Agnieszka. Wesele
25 kwietnia 2009
14 min
Pod koniec czerwca przyszedł od Agnieszki list, który zwalił mnie z nóg. Okazało się, że wychodzi za mąż i zaprasza na ślub i wesele, na 6-tego sierpnia. Była ona już zamężna, ale pierwszy mąż wyjechał do Libii, tam poznał inną kobietę, z którą "pojechał w świat" pozostawiając ją z dzieckiem. Jak sama napisała, już dostatecznie długo jest sama, poznała mężczyznę, który jej odpowiada i z którym zdecydowała się wziąć ślub. W skrócie tak to mniej więcej można powiedzieć i praktycznie nie ma w tym nic specjalnego. Takie jest życie, nie ona pierwsza i nie ona ostatnia ponownie wychodzi za mąż.
Miałyśmy jeszcze spotkanie na okoliczność jej "Pożegnalnego Wieczoru" i właśnie wtedy jeszcze raz prosiła mnie na ten ślub i przyjęcie, mówiąc, że będzie miała dla mnie niespodziankę.
No i można powiedzieć, że mi taką sprawiła. Ślub był cywilny, bo Agnieszka jest po rozwodzie, był o godzinie 14-tej, na 15:30 było zamówione przyjęcie w lokalu na 45 osób.
Ja przyjechałam w piątek przed wieczorem do Agnieszki, bo umówiłyśmy się, że będę mogła skorzystać z naszego "służbowego" mieszkania i wezmę od niej klucz. Po wejściu do mieszkania okazało się, że trwa w nim kolacja rodzinna i miałam przyjemność poznać przyszłego męża, Mariusza. Nie przedłużałam swojego pobytu, wzięłam klucz i umówiłyśmy się, że będę na godzinę 12-tą, aby poprawić jej makijaż, a przede wszystkim zaopiekować się jej córką.
Pojechałam do naszego mieszkania, rozgościłam się i poszłam spać. Następnego dnia, zgodnie z naszą umową przyjechałam do Agnieszki i już tylko opiekowałam się dzieckiem. Cała uroczystość przebiegła bez problemów. Było bardzo miło i sympatycznie. Dużym zdziwieniem Agnieszki było, że przyszło aż tak dużo osób. Wśród tych osób wyróżniały się dwie grupy - Tamara i jej przyjaciele oraz czterech, bardzo wesołych panów. Widać było, że się dobrze znają, bo bardzo wesoło ze sobą rozmawiali.
Po zakończonej uroczystości przejechaliśmy do lokalu, goście zaczęli zajmować miejsca według przygotowanych wizytówek Okazało się, że moje miejsce jest właśnie między tymi czterema panami. Na początku byli bardzo zdziwieni takim ustawieniem stołu, ale w miarę upływu czasu i wypitego alkoholu atmosfera zrobiła się zupełnie dobra. Czas upłynął szybciej niż nam się wydawało i przyszedł czas rozstania, była dziewiąta wieczór.
Wówczas okazało się, jaką niespodziankę ma dla mnie Agnieszka. Podeszła do nas, poprosiła mnie na bok - mówiąc - to są moi dawni kochankowie, dzisiaj są Twoi na całą noc, bierzesz ich do naszego mieszkania. Tam, w tym i tym miejscu jest mój list, przeczytasz, wszystko będziesz wiedziała. Widząc zdziwienie w moich oczach lekceważąco stwierdziła - znam Cię, to lubisz i dasz sobie radę. Natomiast już głośnym głosem skierowała się do tych panów i powiedziała - wam zapowiedziałam, że dla was ten wieczór nie skończy się tak szybko, jedziecie dalej z Basią, ona wam wszystko wyjaśni. Panowie, z którymi już byłam na Ty stwierdzili, nie ma sprawy i pożegnaliśmy się z Agnieszką.
Zamówiliśmy taksówki, ja podałam drugiemu kierowcy adres, już pierwsza konsternacja panów, bo oni tez znali ten adres, ale wsiedliśmy, podjechaliśmy pod nasze "służbowe" mieszkanie i weszliśmy do środka. Poprosiłam, aby usiedli w dużym pokoju, a ja poszłam do tego pokoju gabinetowego, gdzie w wyznaczonym miejscu czekał na mnie list. W tym liście Agnieszka ponownie mnie informowała, że są to jej dawni przyjaciele z którymi bywała w tym mieszkaniu, dlatego postanowiła ich tu ponownie zaprosić, ale ponieważ ona nie może sama zakończyć odpowiednio znajomości z nimi, powierza mnie tą rolę.
Tutaj następuje prezentacja - pierwszy był Wojtek, jest to duży, dobrze zbudowany mężczyzna, jak go określiła, potrafi mocno wsadzić. Drugim był Tadeusz, też dosyć wysoki, z grubym argumentem, trzeci był Marek, długa pałka średniej wielkości, dobra do analu, czwarty był Krzysztof, raczej niższy, ale z masywnym kołkiem. Możesz się z nimi pieścić przez całą noc. Okazało się, że byli to lekarze z różnych placówek, z którymi Agnieszka współpracowała.
Tyle w liście Agnieszki. Nie da się ukryć, lubię się bawić w zbiorowe spotkania, Agnieszka wyczuła to bardzo dobrze, więc postanowiłam działać.
Wróciłam do pokoju, a widząc, że jakoś zmarkotnieli, natychmiast poszłam do kuchni po lód i sok, wyjęłam z barku wódkę a z szafki szklaneczki, zarządzając przygotowanie odpowiednich drinków, jeśli ktoś chce, kto chce samą wódeczkę, nie ma sprawy. Zaproponowałam, aby się rozluźnili, zdejmując marynarki, krawaty i muchy. Kiedy Wojtek zajął się sporządzaniem napojów ja poszłam do sypialni, szybko zdjęłam z siebie sukienkę, stanik i rajtuzy, zostając tylko w białych stringach, założyłam moja przeźroczysta tunikę wiązaną z przodu i tak ubrana wróciłam do nich. Reakcja była piorunująca, panom opadły szczęki.
Nie zważając, że mają oczy jak talerze wzięłam pierwszą z brzegu szklankę, wzięłam w rękę Agnieszki list i wyjaśniłam cały problem. Stwierdziłam, że Agnieszka, będąc wolną kobietą, miała prawo mieć różne znajomości, jeśli chodzi o mężczyzn, to byli to właśnie oni, ale w życiu coś się zaczyna i coś kończy. Oczywiście, pozostaje z nimi w określonej przyjaźni, ale kwestia jej seksu z nimi już się skończyła. Natomiast, aby się nie czuli absolutnie porzuceni, można powiedzieć, poprosiła mnie o dalsze zastępstwo, czy ono będzie, czy nie, to się okaże, ale tej nocy ja jestem do ich dyspozycji.
Stukając się szklaneczką z Wojtkiem zaproponowałam, aby przynajmniej w pierwszej serii zachowana była kolejność, w jakiej Agnieszka ich poznawała i wobec tego zapraszam go do sypialni, a pozostali mogą się rozgościć, ale nie spić. Słysząc to Wojtek, wziął mnie na ręce, nie miał z tym żadnych problemów i mówiąc - żegnam panów, zaniósł mnie do sypialni.
Postawił mnie przy łóżku i za nim zdążyłam zrobić krok w jego kierunku on zdąży wyskoczyć za swojego ubrania. Położył się obok mnie i patrząc na mnie stwierdził, że Agnieszka to jednak bardzo inteligentna kobieta. Wymiana tych kilku zdań wystarczyła, abym poczuła w dłoni jego argument. Rzeczywiście, wypełniał przestrzeń w mojej dłoni. Czując go bardzo mocno i czując, jak Cipka robi mi się wilgotna dałam mu znać, że jestem gotowa na przyjęcie go. Uniósł się na kolana, ja uniosłam nogi do góry i po chwili poczułam, jak wciska się we mnie ta jego pałka. Agnieszka miała rację, każde jego pchnięcie było bardzo mocne, powodowało to narastające podniecenie zarówno u mnie, jak i u niego. Oddech szybko zaczął mi się przyspieszać. Zaczęłam pojękiwać, aż przyszedł ten moment, kiedy już tylko jęczałam, aż on skończył.
Wywinął się ze mnie i poszedł do łazienki a ja przez dłuższą chwilę odpoczywałam. Ale po pewnym czasie i ja poszłam się umyć, a kiedy już umyta poszłam do pokoju Wojtek relacjonował przebieg zbliżenia. Ubrana w swoją przeźroczysta tunikę popatrzyłam na Tadeusza, dając mu znać, że teraz jego kolej.
Podniósł się z fotela, ale jakby niezadowolony i powolnym krokiem ruszyliśmy w kierunku sypialni. Będąc już przy łóżku, spytałam, czy ma jakieś życzenie, co do pozycji. Jakby od niechcenia stwierdził - od tyły, ja ułożyłam się na kolanach, dłuższą chwilę czekając, aż się rozbierze. Odwracając głowę spojrzałam, że rzeczywiście ta jego pałka jest dosyć gruba. Więc delikatnie poprawiłam się jeszcze, rozsuwając nogi, lekko wypinając Pupę do góry. Przystawił się do mnie jakby flegmatycznie, wcale nie spiesząc się, ale za to pchnął z całej siły. Jęcząc poczułam, jak się we mnie rozpycha, wypełniając mnie do końca.
Mocno chwycił mnie za biodra i powolnymi ruchami systematycznie wbijał się we mnie. Będąc wypełnioną mocno czułam te jego pchnięcia. Każde takie pchnięcie kwitowałam głośnym pojękiwaniem. Aż w pewnej chwili jedną ręką mocno przytrzymując mnie za biodro, drugą chwycił za czubek głowy i ściągając mnie jakby do siebie, dokończył to zbliżenie. Ja mocno krzyknęłam, wypięłam się w jego kierunku, przyjmując ostatni strzał.
Sytuacja jakby się powtórzyła, ja przez chwilę odpoczywałam, a on poszedł się umyć. Po chwili wychodząc prawie że burknął - łazienka wolna, wziął swoje rzeczy i poszedł do pokoiku ubierać się. Ja też jakby nie spiesząc się, umyłam się i chciałam pójść do pokoju. Ale tym razem zostałam zaskoczona. Przy łóżku stał Marek, trzymał w ręku szklaneczkę z drinkiem, zapraszając mnie do niego, ale wcześniej sam się w nim ułożył, dając mi znać, że mam na nim usiąść. Chyba mi to odpowiadało, bo już po chwili siedziałam na jego biodrach. Lekko uniosłam się, a on wyprostował tę swoją pałkę, ustawiając ja prosto w moje gniazdko. Dopiero w tym momencie przypomniałam sobie list Agnieszki, która pisała, że jest długi. Nie było czasu na zastanawianie się.
Zaczęłam opuszczać się, wprowadzając go w siebie. Rzeczywiście, szybko sięgnął Szyjki, a reszta, kiedy już weszła, bardzo mocno na nią napierała. Chwycił mnie mocno za biodra i zaczęła się jazda. Z racji różnicy w budowie ciał fruwałam do góry jak piłeczka, opadając mocno wbijałam się na jego pałkę. Już po chwili byłam tak podniecona, że łapiąc szybkie oddechy i mocno pojękując wyprostowałam się, wyrzucając ręce do góry. Jeszcze kilka takich podrzutów i opadłam, jęcząc i czując, jak mnie wypełnia.
Zsunęłam się na bok dając mu możliwość pójścia do łazienki. Wyszedł, ale widziałam, że jest zadowolony, po czym ja poszłam się myć. Robiłam to zdecydowanie wolniej, bo już pomału zaczynałam odczuwać trud tych zbliżeń. A to był dopiero trzeci. W pokoju czekał Krzysztof. Kiedy weszłam był już w szortach i jakby poganiając mnie, abym szybciej piła swojego drinka, wziął mnie za rękę i poprowadził do sypialni. Tam prawie rozkazując powiedział - kładź się na wznak, samemu już zajmując odpowiednia pozycję. Praktycznie bez słowa, prawie z zaciśniętymi ustami wszedł we mnie. Poczułam go bardzo mocno, natomiast on, jakby mocno podenerwowany, jeszcze mocniej się we mnie wbijał. Ja już jęczała, to jego jakby zdenerwowanie też mi się udzieliło, czułam, jak narasta podniecenie, ale również jakby wewnętrzny ból. Jak szybko zaczął, tak szybko skończył i poszedł się myć.
Tym razem ja też już nie spieszyłam się, wolno umyłam się, lekko odczuwając już tę sztafetę. Ubrałam się, a kiedy poszłam do pokoju zastałam niezbyt miłą niespodziankę. W składzie osobowym gości brakowało Tadeusza i Krzysztofa. Pozostał tylko Wojtek i Marek. Widząc moje zdziwienie Wojtek poinformował mnie, że tamci stwierdzili, że ich taka zabawa dłużej nie interesuje. Ja to zdanie skwitowałam, że przecież nie ma przymusu, ale wypadało chociaż się pożegnać. Marek, żartobliwie stwierdził, że chyba nie znają takiego zwyczaju, ale oni we dwóch zostali, mając nadzieję na miła dalszą wspólną zabawę.
Usiadłam przy stole i popijając drinka stwierdziłam, że ja też mam nadzieję na dobra wspólną zabawę. Marek uznał, że jest lekko znużony, więc chciałby trochę odpocząć, wobec czego ja zaproponowałam, aby poszedł do pokoiku i tam się położył, natomiast Wojtka zaprosiłam do sypialni. Nie protestował odpoczęli wszyscy rozeszliśmy się. Wojtek położył się na łóżku bokiem do mnie i przez moment patrzyliśmy na siebie, po czym, nie wiem, czy odruchowo, czy celowo wyprostował się i wyrzucając ręce za siebie przeciągnął się.
Wchodząc do łóżka zsunął szorty, więc teraz ukazała mi się jego pałeczka "w stanie spoczynku" Ne zastanawiając się nawet przez chwilę zwinnym ruchem zsunęłam się w dół i po chwili miałam już ja w ustach. Wojtek, kiedy się zorientował, o co chodzi jeszcze lekko rozsunął nogi i tym sposobem mogłam sobie na nim używać. To go lizałam po czubeczku, to wsuwałam w usta robiąc pompkę. Na efekty nie trzeba było zbyt długo czekać. Jest to bardzo miłe wrażenie, kiedy czuje się, że ta pałeczka systematycznie pęcznieje. Doszliśmy do takiego poziomu jej sztywności, że zaproponowałam, aby wszedł we mnie. Nawet moment się nie zastanawiał, ja zdążyłam położyć się na łóżku, a on już był przy mnie. Wszedł we mnie bez żadnego kłopotu, ale im dłużej był we mnie, tym mocniej go czułam. Każde jego pchnięcie czułam coraz mocniej, narastało we mnie podniecenie, aż przeszedł ten wspaniały moment spełnienia, potwierdzony moim głośnym jęknięciem.
Wysunął się i poszedł do łazienki, a ja zwinęłam się w fasolkę, czując, jak jeszcze wszystko we mnie pulsuje. Ale po chwili Wojtek już z niej wyszedł, położył się na łóżku, dając mi mocnego, namiętnego buziaka. Teraz ja wstałam, umyłam się, ale wychodząc z łazienki pomyślałam, że przecież Marek nie może być poszkodowany. Poszłam do pokoiku, a on już dobrze spał, na szczęście wyprostowany na wznak. Zsunęłam kołdrę i wsunęłam rękę od strony nogawki w jego szorty. W pierwszej chwili się poderwał, nie wiedząc, co się dzieje, ale widząc mnie, spokojnie opadł na łóżko. Ja w tym momencie chwyciłam szorty od góry, aby je zsunąć. Uniósł biodra, dając mi taką możliwość i po chwili już pieściłam ustami jego pałkę. Jeszcze ona spała, ale okazało się, że przebudzenie jest zdecydowanie szybkie, bo po chwili poczułam, jak zaczyna mi w ustach pęcznieć.
Moment temu to pisałam i teraz też to powtarzam. Jest to niesamowite wrażenie i radość, kiedy czuje się w ustach napęczniała pałeczkę. A pałeczka marka zrobiła się na tyle sztywna, że zaproponowałam, aby wszedł we mnie, ale jemu wystawiłam się od tyłu. A on, jak był senny, tak natychmiast obudził się i po chwili już był we mnie. Czułam go wspaniale, każde jego pchnięcie powodowało narastające podniecenie, po paru chwilach już było słychać mój przyspieszony oddech, aż przyszedł moment spełnienia i poczułam jak we mnie wlewa się strumień jego spermy.
Najpierw Marek, następnie ja umyliśmy się, ja wróciłam do sypialni i delikatnie wsunęłam się do łóżka, gdzie spał Wojtek. Chwile spokojnie leżałam i usnęłam. Obudziłam się, już dobrze świtało. Spojrzałam na zegarek, była piąta rano. Wiedziałam, że rano muszą wracać do swoich domów, na pewno Marek, bo Wojtek podobno nie ma takich zobowiązań. Wstałam, lekko się obmyłam, poszłam do kuchni i zrobiłam dla wszystkich kawę, po czym lekkim muśnięciem w policzek obu ich obudziłam, zapraszając do stołu. Szybko się zebrali i po zrobieniu toalety za chwilę siedzieli przy stole, z przyjemnością racząc się kawa.
Na chwilę wyszłam do kuchni, wracając usłyszałam strzępek rozmowy o następnym razie. Ale kiedy weszłam, rozmowa urwała się. Spytałam, czemu tak szybko przerwali te rozmowę. W tym momencie obaj wstali od stołu, podeszli do mnie i trzymając mnie za ręce, jeden za jedną, drugi za drugą, zaczęli dziękować mi za miłe spotkanie. Ja patrząc na nich spytałam, czyżby już wychodzili. Oni stwierdzili, że prawie, ale jeszcze przed wyjściem chcieliby się ze mną pokochać. Ja też na to miałam chęć, więc skierowałam swoje oczy w kierunku sypialni, oni puścili moje ręce i za moment już byliśmy przy łóżku. Ale tym razem zarządziłam. Zwracając się do Wojtka powiedziałam - Ty drugi raz miałeś od przodu, to teraz masz od tyłu, a ty miałeś od tyłu, to teraz od przodu. Patrząc na nich spytałam - to który zaczyna.
Okazało się, że Marek, więc ułożyłam się, aby móc go przyjąć w sobie. Pewnie ta poranna kawa podziałała na niego tak dobrze, że był bardzo twardy i mocny. Czułam bardzo dobrze każde jego pchniecie, aż mocno jęcząc doszłam do orgazmu, czując, że on szczytuje. Wojtek podał mi mokry ręcznik, trochę się podtarłam i wypięłam biodra do góry, aby dać możliwość zbliżenia się do mnie Wojtkowi. On tylko na to czekał i po chwili był we mnie. Mocno chwycił mnie za biodra i jakby mu się gdzieś spieszyło, wchodzi we mnie raz po raz. Ja rozgrzana jeszcze poprzednim spotkaniem bardzo szybko osiągnęłam wysoki stopień podniecenia, mocno jęcząc w chwili jego szczytowania.
Skończył i poszedł się umyć, a ja przez chwile jeszcze leżałam, czując w sobie praktycznie te dwa szybkie strzały. Wojtek wyszedł z łazienki, poszłam ja, szybko się opłukałam, lekko przetarłam, zarzuciłam szlafroczek i wyszłam się z nimi pożegnać. Byli już ubrani, a żegnając się ze mną, Wojtek dał mi swoja wizytówkę, mówiąc, że im akurat było bardzo miło spotkać się ze mną, tutaj są jego namiary, dysponuje również odpowiednim mieszkaniem i było by im miło, gdybyśmy się jeszcze spotkali. Ja dziękując za zaproszenie nie wykluczyłam takiego spotkania. Daliśmy sobie po symbolicznym buziaku i panowie poszli.
Ja wróciłam do łazienki, jeszcze przez chwile stałam pod prysznicem, po czym wytarłam się, założyłam koszulkę i położyłam się do łóżka. O dziwo usnęłam bardzo szybko i jak się później okazało, spałam dosyć długo. Obudziłam się, była druga po południu. Umyłam się troche posprzątałam, spakowałam, wsiadłam w samochód i pojechałam do Agnieszki. Tam akurat trwał poprawinowy obiad, Agnieszka przewidywała, że o tej porze mogę być, zjadłam, pożegnałam się zarówno z nią, jak i z jej mężem oraz pozostałymi gośćmi, życząc im miłego urlopu. Bo jak mi Agnieszka powiedziała podczas wesela, zaraz po przyjęciu jadą na 3 tygodnie urlopu, a ona jest w dobrym okresie i ma nadzieje, że zajdzie w ciąże, bo bardzo chcą mieć dziecko.
Po tych ceremoniach wsiadłam w samochód i szczęśliwie wróciłam do domu. No cóż na tym opowiadaniu kończy się moja seria opowiadań związanych z Agnieszką, bo ewidentnym jest, że czas naszych spotkań minął bezpowrotnie. To zakończenie urządziła bardzo zmyślnie, moja zabawa z "Gośćmi weselnymi" była bardzo miła i jakby został nawiązany nowy kontakt na wybrzeżu. Tak czy inaczej w zanadrzu jest Tamara i jej kompania, są zaprzyjaźnieni studenci, z którymi do tej pory nie miałam czasu się spotkać, no i teraz nowy kontakt na Wojtka.
Kiedy i czy z tych kontaktów jeszcze będę korzystała - czas pokaże.
A póki co kończąc, jak zwykle zastrzegam, że opowiadanie to jest relacją moich osobistych doznań i przeżyć. Jakakolwiek zbieżność faktów lub sytuacji jest absolutnie przypadkowa i niezamierzona.
Jak Ci się podobało?