Od nastoletnich lat chciałem kochać się z moją matką. Była i jest piękna,. Widziałem w niej dojrzałą kobietę aniżeli moją matkę. Kilka razy widziałem ją nago. Gdy wcześniej wstawałem, a ona jeszcze spała przychodziłem do jej sypialni i obserwowałem. Bardzo mnie korciło, żeby ją dotykać. Bałem się, że się obudzi. Nie jestem w stanie zliczyć ile razy się masturbowałem wyobrażając sobie nasz "zbereźny" i podniecający czyn. Raz złapałem ją obiema rękami za pośladki. Byłem zaskoczony jej odpowiedzią, gdy zapytałem dlaczego zabrała moje dłonie. Odpowiedziała, że tego nie lubi. Nie powiedziała, że tak nie można. Wychowałem się bez ojca. Byłem jedynym "mężczyzną" w domu.
Czasem myślałem, że ona też o tym myśli. Jakoś chciałaby zaspokoić swoje potrzeby, bo przecież je miała. Głównym powodem, który mnie powstrzymywał, był strach. Obawiałem się, że jeśli prześpimy się ze sobą nasze relacje mogą się pogorszyć.
Teraz będąc dorosłym facetem czasem fantazjuję o mamie i bardzo żałuję, że zabrakło mi odwagi. Miałem tyle okazji, żeby uprawiać seks z najpiękniejszą kobietą mojego życia - moją mamą!
Wiem, że odczuwanie popędu seksualnego do własnej matki nie jest normalne. Jednak ze swojego doświadczenia wiem co synom siedzi w głowie.
Nie potępiam osób, które żyją w kazirodczym związku lub jeden raz dopuściły się tego czynu (trochę im zazdroszczę). O ile zadbają o to, żeby z takich związków nie było dzieci.