Cześć kochani. Chcę Was zapytać o pewną rzecz. Piszecie opowiadania (poniekąd) erotyczne, choć czytając je mam wrażenie, że to po prostu strumień świadomości... Ale nadużywacie zdrobnień. Dlaczego ciągle widzę wszędobylskie "cipki, paluszki, usteczka, brzuszki, łóżeczka, guziczki" i inne podobne? To... Żenujące. Czuję zawstydzenie czytając to. A chyba powinno raczej podniecać...
Może dlatego, że co dla jednych jest żenujące, dla innych jest podniecające i odwrotnie. Każdy lubi coś innego.
Może dlatego, że "cipa" to słowo wulgarne, a "cipka" ma zabarwienie pieszczotliwe.
Może dlatego, że wiele panienek uwielbia w trakcie "gry miłosnej" takie słówka (cholera, znowu zdrobnienie).
Może... e, niech inni coś napiszą...
Yueliang - ile znasz określeń (brzmiących erotycznie, nie medycznie) na żeńskie narządy płciowe?
"Cipka" jest słowem, które torowało sobie drogę w mowie potocznej przez wiele lat i nie zanosi się na to, by szybko z niego zrezygnowano, bo jest "zdrobnieniem" ;]
Cipka jeszcze przejdzie, byle nie cipeczka. Od paluszków, nóżek, rączek, brzuszków, guziczków i łóżeczek dostaję torsji.
Kiedyś partner mi zaproponował "a może języczkiem?"
Wybuchnęłam głośnym śmiechem, psując całą atmosferę.
Jednak trzeba wziąć pod uwagę, że, jak to nasze babki mawiały, jeden lubi ostrygi, a drugi jak go pchli gryzą. Ponoć są tacy ludzie, którym się to podoba, ba , podnieca ich to.
Osobiście znam pewną osobę która nic nie zdrabnia, i słowa "Nie mogę się doczekać twojej cipy na moim języku" brzmią w jej ustach zaiste niepowtarzalnie. Może kogoś by to odrzucało, a komu innemu zaraz się zrobi gorąco. Kwestia gustu.
Ja osobiście ze zdrobnień to mogę tolerować cipkę, ewentualnie fałdki - są to małe fałdy, więc jeśli ktoś pisze o drobnych fałdkach skóry, jest to zrozumiałe.
Cipki and co.: Cipka utorowała sobie drogę z mowy wulgarnej do potocznej, ale nie jest to słowo literackie (w sensie standardowego języka, neutralnego, nienacechowanego potocznością/żartem/wulgarnością). Dlatego wciskanie "cipki" do tekstu napisanego poprawną standardową polszczyzną jest gwałtem na języku i nie ma nic wspólnego ani z erotyzmem, ani kulturą, ani ładnym pisaniem. "Cipka" zgrzyta i tyle.
Jej miejsce jest w dialogach (jeśli używanie tego słowa pasuje do sytuacji i bohatera) i do narracji w pierwszej osobie (pod warunkiem, że cała narracja jest w języku potocznym). W innych sytuacja z "cipki" wypada zrezygnować na rzecz innych określeń, których, jak słusznie zasugerował GreatLover, nie ma.
Trudno jest nazywać narządy płciowe po polsku, ale od tego jest autor, żeby sobie radzić z trudnościami. Jak sobie nie radzi, niech pisze w innym języku.
Gwałt na języku polskim? Gruba przesada. Mnie nic tu nie zgrzyta. Należy przy tym pamiętać, że „cipa” i „cipka” różnią się nieco znaczeniem, w uproszczeniu mówiąc „siłą rażenia”. Do przemyślenia podrzucam co do powiedzenia na ten temat ma słownik PWN:
cipa
1. wulg. «żeński organ płciowy»
2. wulg. «o kobiecie traktowanej jako obiekt zainteresowań seksualnych»
3. wulg. «o kimś niezaradnym lub niezdarnym»
cipka
1. pot. «kura, zwłaszcza młoda»
2. posp. «żeński organ płciowy»
3. posp. «o kobiecie, zwłaszcza niezbyt mądrej i traktowanej głównie jako obiekt seksualny»
I tego proponuję się trzymać.
Zgadzam się ze słownikiem.
Zgadzam się z indragor, kwestia gustu.
W otchłani Pokątnych znalazłam mistrzostwo:
"Tuliłem ją do siebie, wędrując ustami coraz niżej, po delikatnej szyjce. Luźno związany szlafroczek obsunął się jej na dół, zupełnie odsłaniając ramionka i częściowo dekolt. Natychmiast zacząłem dobierać się do jej cycuszków, chciałem je tłamsić, całować, ssać, ale mi nie pozwoliła. Odsunęła moją głowę i powiedziała, że zrobi to sama. Byłem ciekawy, co miała na myśli, więc nie protestowałem. Usiadła przede mną na niskim stołeczku i zrzuciła niepotrzebny już szlafroczek. Swoimi malutkimi paluszkami zaczęła dobierać się do spodni, aż rozpięła suwak i wsunęła mi rączkę za spodenki, zaciskając dłoń na prężącym się fiucie."
🙂
Chcesz wziąć udział w dyskusji?
Zaloguj się