Al-Donna
8 lutego 2022
8 min
Zerknijcie też na mojego bloga.
Adres znajduje się w profilu.
Ciotka Aldona miała taki zwyczaj, że zwykle sypiała bez majtek. Była wielką entuzjastką takiego spania i potrafiła recytować z pamięci zalety spania bez bielizny. Było ich całe mnóstwo. Podobno jakość snu diametralnie się poprawia i pojawia się większy komfort. Sen był głębszy i spokojniejszy. Lepszy sen poprawiał funkcjonowanie na co dzień. I tak dalej, i tak dalej. Nie pamiętam już wszystkich “za”, ale bardzo spodobał mi się fakt spania bez niczego.
Słyszałem, gdy kiedyś rozmawiała na ten temat z mamą. Całą rozmowę usłyszałem niechcący i pewnie zaraz bym się wycofał, gdyby nie to, że padała tam kwestia majtek, damskich majtek, więc bardzo mnie ona zainteresowała jako młodego i zaczynającego się interesować dziewczynami chłopaka. Podsłuchiwałem więc dalej bez skrępowania przyczajony za ścianą.
Tak, jak teraz, gdy patrzyłem na Aldonę śpiącą w sypialni i przypomniałem sobie tę rozmowę. Miałem okazję sprawdzić czy rzeczywiście cioteczka sypia tak, jak mówiła, czy nie. Drzwi nie były zamknięte na klamkę, więc wystarczyło tylko lekko je pchnąć, by mieć przed sobą ten zachwycający widok, jaki stanowiła Aldona.
Muszę jednak przyznać, że fascynowało mnie jej imię. Aldona. Było ono nie często spotykane. Należało do tych rzadszych. Wcześniej z Aldoną spotkałem się w powieści poetyckiej Mickiewicza. To była ta laska od Konrada Wallenroda. Obiekt jego uczuć i żona. Nie raz więc widziałem się jako Konrad z Aldoną u boku.
Ciotka Aldona była zawsze OK. Lubiłem ją bardzo i zawsze z niecierpliwością czekałem na chwilę kiedy do nas wpadnie w odwiedziny. Uwielbiałem na nią patrzeć, bo była naprawdę piękną, dojrzałą kobietą.
Stała się dla mnie ikoną kobiecości. Była dość wysoka, miała duże, zgrabne piersi, nieprzeciętną figurę, idealnie zaokrąglone biodra, długie i bardzo zgrabne nogi, niebanalny tyłeczek. Gdyby ustawić ją nagą, to przypominałaby greckie posągi. Wiadomo, że starożytni Grecy mieli hopla na punkcie harmonijnej budowy ciała, więc Aldona doskonale by się wpasowała w ten klimat.
Mówiąc prościej: Bardzo mi się podobała i jej bardzo mnie podniecała. Była dla mnie idealna od czubka głowy do paznokcia u stopy.
Wiadomo, jak to jest z dorastającym chłopakiem, że jest wyczulony na każdy element dostrzeżony u płci przeciwnej. Ze mną też tak było.
Dziś miałem przed oczami prawdziwe żniwa. Mogłem nasycić do woli swój zmysł wzroku. Robiłem to więc bez żadnego skrępowania. Moja sprężyna wciąż się nakręcała. Takiego nadmiaru szczęścia los nie zaserwował mi od dawna.
Aldona rzeczywiście spała bez majtek. Miała na sobie tylko różową koszulkę nocną, która sięgała jej do kolan, a pod nią nic! Koszulka podwinęła się mistycznie i ukazała mi wszystkie skarby ciotki, które znajdowały się poniżej jej pasa. A były to skarby naprawdę bezcenne!
Aldona była cholernie zgrabna. Wizualnie bez zarzutu. Mimo dobiegania do czterdziestki i dwójki dzieciaków zachowała niebanalną figurę i powab charakteryzujący młode kobiety. Ubierała się także dość młodzieżowo i można było się pomylić, gdy szła razem z Agnieszką – swoją starszą córką. Dla wyjaśnienia i na marginesie dodam, że Agnieszka była w moim wieku.
Wrócę jednak do Aldony…
Rzeczą oczywistą jest, że moją największą uwagę przykuł fragment ciała, który znajdował się poniżej brzucha Aldony. Wzgórek łonowy porośnięty bujnym czarnym trawnikiem. Do tego szparka pomiędzy zgrabnymi nogami ciotki. Miejsce będące prawdziwym centrum Wszechświata. Tam rozpoczynało się i kończyło wszystko. Tam prowadziły nie tylko wszystkie drogi, ale i wszystkie moje myśli. Sekretny wąwóz pomiędzy wargami sromowymi większymi a pośrodku głęboka studnia w którą chciałem wpaść od dawna. Jej cipka, jej pochwa, jej wagina, jej muszelka, jej myszka…. Mój raj wyśniony i ziemia wcale mi nie obiecana, ale którą chciałem zdobyć.
Widziałem to wszystko bardzo wyraźnie, bo pokój wypełniało światło księżyca w pełni, a Aldona spała na wznak z lekko rozrzuconymi na boki nogami. Zupełnie, jakby wiedziała, że ustawię się dziś wieczorem w pozycji obserwatora i postanowiła ułatwić mi zadanie.
Było co oglądać. Wpatrywałem się więc w ten cudowny obraz przede mną. Dawno nic nie wywołało u mnie takiego zainteresowania. Cicho wszedłem do pokoju i przysiadłem na skraju łóżka. Z wielką czułością i lekką nutką pożądania patrzyłem na śpiącą Aldonę. Była pogrążona w głębokim śnie. Oddychała równo i miarowo. Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała w równych odstępach czasu. Pięknie wyglądała. Naprawdę pięknie. Wysunąłem przed siebie prawą rękę i dotknąłem lekko ciepłego ciałka pomiędzy jej nogami. Przeszły mnie dreszcze. Tak blisko cipki jeszcze nigdy nie byłem, a poza tym dotykałem jej po raz pierwszy. To było wielkie przeżycie. Krew, jak szalona pulsowała mi w żyłach. Czułem ogromne podniecenie, które najbardziej było widoczne poniżej mojego brzucha. Przez moje ciało maszerowały armie mrówek. Zjeżyły mi się wszystkie włosy na ciele i bardzo wyraziście czułem gęsią skórkę. Ogólnie: było super. Moje odczucia – bezcenne! Jeszcze nigdy takich nie przeżywałem. Wow!
Ten dotyk był niesamowity. Czułem, jakbym dotykał nieba albo bezcennego skarbu ukrytego gdzieś głęboko, głęboko. Wagina Aldony była dla mnie niczym Jaskinia Cudów dla Aladyna. Nagle zapragnąłem dostać się do środka. Wodziłem palcem pomiędzy wargami sromowymi Aldony napierając nim coraz bardziej i poszukując wejścia. Wreszcie trafiłem na dziurkę i bardzo delikatnie zanurzyłem w w niej swój palec środkowy.
- Mmmmm… – dobiegły mnie cichy pomruk zadowolenia z ust Aldony.
Z początku trochę się przestraszyłem i wysunąłem palec z cipki cioteczki, ale po chwili zuchwale wróciłem. Kontynuowałem delikatnie pieszczotę. Po chwili mój palec stał się wilgotny. Bardzo wilgotny. Szedłem więc w dobrym kierunku.
Ta świadomość dodała mi skrzydeł i wyłączyłem racjonalne myślenie. Nawet nie zdążyłem pomyśleć nad tym co robię, a już to robiłem. Natychmiastowo wykonałem to, co urodziło się w mojej głowie. Nie zastanawiałem się ani przez chwilę. Po prostu zadziałałem. Zuchwale. Zrobiłem to bardzo zuchwale.
Wolną ręką sięgnąłem za gumkę swoich slipów i ściągnąłem je z siebie. Opadły do kostek. Mój fiut był naprężony i w pełnej gotowości. Objąłem do lewą dłonią i zacząłem masować. To było dobre! Naprawdę dobre! Jednocześnie zadowalałem i siebie i Aldonę.
Ale to jeszcze nic! W swojej zuchwałości postanowiłem pójść krok dalej…
Przyklęknąłem pomiędzy nogami Aldony. W lewej ręce trzymałem swojego fiuta. Przede mną była rozdarta szparka mojej ciotki i byłem gotowy zanurzyć w niej swoję męskość. Nie interesowało mnie co z tego wyniknie, ani jak się skończy. Poczułem wielkie pragnienie, żeby zdobyć Aldonę. Zbyt długo o tym marzyłem i śniłem, aby przepuścić nadarzającą się okazję.
Rozsunąłem i jeszcze bardziej nogi Aldony. Przytknąłem czubek swojego ptaszka do szparki mojej ciotki. Sunąłem nim kilkakrotnie po całej długości wąwozu, aby wreszcie wepchnąć go do środka. Zagłębił się bez żadnego problemu. Wszedł cały aż po same jądra. Aldona głośno jęknęła z rozkoszy, ale jeszcze się nie obudziła. Nadal miała zamknięte oczy. Zacząłem równomiernie wsuwać się i wysuwać ze śpiącej ciotki. Ani przez chwilę nie czułem się źle z tego powodu, że posuwam Aldonę. Kac moralny, niezbyt wesołe samopoczucie, wątpliwości, obawy przyjdą pewnie później. Na razie jednak smakowałem kobiece wdzięki. Niesamowite wdzięki Aldony, które małem przed oczami od bardzo dawna… Dziś w nocy były w zasięgu moich rąk.
Była cała moja.
Aldona zaczęła gwałtowniej i głębiej oddychać. Z ust wyrywały się coraz częstsze, jeszcze ciche jęki rozkoszy. Jej ciało zaczęło falować. Wreszcie otworzyła powieki i spojrzała prosto na mnie. Oczy Aldony stały się duże z wrażenia. Na twarzy pojawiło się zdziwienie, zaskoczenie i oszołomienie. Podejrzewam, że jeszcze nic nie kojarzyła. Nie wiedziała o co chodzi, a ja nie przerywałem stosunku. Nadal w nią wchodziłem. Cały ciężar ciała opierałem na wyciągniętych rękach, których dłonie spoczywały tuż obok piersi Aldony. Dopiero teraz położyłem się na Aldonie i objąłem ją czule. Całowałem jej twarz, na której wciąż malował się efekt totalnego zaskoczenia.
- D… Darek… Co ty…? Co ty robisz? – usłyszałem cichy szept wydobywający się spomiędzy spierzchniętych warg Aldony.
- Kocham cię, po prostu cię kocham – odpowiedziałem równie cichym szeptem mając nadzieję, że zabrzmiał on bardzo zmysłowo, z żarem, przesycony autentycznością i przejęciem.
- Aaaa… – jęknęła głośno Aldona, gdy kolejna fala rozkoszy uderzyła w nią, jak fala w nadmorskie molo.
Przyznaję, że w tym momencie spodziewałem się jakiejś gwałtownej reakcji ze strony Aldony. Nie wiem, co zrobiłbym w tej sytuacji. Na szczęście ona nie nastąpiła. Wręcz przeciwnie: Aldona objęła mnie mocno za szyję swoimi rękoma i dodatkowo otuliła także nogami.
To było jak nowa porcja energii. Dodało mi sił i pewności. Nie przestawałem ani na chwilę poruszać swoimi biodrami. Wsuwałem i wysuwałem penisa z piczki Aldony bez wytchnienia. Czułem ją wyraźnie. Czułem, jak ścianki pochwy otulają szczelnie mój wałek mięśni. Cały stosunek na tym polega, że dochodzi do pocierania członka o ścianę pochwy. Narasta wówczas podniecenie. Wraz ze wzrostem podniecenia, dochodzi do przyspieszenia tempa, co z kolei do orgazmu. Oboje byliśmy więc na dobrej drodze. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że mniej – więcej pośrodku. Było mi wspaniale. Czułem się, jak w niebie. Ogarnął mnie stan euforii. Poczułem się najważniejszy na świecie. Moje “połączenie” z Aldoną miało wymiary boskości. Było absolutnie poza wszelkimi możliwymi ziemskimi rejestrami. Świat był nasz. Cały kosmos stanowił nasze posłanie na którym kopulowaliśmy. To była prawdziwa “złota kopulacja”. Wszystko w niej było doskonałe.
Oboje już osiągnęliśmy błogostan. Wszechogarniająca rozkosz otuliła nas, jak ciepła kołdra. Utworzyła przestrzeń, w której czuliśmy się bezpiecznie. Niczym dwa pączki w maśle.
Skąpani w rozkoszy i ekstazie dopływaliśmy do celu. Wspólny orgazm zbliżał się wielkimi krokami. Był już naprawdę bardzo blisko. Nadszedł jednocześnie. To było piękne!
Leżeliśmy w milczeniu wtuleni w siebie. Aldona gładziła moje włosy, ja muskałem ustami jej piersi. Uspokajaliśmy się po miłosnych wzlotach. Nasz oddech wracał do normy, podobnie ciśnienie krwi i napięcie, które towarzyszyło mi od samego początku. Wokół panowała niczym niezmącona nocna cisza. Cisza ta była tak głęboka, że słyszałem szum przepływającej krwi w naczyniach krwionośnych i bicie serca Aldony. Niesamowite wrażenie.
Oczy zaczęły mi się powoli zamykać…
Mój sen nie trwał jednak długo. Nawet chyba nie można było nazwać go snem . Po prostu krótka, regeneracyjna drzemka. Dość szybko naładowałem swoje akumulatory i byłem pełen werwy. Uniosłem głowę i napotkałem spojrzenie Aldony. Patrzyła na mnie chyba już od pewnego czasu. Uśmiechnęła się wesoło do mnie.
- Powiesz mi coś miłego? – zapytała.
- Jesteś wspaniałą kobietą i bardzo cię kocham – wyznałem szczerze.
- Tak ci się tylko wydaje, ale to bardzo miłe.
- Wydaje się? – byłem zdziwiony, bo przecież dobrze wiedziałem co czuję.
- Okej. Nieważne – stwierdziła Aldona – Zanurzmy się jeszcze raz w tę nierealność, Jeśli oczywiście masz ochotę.
- Mam. A ty? – odwróciłem pytanie.
- Bardzo – odpowiedziała Aldona obejmując mnie mocno ramionami.
Jak Ci się podobało?