lub 50 odcieni szarości... jak zwał tak zwał. Trochę jestem zaskoczona, że nikt jeszcze nie poruszył tutaj fenomenu tej książki. Na mnie zrobiła zdecydowanie pozytywne wrażenie. Sprawnie napisana, lekki i przystępny styl. Samo bdsm może nie po mojej myśli, ale poczytać warto.
Co sądzicie o tej książce? Myślicie, że przetrze szlak dla szeroko dostępnej literatury erotycznej?
Szczerze mówiąc nie wiem o co tyle szumu. Na rynku jest szeroki zasób literatury erotycznej, a niektóre prawie anonimowe powieści są naprawdę warte świeczki, niektóre wręcz genialne. Miałam nadzieję na coś innego. Pomysł całkiem fajny, ale fabuła dość jednostajna. Napisane bardzo kiepskim językiem, "na szybko". Sceny erotyczne - dużo, a krótkie. Szkoda. Mało pomysłowe moim zdaniem. Zawiodłam się, jak coś takiego może być podnoszone do rangi bestselleru pośród literatury... Autorka powinna popracować nad stylem, złożonością fabuły (a raczej brakiem złożoności) i jeszcze nie podobają mi się wtrącenia w stylu "jasna cholera" i inne mało eleganckie wyrażenia wklejane pośród "namiętnych" czynności erotycznych. Pozdrawiam.
być może jest to słabo napisana książka ale może to właśnie ta prostota językowa sprawiła , że pozyskała taką sławę... każda z moich znajomych ją czytała z zapartym tchem i była zachwycona , ja też postanowiłam przeczytać, historia mnie wciągnęła i oderwała od szarej rzeczywistości, nawet niektóre fragmenty skłoniły do przemyśleń . Ogólnie pozycje ta oceniam pozytywnie.
"O Święty Barnabo!" - jedno z moich ulubionych wtrąceń 🙂
Pierwszą część przeczytałam w dosłownie 2 dni. Wciągnęło, przyznam, że bardzo. Kolejne części przeczytałam dlatego, że przeczytałam pierwszą ... Zgadzam się, to ta prostota sprawiła, że jest to bestseller, ale na pewno nie dzieło sztuki. Zrelaksować się jednak można ;D
Chcesz wziąć udział w dyskusji?
Zaloguj się