Vee napisał/a:
Widzę, że jesteś dobrze zorientowana, ale zastanawiam się, czy to już nie overthinking. Co prawda nie zamierzam stawiać się w roli jakiegoś kompasu czy innego autorytetu, ale rzucę Ci kilka zdań pod rozwagę:
Za poczekalnią kryje się idea, by czytelnik Pokątnych bez marnowania czasu na szukajkę dostał podane na tacy opowiadania poprawne i kreatywne. Dla autora z kolei oznacza to większą ekspozycję. Nie każdemu jednak na tym zależy, bo pisząc odpowiednio krótkie teksty nt. popularnych fetyszy da się wykręcać liczby w poczekalni. Dlatego odradzam pisania "bezpiecznych" opowiadań, aby tylko się na tę główną przedostać.
Może wyjaśnijmy to trochę inaczej. Czy jeśli bym napisała teraz opowiadanie w klimacie futrzaków lub cyberpunku, to czy sądzisz, że taki tekst miałby jakiekolwiek szanse, skoro już użycie właśnie Mulata z bielactwem było nieco "Over-the-top" w opinii tych, którzy mnie wypromowali? Bo jeśli tak, to czemu Chimeria sięgająca średnią ku 9.9 nadal leży w poczekalni, skoro poprzedni tekst duetu, jak piszesz, będzie na głównej już zawsze?
Nie chodzi więc o to, by tworzyć ultra bezpieczny tekst o everymanie z generowanymi procedurami (jak robi się to z polskimi komediami romantycznymi), bo traci się swój unikalny sznyt twórczy i to właśnie przestawianie się z pieczenia na gotowanie (jak ja lubię, jak ludzie mylą te pojęcia!). Jednocześnie istnieje moim zdaniem za duże ryzyko, że jeśli nie przedstawimy czegoś, co będzie w miarę uniwersalne (a dodatkowo napisane jak wymieniłam w 1 punkcie w sposób meh, podczas gdy tylko 2 kliknięcia czynią tekst na +1, reszta jest kwestią wysiłku) to tak naprawdę możemy mieć czytelników, którzy do nas dotrą, ale nie będzie tej marchewki, aby starać się pisać dalej dobrze (Nie wiem, czy też tak masz, ale to naprawdę przyjemne uczucie jak wchodzisz na Pokątne i widzisz na górze strony swój tekst, a nie przeklikasz do poczekalni, by go znaleźć) i widzieć siebie jako jednego z tych "uznanych" autorów.
Raczej oglądasz YT. Pewnie też kojarzysz małe kanały, które mają 100-1k subów i treści, które są naprawdę fajne, skupione dookoła jakiejś szczególnej pasji autora i dzielącego się nią ze swoją maciupeńką widownią (czasem kręcone co najwyżej telefonem, bez dobrego mikrofonu itd.).
Algorytmy go czasem łaskawie gdzieś ci podpowiedzą, obejrzysz, może dasz mu tego suba, by dostawać więcej "Historii Rozwoju Lotnictwa Wojskowego" i będzie spoko. Teraz spójrzmy na kanały, które mają po >500k, które algorytm ciągle wypluwa na stronę główną i jakie treści oni produkują? No właśnie takie, które na pewno będą się promowały i ciągnęły dalej, przez co powstają całe zawody YouTuberów.
Czyli tak naprawdę debiut w poczekalni można przyrównać do tego, by wbić się w algorytm czymś na tyle dobrze, by być dalej promowanym, a potem móc nie tonąć w gąszczu innych (nie umniejszając nikomu), czasem bardzo słabo napisanych tekstów, które równie szybko znikają ("Ciało Pedagogiczne"?). Tylko algorytmem są tutaj gusta LA, a nie dziwna sztuczna inteligencja, która stwierdzi "ten kanał będę polecać i pozwolę mu się pojawiać na górze strony".
Więc, zamiast od razu wrzucać swój tort na stół, wolisz zacząć od robienia ciasteczek i babeczek, by pokazać "umiem piec".
Lepiej napisać dobre opowiadanie na 20k-30k znaków, któremu da się poświęcić te 30 minut przerwy w pracy i stwierdzić obiektywnie "to jest fajne", niż zaczynać od kobyły na 2 godziny, która samą długością odstrasza i zniechęca w 1/3 tekstu, bo się dłuży i męczy (chociaż taki tekst też może mieć fanów, ja nie lubię Dukaja, a uwielbiam F. Herberta, za to mój były partner miał na odwrót). Jednak jak ktoś, kto zna twoje ciasteczka i babeczki, stwierdzi "ej, one były dobre, spróbuje sobie również tego".
Problemem może być jednak to, że idziemy na imprezę dla cukrzyków albo bezglutenowców i co wtedy? No wtedy trzeba się jednak jakoś przystosować i stworzyć coś, co nie odstraszy ich od razu (ja tam lubię futrzaki, mam na dysku już jeden tekst o tym!). Wstępnie więc trzeba się skupić na poprawności i byciu dostrzeżonym, a akurat pomoc "starszych kolegów/koleżanek po piórze", może właśnie uraczyć taką osobę naprawdę czymś dobrym.
Zresztą pozwolę sobie zacytować cię:
Vee napisał/a:
o ile warsztat można wypracować, to talentu nie.
I ciężko mi się z tym nie zgodzić. To jakbyś zaczynała bawić w snycerza i starszy rzeźbiarz wyjaśnił ci, że lepiej używać drewna lipowego do tego, dłuto trzymać pod takim kątem itd. Jednak to ty stwierdzasz, czy chcesz wystrugać pieska, kotka czy gołą babę, on może jedynie powiedzieć: "A nie mogłaś wystrugać gołego faceta? Wtedy bym sobie postawił go w mojej galerii."