Witam wszystkich,
Od października studiuję na UWr. Poznałam pewnego osobnika - Łukasza (też 20 lat). Od razu rozmawialiśmy jakbyśmy się znali od lat. Mamy takie same hobby, takie same podejście do wielu spraw. Przez parę dni witaliśmy się tak jak łączy się to z naszym hobby - rapem, hip- hopem, ale w środę to się zmieniło. Jechaliśmy tramwajem, a że były godziny szczytu i tłok to on do mnie: "Tłok jak cholera, złap się mnie, żebyś się nie przewróciła jak ruszy"(to było takie nasze pierwsze fizyczne zetknięcie). Potem jak się żegnaliśmy to już nie było jak zawsze tylko mnie przytulił. W sumie to byłam zaskoczona. Na następny dzień po zajęciach poszliśmy na piwo. Wypiliśmy po 2 piwa, śmialiśmy się, rozmawialiśmy. Potem poznał mnie ze swoim kumplem (ja miałam koło 19:00 autobus do domu dopiero, a on się miał z nim spotkać koło 17:00). Więc zaproponował, żebym z nimi poszła. Stwierdziłam, że czemu nie i tak nie mam co robić. Rozmawialiśmy, wszystko fajnie. I ja powiedziałam "Łukasz, a Ty miałeś mnie odprowadzić na autobus" - od początku się przekomarzaliśmy. A on na to przy kumplu "Wiem, kotku". Odprowadził mnie, przytulił na pożegnanie i tyle. On jest taki, że praktycznie imprezuje. Tylko nie na zasadzie klub, panienki, ale domówka, kumple, czasami jointy. Mówił mi na piwie, że nie potrzebuje na razie dziewczyny. Że nigdy by nie wykorzystał jakiejś, jakby ona była pijana. Parę dni temu się przyznał jak rozmawialiśmy na Facebooku, że przestanie imprezować jak mu będzie zależeć na jakiejś dziewczynie. Po 1.11 jak wróciliśmy na zajęcia to nie przytulał mnie juz ani nic. Dziś miałam duży problem z laptopem, on mi pomógł. Powiedziałam ze sie odwdziecze. I właśnie zastanawiam się jak. Czy to wykorzystać jako flirt. Chciałabym, żeby coś z tego było🙂 Właśnie nie wiem jak odczytaj jego zachowania. Czy on też coś do mnie czy poporostu jest miły. Jak myślicie?