Madkobosko, znowu się zaczyna...
Mało ci, @Starski, przytyków na czacie, to jeszcze temat na forum musiałeś założyć? Owszem, są tutaj osoby, które być może nie wiedzą, że jakakolwiek dyskusja z tobą ma taki sam sens, co wymiana uprzejmości z workiem kartofli (chociaż z tych da się przynajmniej coś dobrego zrobić), ale żeby im to od razu tak dosłownie oznajmiać?
I żeby było jasne: nie będę potępiać w ciemno twojego zdania tylko dlatego, że ty je napisałeś (choć sam tak robisz i osoba argumentująca jest znacznie ważniejsza dla ciebie niż sam argument), bo masz sporo racji. Osobiście też nie przepadam za grammarnaziolami i kurczowym czepianiem się pojedynczych słówek, bo ani to piszącego niczego nie nauczy, ani nie udowodni, jaki to krytyk (czy raczej krytykant) jest mądrzejszy. ALE wahadełko zdrowego rozsądku ci poleciało w drugą przesadę, bo tak, tak i jeszcze raz TAK - słownictwo, konstrukcja zdań, gramatyka, interpunkcja czy formatowanie mają znaczenie. Nawet jeśli tylko dla pojedynczych osób, bo niestety 11/10 czytelników i co najmniej 107% autorów ma to w (bez przeproszenia) piździe - są seksy, to są seksy i na chuj drążyć temat? Historia jest bez sensu, bohaterowie wyjęci z internetowego generatora przygłupów, opisy na poziomie mokrego snu gimnazjalistki i z użyciem podobnego zakresu słów? Oj tam, oj tam. Nie takie gówna stoją na półkach w Empiku i przynoszą ich twórcom / wydawcom realne pieniądze.
Tylko nie oznacza to, że wszyscy musimy się na to godzić. Ja osobiście, choć (czemu sam zaraz radośnie przyklaśniesz) talentu pisarskiego nie mam, natomiast przynajmniej się staram i spędzam godziny nad tym, żeby moje wypociny nie były dnem i metrem mułu, a tylko dnem i szuwarem. Choć przecież nie muszę, bo co kogo interesuje jakiś tam myślnik czy przecinek, prawda? Zresztą nawet jak one będą w porządku, to kto się będzie chciał dowalić do mojego pisania czy do mnie osobiście, to i tak to zrobi i nie będzie potrzebował absolutnie żadnego pretekstu - sam zresztą jesteś idealnym potwierdzeniem tego faktu. Ale nie udowadniaj w żaden sposób, że podejście "będę pisać jak będę chciał" jest lepsze w jakikolwiek sposób, bo nie jest. A ślepe podążanie za wspomnianym przeze mnie miernym gustem większości odbiorców prowadzi do tego, czego efekt masz obecnie w radiu, telewizji, prasie, gdzie chcesz - 90% doby sieczka w postaci pioseneczek "aj lawju bejbe", kretyńskich seriali, teledurniejów, clickbaitowych nagłówków, paradebilokumentów, filmów klasy Ó i całego tego barachła dla konsumentów, którzy nie potrafią się równo podpisać, więc po co się dla nich starać? A jednak są tacy, którzy się starają, nawet jeśli nie ma to absolutnie żadnego sensu.
Więc niech się inni spierają o ten dywiz czy inną półpauzę, a nam nic do tego. Peace and love, motherfuckers 😛
"patroszenia — najlepsi ludzie nie potrafili określić — wszystkie"
Czyżby pieprzenie odniosło skutek?
Agnesso, znów wypowiedź w stylu: "Czekacie na moje zdanie, więc macie..." I ściana tekstu i ten sam wynik.
Od jakiegoś czasu, wiedząc, jak to się kończy, nie czytam. Teraz przeczytałem, ale tylko dwa razy, więc jak zwykle, nie zrozumiałem przyczyny.
Pewnie twoja analiza i podsumowanie o worku ziemniaków jest prawdziwa. Będę musiał poczekać, aż przebiją się łęty, może one zrozumieją.
Szczerze uważam, że powinnaś szanować bardziej swoje przemyślenia i dozować je, żeby nabrały wartości, zanim ciśniesz prostakom. (Chyba że walczysz o jakiś aczik na forum, to spoko)
Czy nie masz talentu pisarskiego? — Zwyczajnie nie wiem. Ja czytam tylko komentarze, a w tym temacie to już wiesz...
Nie. W sumie spoko. Sam zaproponowałem, żeby pieprzyć tutaj, więc cieszę się, że zabrałaś głos.
Bardzo fajnie się TU pieprzy... Dzięki, Starski, za plac zabaw i kopulodrom 😉
Pozwolę sobie zauważyć coś, co umknęło gremium. Otóż Starski w sumie ma rację. On po prostu zaproponował skanalizowanie i dyslokację na stepy forumowe dyskusji na pewne konkretne, mocno wysublimowane tematy tak, aby nie pojawiała się ona pod każdym prawie opowiadaniem, co zresztą zupełnie bezsensownie podbija punktację opowiadania w rankingu "najczęściej komentowane".
Wiadomo (a w każdym razie powinno być wiadomym w naszym gronie), że taki profesor Bralczyk dopuszcza używanie przyimka "W" w kontekście Ukrainy. Z kolei inny gigant językoznawstwa, profesor Miodek, absolutnie to neguje i zaleca trzymać się przyimka "NA".
I teraz wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację, że obaj dżentelmeni w sposób permanentny przekomarzają się na ten temat pod każdą publikacją autorstwa osób trzecich.
Absurd? Oczywiście, że absurd. A u nas, na Pokątnych norma.
Przejrzyjmy komentarze pod opowiadaniami, a przekonamy się, że to nie tylko szaleństwo. To jest metoda 😉 Przy czym megalomania, niezachwiana wiara w wybrane i pokochane przez siebie dogmaty kolegi Tompa w dyskusjach z MrHydem lub Indragorem jest godna czego?
Ano właśnie... Imperialnej, kremlowskiej otoczki, którą żartobliwie zasygnalizowałem w czymś, co można nazwać "szkicem skeczu kabaretowego".
A dlaczego kremlowskiej? Bo szukałem w miarę niedaleko. Bo bliżej jest tylko Łukaszenka, a to, choć również ogarnięty manią wielkości, to wszelako kmieć zwykły, Tompa niegodny, i były dyrektor kołchozu, zaś Putin to przynajmniej był karateką. No i mózgowcem z KGB, potem szefem FSB, a do służb specjalnych kretynów nie przyjmują. Nie tylko na Wschodzie, zresztą.
I znów rzucę żarcikiem - lepiej być znanym pijakiem niż anonimowym alkoholikiem 😉
A propos, taki Aleksander Kwaśniewski to nawet potrafił żartować ze swoich słabości. Breżniew już nie potrafił i dlatego budował "komunizm bez dowcipów", co skończyło się wiadomo czym. Podobnie Gomułka. Smutny jakiś chodził po świecie 🙂
Całkiem poważnie 🙂
Czasem tylko MIANUJĄ na stanowiska PO LINII, ale to zupełnie inna bajka...
Zresztą ja tu i ówdzie coś tam beletryzuję na ten temat 😉
" - Co masz na myśli? - zapytałem trzeźwo.
- A to, że skontaktował się ze Sternem. Umówili się na jutro, bo Stern przez telefon nie chciał gadać. I słusznie, bo nasi słuchają pana radcę, a ABW Albinosa. W ogóle Strzecha nie powinien używać telefonu, ale to idiota i jeszcze nie wie, co się dzieje.
- Nie wiedziałem, że do Agencji przyjmują idiotów. I jeszcze powierzają placówkę w Bogocie - dodałem złośliwie.
- Owszem, powierzają w wyjątkowych przypadkach.
Zaintrygował mnie.
- Czyli?
- W takich, w których ktoś ma wujka w rządzie - odparł z obrzydzeniem.
- W którym rządzie? - zapytałem z ciekawości.
- A kiedy ten skurwysyn pojechał do Bogoty?
- Rozumiem... - kiwnąłem głową, skręcając w Aleje Jerozolimskie".
"- Co masz na myśli? - zapytałem trzeźwo."
Już nawet Starski opanował myślniki, a tu znowu dywizy. Ech, ludzie, ludzie...
To była taka onomatopeja, drogi panie MrHydzie. 😀
Chcesz wziąć udział w dyskusji?
Zaloguj się