Hejo!
Nie wiem ile z Was czytało moją serię opowiadań, ale przyznam Wam szczerze, że coraz bardziej skłaniam się ku temu, żeby powstała z tego powieść, którą mogłabym po prostu wydać.
Jak łatwo sprawdzić, każda z części, którą publikuję jest mega długa. Pomysłów mam mnóstwo. Sama objętość dzieła (napisanego dotychczas, z niedokończoną piątą częścią) ma już prawie 50k słów. Coraz częściej myślę o tym, że pomiędzy to, co napisałam do tej pory warto byłoby "powciskać" dodatkowe wątki, trochę to rozszerzyć, żeby powstał ładny romans z bardzo spicy scenami. >🙂
W związku z tym, proszę o obiektywną podpowiedź – czy publikować tu dalej, ale w rozumieniu drafta, a potem, jak już skończę "tom", to zacząć rozszerzać fabułę, czy może po prostu przerwać i od razu uzupełniać to, co napisałam do tej pory?
Jeśli uważacie, że ta seria jest za słaba na to, żeby iść z nią do wydawnictwa, to też piszcie bez skrępowania. Ja nie potrafię spojrzeć na swoje dzieła obiektywnie. ^^"
Hmm, ciężki i mocno niejednoznaczny temat. Ale zacznę może od końca:
1. Iść do wydawnictwa możesz zawsze, nawet z opowiadaniami. Pytanie, co chcesz tym osiągnąć. Bo jeżeli zależy Ci na samym wydaniu dla wydania, to dzisiaj to nie jest żadnym problemem: dowolne Vanity weźmie szmalec i wyda, a jeśli jesteś nieco bardziej ogarnięta, to zrobisz self-puba, czyli w sumie też wydanie za swoje pieniądze, tylko bez pośredników. Natomiast jeżeli chcesz uderzać do wydawnictwa klasycznych, to oni wolą raczej dłuższe formy, choć nie jest to zasadą - najlepiej będzie, jak zapytasz o to na np. grupach literacko-erotycznych na facebooku i tam doradzą, gdzie z danym materiałem (tematyka, styl, objętość, planowana kontynuacja itp.) warto iść, a gdzie nie.
2. Publikować tutaj możesz "wersję roboczą", a potem ją poprawić i rozszerzyć na potrzeby wydania. Niektóre wydawnictwa pozwalają na zachowanie tekstów na darmowych stronach, inne nie, no i zależy też, o jakie strony chodzi - np. wiele autorek publikuje mniejsze lub większe zajawki lub nawet całe historie na Wattpadzie, niezależnie od kariery (lub "kariery" 😛 ) wydawniczej.
3. Pisz od razu dobrze. Niekoniecznie znęcaj się dwa tygodnie nad redakcją i korektą opowiadania na 10000 słów (czytaj: nie bądź mną 😀 ), ale nie odstawiaj też fuszerki. Pamiętaj, że w razie wydania tekst przejdzie przez redaktora, który może zalecić wprowadzenie nie tylko poprawek, ale i grubszych zmian. Przykład: na takich Pokątnych możemy sobie przez cały rozdział opisywać dom, psa i lodówkę bohaterki, ale w książce to nie przejdzie. Może się też okazać, że będzie potrzebna jakaś scena dynamizująca akcję (lub odwrotnie: chwila oddechu da czytelnika), wprowadzenie całego nowego motywu i tak dalej. Nie mówiąc o tym, że na ten moment możesz mieć wenę i siłę na napisanie opowieści prostszej i krótszej, a potem się okaże, że warto ten pomysł rozwinąć do czegoś dłuższego.
4. Co do poprzedniego punktu, to zależy też, jaki masz sposób pisania i co robisz z napisanymi wcześniej fragmentami. Są autorzy, którzy non stop coś z siebie wyrzucają, nawet jeśli nie pasuje im to do bieżącej fabuły, a potem wykorzystują te pomysły w ramach bieżących potrzeb. Ja na przykład nie i w zasadzie nigdy nie piszę sceny z myślą "a kiedyś się przyda" - owszem, zachowuję pomysł w głowie, ale nie przelewam go na ekran komputera. Więc co kto uważa.
5. W podsumowaniu mała uwaga, bo wielu o tym albo nie wie, albo nie chce wiedzieć: wydawnictwo to firma nastawiona na zysk. Po prostu. Owszem, sprzedaje dość specyficzny produkt, jakim są książki, ale nie wierz nigdy w żadne górnolotne dyrdymały o krzewieniu kultury, dawaniu szans młodym twórcom i tego typu bzdetom. Jak excel im się nie zgodzi, to niezależnie od faktycznego poziomu Twojej pracy Cię nie wydadzą, za to przeznaczą czas, wysiłek i pieniądze na kolejny wtórny romansik mafijny czy inny blankopodobny bedesem, bo to się sprzeda. (Wyjątek: jesteś przydupasem redaktorki czy najlepiej właścicielki wydawnictwa 😛 )
6. Aha, najważniejsze: szukaj opinii. Ale konkretnych opinii u konkretnych osób, które faktycznie osiągnęły sukces = same wydały co najmniej kilka pozycji w klasycznych wydawnictwach, albo przynajmniej posiedziały trochę w tym środowisku. Bo bajeczki od ludzi, którzy nigdy nie wyszli poza Wattpada, LOL, Pokątne, NE i innych podobnych miejsc (a jak wyszli, to przy pomocy vanity, czyli w sumie chyba jeszcze gorzej, niż jakby tego nie zrobili) traktuj jak bajeczki i niewiele ponadto. Chyba że próbowały i odbijały się wielokrotnie od ściany, wtedy potraktuj ich opowieści jak przestrogę i naucz się na ich błędach - jak na przykład na moich, bo mnie nawet napisanie najlepszego ze wszystkich moich tekstów i dotarcie z nim do etapu oficjalnej redakcji, korekty i przede wszystkim umowy pisemnej z wydawnictwem i tak nie zagwarantowało wydania. Ale to już inna opowieść na inne okoliczności 😉
Tak czy inaczej, życzę powodzenia, duuużo cierpliwości i jeszcze odporniejszej dupy 😀
Jeśli chcesz coś wydać, nie publikuj tego wcześniej na internecie. Od tego zacznij, a reszta to już sprawa między tobą a wydawcą.
powodzenia
No niestety nie bzdura Agnieszssso. Wiem, że cytujesz panią z wattpada, która przekonuje wszystkich, żeby publikowali wsio jak leci (u niej na stronie oczywiście) bo dla wydawnictw znany na internecie pisarz to skarb!
Podsumuję to jednym słowem:
Sratadrata.
PióroAteny, zwróć się do wydawnictw. Wyślij im teksty. Wcale nie muszą być idealne redakcyjnie. Prawdę mówiąc, mają to gdzieś. Zainteresuje ich potencjał w nich zawarty. Nie marnuj czasu na porady znachorki.
@starski - a co, mam zacząć wymieniać autorów z pseudonimów, imion i nazwisk? Tak, podpieram się Wattpadem, bo to chyba jedyne znane mi miejsce, w którym wydawnictwa same poszukują autorów, a nie odwrotnie. Choć nie tylko. I powtarzam, że to zależy od konkretnego przypadku. Są autorzy, którzy po rozpoczęciu współpracy w wydawnictwami usuwają swoje prace z darmowych stron, ale i są tacy, którzy tego nie robią. A już na pewno nie ma reguły, że jeśli kiedykolwiek cokolwiek zostało upublicznione za darmo, to nie nadaje się do wydania za pieniądze. Czasami wydawana jest wersja mocno przerobiona, z dodanymi nowymi scenami, motywami itp., a czasami w zasadzie to samo, tyle że po korekcie, bo ciężko to nawet nazwać redakcją. A publikowanie darmowych zajawek (nieraz całkiem sporej objętości, wielkości całych rozdziałów) płatnej książki na swojej stronie na fejsie, instagramie, wattpadzie, blogu czy gdzie tam jeszcze to dzisiaj normalna praktyka autorska. Że nie wspomnę o audiobookach, które w ogóle żyją trochę własnym życiem i nieraz jest tak, że płatny audiobook funkcjonuje całkowicie obok darmowej pisanej wersji tekstu.
A w ogóle to najlepiej będzie, jak autorka tematu sama się zorientuje, czego wymagałoby konkretne wydawnictwo, do którego się uda.
Poza tym sprawdziłam regulamin pokatne i przeczytałam, że w pełni zachowuję swoje prawa autorskie. Jak będę wyruszać do wydawnictw z "Najsłodszym draniem", to przerobię go dosyć mocno, a dodatkowo pewnie zmienię tytuł, bo ten mój tytułowy drań jest coraz mniej draniem. XD
Zachowanie praw autorskich to podstawa, podobnie jak czytanie wszystkiego po dziesięć razy i duuuża dawka ograniczonego zaufania względem tego, co obiecuje wydawnictwo. Bo możesz mieć nawet umowę na piśmie, a tekst po redakcji, a i tak na końcu do wydania nie dojdzie, bo się komuś po drugiej stronie odwidziało.
I nadal polecam popytać na tematycznych grupach na fejsie, najlepiej kilku. A wcześniej zrób sobie listę najważniejszych informacji, czyli np. objętości docelowego tekstu i podziału na ewentualne tomy, gatunku (romans, sensacja, kryminał, obyczaj itp.), zawartości erotyki w erotyce, przekleństw, brutalności, a także czy np. bardziej zależy Ci na papierze, czy wystarczy e-book + audiobook (ostatnio coraz częściej wersja czytana jest takim bonusikiem do umowy). Ale to już sama ogarniesz 🙂
Chcesz wziąć udział w dyskusji?
Zaloguj się