Kawaii Kiwi · 18 listopada 2024 · "Piątkowy wieczór Anny"  

+2
-1

Ponoć szaleństwem jest robić cały czas to samo i spodziewać się innych rezultatów. Skoro po wstawieniu poprzednich dwóch opowiadań z dywizami zamiast półpauz, zwalonym formatowaniem oraz błędami, które powinno ogarnąć się przy pierwszym czytaniu, spotkałeś się z krytyką, wstawiając trzecie, musisz liczyć się z tym, że tym razem również cię ona czeka.

Indragor · 18 listopada 2024 · "Metamorfoza"   ·

+2
0

W bajkach nie ma niczego złego, tylko że to nie jest bajka o złym kopciuszku, jeszcze gorszym królu, który mieszka w domu razem z ropuchą. A dwa, trzy zdania nie wydłużyłyby zauważalnie opowiadania, a przydałyby wiarygodności. Gdyby jeszcze w opowiadaniu był błyszczący niczym diament opis seksu, to pewnie przymknąłbym jedno oko na niedoskonałości. Jednak tego też nie ma. W moim odczuciu autor poszedł po prostu na łatwiznę. A ochroniarza można było się pozbyć prostym zabiegiem. Wystarczyłoby, gdyby Enola powiedziała: „Ochroniarz ma dwadzieścia minut przerwy o północy, wtedy wyjdziemy”. Albo: „Wyjdziemy tylnym wyjściem ewakuacyjnym. Masz kartę do drzwi, więc alarm się nie włączy”.
I już jest lepiej.

jutrzenki2 · 18 listopada 2024 · "Wiolonczelistka"  

0
-2

TWA

Vee · 18 listopada 2024 · "Panie Łukaszu..."  

0
0

@MrHyde, miła niespodzianka! Ostatni raz zajrzałeś do mnie chyba przy okazji "Artefaktów", a jeśli nie, to "Ocen", czyli grubo ponad pół roku temu. Od tego czasu pomysłów tylko mi przybyło. Mam nadzieję, że Tobie też i za jakiś czas czymś się z nami podzielisz. A Pan Łukasz? Niby oklepany temat, a nie wiem czy przez moje półtora roku na Pokątnych ktoś w tej tematyce pisał. Może dlatego ten słup się poruszał (choć w mojej wyobraźni to sama latarnia zastosowała świecenie selektywne 😉) – też chciał zobaczyć, co wydarzy się w sali mojego połamańca 😉

unstableimagination · 18 listopada 2024 · "Metamorfoza"  

0
0

@Indragor
"Takie to myśli mi przyszły do głowy, gdy czytałem opowiadanie. A powyższe wątpliwości, których autor nie rozwiał, czyniły z dalszej opowieści bajeczkę, a nie thriller/kryminał/sensację (niepotrzebne skreślić)."
Zaraz, zaraz, a co złego jest w bajeczkach??? 😉
Ja całą swoją niewiarę grzecznie zawiesiłem na kołku przed czytaniem i widzę to tak:
1) W łamaniu haseł często najsłabszym ogniwem jest człowiek. Enola najprawdopodobniej domyśliła się kodu po wielu rozmowach z nieostrożnym profesorem, lub jakoś sprytnie wydobyła go od niego.
2) To jak wydostali się ze strzeżonego budynku, mnie po prostu nie zastanowiło. Przychodzi mi do głowy pare pomysłów. Czy warto wydłużać opowiadanie z tego powodu, nie wiem. Ale jeśli Ciebie to uderza, to być może krótki akapit by się przydał.

Indragor · 17 listopada 2024 · "Metamorfoza"  

0
0

Jeśli chodzi o mnie, to daleki jestem od zachwytu. Nie to, żeby opowiadanie było złe, wręcz przeciwnie. Zręcznie, płynnie i wartko tocząca się akcja przykuwa uwagę. Więc o co chodzi? O dwa punkty, które powodują, że opisane wydarzenie nie powinny dojść do skutku.

Skąd… skąd znasz hasło?! – wrzasnął.


Niestety inteligencja nawet >150 tu nie wystarczy. Zwykle wymaga to dużej wiedzy i odpowiedniego oprogramowania. A i to nie gwarantuje sukcesu. Gdyby złamanie hasła było takie proste, nikt w hasła by się nie bawił. To tylko w filmach tak ładnie wygląda. No, chyba że hasło jest typu „Admin123”. Jednak tego autor nam nie mówi. W ogóle nic nie mówi, skrzętnie omijając problem.

I kolejna mielizna:

Twoje szanse na przeżycie rosną, Hermanku. Z ochroniarzem zagrałeś perfekcyjnie.


Perfekcyjnie, to znaczy jak? Znowu autor tego nie wyjaśnia. A ja chciałbym wiedzieć, jak można wydostać się ze strzeżonego obiektu, nawet „zagrywając perfekcyjnie”? Jak to możliwe? Bo pan Stolz ma przepustkę, ale pani pacjentka jej nie ma. Owszem, pan doktor jest znany, więc wyszedł bez sprawdzenia przepustki, ale pani? Ochroniarz jest takim idiotą, że nie sprawdził, czy pani ma? Narażając się w razie czego na wywalenie z roboty z wilczym biletem i może jeszcze odsiadkę?

Takie to myśli mi przyszły do głowy, gdy czytałem opowiadanie. A powyższe wątpliwości, których autor nie rozwiał, czyniły z dalszej opowieści bajeczkę, a nie thriller/kryminał/sensację (niepotrzebne skreślić).
Właściwie należałoby jeszcze dodać mało realne zachowanie żony doktora, w żaden sposób nie umotywowane, ale już to sobie daruję.
Dlatego stawiam ocenę 7, choć gdyby nie wspomniane mielizny, mogłoby być nawet 9.

O zauważonych błędach nie będę wspominał, bo pewnie zrobił to Tomp.

Aha, byłbym zapomniał, co znaczą słowa „Posprzątać burdel. Uwolnić go od alfonsów”. Autor tego też nie wyjaśnia, chociaż można go w tym usprawiedliwić. Skoro babka była świrnięta, to mogła gadać od rzeczy. Nie… To kiepskie wyjaśnienie.

MrHyde · 17 listopada 2024 · "Panie Łukaszu..."  

+2
0

Dawno Cię nie czytałem, a tu takie popisy oratorskie że ho ho. I te krzyże święte i chodzące słupy 😉 Jak zawsze brylantnie 🙂

NewRomantic · 17 listopada 2024 · "Metamorfoza"   ·

0
-2

@Vee, w odniesieniu do tego:
"EDIT: @Senseih, mój apel, błędnie (lub nie) zrozumiany przez Marka dotyczył wszystkich komentarzy, nie tylko mojego. Funkcję tę uważam za bardziej szkodliwą niż pomocną, ale nie chcę się na ten temat rozwodzić. Na pewno nie pod tym opowiadaniem :>"
... powiem tak, po researchu, o co kaman. Chodzi o składankę defekacji z endorfinami. Anonimowo, jak to tu ktoś zauważył. Łapka w górę oznacza endorfiny, a ta w dół to sprawdzanie, czy kupa aby na pewno spadła 😉

Edit: Już dwie kupy spadły. Grawitacja działa 😉 A propos... w czasie pandemii zamaskowani (dosłownie) ludzie rzucili się do sklepów. Artykułem pierwszej potrzeby okazał się... papier toaletowy, co jest symbolem naszych zarówno realnych, jak i pokątnych czasów.

NewRomantic · 17 listopada 2024 · "Metamorfoza"   ·

+2
-2

@Vee Spoko, lobotomii nie bierz zbyt dosłownie do serca. bo przecież Stolz ją "udoskonalił", co w moim szalenie oszczędnym (w tej części serii) operowaniu otoczką może oznaczać wszystko. No może oprócz wycięcia wyrostka robaczkowego 🙂 Dobrze, że wspominasz o elektrowstrząsach, bo to pasuje do "błyskawic", które "widzi" Enola... 😉

"Lobotomia była od wielu lat zakazana. Ale on przecież ją udoskonalił. Od dawna wiedział, że jest geniuszem godnym dziadka, imigranta podającego się w USA za ofiarę nazizmu".

No i ważna uwaga. Tekst (w wyniku mojej spontanicznej decyzji podjętej w trakcie pisania go) - nie kończy się. To znaczy kończy, ale pojawia się obietnica kontynuacji... Słowo się rzekło - kobyłka u płotu.

A co do zachowania pani Stolz.... Pogłaskałem ją blitzkriegowym syndromem sztokholmskim oraz skrywanymi przed samą sobą fantazjami. No i lufą colta 😉 I rozwinę ten motyw w drugiej części.

NewRomantic · 17 listopada 2024 · "Metamorfoza"   ·

+1
0

Unstableimagination, za poniższe słowa masz u mnie jakiś zacny trunek w klimacie bliskości podejścia do lektury czegokolwiek oprócz instrukcji obsługi lodówki 🙂

"Jaki czytelnik wolę kilka strzelb, które nie wypalą, choćby tylko po to, bym do końca nie wiedział, które wypalą, a które nie".

Dziękuję wszystkim komentującym, nawet tym (nielicznym), którzy dla jaj chyba podkładają pinezki pod zadek.

Sajmon, Tobie też dziękuję za zaufanie co do przyszłości i postaram się spełnić (w miarę wolnego na to czasu) Twoje oczekiwania. Chociaż tak naprawdę nie chcę nikogo "zawstydzać". Niech każdy pisze opowiadania po swojemu i niech będzie dumny, że dokłada do wspólnej biesiady.

Vee · 17 listopada 2024 · "Metamorfoza"   ·

+1
0

Miło przywitać się z nowym autorem na głównej 🙂

Jestem tu nie od dziś, ale mam nauczkę – nie czytać komentarzy przed lekturą! Nie uważam, by tekst był chociaż w połowie tak głęmboki, jak zostało to opisane (i bardzo dobrze), natomiast po początkowych obawach opowiadanie okazało się całkiem ciekawe. Do czytania przekonała mnie tematyka psychiatrii, którą ostatecznie uznaję za słaby punkt. Gryzie mnie ta lobotomia. Stosowano ją głównie (nie tylko!) do leczenia zaburzeń osobowości, depresji czy innych schizofrenii, no i jeśli już Enola miała zinteligentnieć od jakiegoś fikcyjnego zabiegu, mogłeś oprzeć się na elektrowstrząsach. Przy tym to tylko czepialstwo. Enolę dosyć lubię, a o innych bohaterach nie mam zdania. Akcja rozwija się naprawdę fajnie, Ty piszesz ciekawie i tylko szkoda, że tekst nie kończy się jakimś mocniejszym akcentem. Nie chodzi mi nawet o konkretne „zakończenie”, co zwyczajnie rozczarowało mnie zachowanie pani Stolz (jej się ten napad zaraz zacznie podobać!) i rzucenie na odczepnego tych seksowych ochłapów. Wchodząc na ten portal szukam jednak treści 18+ :-)

Niech największym komplementem będzie, że dyskusji pod tematem nie zdominowała dyskusja o błędach językowych. Gratuluję udanego debiutu i życzę powodzenia w pokątnej przygodzie. Będę z zaciekawieniem przyglądać się Twoim liczbom, kiedy minie efekt świeżości. Kto wie, tekstom może też 😉

EDIT: @Senseih, mój apel, błędnie (lub nie) zrozumiany przez Marka dotyczył wszystkich komentarzy, nie tylko mojego. Funkcję tę uważam za bardziej szkodliwą niż pomocną, ale nie chcę się na ten temat rozwodzić. Na pewno nie pod tym opowiadaniem :>

Vee · 17 listopada 2024 · "Wiolonczelistka"  

0
0

@Tomp sam konkretny futerał nie jest mój, ale metafory z odniesieniem do tożsamości danej postaci już jak najbardziej 🙂 Na podobnych zabiegach opieram czasami całe teksty. Jak ktoś będzie chciał, to się do podobnych zwrotów doczepi i w narracji (wodotrysk?) i w mowie postaci (nienaturalność). Moim zdaniem są dopuszczalne w obu przypadkach. Kwestia warsztatu.

Co do treści opowiadania jak wiesz, ja nie poruszam się w świecie niepodważalnych prawd. Jeśli masz inne zdanie to nie licz, że zacznę Cię przekonywać do swojego albo w ogóle się bronić. Mnie po prostu w trakcie lektury zdziwiło, że ta kobieta, o której nic nie wiem, zamiast zwyczajnie więcej ćwiczyć (co zaprowadziło ją tak daleko w muzycznej karierze) idzie za namową wirtuoza i traci cenne godziny na schadzki z chłopakiem. Wirtuoz jasno mówi o braniu fallusa w ręce czy kochanka między nogi. Bohaterka może być jedną z tych naiwniaczek, które myślą, że idą obejrzeć czyjąś kolekcję płyt, ale lubię, gdy takie rzeczy są w tekście ujęte 😛

Twoje zastosowanie shibari rozumiem, ale gdyby zwyczajnie ujeżdżała swojego chłopaka podczas spotkań i potem towarzyszące temu emocje przełożyła na sceniczny występ, raczej nikt nie marudziłby na zmarnowany potencjał. Dlatego mnie to shibari gryzie. I to pomimo tego zaznaczenia gdzieś na początku, że jej partner jest mało waniliowy. Taka moja optyka 😀

sajmon · 17 listopada 2024 · "Metamorfoza"  

+1
0

Witaj na Głównej @NewRomantic.
Z komentarzy już wiesz co Cię tu czeka 🙂
Z mojej strony (jeśli mi wybaczysz pierwszy, lakoniczny komentarz) uważam, że jesteś powiem świeżości na tym portalu i możesz jeszcze zawstydzić publikujących tu autorów.
Co do opka uważam go za spójną i zamkniętą całość. Kontynuacje zawsze niosą takie ryzyko, że trudno jest czymś zaskoczyć czytelnika, niemniej życzę Ci powodzenia.

MrHyde · 17 listopada 2024 · "Metamorfoza"   ·

0
0

@unstableimagination "dzięki @Vee, dowiedziałem się, co to są strzelby Czechowa. Tak wiem, wstyd."

Scyzoryki Hemingwaya też mają rację bytu, tylko czytelnikowi musi się chcieć w nie wczytywać. 😉 Mnie osobiście najczęściej brakuje takiego zapału.

Co do metamorfozy oddanej w pliku audio: Może i dobrze oddana. Miejscami dziwnie, np. wtedy, kiedy z zapisu znika interpunkcja (ciekawy zabieg, swoją drogą, eksperymentalny), ale nawet nawet. Jako czytelnik jednak - czytelnik niecierpliwy i z wytresowanymi refleksami - oczekiwałem, że wprowadziwszy osobę (Stolz), narrator nie zapomni o niej na 10 akapitów (rozdziałów?) powyróżnianych poziomymi kreskami, tylko zacutuje kawałek audio i dalej opowie o Stolzu. Potem by mógł znów wrócić do taśm, jeśli taka jego wola, ale lepiej żeby je dawkował w mniejszych porcjach. Albo gdyby zaczął od taśm i dopiero potem wprowadził Stolza. A tak, jak jest teraz, na mnie działa nużąco. Na mnie osobiście. Takie mam gusta. 🙂

Inny minus to to, że opowiadanie się nie kończy. A nawet zwiastun serialu powinien mieć jakąś puentę.

A że językowo tekst jest poprawny i kreski dialogowe mają odpowiednią długość, co wytłuścił Tomp tompowym drukiem, to fakt. Na pewno zasługuje na wyjście na główną.

unstableimagination · 17 listopada 2024 · "Metamorfoza"  

+3
0

@Tomp
Dzięki za komentarz à la @NiutonNaMetrKwadratowy. Łezka w oku się zakręciła, bo podróba zacna, a jutro równa, smutna data.
Twoje zarzuty co do treści są zrozumiałe, uzasadnione i przyjemnie przedstawione. Do mnie, jako czytelnika jednak nie przemówiły i dla mnie to opowiadanie to i tak dycha. Tam, gdzie nie widzisz nic emocjonującego, ja widzę. Twój komentarz też dycha.

Jeszcze odnośnie zarzutów co do “elementów, które prowadzą donikąd”. Ostatnio, dzięki @Vee, dowiedziałem się, co to są strzelby Czechowa. Tak wiem, wstyd.
Jaki czytelnik wolę kilka strzelb, które nie wypalą, choćby tylko po to, bym do końca nie wiedział, które wypalą, a które nie. A może wypalą w kolejnej części? A może tylko sobie wiszą, wycelowane w głowę czytelnika, żeby mu się lepiej czytało?

@NewRomantic
"W trakcie pisania coś mi zaświtało."
Doskonale to rozumiem. Mnie tez tak świta cały czas i przestać nie chce...
Twoje opowiadanie ma w sobie coś. Coś z Rascal i dla mnie jest to komplement.

@MrHyde
“100 linii w tym samym stylu, nastroju i z tą samą beztreścią. --> Monotonia nudy”
Dla mnie jako czytelnika, bo tylko w taki sposób mogę się wypowiadać — ta metamorfoza pacjentki, napisana jest ciekawym stylem, innym w każdym akapicie. Nie chciałbym, by autor coś tam skracał. To i tak dość krótkie opowiadanie.
Prawdziwą beztreść lub jak mawia @Vee pustosłowie — można znaleźć u mnie 🙂

SENSEIH · 17 listopada 2024 · "Metamorfoza"   ·

0
-1

@Mrhyde, że się wtrącę i rozszyfrowałem ten hebrajski tekst, to uważaj, bo Cię spotka niesprawiedliwość karmiczna. Znaczy - oberwiesz od wszystkich 😀 Za użycie słowa "bezeceństwo". Każdy to weźmie do siebie. A ode mnie prywatnie też. Za prowokacje...

MrHyde · 17 listopada 2024 · "Metamorfoza"   ·

0
0

سلام (tzn. salami alejkum) @NewRomantic 😉

A a propos miejsca na ekspertmenty, Pokątne się dotego nadaje jak najbardziej;jest bezpieczne. Najgorsze, co może tu spotkać eksperymentatora, to niezrozumienie i brak feedbacku 😉

Co do nie-bezpieczeństw głoszenia bezeceństw religijnych - do Konstancji na sobór się nie wybieram. 😉 No, najwyżej incognito. 😉

SENSEIH · 17 listopada 2024 · "Metamorfoza"   ·

0
-3
Komentarz został usunięty przez moderatora serwisu!

SENSEIH · 17 listopada 2024 · "Metamorfoza"   ·

0
-4
Komentarz został usunięty przez moderatora serwisu!

SENSEIH · 17 listopada 2024 · "Metamorfoza"   ·

0
0

A to drugie opowiadanie z "Poczekalni", które po odpoczynku od "żmijowiska", super celnego określenia @Vee, która ostatnio popadła w niełaskę "grupy trzymającej władzę", przeczytałem.

Wniosek z lektury i z komentarzy jest jeden. Niektórym CLA, której to "mafii" zresztą jestem chujem... sorry... zbyt wulgarnie... członkiem, odbija palma. A propos - nie nazwałem Rascal chujem. Pomimo czasów gender, rozróżniam zaimki i inne takie. Tak nazwałem hejterów Historyczki. A Rascal zrezonowała nożycami. Dlaczego - nie wnikam i nie chcę. Może powinna udać się ze swoimi behawiorami do tego profesora z opowiadania.
Szczerze mówiąc, nie jestem ani filantropem, ani Matką Teresą i gówno mnie to obchodzi. Przykro mi tylko, że Vee oberwała jakimś chorym rykoszetem.
Dokładniej to biega mi o demona Ego (że wrócę do myśli przewodniej), wspomnianego przez autora "Metamorfozy".
Bo z jednej strony niby go taki Tomp pochwalił łaskawie z pozycji swej, ale za chwilę na logiczne pytanie @unstableimagination zieje żółcią. W dodatku mało profesjonalną, że nie powiem że psycho-niepewną. A jak się okazało, że autor nie daje pokątnie i pokornie dupy, odpowiadając z godną podziwu klasą, to mu stara się dogryźć.
Potem włącza się MrHyde, przechodzący przypadkiem z tragarzami, znany mi z przeszłości badacz cierpliwości "debiutantów", co do których Loża ma dwie taktyki.
Jedna - w przypadku kompletnych analfabetów (słuszna skądinąd) - wyśmiać bez litości.
Druga - w przypadkach, w których ktoś jest podejrzany o zbyt wysokie umiejętności - na wszelki wypadek próbować zdyskredytować go, bo a nuż widelec zagrozi pozycji danego członka w hierarchii stada.
Nie dziwmy się zatem atakom hejterskim na CLA od społeczeństwa, przy czym ja bardzo proszę moich opowiadań ani mnie personalnie z tej przyczyny nie atakować przez generalizację zjawiska.Staram się zachować postawę centrową. Olewać gimbazową twórczość porno i jednocześnie zlewać wymądrzanie się służące li tylko dowartościowaniu się podmiotów owego wymądrzania i czepialstwa.
Bo pomiędzy pomocą debiutantom a zadzieraniem nosa w celach dziwnych jest istotna różnica.

Apeluję - nie zniechęcajmy WSZYSTKICH.

P.S. @marc, wyłącz, proszę łapki pod moim komentarzem, tak jak u Vee. Mnie one wiszą, te łapki, ale po co wkładać wibratory i sztuczne pochwy do rąk dzieci?
Kto ma odwagę cywilną, to się zaloguje i mi na priv nawrzuca chujów. Chociaż wolałbym wrzucane waginy. Nawet metaforycznie. Bo ja jestem hetero i lubię kobiety.
"Kawa "Marago", kobiety nago i tym podobne atrakcje😉

NewRomantic · 17 listopada 2024 · "Pogrzebywacz (I). Pośmiertny sen"   ·

0
0

Człowieku w czerni, wróć tu! Chyba że nie żyjesz. W takim przypadku daj znać w TEN sposób. Dodaj energii. Przynajmniej kilka kWh 😉

NewRomantic · 16 listopada 2024 · "Metamorfoza"   ·

+1
0

"Jako pan przedszkolanek przypomnę tylko wierszyk o jajku mądrzejszym od kury. Wskutek przeprowadzonego eksperymentu ugotowało się na twardo".

Nie mylmy dyrektyw unijnych z literaturą. Patrz, wskazuję Ci dyplomatycznie zejście z pewnej drogi argumentacji w bezpieczniejszym kierunku...

A na dokładkę zacytuję dowcip "z brodą". Lubię go, nie wiedzieć czemu.

"Spotyka się dwóch psychiatrów.
- Która godzina? - pyta pierwszy,
- Chcesz o tym pogadać?"

Zawsze do usług,

Tomp · 16 listopada 2024 · "Metamorfoza"  

0
-1

nie istnieją granice eksperymentów


Niby prawda.
Przyroda wiecznie eksperymentuje. Wiecznie wprowadza mutacje genów, które w 99,9999 procentach kończą się niepowodzeniem. Ale w 0,0001 procencie sukcesem. Powstaje nowy gatunek.
Jeśli rajcuje Cię 0,0001 procenta sukcesu, eksperymentuj. Nie wiem, czy pokatne to najlepsze do tego miejsce.
W każdym razie piszę co się sprawdza i uczę na poziomie przedszkolnym. Skoro widzisz się studentem lub skończonym artystą – sorry; nie pomogę. 🙂
Jako pan przedszkolanek przypomnę tylko wierszyk o jajku mądrzejszym od kury. Wskutek przeprowadzonego eksperymentu ugotowało się na twardo.

NewRomantic · 16 listopada 2024 · "Metamorfoza"   ·

+1
0

Do MrHyde, który zapytał:
" O co chodzi z pisaniem pamiętnika. Czy to jakiś powszechny lub modny element terapii?"

Tak! Nad Wisłą, nad Hudsonem, a nawet nad rzeką Rabą... Z Rabą to hermetyczny żart, ale naprawdę jest to element terapii klinicznej.

P.S. W Niemczech w obecnej sytuacji nie jest zbyt ryzykowne głoszenie ("I powiem szczerze jak na spowiedzi na głos przed synagoga, że nie podoba mi się to opowiadanie")?

שלום 😉

MrHyde · 16 listopada 2024 · "Metamorfoza"  

+1
-1

Komentarze są tak zniechęcające, że aż zacząłem czytać. I powiem szczerze jak na spowiedzi na głos przed synagoga, że nie podoba mi się to opowiadanie. Nie podoba narracja/budowa tekstu:
Pierwszy akapit, 6 linii o Stolzu, odtworzenie nagrania. I bum: 10 fragmentów, 100 linii w tym samym stylu, nastroju i z tą samą beztreścią. --> Monotonia nudy. Trzeba było tę wstawkę ograniczyć do zgrabnego minimum i kontynuować główny tok narracji. Pisać o Stolzu i z perspektywy Stolza. Treść z taśmy oddać jego uszami, a nie na sposób długaśnego cytatu.

Im dalej w tekst, tym narracyjnie/spójnościowo gorzej. Sypiesz, autorze, hasłami-tropami z autorskiego rękawa: Enola Gay, Little Boy, Gott mit uns (w połączeniu z płonącym czołgiem - to akurat znajduję zabawnym, a nawet niosącym element edukacyjno-poznawczy) , lobotomia... Dużo i gęsto, ale po co? Jaka jest myśl przewodnia, roter Faden?

Tyle komentarza, a teraz pytanie merytoryczne. O co chodzi z pisaniem pamiętnika. Czy to jakiś powszechny lub modny element terapii? To już drugi tekst literacki, na jaki trafiam w bieżącym ćwierćroczu, w którym pojawia się motyw pamiętnika. Poprzedni tekst był nota bene niemiecki (Eschbach) 😉

NewRomantic · 16 listopada 2024 · "Metamorfoza"   ·

+1
-1

"Każdy podrozdział musi zaczynać się (mieć w pierwszym zdaniu) wyraźnie wskazaną osobę, z której punktu odbywa się narracja. Narrator może opisać jej (i tylko jej) myśli".

Cenne spostrzeżenie. Co prawda (wybacz, proszę), moim zdaniem, słuszne wyłącznie w określonej konwencji literackiej. Nie istnieją (znowu moim, jakże skromnym zdaniem debiutanta i "pseudopisarza", że zacytuję pewną aluzję z tego i owego), granice eksperymentów. Oczywiście dokonywanych na podświadomości czytelnika. Dodatkowo zauważmy, że w Twoim twierdzeniu:

"Z drugiej strony, jeśli CAŁA narracja ma myć stylizowana na wciąż zmieniającą się psychikę/charakterystykę JEDNEJ OSOBY, to narracja trzecioosobowa nie ma sensu"

jest subtelny błąd logiczny. Nie "CAŁA" narracja ma być stylizowana na "charakterystykę jednej osoby". Trik polega na dynamicznej - właśnie metamorfozie postaci - z którą to postacią narrator w magiczny sposób ma prawo się utożsamiać na bieżąco. A chwyty pisarskie, żeby osiągnąć taki odbiór... sorry... pseudopisarskie są tu "no limits". Gdyby tacy goście jak przykładowo świętej pamięci Jerzy Grotowski zakładali sobie kagańce konwenansów, to nigdy nie powstałby Teatr Laboratorium. Oczywiście nie każdy musiał lubić ten teatr, ale...

W temacie, który zacytuję:

"Może się wtedy stylizować na jej stan umysłowy, charakter czy wiedzę, ale to NAPRAWDĘ WYŻSZA SZKOŁA NARRACJI i wątpię, czy jej sprostasz".

...mógłbym odpowiedzieć dialogiem z opowiadania:

"Uciekinierka z zakładu psychiatrycznego zaśmiała się cicho.

– Może sama o tym nie wiesz. Sprawdzimy?

– Jak chcesz, żeby udowodnić, że nie jestem?

– Eksperymentem. Takim klinicznym.

– Sprecyzuj!

– Przecież mówiłam, że profesor Stolz stał się moim idolem. Chcę wypróbować jego metody. Na… jego żonie.

– Co on ci robił?

– Wiązano mnie do łóżka, a on robił wszystko, żeby mnie podniecić. Czasem przyglądał się temu Denzel.

– I co? Podniecałaś się?

– Na początku nie. Ale potem…"


Reasumując. Z wielkimi ludźmi (co właśnie z należytym i obopólnym szacunkiem czynię) to warto się czasem nie zgodzić. Podyskutować... Prawda? 😉

Tomp · 16 listopada 2024 · "Metamorfoza"  

0
0

Czytam:

Narrator (w mojej eksperymentalnej, nomen omen, koncepcji) koreluje swoim stylem ze stanem umysłu i z rozwijającą się wrażliwością Enoli.


Tak, jak Ty w Metamorfozie tego się nie robi.
Najprościej to opisać w narracji pierwszoosobowej.
Można i w trzecio-, ale wtedy potrzebna jest dyscyplina w operowaniu "dużymi" akapitami, czyli podrozdziałami. Żelazna dyscyplina.
Każdy podrozdział musi zaczynać się (mieć w pierwszym zdaniu) wyraźnie wskazaną osobę, z której punktu odbywa się narracja. Narrator może opisać jej (i tylko jej) myśli.
Może się wtedy stylizować na jej stan umysłowy, charakter czy wiedzę, ale to NAPRAWDĘ WYŻSZA SZKOŁA NARRACJI i wątpię, czy jej sprostasz.
Bo jeśli tak zaczynasz podrozdział:

Profesor z ogromnymi walcami na uszach cierpiał w milczeniu. Z jego oczu strzelały błyskawice nienawiści.

Betty uśmiechnęła się z wdzięcznością.


...to już do końca rozdziału narrator może widzieć tylko myśli profesora i stylizuje się na jego charakter.
Z drugiej strony, jeśli CAŁA narracja ma myć stylizowana na wciąż zmieniającą się psychikę/charakterystykę JEDNEJ OSOBY, to narracja trzecioosobowa nie ma sensu.

Tomp · 16 listopada 2024 · "Metamorfoza"  

+2
-1

Witam na Glównej. 🙂

NewRomantic · 16 listopada 2024 · "Metamorfoza"   ·

+1
0

Bardzo, bardzo dziękuję za miłe komentarze, pomimo że zasada "niechwalenia dnia przed zachodem słońca" sugeruje ostrożność.
Nie wiem, jak długo tu się "zwyczajowo" oczekuje na nobilitację w postaci teleportacji z "Poczekalni" do "Zbioru Głównego". Jeśli widzę komunikat, że "Metamorfoza" uzyskała "wymaganą liczbę głosów", aby tak się stało, to przyznam, że portal i jego aktywiści działają niesamowicie sprawnie oraz z pasją.

Przy okazji pragnę podziękować koledze Tompowi za spostrzeżenia wysłane mi drogą prywatną. Na siedem uwag - trzy dotyczyły rzeczy jawnie oczywistych, w tym zasad interpunkcji.
Już wyedytowałem tekst i wręcz zawstydzony - poprawiłem. Naprawdę dziękuję.
Pozostałe cztery pozwoliłem sobie zapamiętać, kwalifikując je do tak zwanego "protokołu rozbieżności stanowisk", ale i tak uważam, że Tomp to wielki człowiek, z którym warto i znaleźć i zgubić...

W kwestii dalszego ciągu "Metamorfozy" (odpowiadając koledze unstableimagination), to zdradzę pewien sekret.
Początkowo to opowiadanie miało być nieco inne. W trakcie pisania coś mi zaświtało. Seria mi zaświtała, więc ciąg dalszy (zgodnie z ostatnim zdaniem: "koniec, albo i nie koniec") - nastąpi. Przy okazji odpowiem Tompowi (i zainteresowanym) co do fabuły i "ostatniej prostej" oraz "wniosków i zakończenia". W takiej koncepcji (kontynuacji fabuły) wszystko stanie się jasne. Proporcje będą inne. Nie będę spoilerował, ale obiecuję, przepraszając jednocześnie czytelników za złamanie zasady, która mówi, że - nawiązując do pewnego "ukrytego" niemieckiego tła opowiadania - "Eine opowiadanie - ein Führer". Chodzi mi tu o "spójność", homogeniczność - czyli, że powinno mieć wszystkie, wszystkie elementy.

Jedno zdradzę. A propos "suchości bułki tartej", bo wiem, o co chodziło Tompowi.
Narrator (w mojej eksperymentalnej, nomen omen, koncepcji) koreluje swoim stylem ze stanem umysłu i z rozwijającą się wrażliwością Enoli. W dalszym ciągu ona (i narrator) zaczną dostrzegać zapachy, szczegóły scenografii, a nawet wiele więcej. Piąty wymiar zobowiązuje...

Jeszcze raz dziękuję.

Tomp · 16 listopada 2024 · "Metamorfoza"  

+2
0

@unstableimagination
Kudy mi do @Rascal, ale spróbuję się wzorować na jej sążnistych komentarzach krytycznych.

No więc zręby fabuły przedstawiają się następująco:

Zbrodniczy (sugestia autora) psychiatra manipuluje osobowością jakiejś NoName pacjentki w celu (nie, nie seksualnym per se) zrobienia kariery naukowej. Podkręca jej inteligencję niecnymi (domysł) metodami.
Oczekiwania czytelników rosną.
I psychiatra się przelicza, bo obiekt, nazwany przezeń Enolą (uzasadnienie mało przekonujące i bez dalszego ciągu [-1-]) zyskuje inteligencję większą od zaplanowanej i przejmuje kontrolę nad psychiatrą.
Dotąd (wyjąwszy [-1-]) jest OK. Opis tego procesu ciekawy i spójny, acz końcówka (od wejścia do gabinetu) mocno naiwna i mało wiarygodna. Ale dobra; on dostał małpiego rozumu, a ona opanowała wydzielanie feromonów.
Oboje wychodzą z kliniki.
Jak wyżej: mało realne, ale idziemy dalej.
Następują jakieś dywagacje językowe [-2-]. „Gott mit uns” zaliczam do [-2-].
Mamy mało naturalny [-3-] opis zachowania żony. Psychologicznie nierealne uzgodnienia. Pada żądanie odbycia „sesji terapeutycznej”. Jakieś rozbierania, ubierania i ponowne rozbierania. Różnych osób. [-3-]
Cel niejasny; czytelnik stale czeka, do czego to doprowadzi.
Enola chce wypróbować „metody psychiatry na jego żonie”.
Ciekawość czytelnika rośnie.
Zakład o coś, co już jest w posiadaniu Enoli (forsa z sejfu), ale po co? [-4-]
To, co się dzieje między kobietami jest opisane językiem kosmity, który opisuje fakty, których nie rozumie. Dowiadujemy się o jakichś nadzwyczajnych zdolnościach Enoli (supermatematyczka, superpisarka) i czekamy, do czego to wszystko doprowadzi, czekamy na wielkie ŁAŁ! [-5-]
Ale widocznie musimy poczekać, bo teraz autor zadecydował, że musimy poznać historię intymnego życia żony psychiatry. Autor wprowadza dodatkowe osoby: kolegę szkolnego kobiety i mechanika Toma, który był wybitnym jebaką, ale wyjechał. [-6-]
Autor teraz serwuje drętwy opis szukania sfery erogennej u kobiety. Może wreszcie zaistnieje coś emocjonującego? [-7-]
Nie zaistniało.
Enola oświadcza, że idzie „uwolnić burdel od alfonsów”.
Teraz zaczynamy się spodziewać jakiejś Wielkiej Jatki. Świat spłynie krwią, a Enola, jak Behemot z Mistrza i Małgorzaty, będzie strzelać z colta i po każdym strzale dmuchać w dymiącą lufę. Innymi słowy: będzie zajebiście!
Ale zamiast stosów trupów, rzeki krwi i płonących dzielnic rozpusty „wystrojona Enola” schodzi po schodach z torbą i kurtką, a żona psychiatry po niemal rzewnym pożegnaniu biegnie do łazienki. [-8-] Cóż, sikanie rzeczą ludzką, niewątpliwie.
Kurtyna powoli się opuszcza. Na tyle powoli, że w blaskach gwiazd na bezchmurnym niebie widzimy, jak Główna Superinteligentna Bohaterka oddala się ku bezkresnej Ameryce.
A nie, to nie gwiazdy. To zapalają się lampy na suficie osiedlowego kina. Bileterki otwierają drzwi wyjściowe. Pora do domu.

W miejscach od -1- do -8- wskazałem to, co niszczy fabułę, bo albo prowadzi donikąd, albo zostało spieprzone opisowo. I tak jak napisałem: niech ktoś mi powie, o co autorowi chodziło?
Czyżby alfonsi, którzy to czytali, zadrżeli? Alfonsi, odezwijcie się!
Po co „wodorowa Enola”, po co ma super- zdolności, po co zakład o forsę z sejfu, po co Tom i ten drugi, po co te całe przebieranki, dlaczego w finałowej scenie najważniejszy jest bieg do łazienki i jak Enola będzie naprawiać świat?
To jest, chciałem powiedzieć, burdel. 🙂

pokątne opowiadania erotyczne
Witamy na Pokatne.pl

Serwis zawiera treści o charakterze erotycznym, przeznaczone wyłącznie dla osób pełnoletnich.
Decydując się na wejście na strony serwisu Pokatne.pl potwierdzasz, że jesteś osobą pełnoletnią.

Pliki cookies i polityka prywatności

Zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie Twoich danych osobowych przechowywanych w plikach cookies.
Zgadzam się na przechowywanie na urządzeniu, z którego korzystam tzw. plików cookies oraz na przetwarzanie moich danych osobowych pozostawianych w czasie korzystania przeze mnie ze stron internetowej lub serwisów oraz innych parametrów zapisywanych w plikach cookies w celach marketingowych i w celach analitycznych.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w regulaminie serwisu.