Książka życia? - "Nie zawsze musi być kawior", Johannes Mario Simmel. Ostatnio udało mi się dorwać "Hurra, wir leben noch!" tegoż samego autora (wybaczcie niemiecki ale z tego, co widzę nigdy nie ukazała się po polsku): również doskonała, ale jak dla mnie "(...) kawior" jest nie do zdetronizowania. Simmel - tak a propos dominującego tu tematu - z resztą doskonale opisuje erotykę: lekko, z polotem i dowcipem.
Na godnym, drugim miejscu - "Christine" Kinga. Jak już zauważyła tutaj Snow White - doskonały obserwator i to nie tylko w rozumieniu, iż jako narrator trzyma pewien chłodny dystans względem akcji ale także dosłownie doskonały obserwator ludzkich charakterów.
Cóż ponad to sobie cenię z literatury? Rudyarda Kiplinga, Josepha Conrada, Jamesa Jonesa (zwłaszcza "Stąd do wieczności") - takie trio dość mrocznej, męskiej literatury. Sapkowskiego - także ze względu na erotykę z klasą i biglem.
Nie dalej, jak przedwczoraj pochłonąłem "Tabu" Ferdinanda von Schiracha. Muszę bliżej zapoznać się z autorem, ten partykularny kryminał ciekawy, zawierał także bardzo minimalistyczne opisy scen seksu. Generalnie język całej powieści intrygujący: przeważnie zdania proste, krótkie. Mimo tego pełne treści i nieśpieszne.