam na sobie. - powiedziała i spojrzała mi głęboko w oczy. Uśmiechnęła się po czym nieświadoma tego co robi złapała zębami dolną wargę. Ile bym dał za to by zrobić to samo...

- Pewnie tak. - odrzekłem z uśmiechem.

Zaśmiała się i łokciem strąciła serwetki. Zareagowałem szybciej niż tego chciałem. Schylając się pod stolik przejechałem wzrokiem po jej łydce aż do samej stopy. Założyła wysokie szpilki. Uwielbiałem kobiety w takich butach. Złapałem serwetki i wyobraziłem sobie jak jej stopa wygina się pod tym kątem gdy dochodzi. Ze mną... Poczułem, że robi mi się gorąco. Uniosłem się, poprawiłem na krześle i z uśmiechem postawiłem serwetki na stoliku tym razem bliżej środka.

- Niezdara ze mnie. - wyszeptała cicho i spłonęła rumieńcem.

- Nic nie szkodzi. To tylko serwetki. Obyś tylko z talerzem obeszła się delikatniej, bo będziesz musiała pożegnać się z koszulą. I wtedy to zauważyłem. Jej koszula była na wpół przezroczysta. Pod nią miała tylko stanik. Koronkowy... mmm. Nie zasłaniał wiele. Miałem wrażenie, że gdyby nie kieszonki zdołałbym zobaczyć sutki.

- Ślicznie wyglądasz. - powiedziałem i zacisnąłem zęby aby nic więcej mi się nie wymsknęło.

- Dziękuję. - i odwróciła wzrok w drugą stronę. Zawstydziłem ją. Lubiłem to uczucie przewagi. Miałem ochotę jeszcze coś powiedzieć ale przeszkodził nam kelner przynosząc zamówienie.

- Mmm wygląda apetycznie. - mruknęła z zadowoleniem.

- Co powiedziałabyś na lampkę wina?

- Prowadzisz. - upomniała mnie.

- Wiem... ale Ty nie. - i posłałem jej łobuzerski uśmiech. - Dasz się namówić?

- Pewnie. Ale tylko lampka... nie przepadam za alkoholem.

Odchylając kotarę wezwałem kelnera. Miałem nadzieję, że pomyśli i nie rzuci tekstu w stylu "to co zwykle"? Pomyślał. Chwilę później na stole stała lampka z czerwonym płynem. Dla siebie wziąłem wodę.

Stuknęliśmy się napojami i zabraliśmy za jedzenie. Naprawdę była głodna. Ja zamierzałem w inny sposób zaspokoić swój apetyt. Zostawiłem połowę i w ciszy przyglądałem się jak kolejne porcje znikają w jej ustach. Miałem chwilę by dokładniej się jej przyjrzeć. Ciemne, gęste włosy sięgające aż do łokci. Nie jedna kobieta mogłaby jej pozazdrościć. Przesunąłem wzrok na twarz. Duże oczy oprawione gęstą firanką ciemnych rzęs. Pełne usta w kolorze dojrzałych malin. Miałem ochotę się w nie wpić. Musiałem jednak poczekać... Skończyła. Odsunęła talerz i spojrzała na mnie.

- Smakowało? - zapytałem.

- Było pyszne. - odrzekła. Spojrzała na mój talerz pytającym wzrokiem.

- Nie byłem głodny. - powiedziałem domyślając się o co chciała zapytać.

- Powiedz mi czym się zajmujesz?

- Jestem prawnikiem i właścicielem kilku restauracji. A Ty? - odpowiedziałem obserwując jej reakcję. Chyba była lekko zaskoczona.

- Ja pracuję w przedszkolu. - odpowiedziała z uśmiechem. - W administracji - dodała widząc moją zdziwioną minę.

- Co w takim razie robiłaś w parku o tej porze i to w środku tygodnia? - zapytałem.

- Mamy remont do końca miesiąca. Dzięki temu mam trochę więcej czasu by odetchnąć.

- Dałabyś się zaprosić na film? - zapytałem bez namysłu. - Do mnie. - dodałem obserwując jej rozszerzające się ze zdziwienia źrenice. Musiała wiedzieć co chodzi mi po głowie.

- Chyba trochę za dużo sobie wyobrażasz. - usłyszałem i natychmiast pożałowałem, że w ogóle się odezwałem.

- Wracam do domu. - kontynuowała ostro. Zaczęła się podnosić a ja zupełnie nie wiedziałem co mam powiedzieć. Rzadko która jadła ze mną kolację. Rzadko która mi odmawiała. Co mam zrobić?

- Odwiozę Cię. - rzuciłem bez zastanowienia wiedząc, że nic więcej nie zdołam zdziałać.

Wyszliśmy i chwilę później znaleźliśmy się w samochodzie.

- Przepraszam. - powiedziałem tak cicho, ze chyba nawet tego nie słyszała. Odwiozłem ją pod sam dom. Cofając zauważyłem, że przed garażem coś się dzieje. Ponownie zaparkowałem, tym razem trochę dalej i obserwowałem. Jej rodzice pakowali się do samochodu. Domyśliłem się, że gdzieś jadą. Bez niej. Uśmiechnąłem się na samą myśl o tym. Jeszcze 20 minut temu nie wiedziałem co mam zrobić, teraz to się zmieniło. Tym bardziej, gdy usłyszałem "szkoda, że z nami nie jedziesz córeczko". Musiała im odmówić przed spotkaniem ze mną. A więc została ze względu na mnie...

Wróciłem do domu. Nalałem sobie whisky i opadłem na fotel. Przyglądałem się złocistemu płynowi kręcąc szklanką w dłoni i wciąż rozmyślając o Agacie... Miała na mnie ochotę, wyczułem to wtedy na parkingu. Dlaczego więc odmówiła?

***

Zamknęłam drzwi i opierając się o nie plecami osunęłam na podłogę. Zamknęłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. O ja durna! Odmówiłam mu choć dobrze wiedziałam, że to już może się nie powtórzyć. Dziś ja, jutro zapewne inna... Ale z drugiej strony to była rozsądna decyzja. Skończylibyśmy w łóżku a na drugi dzień nawet nie pamiętałby mojego imienia. Wbiegłam po schodach do swojego pokoju. Wyciągnęłam piżamę z szafki i postanowiłam wziąć długą i gorącą kąpiel. Leżąc już w wannie przyłapałam się na tym, że wciąż myślę o Radku... o tym co moglibyśmy teraz robić. Rumieniec wylał się na moje policzki. Może ta jednorazowa przygoda nie byłaby czymś złym? Nie jestem w związku i raczej nie planuję... Strzeliłam się wierzchem dłoni po czole próbując wybić głupie myśli. Nie bądź naiwna, zabawiłby się Tobą i zostawił dokładnie w tym momencie, gdy Tobie zaczęłoby zależeć. Leniwie wygrzebałam się z wanny, sięgnęłam po puszysty ręcznik i skierowałam do pokoju.

Obudziłam się w nocy ze strasznym bólem głowy. Gdy zeszłam na dół zauważyłam, że w przedpokoju jest włączone światło. Zapomniałam? Bardzo możliwe, w końcu myśli miałam zaprzątnięte czymś innym... Szybko pstryknęłam wyłącznikiem i przeszłam do kuchni. Usiadłam na krześle, wygrzebałam z koszyczka proszek i popiłam zimną mineralną. Zabrałam butelkę na górę i szybko zasnęłam.

***

Gdy się obudziłem Tomka jeszcze nie było. Mogłem z nim jechać do Oli, wieczór na pewno byłby przyjemniejszy niż drzemka z whisky w dłoni... Wziąłem zimny prysznic i zamówiłem śniadanie przez telefon. Po 20 minutach usłyszałem dzwonek i odebrałem swoje zamówienie dając solidny napiwek, który wywołał szeroki uśmiech u młodego chłopaczka. Miałem naprawdę zły humor... Rzadko kiedy spędzałem weekendy bez kobiety u boku. No i mało kto mi odmawiał, bo naprawdę tego nie lubiłem... Zjadłem śniadanie i zacząłem się zastanawiać co dalej. Odpuściłbym gdyby nie to, że tak na mnie działała... a to, że odmówiła dodatkowo mnie pobudziło. Moje zamyślenie przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu. Akurat teraz! Odebrałem i chwilę później jechałem już do restauracji. Ustaliłem kilka rzeczy z menedżerem i wziąłem podwójny obiad na wynos. Pojechałem prosto do niej. Wysiadłem z samochodu i stojąc przed drzwiami niepewnie zapukałem...

***

Usłyszałam pukanie do drzwi i poszłam otworzyć. Zerknęłam przez judasza. Za drzwiami stał ON. Zakrztusiłam się własną śliną... i otworzyłam.

- Witaj. - i uśmiechnął się beztrosko.

- No cześć... co tu robisz? - zapytałam próbując ukryć radość rozlewającą się po moim ciele.

- Przyszedłem zrekompensować swoją wczorajszą wpadkę dobrym obiadem. Co Ty na to?

Przez krótką chwilę miałam ochotę strzelić mu drzwiami przed nosem. Ale wtedy już na pewno by sobie odpuścił.

- Wejdź. - rzuciłam krótko i poprowadziłam go do kuchni.

- Obiad jest jeszcze ciepły, jemy tutaj? - zapytał.

- Tak, chcesz coś do picia?

- A co proponujesz? - zapytał niewinnie.

- Kawa, herbata, mineralna, sok, piwo. Co wybierasz?

- Wolałbym mocniejszy alkohol ale może być piwo. - odpowiedział i puścił mi oczko.

- Mocniejszy alkohol w samo południe? Ty na serio? - zapytałam zdziwiona.

- Zdarza mi się, szczególnie gdy mnie coś trapi. - odpowiedział odwracając wzrok.

- Może zabierzmy się za jedzenie zanim wszystko wystygnie. - próbowałam zmienić temat.

- Nie zapytasz co się dzieje? - zapytał zdziwiony.

- A powinnam? No dobrze. Co takiego się stało?

- Zostawiłaś mnie wczoraj... źle się z tym czułem. - wyglądał jakby naprawdę się tym przejął. Jednak trudno było mi w to uwierzyć.

- Ah tak. Źle Ci było, bo zamiast sobie pobzykać musiałeś sam spędzić noc? Pewnie jesteś nieprzyzwyczajony do takiego obrotu sprawy?! - wybuchnęłam. Zacisnęłam palce na blacie stołu i próbowałam nad sobą zapanować. Co za gnojek! Chyba trafiłam w sedno, bo pobladł.

- Agata to nie tak! Gdyby tak było myślisz, że bym tu siedział? - próbował ratować sytuację.

- A dlaczego nie?! Może próbujesz jeszcze coś ugrać? Skąd mogę mieć pewność? My się wcale nie znamy! - prawie wykrzyczałam.

- No właśnie, nie znamy się więc nie próbuj mnie oceniać w ten sposób. - wycedził ewidentnie poirytowany.

Chyba miał rację.

- No dobrze, więc po co tu przyszedłeś?

- Zjeść z Tobą obiad i Cię przeprosić. Z tego co widzę chyba niepotrzebnie. - i zaczął się podnosić.

- Zostań. Jak już zjemy obiad zdecyduję czy przeprosiny przyjęte. - posłałam mu uśmiech.

- Najpierw jednak trzeba będzie go odgrzać... Daj, ja to zrobię.

Wziął miseczki i wsadził je do mikrofali. Po chwili wyjął parujący i smacznie pachnący obiad stawiając jedną porcję przede mną.

- Dzięki. - wydukałam widząc jak swobodnie radzi sobie w kuchni.

- Chyba też... - i urwał mi w pół słowa. - Jedz. - powiedział stanowczo.

- Bo za chwilę znowu nam ostygnie - wytłumaczył i zaśmiał się.

- Masz rację. - odrzekłam. Jedliśmy w ciszy a gdy już skończyliśmy otworzył piwa i przeszliśmy do salonu.

- Oglądamy coś? - zapytałam i w tej samej chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Jasna cholera! Umówiłam się z Michałem i całkowicie o tym zapomniałam. Zostawiłam Radka samego na kanapie i niechętnie podreptałam w kierunku drzwi.

- Cześć Michał! Co tak wcześnie? - przywitałam się i próbowałam ukryć zdenerwowanie.

- Hej. Miałem wolną chwilę i stwierdziłem, że może wpadnę wcześniej ale za to dłużej sobie pogadamy. Nie masz nic przeciwko? - i szybko cmoknął mnie w policzek.

- Wiesz... mam gościa. - odpowiedziałam zdezorientowana jego wylewnością.

W tej samej chwili Radek stanął obok mnie i zmierzył dosyć nieprzyjemnym wzrokiem Michała.

- Cześć, Radek. - powiedział lodowatym tonem i wyciągnął dłoń w jego kierunku. Michałowi to się raczej nie spodobało, bo rzucił krótkie "cześć" i zaproponował, że od razu zajmie się ekspresem. No cóż, nie miałam innego wyjścia w końcu głupio mi było odsyłać go do domu.

Zostawiłam Michała sam na sam z ekspresem i powędrowałam do salonu. Radek siedział zasępiony zerkając przez okno na ulicę. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i poklepał miejsce obok siebie dając mi do zrozumienia bym obok niego usiadła.

- Spotykasz się z nim? - zaskoczył mnie tym pytaniem. Był zazdrosny? Podobało mi się to.

- To mój dobry znajomy, znamy się od dawna. Tak zwana złota rączka, która zawsze pomoże w potrzebie. Dlaczego o to pytasz?

- Nie ważne. Wyglądał jakby chciał od Ciebie czegoś więcej niż pocałunku. - wycedził przez zęby.

- Czyli dokładnie tak jak Ty teraz. - odegrałam się obserwując zaskoczenie malujące się na jego twarzy.

- Być może. - odciął się krótko i złapał łyk piwa. Zaskoczył mnie. W końcu do czegoś się przyznał...

- Być może co? - ciągnęłam dalej.

- Agata proszę... on tam stoi i pewnie nawet stara się nie oddychać by słyszeć o czym rozmawiamy. Zmieńmy temat...

- Fakt. Ale wyciągnę to z Ciebie - powiedziałam spoglądając mu głęboko w oczy. Wstałam i sięgnęłam po pilot by włączyć telewizor. Nie spojrzałam nawet na to, co włączyłam. Usiadłam na poprzednim miejscu i kontynuowałam.

- No więc odpowiedź.

- Na co? - próbował się wywinąć.

- Być może co? - drążyłam temat.

- Być może jest tak jak mówisz. - kolejna wymijająca odpowiedź.

- Czyli jak? - szepnęłam mu na ucho tak, by poczuł mój oddech na szyi.

- Czyli dokładnie tak jak mówisz - powiedział, spojrzał mi prosto w oczy i zaśmiał się cicho. Drażni się ze mną, drań jeden!

- Radek, konkrety. - starałam się go ponaglić.

- Chciałbym Ci to powiedzieć ale boję się, że wyrzucisz mnie z domu dając kopa w tyłek na pożegnanie. Pozostańmy przy ogląda... - i urwał w pół słowa patrząc na ekran telewizora. Podążyłam za jego wzrokiem. Jęknęłam. Jasna cholera! Co ja włączyłam?! Parzące się zwierzątka?! Gdzie się podział mój mózg?! Złapałam pilot i szybko wyłączyłam telewizor starając się powstrzymać rumieniec wypływający na moje policzki.

- Prowokujesz mnie? - zachichotał i posłał mi łobuzerski uśmiech.

- Wiesz, że to było przypadkiem... - starałam się jakoś wytłumaczyć.

- Nic nie dzieje się przypadkiem. - odpowiedział z uśmiechem. Nawinął mój lok na palec i czułam jak pochyla się w moją stronę. W tej samej chwili w drzwiach stanął Michał oświadczając, że już skończył. No tak, nic nie dzieje się przypadkiem. Byłam na niego zła.

- Odprowadzisz mnie do drzwi? - zapytał z nadzieją w głosie.

- Jasne. - podniosłam się i sekundę później byliśmy już na korytarzu. Nagle zatrzymał się i złapał mnie za nadgarstek.

- Agata, czy Ty wiesz ile on może być starszy od Ciebie? Chcesz tego?

- Wiedzieć nie wiem ale się domyślam. Ale co to ma do rzeczy? Zjedliśmy obiad, pijemy piwo. To jeszcze nie oznacza, że wyjdę za niego i urodzę mu dzieci. O co Ci chodzi?

- O nic. - odpowiedział ze złością w głosie i ruszył w kierunku drzwi wyjściowych. Co mu się stało? Znamy się tyle lat i nigdy się tak nie zachowywał.

- Michał, czekaj. - odwrócił się i spojrzał w moją stronę.

- Tak? - powiedział wyczekująco.

- Dziękuję, że pomogłeś mi z tym ekspresem. Wiem, że chciałeś pogadać ale sytuacja na to nie pozwoliła. Zadzwonię do Ciebie i wpadniesz innym razem. Nie gniewaj się...

- OK. Pa.

- Pa.

Przekręciłam klucz w drzwiach i wróciłam do Radka. Chyba nie był zadowolony.

- Co go obchodzi ile mam lat?! - prawie wykrzyknął a ja się roześmiałam.

- Nie wiem. A ile masz? - zapytałam wciąż się śmiejąc.

- Co w tym zabawnego? Jeśli już chcesz wiedzieć to 29. Z resztą mógłbym zadać to samo pytanie...

- Ja mam 22. Chyba nie ma pomiędzy nami aż takiej różnicy. - starałam się rozładować atmosferę.

- Naprawdę? Wyglądasz na co najwyżej 19. Ale wtedy raczej nie mogłabyś pracować na swoim stanowisku. - w końcu się rozluźnił.

- Dokończymy poprzednią rozmowę?

- Ależ Ty dziewczyno jesteś uparta!

- To pożądana cecha. - odpowiedziałam puszczając mu oczko. Miałam ochotę go uwodzić. Powoli obserwować jego reakcje na moje słowa. Znowu czułam to co wczoraj. Wywoływała to jego obecność.

- Masz rację. Co do tego, że mam ochotę Cię pocałować a nawet więcej też masz rację. Teraz mnie wywalisz? - powiedział to tak szybko, że mój mózg z ledwością zarejestrował pojedyncze słowa. Co ja miałam mu odpowiedzieć? Co zrobić? Siedziałam tak blisko niego, że czułam jego niespokojny oddech na twarzy. Denerwował się czekając na moją odpowiedź...

- Nie... raczej tego nie zrobię. Ale oczywiście jeśli będziesz się dobrze sprawował!

- To znaczy? - spojrzał pytającym wzrokiem. - Nie mogę sobie pozwalać, tak?

- Być może. - odpowiedziałam dobrze znanymi mu słowami.

- Lubisz się drażnić. Ale ja też to lubię. - zabrzmiało jak obietnica.

- Prowokujesz mnie? - zapytałam.

- Być może. - odpowiedział i błysnął zębami w uśmiechu. No nie! Wystarczyła sekunda i poduszka leżąca za mną zmieniła swoje położenie. Znalazła się na twarzy Radka. Nie spodziewając się tego poleciał do tyłu rozkładając tym ruchem kanapę. Teraz już wiem czemu rodzice tak na nią nalegali... Nie zdążyłam odwrócić się do niego gdy w ułamku sekundy usiadł na mnie.

- Ups, troszeczkę Ci nie wyszło. - powiedział z ironicznym uśmieszkiem.

- Ja Ci dam! Złaź ze mnie, ciężki jesteś! - próbowałam zrzucić go z siebie.

- Niedoczekanie Twoje. - powiedział i pochylił się nade mną opierając łokcie na wysokości szyi. Po chwili złapał też moje nadgarstki i przygwoździł tuż nad głową. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy lecz po chwili przesunęłam wzrok nieco niżej. Koszulka nie miała porażającego dekoltu, ale doskonale widziałam klatkę piersiową i wyraźne mięśnie brzucha. Był apetyczny... Mimowolnie oblizałam wargi. Nie musiałam długo czekać. Przejechał językiem po moim podbródku i docierając do ust lekko je nim rozchylił i wsunął do środka. Poczułam jak lekko opada na mnie wciąż przytrzymując za nadgarstki. Przejechał językiem po dolnej wardze. Jęknęłam... Odebrał to jako przyzwolenie i wpił się w moje usta całując tak namiętnie, że wystarczyło kilka sekund bym poczuła na brzuchu twardą męskość. Uniosłam biodra lekko do góry chcąc poczuć to jeszcze mocniej. Mimo że wciąż się całowaliśmy wiedziałam, że gdyby mógł na pewno by się uśmiechnął. Chciałam wyrwać ręce i wsadzić mu pod koszulkę. Dotknąć piersi, brzucha... zjeżdżając powoli niżej aż do wybrzuszenia w spodniach. Czytał mi w myślach? Puścił jeden nadgarstek i sprawnie rozpiął pasek, rozporek i opuścił spodnie. Zostawił bokserki. Ja w tym czasie gładziłam go po karku i wplątywałam place we włosy próbując jeszcze mocniej wypychać biodra. Po cholerę mu te bokserki?! Drżał z podniecenia. Był coraz twardszy i całował coraz mokrzej. Wyplątałam dłoń z włosów i złapałam go za pośladek dociskając do siebie... Jęknął i przesunął się nieco niżej dzięki czemu czułam go między udami. Teraz i ja drżałam na całym ciele. Drażnił mnie nim, delikatnie przesuwając po cipce. Chciałam więcej... Jęczałam coraz głośniej i zdałam sobie sprawę z tego, że już się nie całujemy... Leżał na mnie przesuwając nim po mnie i intensywnie przeglądając się mojej twarzy. Widziałam podniecenie w jego oczach. Wyglądały jakby zaszły mgłą... Oddychał coraz ciężej i cicho pojękiwał. Chciałam wyswobodzić drugą rękę ale docisnął ją jeszcze mocniej. Bolało, ale podobało mi się...

- Chcesz tego? - zapytał cicho pomrukując.

- Czego? - spytałam zdezorientowana.

- Tego - i jeszcze mocniej pchnął biodrami. Nie potrafiłam się powstrzymać... Jęknęłam głośno. Zaczął całować moją szyję. Zaczynając od ucha aż do samego ramienia. Byłam taka rozpalona, choć nie do końca wiedziałam co się dzieje... Z trudem zdjęłam mu koszulkę i paluszkami przesuwałam po brzuchu, chciałam zejść niżej, ale wciąż pocierał nim o mnie... Położyłam dłoń na pośladkach i paznokciami przejechałam wzdłuż kręgosłupa kończąc z palcami wplątanymi we włosy. Znowu poczułam ten prąd... on również. Wyprężył się i jeszcze mocniej docisnął mnie do łóżka.

- Agatko jeśli jeszcze raz tak zrobisz... to ja skończę.

- Będę grzeczna. - odpowiedziałam potulnie.

- Nie. W tej chwili masz być niesamowicie niegrzeczna! Rozumiesz?

Poczułam się dziwnie po tych słowach. Były przeciwieństwem tego, co rodzice mówili mi gdy nabroiłam. Zastygłam w bezruchu.

- Co się stało? Coś nie tak?

- Chyba musimy skończyć.

- Jak to? - zapytał zaskoczony.

- Tak to. Wysunęłam się i stając do niego plecami próbowałam powstrzymać rumieńce. Na próżno. Słyszałam jak zapina pasek i wstaje. Kilka sekund później stał za mną i oparł swoją głowę o moją.

- Przepraszam. Nie umiem się przy Tobie powstrzymać... Wystarczy jedno Twoje słowo a ja wariuję... Wiem, że nie powinienem. Pójdę już.

- Dobrze... - nie wiedziałam co jeszcze miałabym mu powiedzieć.

- Zobaczymy się jeszcze? - zapytał z nadzieją w głosie.

- Nie wiem... może. - odpowiedziałam wymijająco. I wyszedł. Zostałam sama.

Czy do końca życia będę płacić za błędy moich biologicznych rodziców?

Ze łzami w oczach uciekłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Płakałam dotąd aż zasnęłam.

31,849
9.89/10
Dodaj do ulubionych
Podziel się ze znajomymi

Jak Ci się podobało?

Średnia: 9.89/10 (79 głosy oddane)

Pobierz powyższy tekst w formie ebooka

Z tej serii

Komentarze (10)

lola · 10 października 2013

0
0
chcemy więcej ! Michała również 😛

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Miedziana Lady · 10 października 2013

0
0
nie powiem, podobało mi się... na pewno będę śledzić dalsze losy bohaterów 🙂 trochę niedoskonałości jest, ale generalnie ogromny plus 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

KAES · Autor · 10 października 2013

0
0
Cieszę się, że się podoba 🙂 Przyznam szczerze, że sama zauważyłam kilka rzeczy, które wcześniej mi umknęły a są do poprawki. Jestem w połowie drugiej części. Zgodnie z Waszą prośbą będzie więcej Michała. Myślę, że Was trochę zaskoczę 🙂 Mam również prośbę, jeśli zauważycie jakieś zgrzyty bądź nieprawidłowości piszcie mi o tym w komentarzach lub na priv. 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

KAES · Autor · 10 października 2013

0
0
Seaman, wypisałeś wszystko to, co do czego miałam wątpliwości. Sporo czytam i dzięki temu ortografia to dla mnie pikuś, ale jeśli chodzi o dialogi i te wszystkie drobnostki z nimi związane to leżę. Nigdy nie zwracałam na to uwagi dlatego tak to wygląda 🙂 ale obiecuję poprawę!
PS.Nick możesz kojarzyć ale mnie raczej nie 😉 to mój całkowity debiut. Dodam jeszcze, że już od jakiegoś czasu zaglądam na tą stronkę i czytając Twoje komentarze czekałam kiedy pojawisz się u mnie 😛 to oczywiście komplement w Twoim kierunku 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

qwerty · 10 października 2013

0
0
bardzo mi sie podobało, chce dalsze części tylko bez michała 😉 jakoś nie przypadł mi do gustu 🙂 10/10

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Damian · 10 października 2013

0
0
Czekamy na więcej, teraz Agatka ma być niegrzeczna :-)

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Pola Sky · 11 października 2013

0
0
Bardzo, bardzo mi się podobało. Subtelność, a za razem zmysłowość tego tekstu jest wspaniała. Elektryzująco erotycznie budujesz swoją opowieść, co nastraja niebywale 😉 Tekst pisany pięknym językiem, nie widzę wulgaryzmów jak w większości opowiadań, które w jakiś sposób podniecają, ale nie jest też nudno jak to zwykle w opowiadaniach, które stawiają na romantyczność i zawiązanie się relacji między bohaterami. Połączyłaś to co najlepsze razem w jeden twór. Takie teksty najprzyjemniej mi się czyta i są dla mnie wyznacznikiem dobrej erotyki, która pozostawia ślad, że tak żartobliwie powiem, nie tylko na majtkach, ale też w duszy 😉 Dziękuję Ci. Nie ustawaj w tworzeniu.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

laid_back · 12 października 2013

0
0
Tekst może /na pewno i zręczny,ale nie podoba mi się bohater.Prawie trzydziestolatek,a mentalnie się jak z dychę młodszy szczyl.Nachalnie łazi za swoją ofiarą,bez odrobiny finezji.I do tego baroniątko cygańskie-same lustra w łazience?(współczuję gosposi!),ten stosunek do własnego "biznesu"-mocno olewczy,panienki dzielone z bratem...Nie lubię!

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

laid_back · 12 października 2013

0
0
Brawo,karel!

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

KAES · Autor · 12 października 2013

0
0
Mika- w tej części tego nie poprawię ale kolejne z pewnością doszlifuję pod tym względem. Niestety dialogi są niedopracowane i przyznam szczerze, że są moją słabą stroną. Wszystko kształtuje się w mojej głowie przed snem, lecz zanim zdążę zapisać pozostaje jedynie mgliste wspomnienie. Jednakże popracuję nad tym i nad 'paluszkami' też;-) Dziękuję za uwagi i pozdrawiam również 🙂

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz?

Teksty o podobnej tematyce:

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.