Nauka i technika idą do przodu, a dostęp do tych dóbr stale rośnie. Najwybitniejsze nowe bez problemu wygrywa z najwybitniejszym starym. Lewandowski ma większe pojęcie o taktyce od Bońka, jest lepiej przygotowany fizycznie, a dzięki odnowie biologicznej rzadziej łamią mu się nogi. Gdyby cofnąć w czasie z obecnym stanem wiedzy duet naszych największych polityków, pewnie przejęliby władzę na dwudziestowiecznej Kubie, a kto wie, może nawet Korei Północnej.
Przeciętny twórca będzie lepszy, jeśli ma za sobą zaplecze inspiracji poprzednikami. Tylko jakby odbiorcy trudniej dogodzić.
Idąc do kina na rozreklamowany film zawsze mamy nadzieję obejrzeć coś na miarę naszych ulubionych dzieł, a ulubione jest jedno, może dwa, doskonale trafiające w nasz gust. I więcej prędko nie będzie. A jeśli będą, to ich nie docenimy.
Dzisiaj skreśla się produkcje za błędy w życiu osobistym twórców. Nie oglądamy filmu, jeśli grający daną postać nie wygląda jak z naszej ulubionej gry. Mało kto potrafi usiedzieć przy telewizorze bez zerkania w telefon, ale oczekujemy głębokich treści. Jeśli spodoba nam się film akcji, po seansie przeczytamy w Internecie, jak jakiś oszołom wymienia błędy logiczne i już nam się podobać przestaje. Wady zawsze przysłaniają zalety. Do tego każdy jest znawcą kina/książki/opery, a mało kto rozumie kontekst i konwencje.
Kiwi ma rację. nigdy nie było takiego bogactwa kulturowego, a rozmawiamy o upadku.
Owszem, dzisiaj książki pisze co drugi sportowiec i celebryta, ale mam pewność, że wiele dzieł, które kiedyś przebiłyby się bez problemu, publikowane dzisiaj pozostają nieznane.
Napiszcie tu kilkanaście, kilkadziesiąt opowiadań. Rozkochajcie w sobie czytelników opowiadaniem "X", a potem dajcie się rozerwać ich oczekiwaniom. Patrzcie, jak krytykują Was za powtarzalność schematów, a gdy usiłujecie to zmienić, za to, że nie piszecie już jak dawniej.
Szanse na stworzenie czegoś, co zadowoli większość (nie mówiąc już o wszystkich) są znikome. W sumie niczyja to wina, tak już jest.
Powyższy wpis @Vee bardzo mi się podoba.
Co do przedmówcy bolejącego nad faktem, że wymierający Europejczycy są wypierani przez plennych Arabów i Azjatów, to zjawisko to jest właśnie związane z rozwojem europejskiej kultury. Rozkwit kultury stanowił zawsze o schyłku cywilizacji – ten, kto chwyta za pióro (kamerę, skrzypce, itp.) nie chwyta za miecz (karabin etc.). Ale ci Hunowie, którzy po nas przyjdą, też wytworzą własną kulturę, zmoże ich wygodnictwo i po nich wyłonią się następni. Taka jest kolej rzeczy i na to nikt dotąd nic nie poradził.
Historia uczy, że nie poradzi.
Jak na razie jedyną metodą ocalenia przed upadkiem wydaje się sztuczne utrzymywanie narodów w barbarzyństwie (jak w roSSji). Czy ten eksperyment się sprawdzi? (Nie)zobaczymy (bo wcześniej umrzemy). 🙂
I całe szczęście!
@Dreshganor - ale nie ma dobrych seriali / filmów / książek, bo naprawdę ich nie ma, czy raczej nasze wymagania są coraz większe a gusta wysublimowane? 😉
Podam trzy przykłady: serialowy, który zapewne znasz, książkowy, którego możesz nie znać i prywatny, niezwiązany ze sztuką:
1. Pierwszy sezon "Gry o Tron", który jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym "otwieraczem" w ogóle, a przecież konkurencja na tym polu jest naprawdę mocna i każdy może wstawić swoich faworytów od "Miasteczka Twin Peaks", przez "Lost" po cokolwiek współczesnego. Ale bardzo wiele osób odrzuci to, że jest to serial fantasy = jakieś tam smoki, czary-mary i inne komputerowe wilkeły, więc co tam może być dobrego? A nie muszę daleko szukać, bo nawet w rodzinie mam osoby z takim podejściem, które rzucają się na "niezależne kino moralnego niepokoju", jakkolwiek gówniane by ono nie było, a omijają z założenia wytwory w rodzaju "GoT", bo do durna komercja.
2. Manga "Full Metal Alchemist" - bez wielkiej przesady powiem, że jest to najlepsza książka (celowo upraszczam, bo zaraz się zjawią fanboje, którzy mi zarzucą, że "manga to nie komiks, a komiks to nie książka") dla nastolatków, jaką znam. A trochę by się tego zebrało: od klasyki w postaci przygód Tomka Wilmowskiego, po dzisiejsze młodzieżowe wypusty Pilipiuka, które czytuję nadal, mimo że ich grupa docelowa jest lekko licząc dwa razy młodsza ode mnie. Tylko żeby w jakikolwiek sposób docenić "FMA", należy już na samym początku nie odbić się od jej stylistyki, czyli czarno-białego komiksu, wydanego w małym formacie i do tego czytanego od prawej strony do lewej. I jeżeli za dzieciaka czytaliście "Asterixy" i wydaje wam się, że wiecie wszystko o komiksie, to macie rację - wydaje wam się. Ale jak już dacie się wciągnąć w samą opowieść, to wam się styki przepalą, bo ta opowieść wciąga nosem wiele "poważnych" książek dla "poważnego" czytelnika. Tylko co z tego, skoro bardzo wielu zniechęci już jej forma.
3. Nie wiem, jak inni tu obecni, ale ja dość często bywam w różnego rodzaju hotelach, hostelach, motelach, pokojach gościnnych, barach, bistrach, restauracjach itp. Kiedyś bardziej ze względu na pracę a dzisiaj już częściej prywatnie, ale w sumie będzie trwało to już dobre ponad piętnaście lat. I kiedyś bardzo wiele rzeczy mi nie przeszkadzało, bo to były inne czasy, inna grubość portfela i inne podejście do pewnych spraw i naprawdę wiele rzeczy można było wybaczyć, kiedy wracało się ze zlecenia w środku nocy i jedyne, o czym człowiek marzył, to gorący prysznic, czyste łóżko i rano mocna kawa. Ale jeżeli dzisiaj wchodzę rano na szwedzki bufet do czegokolwiek, co śmie nazywać się hotelem / restauracją i nie widzę tam uzupełnianych na bieżąco podgrzewaczy z ciepłymi daniami, koszyków ze świeżym pieczywem czy ekspresu ciśnieniowego z wbudowanym spienianiem mleka, to mi się momentalnie odpala ZUA AGNYZA. I czy to oznacza, że mam uważać niegdysiejsze standardy za z założenia gorsze, czy właśnie uznać, że "takie były czasy" i najzwyczajniej w świecie to zaakceptować? I to jest bardziej właściwe pytanie o to, co traktujemy jako złe / dobre i dlaczego to robimy, bo punkt widzenia zazwyczaj zależy od punktu siedzenia i obiektywne ocenianie czegoś bywa skrajnie trudne, o ile nie niemożliwe.
@Agnessa Novvak
Czy to "niezależne kino moralnego niepokoju, jakkolwiek gówniane by ono nie było", to n.p. "Filip" Kwiecińskiego/Tyrmanda?
Fantazy i manga, to nie moja bańka, więc nie wyrażam opinii, ale pełnometrażowe produkcje kinowe już tak i "Najlepszy Film - Oppenheimer" człowieka wkurza i pokazuje upadek gatunku.
A jeśli chodzi o zmianę charakteru z wiekiem, to spokojnie mogę wytrzymać awarie spieniacza, czy chwilowy brak jajek, lepiej sobie nie zakwaszać żołądka i nie mieć naplute do jajecznicy 😉 No chyba, że ktoś mnie naprawdę olewa mimo, że ma zapłacone, to ......
Chcesz wziąć udział w dyskusji?
Zaloguj się